0:00
0:00

0:00

"Polsce grożą kary za ochronę Puszczy Białowieskiej. W tym czasie Niemcy wycinają Las Hambach pod kopalnię" - napisał na Twitterze europoseł Jacek Saryusz-Wolski, linkując artykuł z sympatyzującego z PiS "Tygodnika Solidarność". Wcześniej zamieścił zrzut ekranu winiety anglojęzycznego artykułu na ten sam temat pt. "Germany to axe ancient forest as Poland fined by EU for chopping down infected trees" ("Niemcy rżną starą puszczę, a Polska karana przez UE za wycięcie zarażonych drzew"). Tweeta usunął, ale temat żyje.

Tekst punktował rzekomą hipokryzję Unii Europejskiej, która chce karać Polskę za wycinkę w Puszczy Białowieskiej. A jednocześnie przymyka oko na wycinanie przez koncern RWE niemieckiego Lasu Hambach.

W artykule pojawiła się sugestia, że Las Hambach jest co najmniej zbliżony swoją biologiczną wartością do Puszczy Białowieskiej.

Putinowska "wrzutka"

„Polsce grożą kary za ochronę Puszczy Białowieskiej. W tym czasie Niemcy wycinają Las Hambach pod kopalnię”

wypowiedź na Twitterze,26 listopada 2017

Sprawdziliśmy

Manipulacja. To wrzutka z proputinowskich mediów.

Uważasz inaczej?

Tę samą narrację podchwyciły inne media. Prorządowy portal wpolityce.pl: "Niemiecki spór nie wywołuje [...] tak nerwowej reakcji instytucji europejskich jak bliższa nam kwestia wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej". Nawet niezaangażowana politycznie Wirtualna Polska napisała, że "UE jest bezwzględna w sprawie Puszczy Białowieskiej", ale nie w przypadku Lasu Hambach.

Nie było tylko wiadomo, z jakiego medium pochodzi cytowany przez Saryusz-Wolskiego tekst. Ustalił to Adam Traczyk z Global.Lab. Okazało się, że artykuł został opublikowany w rosyjskim proputinowskim portalu Russia Today.

Niedawno Saryusz-Wolski na Twitterze sam ostrzegał przed tą tubą rosyjskiej medialnej propagandy ("Russia-linked fake news floods French social media"). Tymczasem - wygląda na to, że świadomie - stał się kolporterem jej treści ("pożyteczny idiota czy agent wpływu" - zastanawia się Traczyk).

Problem polega nie tylko na tym, że eurodeputowany rozpowszechnia rosyjską propagandę, która ma na celu budowanie napięcia między Polską a UE i Niemcami. Chodzi też o to, że

między Puszczą Białowieską a Lasem Hambach nie ma żadnej analogii. A protesty, które mają miejsce w związku z niemiecką wycinką, mają zupełnie inny kontekst.

O co chodzi w sporze o Las Hambach?

Las Hambach (Hambacher Forst) leży Nadrenii Północnej-Westfalii, między Kolonią a Aachen. Różne źródła podają, że żyją tu 142 gatunki zwierząt i roślin. W tym - według ustaleń organizacji ekologicznej Bund für Umwelt und Naturschutz Deutschland (BUND) - 12 gatunków ściśle chronionych nietoperzy. W internecie można też znaleźć informację, że las ma 12 tys. lat, co by oznaczało, że jego historia sięga ostatniego zlodowacenia. Nie jest jednak to pewna informacja.

Portal Deutsche Welle (wersja polska)" podaje, że pierwotnie las liczył 4,1 tys. ha powierzchni (niemiecka Wikipedia: 12 tys. ha). Do dziś ostało się zaledwie 15 proc. (inne źródła mówią o 10 proc.). Winna jest uruchomiona w 1978 r. kopalnia węgla brunatnego Tagebau Hambach. Ma powierzchnię 85 km kw. i jest jedną z największych kopalni odkrywkowych na świecie, z rocznym wydobyciem węgla brunatnego ok. 40 mln ton. To właśnie ona pochłania Las Hambach.

Zdjęcie satelitarne kopalni z przylegającym do niej Hambacher Forst. Źródło: Google Maps

Bitwa o Hambacher Forst

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że zniknie także ten ostatni fragment Hambacher Forst - widoczna na zdjęciu powyżej ciemnozielona "czapa" na szarej powierzchni kopalni. Koncern RWE Power AG - który jest właścicielem lasu i kopalni - chce bowiem poszerzyć odkrywkę. Sprzeciwia się temu wspomniana organizacja BUND. Zdaniem jej działaczy,

Hambacher Forst powinien znaleźć się w europejskiej sieci obszarów o szczególnych walorach przyrodniczych NATURA 2000.

Protesty ekologów eskalowały w 2015 roku. By zablokować wycinkę, aktywiści rozpoczęli regularną okupację Lasu Hambach. Na leśnych drogach powstały barykady uniemożliwiające wywózkę ściętego drewna. Na drzewach budowano prowizoryczne domki, będące gniazdami oporu.

Aktywiści wdarli się też na teren kopalni i zajęli część sprzętu wydobywczego. Niemieckie media informowały, że doszło do starć z policją. Kilkaset osób aresztowano i postawiono im zarzuty.

Jeden z prowizorycznych nadrzewnych domków i jedna z barykad w Hambacher Forst. Źródło: hambachforest.org / Wikimedia Commons

Batalia sądowa

BUND złożył też do sądu skargę, w której domagał się wstrzymania wycinki lasu. Ale 24 listopada 2017 przegrał sprawę z koncernem RWE przed sądem administracyjnym w Kolonii. "Ani RWE, ani władze Nadrenii Północnej-Westfalii nie chciały przystać na kompromis proponowany przez sąd. Jeden z nich przewidywał przesunięcie obszaru wydobycia, tak aby zachować las. Drugi był moratorium do czasu aż rząd w Berlinie podejmie decyzję o rezygnacji z węgla brunatnego" - pisze "Deutsche Welle".

We wtorek 27 listopada 2017 z lasu wyjeżdżały już pierwsze wycięte drzewa. Zrobiło się gorąco, bo aktywiści zaczęli zakładać blokady, a na miejscu pojawili się policjanci z tarczami i pałkami. "Wykorzystamy wszystkie możliwości uratowania pozostałości po lesie Hambach" - mówił Dirk Jansen z BUND.

Sytuację rozładował sąd administracyjny w Munster, do którego odwołali się ekolodzy. Jako sąd wyższej instancji nakazał wstrzymanie wycinki. To nie koniec sądowej batalii o Las Hambach.

Hambacher Forst to nie "niemiecka Puszcza Białowieska"

Z powyższego opisu jasno wynika, że stawianie obok siebie Lasu Hambach i Puszczy Białowieskiej to grube nieporozumienie.

Nie ma żadnych danych naukowych, że Hambacher Forst pod względem bogactwa przyrodniczego może równać się z leżącym w Polsce i na Białorusi ostatni nizinnym lasem naturalnym Europy.

Wystarczy w wyszukiwarkę publikacji akademickich Google Scholar wpisać "Hambacher Forst" albo "Hambach Forest". W języku angielskim mamy dwie publikacje - obydwie z zakresu archeologii - a w niemieckim... zero.

Oczywiście, nie znaczy to, że Las Hambach nie jest obszarem cennym przyrodniczo, który nie zasługuje na ochronę. Poświęcanie go w imię rozbudowy kopalni odkrywkowej węgla w czasach, w których od węgla się odchodzi, wydaje się być absurdem. Ale dowodów na to, że Las Hambach to "niemiecka Puszcza Białowieska" brak.

Przeczytaj także:

Dwa różne protesty

Ekolodzy w Niemczech i Polsce protestują podobnie. Ale różne są przyczyny protestów i odmienna sytuacja prawna obydwu lasów.

Wycinka w Hambacher Forst - nawet jeśli oceniamy ją krytycznie - odbywa się w zgodzie z prawem.

Firma, która jest właścicielem lasu, mogła ją robić, ponieważ ten las nie jest pod żadną czy to państwową, czy europejską ochroną. Nie jest to ani park narodowy, ani nawet rezerwat. Nie mówiąc już o tym, że nie znajduje się - jak Puszcza Białowieska - w sieci NATURA 2000 i na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Tymczasem wycinka w Puszczy Białowieskiej oznacza złamanie prawa.

  • Już samo zwiększenie skali cięć przez ministra Szyszkę w marcu 2016 roku wiązało się z odstępstwem od unijnego prawa, ponieważ nie przeprowadzono stosownych analiz, jak taka powiększona wycinka wpłynie na puszczańskie ekosystemy.
  • Pod topór poszły też ponadstuletnie drzewostany, czego zabrania Plan Zadań Ochronnych dla obszaru NATURA 2000.
  • Cięcia odbywały się m.in. w strefach ochronnych UNESCO, a Polska nie zastosowała się do apelu tej organizacji, by je zatrzymać.
  • Wreszcie, Polska nie zastosowała się do postanowienia Trybunału Sprawiedliwości UE, by wstrzymać się z cięciami, dopóki nie zostanie rozstrzygnięty spór o ich legalność.

Odmienne są też oficjalne uzasadnienia. W Niemczech chodzi po prostu o powiększenie terenu pod kopalnię. W Polsce - rzekomo - najpierw o walkę z gradacją kornika drukarza, a potem o zapewnienie tzw. bezpieczeństwa publicznego użytkownikom lasu.

W związku z tym, w Niemczech wycina się cały las. A w Polsce w większości - bo są odstępstwa - drzewa zaatakowane przez kornika drukarza albo już uschnięte w wyniku aktywności larw tego chrząszcza, które rozwijają się pod korą.

Jak mówi Jensen z BUND:

"Las Hambach nie ma statusu parku narodowego, co oznacza, że nie podlega ścisłej ochronie. Poza tym wyrąb lasu ma tu inną przyczynę – chodzi o eksploatację przez wielki koncern czerpiący korzyści z wydobycia węgla, którego dzisiaj wcale w Niemczech nie potrzebujemy do zaopatrzenia w energię".

W Niemczech udało się zatrzymać wycinkę

Zestawienie obu przypadków pozwala wskazać na poważną niedoskonałość polskiego prawa. Zwrócił na to uwagę Adam Wajrak we wpisie na Facebooku.

"W Niemczech obrońcy środowiska mogą iść do sądu i zaskarżyć wycinkę na prywatnym terenie. Mogą ją wstrzymać. W Polsce decyzja o wycince publicznego, należącego do wszystkich lasu, czyli Plan Urządzania Lasu jest niezaskarżalna.

Jest wewnętrznym dokumentem między ministrem środowiska, a Lasami Państwowymi i nic wam do tego obywatele, co sobie pan Szyszko z kolegami leśnikami ustali. Polskie sądy w obecnym stanie prawnym mogą im skoczyć" - zauważył dziennikarz.

Organizacje pozarządowe skupione w koalicji "Kocham Puszczę": ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, Greenpeace Polska, Fundacja Greenmind, Fundacja Dzika Polska, Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, OTOP i WWF skarżą się na to samo:

“Gdybyśmy mieli możliwość zaskarżenia decyzji o zwiększonej wycince w polskim sądzie administracyjnym, sprawa Puszczy Białowieskiej prawdopodobnie skończyłaby się szybciej.

Naruszenie prawa jest tu ewidentne. Mógłby to rozstrzygnąć polski sąd i zaoszczędzić nam sprawy przed Trybunałem Sprawiedliwości UE” – mówi Agata Szafraniuk z organizacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.

Dlatego organizacje wysłały skargę do Komitetu Aarhus na niezgodność ustawy o lasach z Konwencją z Aarhus, którą Polska ratyfikowała w 2003 roku. Będzie ona omawiana na posiedzeniu Komitetu w marcu 2018 roku.

;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze