Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego miała zadbać o przedłużenie ery węgla w Polsce i odciążyć spółki energetyczne. Koalicja 15 października odstępuje od tego planu, ale chce dalej wspierać elektrownie konwencjonalne – mimo wzrostu OZE.
Rząd rezygnuje z jednego ze sztandarowych projektów Jacka Sasina, wicepremiera w rządzie PiS. Jego plan polegał na wyprowadzeniu aktywów węglowych ze spółek energetycznych, takich jak PGE, Tauron czy Enea. Węgiel ciągnął je w dół, bo biznes mniej chętnie inwestuje w przedsiębiorstwa w dużej części uzależnionych od tego surowca.
Wyjęcie z nich elektrowni i kopalni węglowych byłoby dla tych spółek ulgą z jeszcze jednego powodu: nie musiałyby płacić za unijne certyfikaty pozwalające na emisje CO2 (EU ETS). Energetyka węglowa miała znaleźć się pod parasolem Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE).
Miało to pozwolić na łatwiejszą kontrolę państwa nad elektrowniami, do których działalności w zamierzeniu łatwiej byłoby dopłacać. Rząd PiS w ten sposób chciał odpowiedzieć na wysokie ceny energii, które wystrzeliły przez pandemię i wojnę w Ukrainie.
Rząd koalicyjny stwierdził jednak, że nie chce przerzucać odpowiedzialności za węglowe aktywa w całości na jeden państwowy organizm. Straty przewyższają zyski, a plan Sasina nie przetrwał próby czasu – uznał obecny minister aktywów państwowych Jakub Jaworowski.
Nie warto wydawać pieniędzy na stworzenie i utrzymywanie NABE, bo spółki energetyczne poradzą sobie z węglowym obciążeniem – argumentują eksperci MAP.
Audyt wykazał, że wydatki na NABE w latach 2025-40 mogłyby osiągnąć 54 mld złotych.
Wyraźnie rozmija się to z prognozami przedstawionymi przez Sasina, który zamiast strat zapowiadał 3,6 mld zysku. Jeszcze za czasów PiS eksperci oceniali taki scenariusz za nierealistyczny, zapowiadając straty liczone w dziesiątkach miliardów złotych.
“Finansowy model NABE został przygotowany na podstawie prognoz miksu energetycznego i danych rynkowych z września 2022 r., kiedy ceny energii elektrycznej na rynku hurtowym przekraczały 1 100 zł za MWh (megawatogodzinę)” – uznało MAP. W czerwcu 2025 ceny MWh spadały nawet poniżej 400 złotych.
„Z definicji tworzylibyśmy bankruta” – mówił minister aktywów państwowych Jakub Jaworowski.
Obecna władza obawia się też, że rządowa pomoc dla węglowych aktywów nie zyska akceptacji Komisji Europejskiej, jeśli będą skupione w jednym podmiocie.
Rząd zatrzymuje w ten sposób proces, który pod koniec władzy PiS wydawał się wchodzić na ostatnią prostą. Dwa lata temu PGE, Enea i Energa uzgodniły warunki przekazania węgla do NABE. Scenariusz ten spodobał się władzom Polskiej Grupy Energetycznej, która spodziewała się 849 mln złotych dodatkowego zysku. PGE miała notować przychody dzięki przychylności inwestorów, którzy chętnie wspieraliby rozwój farm wiatrowych i fotowoltaicznych w pozbawionej węglowego balastu spółce.
NABE miało być wyjątkowo skuteczną kroplówką, utrzymującą przy życiu polskie elektrownie węglowe. Koalicja 15 X mimo rezygnacji z NABE nie zamierza jednak zupełnie porzucać planów wsparcia dla węgla.
Ministerstwo aktywów państwowych zapowiada wprowadzenie “mechanizmu dekarbonizacyjnego”.
“Mechanizm zakłada wynagrodzenie dla jednostki niskoemisyjnej za świadczenie obowiązku mocowego oraz czasowe wsparcie dla jednostki węglowej rozwiązaniami rynku mocy. Powstanie NABE oznaczałoby brak możliwości takiego pomostowego finansowania” – zapowiada MAP.
Co to oznacza w praktyce? Państwo ma w planach wspierać przede wszystkim energię z OZE, nie zostawiając jednak węgla zupełnie na lodzie. Spółki będą dostawać pieniądze na utrzymanie węglówek za zaoferowanie rezerwy mocy na wypadek zwiększonego zapotrzebowania na energię lub awarii. To mechanizm znany już z utworzonego kilka lat temu rynku mocy, na którym spółki otrzymują pieniądze za gotowość do zwiększenia produkcji prądu, czyli właśnie świadczenie “obowiązku mocowego”.
Skierowanie tych pieniędzy w kierunku drożejących jednostek węglowych ułatwi spółkom energetycznym ich utrzymywanie do momentu, gdy będą zastąpione przez elektrownie gazowe i OZE. Resort aktywów państwowych ma też nadzieję, że takie rozwiązanie uzyska akceptację Brukseli, bo nie zakłada prostego dosypywania pieniędzy na węgiel z budżetu, a mechanizm rynkowy, w którym spółki będą rywalizowały o dodatkowe środki.
Nie wiadomo jednak, jak długo rząd będzie mógł utrzymać wsparcie dla węgla, nawet jeśli ministerstwo aktywów państwowych ubierze je w rynkowe ramy. Unijne regulacje zakazują wsparcia dla wysokoemisyjnych źródeł. Resort planuje jednak wnioskować o wyłączenie z tej reguły dla Polski aż do wycofania węglówek. Ostatnia z nich, w Turowie, ma działać aż do 2044 roku, a kopalnie mają wydobywać węgiel do 2049 roku.
Koalicja 15 października nie przyspieszyła wycofania ostatnich węglówek z użycia, choć rządowe plany zakładają przyspieszenie tempa spadku zużycia węgla. Z rządowych planów wynika, że w 2030 w Polsce zużyjemy 25 mln ton węgla energetycznego, mimo że PiS obiecał górnikom wydobycie na poziomie 30 mln ton. Kolejna dekada ma przynieść ostry odwrót od węgla. 2040 roku sektor energetyczny ma zużyć zaledwie 3 mln ton tego surowca.
To szacunki z Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu (KPEiK) z 2024 roku. Nie jest jednak wykluczone, że będzie je trzeba zrewidować, bo tempo transformacji energetycznej przekracza dawne założenia.
Wiele wskazuje na to, że spółki energetyczne rzeczywiście radzą sobie z inwestowaniem w OZE niezależnie od węglowego balastu. W 2024 roku udział węgla w produkcji energii osiągnął rekordowo niski poziom 56,2 proc. Udział OZE w miksie wyniósł niemal 30 proc.
W czerwcu 2025 roku po raz pierwszy w historii źródła odnawialne odpowiadały za większą część produkcji energii niż bloki węglowe. Według wyliczeń Forum Energii OZE dostarczyły 44,1 proc. energii, węgiel – 43,7. Optymistycznie wyglądają również wyniki za drugi kwartał 2025, które pokazują udział węgla na poziomie 45,2 proc., wobec 53,6 proc. w zeszłym roku. Więcej OZE w miksie oznacza również tańszą energię, której cena za megawatogodzinę w hurcie wyniosła 375 złotych wobec 409 w czerwcu 2024.
W skali Unii Europejskiej jesteśmy jednak wciąż węglowymi maruderami. W czerwcu udział tego paliwa w miksie UE wyniósł zaledwie 6,1 proc. Przez cały 2024 roku było to nieco ponad 11 proc.
“Transformacja energetyczna w Polsce postępuje, ale nadal jest głównie napędzana przez czynniki zewnętrzne – unijną politykę energetyczno-klimatyczną, ceny uprawnień do emisji CO₂ oraz sytuację geopolityczną. Brakuje natomiast spójnej, długoterminowej strategii krajowej, która wyznaczałaby kierunek zmian i integrowała działania rządu, samorządów i sektora prywatnego. Polska debata wokół transformacji zbyt często koncentruje się na lęku przed wygaszaniem elektrowni węglowych, zamiast skupiać się na fakcie, że znajdujemy się w bezprecedensowym okresie inwestycyjnym w nowe niskoemisyjne moce i magazyny energii, które zapewnią bezpieczeństwo energetyczne” – ocenił Tobiasz Adamczewski, wiceprezes zarządu Forum Energii.
Przypadek likwidacji NABE pokazuje, że rządzący wciąż traktują energetykę węglową z dużą ostrożnością. Rząd chce dopłacać do węgla i walczyć o specjalne traktowanie dla polskich węglówek na forum UE. Wsparcie dla węgla – zamiast wsparcia dla OZE – jest głównym tematem komunikatu ministerstwa aktywów państwowych.
Są jednak też pozytywne wieści. Być może zmieni się sposób kształtowania polityki energetycznej – MAP rekomenduje powstanie zespołu, który będzie za nią odpowiadał. Mają w nim zasiadać przedstawiciele ministerstw odpowiednich dla aktywów państwowych, energetyki i finansów publicznych.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl. Jeden ze współautorów podcastu "Drugi Rzut Oka". Interesuje się tematyką transformacji energetycznej, transportu publicznego, elektromobilności, w razie potrzeby również na posterunku przy tematach popkulturalnych. Mieszkaniec krakowskiej Mogiły, fan Eurowizji, miłośnik zespołów Scooter i Nine Inch Nails, najlepiej czujący się w Beskidach i przy bałtyckich wydmach.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl. Jeden ze współautorów podcastu "Drugi Rzut Oka". Interesuje się tematyką transformacji energetycznej, transportu publicznego, elektromobilności, w razie potrzeby również na posterunku przy tematach popkulturalnych. Mieszkaniec krakowskiej Mogiły, fan Eurowizji, miłośnik zespołów Scooter i Nine Inch Nails, najlepiej czujący się w Beskidach i przy bałtyckich wydmach.
Komentarze