0:000:00

0:00

Taki scenariusz rysuje w tekście dla OKO.press prof. Ewa Łętowska, sędzia TK w stanie spoczynku, pierwsza Rzeczniczka Praw Obywatelskich, była sędzia NSA. Rozwiewa nadzieje publicystów i podważa oczekiwania analityków (w tym OKO.press), a także niektórych prawników, że wybory będą odsunięte w czasie (wymienia się datę 12 lipca), kontrolę nad nimi odzyska PKW. Prof. Łętowska nie traktuje zbyt serio deklaracji Kaczyńskiego i Gowina...

Ostrzega przed naiwną wiarą w moc prawa:

Od lat powtarzam, że prawo nie reguluje tego, co głosi, tylko to, co uda się silniejszemu, używającego prawa instrumentalnie. Złudzenia prawników wynikają z ich nieświadomości tego zjawiska.

Oto pozbawiona złudzeń analiza prof. Łętowskiej, okraszona - w jej stylu - metaforami muzycznymi i odniesieniami historycznymi.

Bismarck o prawie i kiełbasach, czyli jak gaśnie naiwna wiara w demokrację

My, publiczność, zobaczyliśmy 6 maja ilustrację prawdziwości słów przypisywanych Bismarckowi „ludzie nie powinni wiedzieć, jak się robi kiełbasy i prawo”. Myśmy właśnie się dowiedzieli i to jest moment zgaśnięcia wiary (naiwnej) w demokrację.

Do celu można dążyć różnymi drogami. Cele polityczne - osiągać za pośrednictwem nie jedynej prawnej procedury. Można też przerzucać się między różnymi drogami dążąc cały czas do celu zamierzonego.

Dla polityka jest istotne, aby nie zamykać sobie możliwości owego „przerzucania kanałów” i możliwości gry na wielu fortepianach (oferowanych przez prawo). Czasem są to fortepiany używane jak należy, dobrze nastrojone. Czasem te, gdzie strój jest wyciągnięty do granic pęknięcia struny. Wtedy trzeba szybko usiąść do innego instrumentu.

Ale póki się gra na tym z naciągniętymi strunami - wszystko OK, bo albo słuchaczom słoń na ucho nadepnął, albo im się to podoba, albo jest ich za mało, aby wyegzekwować zmianę instrumentu lub stroju.

A nawet jak naciągnięta struna pęknie, to głusi może nie usłyszą, a ci, co usłyszą, nie dadzą rady skłonić grającego do przerzucenia się na inny instrument lub melodię.

Obejdzie się bez Sądu Najwyższego

Właśnie te prawidłowości nam przedstawiono w Sejmie, gdzie ujawniono polityczny projekt wyborczy. Teraz trzeba dobrać do niego instrumenty prawne. Na początek odblokowano drogę „oficjalną”:

jesteśmy dokładnie w punkcie uchwalenia ustawy pocztowej (6 kwietnia).

W niej zawarta jest:

  • legitymizacja egzekutywy (minister - w tym przypadku pan Sasin) do organizacji wyborów, w miejsce zdymisjonowanej wcześniej PKW (której jednakowoż pozostawiono honor ostatecznego ogłoszenia wyników);
  • w tej ustawie jest też opcja dla Marszałkini Sejmu do przesunięcia głosowania na 17 lub 23 maja (aby się zmieścić w terminie z art. 128 Konstytucji).

1. Kadencja Prezydenta Rzeczypospolitej rozpoczyna się w dniu objęcia przez niego urzędu. 2. Wybory Prezydenta Rzeczypospolitej zarządza Marszałek Sejmu na dzień przypadający nie wcześniej niż na 100 dni i nie później niż na 75 dni przed upływem kadencji urzędującego Prezydenta Rzeczypospolitej, a w razie opróżnienia urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej nie później niż w czternastym dniu po opróżnieniu urzędu, wyznaczając datę wyborów na dzień wolny od pracy przypadający w ciągu 60 dni od dnia zarządzenia wyborów.

Kadencja Andrzeja Dudy upływa 6 sierpnia, stąd 23 maja (sobota) jako najpóźniejszy dopuszczalny konstytucyjnie termin.

Ponieważ słuchacze - pardon - prawnicy, grymasili, że fortepian tu brzmi nieczysto, to

  • do Trybunału Konstytucyjnego poszedł wniosek o stwierdzenie, że brak (luka) w Kodeksie Wyborczym owej opcji przesunięcia - jest niekonstytucyjna.

To nic, że TK nie kontroluje luk. Nazwie się lukę pominięciem legislacyjnym i mamy gotową (no, z trochę fałszywie brzmiącym strojem) legitymizację do celu, który od początku chciano osiągnąć.

Bo

  • w międzyczasie ustawę pocztową (przed 10 maja) podpisze Prezydent, a
  • pani Marszałkini uspokoiwszy sumienie przesunie termin na 23 maja.

Oczywiście wyznaczony dzień wyborów 10 maja się wtedy dezaktualizuje,

  • Sąd Najwyższy nie musi niczego stwierdzać, ani nawet w tym zakresie żadnego postępowania się nie zainicjuje, bo po co.

Ot, tak postraszono tą ewentualnością. (Nota bene ciut fałszywie brzmiącą z uwagi na różnicę w formule art. 101.1. i 129.1. Konstytucji).

Art. 101.

  1. Ważność wyborów do Sejmu i Senatu stwierdza Sąd Najwyższy.
  2. Wyborcy przysługuje prawo zgłoszenia do Sądu Najwyższego protestu przeciwko ważności wyborów na zasadach określonych w ustawie

Art. 129

1. Waż­ność wy­bo­ru Pre­zy­den­ta Rze­czy­po­spo­li­tej stwier­dza Sąd Naj­wyż­szy.

2. Wy­bor­cy przy­słu­gu­je pra­wo zgło­sze­nia do Sądu Naj­wyż­sze­go pro­te­stu prze­ciw­ko waż­no­ści wy­bo­ru Pre­zy­den­ta Rze­czy­po­spo­li­tej na za­sa­dach okre­ślo­nych w usta­wie.

3. W ra­zie stwier­dze­nia nie­waż­no­ści wy­bo­ru Pre­zy­den­ta Rze­czy­po­spo­li­tej prze­pro­wa­dza się nowe wy­bo­ry, na za­sa­dach prze­wi­dzia­nych w art. 128 ust. 2 dla przy­pad­ku opróż­nie­nia urzę­du Pre­zy­den­ta Rze­czy­po­spo­li­tej.

Od redakcji: Różnica polega na tym, że w art. 101 mowa o "ważności wyborów", a w art. 129 o "nieważności wyboru Prezydenta RP". To drugie sformułowanie można rozumieć jako sytuację, w której wybory się odbyły i prezydent został wybrany. Co nie będzie miało miejsca 10 maja.

A jeśli poczta się do 23 maja nie wyrobi?

A jeżeli do 23 maja poczta się znów nie wyrobi z tymi pakietami, no to znowelizuje się ustawę pocztową raz jeszcze, stosownie modyfikując opcję dla pani Marszałkini, dając termin np. do lipca lub początku sierpnia.

Przecież projekt polityczny i solenna deklaracja jednego z liderów nowelizację ustawy pocztowej zapowiadała, a rzeczą chwalebną jest dotrzymywanie obietnic.

To scenariusz, moim zadaniem bardzo prawdopodobny. Możliwe są i inne - jest kilka fortepianów i mogą być wykorzystane w rozmaitej kolejności, z mniej lub bardziej zafałszowanym strojem. Trochę zależy to od układu sił w koalicji rządzącej i lojalności jej partnerów. To temat dla politycznych komentatorów, których ci u nas dostatek.

A prawo? Od lat powtarzam, że ono nie reguluje tego, co głosi, tylko to, co uda się silniejszemu, używającego prawa instrumentalnie. Złudzenia prawników wynikają z ich nieświadomości tego zjawiska.

Nie zazdroszczę roli przyzwoitek, w jakiej obsadzono sędziów w TK i SN. Nawet jeśli te role bywają tylko potencjalnie obsadzone.

Ciekawam natomiast jak wygląda opisanie zleceń druku pakietów wyborczych (i tych prawdziwych, i tych tworzących kamuflaż, bo nie wykluczone że i tu była ściema) i czy ktokolwiek oficjalnie się nad tym będzie zastanawiał.

Bismarck żył w XIX wieku. Od tego czasu wiele zrobiono dla higienizacji produkcji kiełbas i prawa. No, ale my mieszkamy jednak na peryferiach.

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze