0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Wlodek / Agencja GazetaJakub Wlodek / Agenc...

W Sądzie Okręgowym w Krakowie 3 marca rozpoczął się proces odwoławczy w sprawie wypadku, w którym wzięła udział Beata Szydło. Sąd na wniosek prokuratury postanowił, że ponownie przesłucha kluczowych świadków i zlecił biegłemu zbadanie ich wiarygodności.

O ponownym przesłuchaniu świadków i wydaniu nowej opinii biegłego zadecydował trzyosobowy skład sędziowski, który zmienił się w ostatniej chwili. Jak ustaliła krakowska “Wyborcza”, Wojciech Maczuga, jeden z sędziów wyznaczonych do sprawy, zachorował i przebywał na zwolnieniu, które kończy się 8 marca. Przewodnicząca wydziału odwoławczego zamiast przełożyć rozprawę o kilka dni, wyznaczyła na jego miejsce Macieja Pragłowskiego.

Wojciech Maczuga jest jednym z sędziów ściganych przez rzecznika dyscyplinarnego Przemysława Radzika za badanie statusu asesora powołanego przez neoKRS.

Tymczasem zastępujący go sędzia Pragłowski to wiceprezes Sądu Rejonowego Kraków-Śródmieście, który zdobył to stanowisko dzięki Zbigniewowi Ziobrze. Jak zauważa “Wyborcza”, został wyznaczony do sprawy, choć był drugi na liście zastępców. Co więcej, decyzja zapadła na dwa dni przed rozprawą. W tak krótkim czasie nie miał szans na zapoznanie się z 30 tomami akt.

Wypadek Szydło. Co orzekł sąd w pierwszej instancji?

W lutym 2017 roku ówczesną premier wiozła do domu rządowa kolumna, składająca się z trzech limuzyn Biura Ochrony Rządu (dziś Służby Ochrony Państwa). Do wypadku doszło, kiedy na skrzyżowaniu w Oświęcimiu wyprzedzała fiata seicento prowadzonego przez 20-letniego Sebastiana Kościelnika.

Młody kierowca, który skręcał w drogę podporządkowaną, przepuścił pierwsze auto BOR, ale nie zauważył drugiego. Funkcjonariusz kierujący rządowym audi, w którym siedziała Szydło, odbił w lewo. Limuzyna otarła się o fiata, zjechała z drogi, uderzyła w drzewo. Obrażeń doznali premier, jej kierowca i szef ochrony.

W wyroku z lipca 2020 roku Sąd Rejonowy w Oświęcimiu warunkowo umorzył postępowanie. Sędzia Agnieszka Pawłowska uznała, że Sebastian Kościelnik był odpowiedzialny za spowodowanie wypadku, ale nie skazała go. Kierowca seicento musiał jedynie zapłacić tysiąc złotych nawiązki byłej premier Beacie Szydło i wiozącemu ją kierowcy.

Przeczytaj także:

Czy BOR użył sygnałów świetlnych?

Jednocześnie sąd pierwszej instancji stwierdził, że kolumna rządowa nie używała wymaganych przez przepisy sygnałów dźwiękowych. Oznacza to, że nie była uprzywilejowana na drodze w trakcie wyprzedzania seicento. Prawo drogowe pozwala kierowcom BOR na niestosowanie się do przepisów m.in. pod warunkiem, że stosują jednocześnie sygnał świetlny i dźwiękowy oraz zachowają szczególną ostrożność.

Sąd nie orzekł jednak o winie kierowców BOR, bo rozpatrywał jedynie zarzut wobec Sebastiana Kościelnika. Zawiadomił jednak prokuraturę, że w jego ocenie BOR-owcy mogli popełnić przestępstwo nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym (prokuratura odmówiła później wszczęcia postępowania).

Sędzia nie mógł oprzeć się na twardych dowodach, bo płyta z nagraniem z monitoringu w tajemniczy sposób została uszkodzona, zanim zapoznał się z nią sędzia i mec. Władysław Pociej, adwokat Kościelnika.

“Płyta pękła akurat w tym miejscu, w którym zaczyna się zapis danych. Jaki pech, prawda?” - mówił mec. Pociej w wywiadzie dla OKO.press w lipcu 2020 roku.

Wyrok opierał się więc na zeznaniach świadków. Funkcjonariusze BOR zeznali, że mieli włączone sygnały świetlne i dźwiękowe. Nie dosłyszało ich jednak kilkunastu uczestników grupy Anonimowych Alkoholików, którzy wychodzili z terapii, gdy doszło do wypadku. Od skrzyżowania, na którym rozbiło się auto premier Szydło, dzieliło ich 30-40 metrów.

To ich zeznania zaważyły na wyroku sądu pierwszej instancji. Prokurator Rafał Babiński próbował je zdyskredytować, wskazując na nieścisłości. Według mec. Pocieja były one jednak nieistotne.

“Świadkowie byli jednogłośni jeśli chodzi o jeden element: żaden z nich nie słyszał sygnałów dźwiękowych. I to jest istota sprawy” - mówił mec. Pociej w rozmowie z OKO.press.

Ponowne przesłuchanie

W pierwszej instancji powołana przez sąd biegła psycholog stwierdziła, że zeznania świadków są wiarygodne. Sąd odrzucił wniosek prokuratury o powołanie drugiego biegłego.

Podczas dzisiejszej rozprawy odwoławczej Sąd Okręgowy w Krakowie tym razem przychylił się do analogicznego wniosku. Na kolejnej rozprawie, która odbędzie się 31 marca, ponownie przesłucha kilkunastu świadków z klubu AA w obecności psychologa. Biegły sporządzi też ekspertyzę na temat wiarygodności każdego z nich.

Jeśli nowa opinia będzie różnić się od poprzedniej, sąd będzie musiał sam ocenić, której z nich może zaufać. Poza tym sąd będzie musiał przyjrzeć się także wszystkim innym dowodom zgromadzonym w sprawie.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze