0:000:00

0:00

Resort sprawiedliwości zakończył właśnie roszady na kierowniczych stanowiskach w Sądzie Rejonowym dla miasta stołecznego Warszawy. W piątek, 16 lutego 2018 roku na wiceprezesa do spraw karnych powołał Stanisława Zduna. Objął on wakat po wiceprezesie odwołanym wcześniej przez ministerstwo (na początku lutego br. odwołano całe kierownictwo tego sądu - w trakcie trwania kadencji).

Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy to największy sąd gospodarczy w Polsce. Podlega mu Krajowy Rejestr Sądowy, prowadzący rejestr spółek, stowarzyszeń, fundacji itd. To w tym sądzie toczą się także procesy gospodarcze z całej stolicy oraz inne sprawy z rejonu dzielnic Ochota, Włochy i Ursus.

Sędzia Zdun orzekał wcześniej w Sądzie Rejonowym dla Warszawy - Woli. Głośno zrobiło się o nim za sprawą procesu karnego, w którym prokuratura oskarżała prawicowego dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego i Aleksandra Lichockiego, byłego oficera komunistycznej WSW (poprzedniczka WSI).

Od sierpnia 2016 roku zaczął orzekać na delegacji w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Wystąpiły o nią władze sądu, a zgodę dało Ministerstwo Sprawiedliwości.

Przeczytaj także:

Wyrok ws. Sumlińskiego: dziennikarz niewinny, WSI chciało uderzyć w Macierewicza

Sumliński został oskarżony o to, że na przełomie 2006 i 2007 roku, za rządów koalicji PiS-LPR-Samoobrona, powoływał się na wpływy w komisji weryfikującej funkcjonariuszy WSI i za łapówkę (200 tys. zł) podjął się załatwienia pozytywnej weryfikacji dla pułkownika Leszka Tobiasza, byłego oficera WSI. Według prokuratury Sumliński i Lichocki mieli być pośrednikami, przez których Tobiasz chciał dotrzeć do członków komisji weryfikacyjnej. Szefem komisji był wówczas Antoni Macierewicz.

Sprawą żyły przez kilka lat prawicowe media. Sumliński, który bezsprzecznie był w zażyłych relacjach z Lichockim, nie przyznał się do winy. Przedstawiał się w "niepokornych" mediach i sądzie jako ofiara. Twierdził, że padł ofiarą spisku oficerów WSI, którzy chcieli skompromitować komisję weryfikacyjną i Macierewicza. Atakował Bronisława Komorowskiego, z którym w 2007 roku, po wygranych przez PO wyborach, spotkał się Tobiasz i Lichocki. Udało mu się przekonać prawicę, która całą sprawę nazywała nie aferą Sumilńskiego, lecz "aferą marszałkową" (bo wówczas Komorowski był marszałkiem Sejmu).

Sędzia Zdun po kilkuletnim procesie w grudniu 2015 roku, krótko po wygranych przez PiS wyborach, uniewinnił dziennikarza. Ale skazał na cztery lata więzienia Lichockiego, uznając, że to on oferował pomoc Tobiaszowi. I że pieniędzy chciał tylko dla siebie, na leczenie żony.

Z uzasadnienia wyroku wynika, że Tobiasz i Lichocki uczestniczyli w nielegalnej grze operacyjnej przeciwko członkom komisji weryfikującej WSI, która miała uwikłać ich w korupcję i skompromitować. Według sędziego Zduna całą „aferę” chcieli wykorzystać politycy PO.

Dowodów na spisek byłych agentów WSI i WSW ani udział polityków PO w tej sprawie sędzia jednak nie wskazał.

Kasację na niekorzyść Sumlińskiego złożyła prokuratura, twierdząc, że sędzia dopasował dowody do tezy o prowokacji wymierzonej w Macierewicza i w jego komisję. Ale, jak ujawniliśmy w OKO.press. Prokuratura Krajowa wydała polecenie wycofania kasacji.

Obrońca Sumlińskiego w procesie karnym, mec. Waldemar Puławski, jest teraz jednym z zastępców Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry. Zajmuje się pionem wojskowym.

Sumliński jeszcze w trakcie procesu – tuż przed wyborami prezydenckimi, w których startował Komorowski - wydał książkę, w której nie podając twardych dowodów, posądził Komorowskiego o związki ze służbami specjalnymi.

Sąd dla m. stołecznego Warszawy wzięty

Powołanie sędziego Zduna na wiceprezesa Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy, to nie jedyna zmiana, jaką wprowadził w nim resort sprawiedliwości.

Drugim wiceprezesem została sędzia Aleksandra Ziółkowska-Majkowska. Wcześniej orzekała w tym sądzie, pracowała też na delegacji w Ministerstwie Sprawiedliwości. Będzie odpowiadać za Krajowy Rejestr Sądowy.

Resort Ziobry powołał ją i sędziego Zduna na wniosek nowego prezesa sądu - Maksymiliana Wesołowskiego, który nominację dostał na początku lutego. Wesołowski też wcześniej pracował na delegacji w resorcie sprawiedliwości.

Co ciekawe, zmian w największym w Polsce sądzie gospodarczym resort w ogóle nie uzasadniał. Do tej pory, po czystkach kadrowych w sądach zawsze wydawał komunikaty, w których zmiany tłumaczył złymi wynikami pracy tych sądów, powołując się przy tym na nie istniejący ranking.

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Przeczytaj także:

Komentarze