Prezes Trybunału Konstytucyjnego przyznała, że nie rozumie, dlaczego pojawiły się wątpliwości co do przestrzegania w Polsce trójpodziału władzy. Według niej trójpodział “polega na tym, że suweren jest istotą państwa prawnego”. Co jest nie tak z tą definicją?
Julia Przyłębska przedstawiła w TVP oryginalną wykładnię przepisów Konstytucji. Zapytana przez prowadzącego “Bez retuszu” Michała Adamczyka o naruszanie trójpodziału władzy przez rządy Prawa i Sprawiedliwości, prezes TK odpowiedziała, że “nie bardzo rozumie, o co chodzi w tych zarzutach”:
“Trójpodział władzy polega na tym, że, zgodnie z polską konstytucją, suweren jest istotą państwa prawnego w Polsce. Suweren zaczyna od wybrania swoich przedstawicieli do parlamentu. Poprzez parlament dokonuje się kontrola rządu – władzy wykonawczej. Władza sądownicza musi być wkomponowana w kontrolę suwerena. Wtedy będzie naruszenie trójpodziału władzy, gdy nagle jeden z tych elementów władzy stanie się niezależny, stanie się podmiotem korporacyjnym, będzie tylko przed sobą odpowiadał”.
Trójpodział władzy polega na tym, że suweren jest istotą państwa prawnego w Polsce. Władza sądownicza musi być wkomponowana w kontrolę suwerena. Wtedy będzie naruszenie trójpodziału władzy, gdy jeden z tych elementów władzy stanie się niezależny (...).
Według prezes TK spośród trzech władz najbardziej uprzywilejowana jest ustawodawcza: od jej wyboru suweren “zaczyna”. W jej wizji suweren, czyli naród, będący źródłem władzy, najpierw przekazuje ją parlamentowi. W drugim kroku parlament jako reprezentant suwerena może podzielić się władzą z rządem i sądami, pozostawiając sobie jednak możliwość ich kontrolowania. Znamienne jest, że brak tu wzmianki o prezydencie, także wybieranym bezpośrednio przez suwerena, ale sprawującym władzę wykonawczą.
Ta wizja dobrze oddaje praktykę sprawowania władzy przez PiS, rozmija się jednak z treścią polskiej Konstytucji.
Z prezes Przyłębską można zgodzić się tylko w punkcie wyjścia: władzę w Polsce sprawuje suweren, czyli, używając terminologii konstytucyjnej, naród (przy czym nie chodzi tu o naród w sensie etnicznym, ale ogół obywateli). Mówi o tym art. 4 Konstytucji, według którego “władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu”, a sprawuje ją “przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio”. Politycy PiS często powoływali się na ten przepis, uzasadniając zmianę ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, pozwalającą na wybranie jej sędziowskich członków przez Sejm. Wspólnie z prezes Przyłębską zdają się jednak zapominać, że miejsce władzy sądowniczej w ustroju państwa i jej relacje z władzami wykonawczą i ustawodawczą regulują także inne przepisy ustawy zasadniczej.
Według prezes Trybunału Konstytucyjnego do naruszenia trójpodziału władzy dochodzi wtedy, gdy jedna z władz staje się niezależna. Tymczasem art. 173 Konstytucji mówi coś wprost przeciwnego: “Sądy i Trybunały są władzą odrębną i niezależną od innych władz”.
Prezes Przyłębska dodaje więc, że do naruszenia trójpodziału dochodzi także wtedy, gdy jedna z władz “staje się podmiotem korporacyjnym i odpowiada tylko przed sobą”.
W tym punkcie zgadzamy się z prezes TK, ale z zastrzeżeniem, że ten opis wcale nie pasuje do władzy sądowniczej sprzed reform PiS.
Twórcy Konstytucji postarali się o to, by Naród poprzez władzę ustawodawczą i wykonawczą mógł mieć wpływ na kształt sądownictwa. Parlament, rząd i prezydent decydują o treści prawa, regulującego działania sądów, procedurę wyboru i awansu sędziów oraz kodeksy, według których orzekają. Na tym głównie polega ich rola kontrolna wobec sądownictwa. Z drugiej strony, przepisy ustanawiane przez władzę ustawodawczą i wykonawczą muszą mieścić się w ramach Konstytucji. Jeśli się nie mieszczą, z systemu prawa może usunąć je Trybunał Konstytucyjny, co z kolei jest narzędziem kontroli sprawowanym przez władzę sądowniczą.
Władza ustawodawcza i wykonawcza mają też swoich reprezentantów w Krajowej Radzie Sądownictwa. Choć w 25-osobowej KRS zgodnie z Konstytucją większość stanowią sędziowie, zasiada w niej czterech posłów, dwóch senatorów, minister sprawiedliwości i reprezentant Prezydenta. Mogą więc zabierać głos m.in. przy podejmowaniu decyzji o wyborze i awansowaniu sędziów. Na wniosek KRS sędziów nominuje zaś sam prezydent, a od jego decyzji odmownej jak orzekł niedawno NSA, nie można się odwołać do sądu.
Ten system wzajemnej kontroli władz zapisany w Konstytucji jest jednak krok po kroku rozmontowywany przez PiS.
Jak łatwo zauważyć, równowaga władz na tych zmianach mocno ucierpiała. Ucierpią też obywatele, którzy nie będą już mogli liczyć na ochronę sądów przed nadużyciami polityków. A skoro tak, ich władza zamiast wzmocnić się, osłabnie. Parafrazując słowa prezes Przyłębskiej, można powiedzieć, że istota władzy zwierzchniej Narodu związana jest z jej trójpodziałem. Gdy jedna z nich pochłonie pozostałe, obywatele przestają się liczyć.
Wesprzyj projekt naszej Fundacji. Dołącz do zbiórki na Archiwum Osiatyńskiego https://pomagam.pl/archiwum
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze