PiS przegłosował ustawę, która uzależni od polityków Krajową Radę Sądownictwa. Zadaniem Rady było dotąd pilnowanie niezależności sądów. Zbigniew Ziobro i Stanisław Piotrowicz w jej obronie używali szeregu manipulacji, kłamstw i obelg
Głosowanie nad ustawą o KRS marszałek wprowadził do porządku obrad dopiero dzisiaj (12 lipca), prawdopodobnie po to, by posłowie opozycji nie mieli czasu na przygotowanie przemów, a obywatele - protestów.
Ustawa została przyjęta głosami PiS i WiS (koła Kornela Morawieckiego) i jednego posła niezrzeszonego (Jana Klawitera, startującego do Sejmu z listy PiS). Głosowało 232 posłów. Posłowie PO, Nowoczesnej, Kukiz’15, PSL, Europejskich Demokratów wyszli z sali sejmowej, by PiS-owi zabrakło kworum do uchwalenia ustawy - niezbędna jest obecność połowy, czyli 230 posłów.
Manewr się nie udał, bo na miejscu zostały trzy posłanki z koła Republikanie (odłączyły się od Kukiza w lutym 2017) i dwóch posłów PO (Artur Dunin, Tomasz Głogowski), którzy zagłosowali przeciw ustawie. Dzięki nim granica kworum została przekroczona o dwa głosy.
Posłowie opozycji zdecydowali się na bojkot, bo ustawa o KRS otworzy PiS drogę do podporządkowania sobie sądów. Za niekonstytucyjne rozwiązania krytykowali ją m.in.: Rzecznik Praw Obywatelskich, Biuro Legislacyjne Kancelarii Sejmu, Krajowa Rada Sądownictwa, stowarzyszenia sędziowskie, sędziowie Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, Biuro OBWE, Komisarz Praw Człowieka Rady Europy, Rada Adwokatur i Stowarzyszeń Prawniczych Europy, Rada Wykonawcza Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa.
Główne zarzuty wobec ustawy o KRS dotyczyły:
Podczas dzisiejszego posiedzenia Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i przewodniczący komisji sprawiedliwości Stanisław Piotrowicz próbowali odeprzeć te zarzuty, powołując się na powtarzany przez nich zestaw manipulacji i kłamstw. Przytaczamy kilka najważniejszych:
Stanisław Piotrowicz upolitycznienie sądownictwa uzasadniał czwartym przepisem Konstytucji o „zwierzchniej władzy Narodu”. Poseł PiS poprawnie przytoczył treść artykułu czwartego Konstytucji. Jego ustęp pierwszy mówi, że „władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu”, a drugi, że „Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio”.
Gdyby Konstytucja kończyła się na artykule czwartym, moglibyśmy przyznać Piotrowiczowi rację. Ale miejsce władzy sądowniczej w ustroju państwa i jej relacje z władzami wykonawczą i ustawodawczą regulują także inne przepisy ustawy zasadniczej.
Jak wykazał w swojej opinii o ustawie Rzecznik Praw Obywatelskich, narusza ona gwarantowane przez Konstytucję trójpodział władzy (art. 10), niezależność sądownictwa (art. 173 i 174)) oraz prawo do niezawisłego sądu (art. 45).
Zbigniew Ziobro przekonywał, że obecna KRS kontynuuje komunizm w Polsce, bo została powołana jeszcze w PRL-u, a kolejni sędziowie są powoływani przez sędziów komunistycznych "na zasadzie kooptacji". W rzeczywistości wprowadzenie trójpodziału władzy i wynikająca z tego konieczność powołania Krajowej Rady Sądownictwa były postulatami „Solidarności”.
21 lutego 1989 roku, podczas drugiego posiedzenia Podzespołu ds. Reformy Prawa i Sądów, dyskutowano, czy opowiedzieć się za trójpodziałem władzy (czyli oddzielić władzę sądowniczą od innych władz), czy za utrzymaniem jedności władzy (czyli utrzymać centralny ośrodek kierowania państwem).
Jarosław Kaczyński opowiedział się wówczas jednoznacznie za podziałem władzy, o czym podczas dzisiejszej dyskusji w Sejmie przypomniała Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej.
O zasadzie jedności władzy państwowej mówił: „to była zasada bardzo mocno związana z tą, miejmy nadzieję, już odchodzącą epoką (…), to była po prostu część stalinowskiej teorii prawa i państwa, od której powinniśmy odchodzić we wszystkich dziedzinach”.
Po pierwszych, częściowo wolnych wyborach 4 czerwca 1989 roku realizowano kolejne ustalenia Okrągłego Stołu, w tym przyjętą 20 grudnia 1989 roku ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa.
Ustrojową rolę Krajowej Rady Sądownictwa rozumiał także Lech Kaczyński, który jako prezydent w liście do KRS z okazji 20-lecia jej powstania pisał: „popierany przeze mnie postulat utworzenia Krajowej Rady Sądownictwa stanowił ważny krok na drodze do uczynienia z Polski demokratycznego państwa”.
Stanisław Piotrowicz uzasadniając zapisane w ustawie PiS przerwanie kadencji KRS, powołał się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2007 r. w podobnej sprawie. Rzeczywiście, w 2007 r. Ziobro chciał skrócić ustawą kadencje części członków KRS i TK wypowiedział się w tej sprawie, ale.uznał te przepisy za niekonstytucyjne. W uzasadnieniu wyroku wspomniał o sytuacjach, w których skrócenie kadencji (członka Rady lub innego organu) może być uzasadnione np. w celu przeciwdziałania korupcji lub w przypadku pełnomocnego skazania członka danego organu. "W obydwu tych przypadkach istniał jednak ważny interes publiczny i chodziło o wyeliminowanie stanów faktycznych o charakterze patologicznym” - napisał TK w uzasadnieniu.
Stanisław Piotrowicz ma rację, że ten fragment uzasadnienia wyroku TK jest ważnym argumentem w sprawie oceny konstytucyjności jego aktualnego pomysłu na skrócenie kadencji członków KRS. Ale jest to argument wymierzony przeciwko niemu. Sędziowie zasiadający obecnie w KRS nie popełnili żadnych przestępstw. PiS chce ich wymienić tylko dlatego, że są niezależni.
Piotrowicz stwierdził, że za wyjątkową okoliczność upoważniającą Sejm do przerwania kadencji KRS jest wyrok Trybunału z czerwca 2017 r., według którego obecnych sędziowskich członków KRS wybrano niezgodnie z Konstytucją.
Rzeczywiście, Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej orzekł, że przepisy, na podstawie których wybrano sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa, są niekonstytucyjne. Zaskarżył je Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro, by rozwiać rzekome wątpliwości prezydenta Andrzeja Dudy wobec skracania kadencji KRS.
Jeśli jednak naprawdę to wątpliwości prezydenta były tą przeszkodą, wyrok Trybunału nie mógł ich rozwiać. Nie dotyczył przecież nowelizacji ustawy i jej przepisu skracającego kadencje, nie powiedział więc nic o jego zgodności z Konstytucją. Ze stwierdzenia, że niekonstytucyjne są przepisy, na podstawie których wybrano sędziów, nie wynika, że ich wybór był nieważny. Trybunał nic takiego nie powiedział. Uzasadnianie przepisów nowej ustawy o KRS przy pomocy wyroku dotyczącego obecnej, jest więc zwykłą manipulacją.
Jeśli prezydentowi naprawdę zależy na zablokowaniu niekonstytucyjnej ustawy, powinien po prostu ją zawetować. Sejm może odrzucić prezydenckie weto większością trzech piątych głosów. PiS takiej większości nie ma, byłby więc zmuszony wykreślić przepisy, które prezydentowi się nie spodobały.
Piotrowicz i Ziobro w swoich wystąpieniach użyli jeszcze co najmniej kilku kłamstw i manipulacji. Mówili, że podobne rozwiązania do wprowadzanych przez PiS działają w krajach Zachodniej Europy, że w opinii OBWE o ustawie są kardynalne błędy, a dowodem na upolitycznienie obecnej KRS jest fakt, że jej członkowie wypowiadają się o projektach ustaw dotyczących sądownictwa. Te i wiele innych argumentów PiS OKO.press zbijało m.in. w tych tekstach:
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze