0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plDawid Zuchowicz / Ag...

W mijającym tygodniu na stronie Trybunału Konstytucyjnego pojawiło się oświadczenie pełniącego obowiązki sędziego TK Jarosława Wyrembaka. Prawnik oskarża w nim polityków i polityczki opozycji oraz komentatorów o próbę siłowego przejęcia władzy i rozprawienia się z osobami zajmującymi urzędowe stanowiska. Zdaniem Wyrembaka w kolejce stoi już rząd chętnych, którzy "nie mogą się doczekać funkcji i stanowisk, które najszybciej można byłoby teraz zdobyć przez natychmiastowe odkucie, wyzerowanie i wyprowadzenie siłą tych, którzy teraz te funkcje pełnią i te stanowiska zajmują; sędziów Trybunału Konstytucyjnego w szczególności". Musi o tym trochę wiedzieć, ponieważ sam jako sędzia-dubler zajął miejsce w TK powołanego tam przez Sejm sędziego.

Osoby protestujące przeciwko wyrokowi TK w sprawie aborcji nazywa "miłośniczkami przerywania ciąży". Wieszczył, że nastąpią nowe "rządy prawa", tym razem "sprawowane za pomocą sierpa i młota" przez "wystrojonych w europejskie krawaty wojowników". "Widmo nadciąga" — kończy dramatycznie Wyrembak i w ostatnich zdaniach snuje wizje o męczeństwie pełniących stanowiska publiczne — odkuwanych, ze związanymi rękami, zaklejonymi ustami.

Przeczytaj także:

Słowa Jarosława Wyrembaka skomentował sędzia TK w stanie spoczynku Wojciech Hermeliński.

"Tekst świadczy o wyjątkowej emocjonalności pana Wyrembaka. Celowo nie nazywam go sędzią, bo został wybrany na miejsce już zajęte. Może to powoduje kompleks, który ujawnia się w tym piśmie? Jest to jednak zaskakujące, bo przecież pan Wyrembak uważa się za sędziego, a takie oświadczenia nie przystają sędziemu"

- mówił "Rzeczpospolitej" sędzia.

Zgodnie z przepisami obowiązującymi sędziów TK (o nich za chwilę) wobec Jarosława Wyrembaka powinno zostać wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Na razie nic o takiej inicjatywie odpowiednich organów nie wiadomo. Za to o dyscyplinarkę dla Hermelińskiego zawnioskował sam Wyrembak. We wniosku zarzuca mu naruszenie zasad etyki. "Wojciech Hermeliński, przypisując sobie, bez żadnych podstaw, wszystkie wyżej wskazane uprawnienia, używa środków masowego przekazu do publicznego formułowania niezasadnych i bardzo daleko idących wypowiedzi, pouczeń i ocen dotyczących innego sędziego TK, w tym: jego statusu, a nawet cech osobowych" - uzasadnia wniosek Wyrembak.

Istnieje tajny Kodeks

Sędziów TK obowiązują przepisy ustawy o statusie sędziów TK oraz Kodeks Etyczny sędziów TK. Jego historia jest dosyć osobliwa. Jak pisała Ewa Siedlecka – uchwalono go podczas Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK 31 sierpnia 2017 roku. Trybunał w okresie wakacyjnym nie pracuje, a informacji o zwołaniu zgromadzenia nie przekazano sędziom telefonicznie ani mailowo, ale wydrukowano i położono na ich biurkach 30 sierpnia.

Kodeksu nigdy nie opublikowano – ani w urzędowym dzienniku, ani na stronie TK. Przez długi czas nie wiadomo było więc, co się tam właściwie znajduje. Ewa Siedlecka dostała jego treść po kilku miesiącach starań w trybie dostępu do informacji publicznej, ale wciąż nie został opublikowany (np. nie ma go na stronie TK).

Stanowi on między innymi, że:

§ 4.2. Sędzia Trybunału przestrzega dobrych obyczajów.

§ 16.3. Sędzia nie uczestniczy w debacie publicznej dotyczącej spraw politycznych ani nie angażuje się w działania partii politycznych i ruchów społecznych zajmujących się bieżącą polityką.

§ 16.4. Sędzia Trybunału powstrzymuje się od wypowiedzi, które mogą podważać status, autorytet i integralność Trybunału.

Naruszenie powyższych paragrafów może skutkować postępowaniem dyscyplinarnym.

Jak Muszyński ścigał Stępnia

To nie pierwszy raz w historii, gdy urzędujący sędzia TK, a właściwie sędzia-dubler, próbuje pociągnąć do odpowiedzialności na podstawie tajnego Kodeksu sędziego TK w stanie spoczynku. W 2017 Mariusz Muszyński wnioskował o ukaranie Jerzego Stępnia za jego wypowiedzi podczas wiecu KOD-u.

Muszyński pisał o oskarżonym:

  • „ekspresja działania niejednokrotnie przekraczała standardy kulturalnego zachowania, godząc w godność instytucji państwowych lub osób”.

Przytaczał też we wniosku wypowiedzi teoretyków prawa, zgodnie z którymi:

  • godność zawodu sędziego oznacza nakaz (…) utrzymywania nieskazitelnego charakteru, strzeżenia, w służbie i poza nią, powagi stanowiska sędziowskiego i unikania wszystkiego, co mogłoby przynieść ujmę wykonywanemu zawodowi (…).
  • obecność sędziego w sferze publicznej powinien cechować umiar. Ramy tej obecności powinna wyznaczać troska o wspólne dobro i dbałość o państwo.
  • sędzia musi być powściągliwy w wyrażaniu swoich emocji, szczególnie w sytuacji, gdy nieuzasadniona ekspresja naraża inne osoby na poniżenie ich honoru i godności.

Blog o prawie, polityce i życiu

Sam Mariusz Muszyński pozwala sobie na nieco mniej powściągliwości. W komentarzach, które publikuje w Rzeczpospolitej, o sędzi TSUE pisał "niech ktoś wreszcie zabierze tej kobiecie komputer i długopis", czy załamywał ręce nad wykształceniem sędziów Sądu Najwyższego. Prowadzi także bloga mariuszmuszynski.pl, którego założył w maju 2020 i o którym pisał, że to miejsce

"gdzie jako sędzia TK będę mógł się wypowiadać o ważnych sprawach publicznych i trochę o Trybunale Konstytucyjnym również… ? czasem poważnie, a czasem złośliwie ? w zależności od humoru…, ale zawsze z dużą dozą informacji merytorycznych".

Muszyński czasem komentuje i krytykuje tam decyzje TK i międzynarodowych trybunałów, a czasem nazywa synów znanych prawników "narkomanami i nożownikami", serwis Onet "niemieckim ośrodkiem informacyjnym", czy reklamuje prenumeratę "DoRzeczy"

Jest nawet kącik humorystyczny:

Pawłowicz - między "rudym szatniarzem", a "Kaczafim"

Pisarskie popisy Mariusza Muszyńskiego i Jarosława Wyrembaka to jednak nic przy działalności Pawłowicz. Była posłanka PiS również odezwała się w sprawie "odkuwania". Od kilku dni postuje na temat Donalda Tuska, twierdząc, że jest zamachowcem i damskim bokserem, co i tak jest łagodnym określeniem. Zanim została sędzią TK nazywała go m.in. "rudym niemieckim szatniarzem o fałszywym spojrzeniu okrągłych rybich oczu". Nie dalej niż dwa miesiące temu nazwała posła Lewicy Tomasza Trelę "chamem", "łobuzem", "dziadem kalwaryjskim", "V-tą ruską kolumną", "łachem". Kazała mu też upaść "na kolana, pod stół i odszczekać".

Wpisów Krystyny Pawłowicz właściwie nie da się odróżnić od pierwszego lepszego prawicowego trollkonta. Regularnie szydzi z posłów i posłanek opozycji, wrzucając ich niekorzystne zdjęcia ze złośliwymi komentarzami (np. Róża Thun, Katarzyna Lubnauer, Rafał Trzaskowski), podaje tłity kont w rodzaju "Olga Srokarczuk", homofobiczne memy, straszy "lewaków", że zrobi z nimi porządek przy pomocy miecza, wypisuje (po angielsku) do Borisa Johnsona, że brytyjski rząd, sędziowie i lekarze zamordowali polskiego dyplomatę, rozpętała nagonkę na transpłciowe dziecko, upubliczniając jego dane.

Sędzia ma fatalną opinię ma także na temat Unii Europejskiej, która jej zdaniem pod batutą Niemców planuje zniszczyć Polskę. Zatem...

"JEDYNE wyjście,to stopniowe PRZEJĘCIE UE,wyrwanie jej z rąk niemiecko-lewackich,poprzez wyborcze zwycięstwa partii konserwatywnych w państwach europejskich. Są oznaki,że może się to udać".

(pisownia oryginalna)

Jedna z partii konserwatywnych jest szczególnie bliska jej sercu. Pawłowicz regularnie podaje tweety Jacka Saryusz-Wolskiego z jego politycznymi komentarzami. Politykom PiS zresztą nie szczędzi pochwał. Dziękowała między innymi Piotrowi Naimskiemu, "cichemu bohaterowi naszego bezpieczeństwa i niezależności energetycznej", czy "premierowi JAROSŁAWOWI KACZYŃSKIEMU za ustawę i działania umacniające bezpieczeństwo Polski i nas Polaków".

Na Twitterze Krystyny Pawłowicz Kaczyński pojawia się zresztą często. I to w zaskakujących konfiguracjach — jako siejący postrach "Kaczafi"...

View post on Twitter

... lub świąteczna pocztówka.

View post on Twitter

Jarosław Kaczyński, komentując poczynania Pawłowicz na Twitterze, stwierdził, że "nie ma róży bez kolców" i nic nie poradzi na to, że sędzia "ma zacięcie publicystyczne". Wiele wskazuje na to, że zacięcie to jest także detektywistyczne, bowiem była posłanka PiS wykazuje się czasem wiedzą, która nie powinna jej być dostępna.

Kilka dni przed planowanymi przez PiS na 10 maja 2020 roku tak zwanymi wyborami kopertowymi Jarosław Kaczyński podpisał z porozumienie z Jarosławem Gowinem, w myśl którego organizowane przez PiS z naruszeniem prawa wybory jednak się nie odbędą. W sobotę 9 maja na Nowogrodzkiej odbywała się natomiast narada komitetu politycznego partii — Kaczyński chciał zerwać umowę i doprowadzić do wyborów kopertowych 23 maja. Krystyna Pawłowicz była jedną z pierwszych osób, które w tej sprawie zabrały głos publicznie i pod nazwiskiem. Sędzia Trybunału Konstytucyjnego wykazała się wiedzą na temat wewnętrznych partyjnych rozgrywek w czasie, gdy na wokandzie Trybunału wisiała sprawa dotycząca wyborów kopertowych zgłoszona przez marszałka Sejmu.

Modlitwy najwyraźniej poskutkowały, bo wybory nie odbyły się ani 10 maja, ani 23 maja, a rząd trwa nadal i walczy z lewacką UE, kierując do TK kolejne wnioski o stwierdzenie o niezgodności tego, czy innego zapisu traktatowego z polską konstytucją.

;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze