Młodzi posłowie Sejmu Dzieci i Młodzieży byli reprezentatywni dla ogółu nastolatków. W akcji "Młodzi głosują" 2015 największe poparcie zyskał Korwin-Mikke, a w młodzieżowym Sejmie królowałyby Wolność, Kukiz 15 oraz PiS. Bulwersujące obrady młodych nie były też wynikiem manipulacji MEN i IPN. Raczej wymknęły im się spod kontroli
Sejm Dzieci i Młodzieży 2017 budzi zdumienie, a nawet przerażenie, że młodzież papuguje po dorosłych najbardziej skrajne antyeuropejskie i ksenofobiczne wzorce. Są też głosy, że impreza - zorganizowana 1 czerwca 2017 przez IPN, MEN i podległy min. Zalewskiej Ośrodek Rozwoju Edukacji - była sterowana przez władze, a mówcy i mówczynie odpowiednio dobrani.
Oba twierdzenia wydają się fałszywe. Sejm młodych raczej wymknął się spod kontroli organizatorów, i to zarówno w stronę radykalnego korwinizmu, jak i głosów w obronie demokracji (o czym dalej). No i wyrażane poglądy nie powinny zaskakiwać w tej grupie wiekowej.
Wiedzy o postawach politycznych młodzieży dostarcza akcja "Młodzi głosują" prowadzona w szkołach ponadpodstawowych od 1995 r. przez fundację Centrum Edukacji Obywatelskiej.
Przed wyborami, krajowymi czy do Parlamentu Europejskiego, kilkaset tysięcy uczniów i uczennic oddaje w swoich szkołach głos na tych samych kandydatów co dorośli. Wyniki są zwykle "szokujące", gdyż poparcie dla partii dominujących okazuje się radykalnie niższe niż wśród dorosłych, za to dobrze wypadają partie antysystemowe.
W młodzieżowych wyborach prezydenckich 2015 górą był Janusz Korwin-Mikke. Trochę słabiej wypadł inny kandydat antysystemowy Paweł Kukiz, który przegrał z Bronisławem Komorowskim i Andrzejem Dudą.
Trudno przesądzić, jak wyglądałaby "druga tura" w wykonaniu młodzieżowych wyborców, ale w starciu Komorowski kontra Korwin-Mikke faworytem byłby raczej ten drugi. Wskazują na to preferencje partyjne w tych samych szkolnych wyborach: w ich wyniku w Sejmie znalazłyby się tylko cztery partie, na ostatnim miejscu Platforma Obywatelska zmarginalizowana przez trzy formacje narodowo-prawicowe. Nowoczesna z wynikiem poniżej 4 proc. wcale nie weszłaby do Sejmu, podobnie jak Zjednoczona Lewica (niecałe 3 proc.!).
Do podobnych wniosków doszli autorzy raportu ISP opartego na sondażu Kantar Public ze stycznia/lutego 2017 w szerszej grupie wiekowej 15-24 lata. Największym poparciem cieszyły się ugrupowania:
ISP zwraca uwagę na niechęć i podejrzliwość młodych wobec partii mainstreamowych, przy czym "uderzająco silny jest stopień odrzucenia przez młodych partii rządzącej. Aż 54 proc. badanych oceniło prawdopodobieństwo głosowania na PiS na zero".
Młodzi Polacy popierają partie antysystemowe. Następuje tu charakterystyczne przesunięcie: fascynacja partią Wolność Korwin-Mikkego spada wraz z wiekiem. Największa jest w gimnazjach, mniejsza w szkołach ponadgimnazjalnych, a u najmłodszych dorosłych rolę antysystemowego ugrupowania numer jeden przejmuje formacja Pawła Kukiza.
Jak wynika z marcowego sondażu IPSOS dla OKO.press, w grupie wiekowej 18-24 to właśnie Kukiz-15 wygrałby wybory przed PiS. Wolność przegrałaby już z PO i nawet z Partią Razem, która zbiera poparcie aż 10 proc.
Sejm Dzieci i Młodzieży 2017 został zaplanowany jako impreza propagandowo-wychowawcza pod dekomunizacyjnym hasłem "Przestrzeń publiczna jako miejsce wolne od symboli propagujących systemy totalitarne". Wciągnięcie młodych w politykę historyczną PiS, łącznie z podjęciem działań "w terenie", opisywał ogłoszony w marcu regulamin.
W ramach rekrutacji zgłaszały się dwuosobowe zespoły (w wieku 13-17 lat), których zadaniem było wynaleźć komunistyczne nazwy ulic, „nagłośnić i przeprowadzić działania mające na celu zmianę obowiązującej nazwy, a także zaproponować nową nazwę odwołującą się do pamięci o bohaterze lokalnym". Młodzi mieli "wejść we współpracę z samorządem terytorialnym" i przystąpić do działania. "Poszukajcie sojuszników, stopień realizacji [waszych zamierzeń] będzie miał wpływ na ocenę projektu” - pisali organizatorzy.
Już takie warunki powinny zapewnić odpowiedni dobór "dzieci i młodzieży". Dochodziła do tego selekcja dokonana przez IPN i ORE, które wyłoniły "najlepsze zespoły" - 230 par. I to one przyjechały na sesję Sejmu 1 czerwca 2017.
Dodatkowo można było wybrać do zabrania głosu szczególnie aktywnych dekomunizatorów, bo młodzi ze szczególnymi osiągnięciami w projekcie zostali zaproszeni na posiedzeniu „komisji problemowej” w maju 2017. Po dwa zespoły na województwo, czyli 64 osoby.
Wbrew ugrzecznionemu sprawozdaniu na stronie Sejmu, impreza wymknęła się jednak spod kontroli. Owszem, były próby rozliczeń z "komunistyczną przeszłością" i ataki na poprzedni rząd, z nieodłącznym wyklinaniem na Michnika i "Wyborczą", ale w obradach dominował hejt antyeuropejski, z refrenem z Korwin-Mikkego, że "poza tym UE powinna zostać zniszczona" i darciem flagi "Europejskiej Rzeszy" plus agresywna homofobia i ksenofobiczne okrzyki o "hordach uchodźców". "Młodzież Wszechpolska i Ruch Narodowy przyniosą odrodzenie. Czołem wielkiej Polsce! – mówił poseł Franciszek Kowalczyk.
Z drugiej strony, organizatorzy przepuścili młodzież o liberalnych poglądach i to jej głos do końca zepsuł widowisko. Młoda „opozycja” nie tylko skandowała "Lech Wałęsa", ale też zabierała głos.
Julia Trojanowska, w dobrze przygotowanym retorycznie wystąpieniu uderzyła w główną ideę projektu dekomunizacyjnego krytykując nazwanie ulicy w Starachowicach imieniem Jadwigi Kaczyńskiej, której jedyną zasługą było "urodzenie i wychowanie dwóch polityków prawicowych". Uznała to to za wyraz "szerzącego się nepotyzmu", a na koniec wyraziła "wyrazy współczucia współpracownikom pana Kaczyńskiego i Macierewicza" i wzniosła okrzyk "Wolność, równość, demokracja".
Wiktor Marcinkowski dziwił się, że w Sejmie nie ma dyskusji o "bezsensownej zmianie zwanej dla niepoznaki reformą edukacji". W gimnazjach "nauczyliśmy się czytać ze zrozumieniem" - oznajmił - "więc wiemy z Konstytucji, że nie lekceważy się 910 tys. podpisów pod referendum w sprawie reformy edukacji".
Już poprzedni Sejm Dzieci i Młodzieży, w 2016 roku, poświęcony "miejscom pamięci", stanowił element wychowania w duchu polityki historycznej PiS. Poprzednie 22 Sejmy krążyły raczej wokół problemów demokracji, praw dzieci, wolontariatu, ekorozwoju itp.
Cytowane sondaże:
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze