0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Jedynym punktem porządku dziennego dzisiejszych obrad Sejmu była debata i głosowanie nad projektem ustawy budżetowej. Budżet został uchwalony przy obecności 434 osób na sali i przy poparciu 240 posłów i posłanek.

„Dostaliście dobry budżet od premiera Morawieckiego i w miesiąc go zepsuliście, zwiększyliście deficyt o 20 miliardów zł” – grzmiał z mównicy poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk. Nadmierny deficyt krytykowali również posłowie Konfederacji. „ Ja wiem, że was to boli, ale to nie wy wypłacaliście 800 plus. To rząd Donalda Tuska wypłaca od stycznia 800 plus polskim rodzinom” – odpowiadał politykom PiS Marek Sowa z Koalicji Obywatelskiej.

„Nie było głębokich korekt i zmian, mieliśmy za mało czasu. Dla mnie to wielka satysfakcja. To budżet dla ludzi. Spór był względnie kulturalny, ale był to ostatni akord sporu, w którym PiS walczył na instytucje związane z PiS-em. My chcieliśmy, by więcej pieniędzy poszło na potrzeby ludzi, pacjentów, dzieci” – komentował tuż po głosowaniu premier Donald Tusk.

Ustawa na czas trafi do prezydenta

Teraz ustawą musi zająć się Senat. Najpewniej jednak w izbie wyższej, gdzie większość ma rządząca koalicja, prace nad ustawą będą błyskawiczne. Wszystko po to, by trafiła jak najszybciej na biurko prezydenta. A musi się tak stać do 29 stycznia (cztery miesiące od złożenia ustawy w Sejmie), w przeciwnym wypadku prezydent miałby możliwość rozwiązania Sejmu i rozpisania nowych wyborów.

Żeby jednak do tego doszło, musiałaby wystąpić jakaś niespodziewana katastrofa. Gdyby wystąpiła konieczność zajęcia się jakimiś poprawkami, Sejm zrobi to na kolejnym posiedzeniu 25 i 26 stycznia. Później ustawa trafi do prezydenta.

Budżet państwa to jedyna ustawa, której prezydent nie ma prawa zawetować.

Ma za to prawo odesłać ją do Trybunału Konstytucyjnego. Ale nie oznacza to, że państwo nie ma wówczas budżetu. W Konstytucji czytamy:

„Jeżeli ustawa budżetowa albo ustawa o prowizorium budżetowym nie weszły w życie w dniu rozpoczęcia roku budżetowego, Rada Ministrów prowadzi gospodarkę finansową na podstawie przedłożonego projektu ustawy”.

W Sejmie, niedługo po uchwaleniu ustawy budżetowej, Donald Tusk powiedział, że na spotkaniu z prezydentem 15 stycznia usłyszał, że prezydent nie planuje blokowania budżetu. Jednocześnie dodał, że ewentualne próby blokowania „miałyby charakter nieudolnego manifestu politycznego. Na miejscu Polek i Polaków w ogóle bym się tym nie przejmował. Ja się tym kompletnie nie niepokoję”.

Najważniejsze teraz jest więc to, że budżet prawie na pewno zostanie uchwalony w terminie. Co się w nim znalazło? Przypomnijmy najważniejsze założenia i sprawdźmy, co zmieniło się w nim w trakcie prac sejmowych.

Przeczytaj także:

Będzie problem z VAT?

Najpierw najbardziej podstawowe dane:

  • Poziom wydatków ustalono na 866 mld zł,
  • Przychodów – 682 mld zł.

Daje to deficyt państwowego budżetu na poziomie 184 mld zł. Deficyt sektora finansów publicznych (rządowy i samorządowy) ma wynieść 5,1 proc. PKB. Projekt budżetu powstał przy założeniu wzrostu PKB na poziomie 3 proc. oraz inflacji na poziomie 6,6 proc.

Jeśli chodzi o PKB, to najnowsze prognozy ekonomistów wskazują, że może być nawet lepiej. Analitycy banku Pekao na początku roku mówią właśnie o 3 proc., a banku PKO nawet o 4 proc. Trochę inaczej sprawa ma się, jeśli chodzi o inflację. Tutaj różne prognozy mówią raczej o średniorocznym poziomie 4-5 proc. Może się tak zdarzyć, bo w kilku kolejnych miesiącach dalej zobaczymy spadki, a inflacja może zbliżyć się nawet do 3 proc. To między innymi efekt bazy – rok temu widzieliśmy najwyższe wzrosty. Ale potem najpewniej znów urośnie, na koniec roku może zbliżyć się znów do 6 proc.

Inflacja niższa niż zakładana przez rząd w budżecie może być ewentualnym problemem w przypadku dochodów z VAT. W planie budżetowym mamy zapisane 316 mld zł dochodów z VAT. To aż o 62 mld zł więcej niż prognoza wykonania budżetu za 2023 rok. Rząd liczy na silny wzrost konsumpcji, nowy system e-faktur, który ma obowiązywać od lipca i dalej uszczelniać system oraz na rezygnację z zerowego VAT na żywność.

Większy deficyt, by zapewnić podwyżki

Deficyt został zwiększony przede wszystkim dlatego, by rząd mógł zacząć spełniać swoje kluczowe obietnice. To przede wszystkim podwyżki dla nauczycieli i dla pracowników państwowej sfery budżetowej.

W przypadku nauczycieli rząd ustalił, że wszyscy otrzymają przynajmniej 1,5 tys. zł podwyżki – dla początkujących oznacza to podwyżkę o 33 proc., dla reszty – o 30 proc. Podwyżki te zostały już zabezpieczone w ustawie okołobudżetowej, a głosowali za nią również posłowie PiS. Można więc zakładać, że prezydent jej nie zawetuje ponownie. Wyższe wynagrodzenia trafią na konta nauczycieli najpóźniej pod koniec marca, ale z wyrównaniem od 1 stycznia.

Podwyżki o 20 proc. otrzymają pracownicy służb mundurowych, żołnierze i urzędnicy w państwowej sferze budżetowej. Podwyżka nie obejmuje więc pracowników samorządowych, o których, zgodnie ze słowami premiera Tuska, zadbać powinny samorządy. To oznacza, że bez podwyżek zostają między innymi pracownicy socjalni, o których sprawie pisaliśmy tutaj. Ministerstwo Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej przekazało nam, że pracuje nad rozwiązaniami da pracowników socjalnych, ale szczegółów na razie nie znamy.

W trakcie prac sejmowych w budżecie nie zmieniono wiele w stosunku do projektu przedstawionego w Sejmie przed świętami Bożego Narodzenia. Dziś w sejmowych głosowaniach przyjęto nieliczne poprawki. Przesunięto 8,3 mln zł z Naczelnego Sądu Administracyjnego, oraz 10 mln zł z Instytutu Pamięci Narodowej między innymi na rezerwę celową jednostek samorządu terytorialnego. Zmniejszono również wydatki IPN o 7,2 mln zł, środki mają trafić do Najwyższej Izby Kontroli.

Posłowie PiS protestowali przeciw tym zmianom. Zbigniew Kuźmiuk z PiS mówił w Sejmie, że „próbujecie zagłodzić te instytucje, których nie lubicie”. W rzeczywistości w budżecie i tak zaplanowano zwiększenie budżetu IPN o 48 mln zł wobec 2023 roku, po poprawkach wzrost będzie po prostu mniejszy niż pierwotnie planowano. W ubiegłym roku budżet Instytutu wynosił 540 mln zł.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze