0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

Radosław Sikorski wygłosił dziś 25 kwietnia w Sejmie doroczną informację o zadaniach polskiej polityki zagranicznej, czyli tzw. exposé ministra spraw zagranicznych. To pierwsze takie wystąpienie Sikorskiego po jego powrocie na fotel szefa MSZ, ale bodajże ósme, które wygłosił w trakcie całej swej ministerialnej kariery. Każdorazowo podchodził do tego zadania poważnie i nie bez pisarskiej swady, tak też było i tym razem.

To było precyzyjnie skomponowane przemówienie – skoncentrowane wokół wojny w Ukrainie i zagrożenia ze strony Rosji jako głównych wyzwań stojących zarówno przed polską polityką zagraniczną, jak i przed całym Zachodem.

Istotnym motywem wystąpienia Sikorskiego była też reforma Unii Europejskiej – zmierzająca do jej instytucjonalnego wzmocnienia.

Minister jasno opowiedział się za zwiększeniem roli głosowań większościowych w podejmowaniu kluczowych decyzji wewnątrz UE, podkreślał rolę unijnej wspólnej obronności i wspólnej unijnej polityki międzynarodowej.

Cytaty z Augustyna i z Suskiego

Pierwszą część wystąpienia (około ¼ całości, jeśli chcemy być ściśli) Sikorski poświęcił krytyce polityki zagranicznej prowadzonej przez rząd PiS. Były w tym oczywiście elementy typowego dla polskiego podwórka politycznego rytuału rozliczania poprzedników. Być może Sikorski mógł sobie darować wytykanie Mateuszowi Morawieckiemu wyjazdu do Budapesztu na „sabat proputinowskich nacjonalistów”, czy obfite cytowanie głupot wypowiadanych na temat polityki międzynarodowej przez rozmaitych polityków PiS. Przede wszystkim dlatego, że exposé ministra spraw zagranicznych jest jednak wystąpieniem wykraczającym poza format bieżącej politycznej wojenki i całkiem uważnie (znacznie uważniej niż myślimy) słuchanym zarówno w przyjaznych, jak i wrogich stolicach. Wybór Sikorskiego zdecydował o tym, że informacja o stanowisku Polski wobec kluczowych wyzwań współczesności poszła w świat okraszona nie tylko cytatami ze św. Augustyna, ale i z Marka Suskiego.

Zarazem jednak szef MSZ starannie i przekonująco skonstruował tę część swojej mowy – przedstawiając „sześć mitów”, na których według ministra miała opierać się polityka zagraniczna PiS.

  • Mit o „złej Unii Europejskiej” rządzonej przez bezdusznych eurokratów.
  • Mit o „utracie suwerenności”, jaką miałoby grozić podporządkowanie się wspólnotowym decyzjom podejmowanym w ramach UE.
  • Mit o tym, że „obecność w Unii daje korzyści jedynie finansowe”.
  • Mit o wrogiej Polsce polityce prowadzonej przez Berlin.
  • Mit o „Zachodzie zagrażającym Polsce moralną zgnilizną i dekadencją”.
  • Mit o „wyborze między Europą a Stanami Zjednoczonymi” – przed którym ma rzekomo stać Polska.

Rzecz jasna to też ta część wystąpienia Sikorskiego wywołała najbardziej żywiołowe reakcje polityków PiS i prawicowych mediów. „W exposé szefa MSZ znalazło się wiele kłamstw, manipulacji i żenujących stwierdzeń. Z zażenowaniem przyjąłem atak na politykę poprzedniego obozu rządowego” – tak wypowiedział się Andrzej Duda. „Opowiadanie o jakiejś złej pozycji Polski w UE jest zwykłą bzdurą” – irytował się prezydent, który poświęcił wystąpieniu Sikorskiego specjalną konferencję prasową.

Przeczytaj także:

„Z uwagą wysłuchałem informacji ministra. Z rozczarowaniem muszę odnotować, że to nie była informacja. Pan minister zajął się na tej sali dezinformacją” – mówił z kolei z sejmowej mównicy były szef MSZ w rządzie PiS Zbigniew Rau.

Niemniej – jeśli traktować exposé Sikorskiego jako rodzaj sygnału dla świata, to był on w tej części wystąpienia dość jednoznaczny, choć także oczywisty – Polska zrywa z filozofią prowadzenia polityki zagranicznej z czasów PiS.

Chwilę później minister przedstawił cztery główne tezy swojego wystąpienia – czy też cztery główne zadania leżące przed polską polityką zagraniczną w tym roku.

  • Polska bezpieczna – „Polska racja stanu nakazuje rozwijać własne zasoby obronne i wspólne z sojusznikami zdolności do odstraszania agresji. Nakazuje też zapewnić maksimum wsparcia wojskowego i politycznego Ukrainie” – mówił Sikorski. Podkreślał też konieczność współdziałania z sojusznikami w ramach NATO i UE i wzmacniania obu tych instytucji.
  • Silna Polska w silnej Unii Europejskiej. „Od czasu rosyjskiej agresji na Ukrainę Unia Europejska przekształca się w podmiot geopolityczny, zdolny do projekcji na swoje otoczenie nie tylko potęgi ekonomicznej, ale także politycznej i militarnej. W interesie Polski jest ten proces wspomagać i współtworzyć”.
  • Polska aktywna i odpowiedzialna w społeczności globalnej – tu Sikorski ograniczył się do wzmianki o braniu „części odpowiedzialności za globalne wyzwania”.
  • Minister zapowiedział też „odbudowę profesjonalnej, apolitycznej służby zagranicznej i przywrócenie ustawowo określonej roli MSZ jako centrum kreującego polską politykę zagraniczną”.

To Putin powinien się bać

Gros całego wystąpienia Sikorski poświęcił tej pierwszej kwestii – czyli „Polsce bezpiecznej” czy też może raczej zagrożonej. Zagrożonej ze strony Rosji i zagrożonej wojną – o czym Sikorski mówił całkowicie wprost.

„Wszyscy czujemy, że historia przyspieszyła, że znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne zdarzenia. Premier Donald Tusk nazwał nasze czasy „przedwojennymi”. Z 28 ruin imperium zła odrodził się potwór. Przy rodzinnych stołach Polacy i Polki znowu zastanawiają się, czy grozi nam wojna. Wróciło myślenie, którego tragizm zawarty jest w pierwszych słowach naszego hymnu narodowego: „Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy”. Ten tragizm jest doświadczeniem także Ukrainy” – mówił minister.

Sikorski dokonał serii wyliczeń – porównywał PKB Zachodu z PKB Rosji i Białorusi, wyliczał potencjały sił zbrojnych. Rzecz jasna te porównania wychodzą miażdżąco niekorzystnie dla bloku Putinowskiego.

„A więc to nie my – Zachód – powinniśmy obawiać się starcia z Putinem, lecz na odwrót. Warto o tym przypominać, nie po to, żeby wzmagać w Rosjanach poczucie zagrożenia, bo NATO jest paktem obronnym, ale żeby pokazać, że atak Rosji na któregokolwiek z członków Sojuszu skończyłby się jej niechybną klęską. Potencjał militarny i gospodarczy Rosji blednie w porównaniu z potencjałem Zachodu. Jeśli nie zabraknie nam woli, Rosja przegra” – mówił Sikorski. I podkreślił, że „Jedyną nadzieją Putina jest nasz brak determinacji”.

Opowiedział się za członkostwem Ukrainy w Unii Europejskiej, jednocześnie nie kryjąc, że rozumie, że negocjacje akcesyjne mogą być z polskiego punktu widzenia pod niektórymi względami problematyczne. „Wspomagając europejskie dążenia i wysiłki reformatorskie Kijowa, będziemy dbać o polskie interesy – o podmioty narażone na szczególną presję, jak niewielkie gospodarstwa rolne czy firmy transportowe” – mówił Sikorski.

Po ukraińsku wypowiedział słowa „Lwów jest ukraiński”.

„Z tego dziejowego zakrętu Polska musi wyjść jako państwo bezpieczne, silny partner w Unii Europejskiej, silnej Unii Europejskiej, aktywny i odpowiedzialny członek wspólnoty globalnej. Jeśli nie zrobimy wszystkiego, by wykorzystać tę szansę, przyszłe pokolenia nam tego nie wybaczą. Ale jeśli wszyscy zrobią to, co do nich należy: ukraińscy bohaterowie pod Charkowem, w Donbasie i nad Dnieprem, ich odważny prezydent w Kijowie, a my, zachodnie demokracje w Unii Europejskiej, w Waszyngtonie i Londynie, jeśli damy im dość środków, to, z Bożą pomocą, wolność zwycięży” – mówił Sikorski na zakończenie całego wystąpienia.

Istotną częścią exposé Sikorskiego była ta odnosząca się do reformy Unii Europejskiej – zwłaszcza w kwestii wprowadzenia głosowań większościowych w miejsce obecnej zasady jednomyślności.

„W tym miejscu składam ofertę. Tak jak ja nie nazwę zdrajcami tych, którzy zgodzili się na odejście od korzystniejszego dla Polski systemu nicejskiego, tak niech nikt nie śmie odbierać patriotyzmu zwolennikom poglądu, że jeśli Unia ma liczyć ponad trzydziestu członków i stawać się mocarstwem, to musi sprawniej podejmować decyzje” – mówił Sikorski, podkreślając, że opowiada się za głosowaniem większościowym nad niektórymi kluczowymi decyzjami Unii Europejskiej. „Uważam, że skandaliczne zachowanie jednego z naszych regionalnych partnerów w kwestii uchwalania, a raczej opóźniania sankcji, wszyscy wiemy, o kim mowa, jakie nakładamy na Rosję, uzasadnia przejście do głosowania większościowego w sprawach sankcji” – minister spraw zagranicznych zrobił bardzo czytelną aluzję do postawy Viktora Orbána i rządu Węgier.

Sikorski zaznaczył, że zasada jednomyślności powinna zostać w niektórych kwestiach utrzymana – na przykład podczas podejmowania decyzji o akcesji do Unii nowych państw członkowskich.

***

Głównym punktem ciężkości exposé Sikorskiego pozostawały skutki i konsekwencje wojny rozpętanej w Europie przez Władimira Putina. To całkowicie zrozumiałe – warto jednak podkreślić, że Sikorski nie straszył i nie lamentował – raczej starał się sformułować propozycję adekwatnej odpowiedzi Zachodu na zagrożenie Rosji. Nie jest wykluczone, że propozycja ta zostanie usłyszana.

;

Udostępnij:

Witold Głowacki

Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.

Komentarze