0:000:00

0:00

Najmocniejszymi momentami w filmie Tomasza i Marka Sekielskich są konfrontacje ofiar – dzisiaj 40-50 latków – z księżmi, którzy ich molestowali. Jeden duchowny przeprasza, chce całować ofiarę w rękę. Tłumaczy się „głupią namiętnością” i tym, że „diabeł zebrał żniwo”. Inny grozi ofierze policją, jeśli ta będzie go dalej „prześladowała”.

Druga rzecz, która uderza, to mur między ofiarami a dostojnikami Kościoła i pracownikami kurii. Widzimy osoby, które po kilka, a nawet kilkadziesiąt lat walczą, żeby prawda o tym, co je spotkało, nie została zamieciona pod dywan. Ze strony Kościoła spotyka je oschłość, biurokratyczny język, odmowy, ucieczki i grożenie sądem, bo „oskarżają człowieka”.

Skandalem jest to, że wszyscy biskupi zaproszeni przez Sekielskich odmówili udziału w filmie lub nie odpowiedzieli na prośby o rozmowę. Odmówił nawet prymas Polski abp Wojciech Polak, który niedawno został delegatem ds. ochrony dzieci i młodzieży przy Konferencji Episkopatu Polski (KEP).

Rozmowy odmówiła także KEP. Dlaczego? "Ze względu na to, iż otrzymujemy informacje o braku bezstronności ze strony Pana Redaktora w przygotowywaniu materiału, korzystamy z prawa do niekomentowania" – brzmi fragment komunikatu biura prasowego KEP wysłany do Sekielskiego.
Ks. Jan A. i jego ofiara. Kadr z filmu "Tylko nie mów nikomu"

Kapelan Wałęsy i budowniczy Lichenia

Nad filmem "Tylko nie mów nikomu" bracia Tomasz i Marek Sekielscy pracowali ponad rok. Dokument jest w całości sfinansowany z publicznej zbiórki. "Dzięki temu byliśmy wolni do nacisków i niezależni w dążeniu do prawdy" – mówił Tomasz.

Ponaddwugodzinny film przedstawia historię ofiar molestowanych i gwałconych przez księży w dzieciństwie. Są sprawy sprzed kilkudziesięciu lat, są i te zupełnie świeże. Dwie z nich dotyczą nieopisanych do tej pory przypadków prominentnych duchownych – ks. prałata Franciszka Cybuli, kapelana prezydenta Lecha Wałęsy i ks. Eugeniusza M., pomysłodawcy budowy i opiekuna sanktuarium Matki Bożej w Licheniu. O ich sprawach więcej piszemy tutaj.

Przeczytaj także:

„Kler” to pikuś

W filmie brakuje nieco pokazania skali problemu (chociażby powołania się na mapę kościelnej pedofilii przygotowanej przez Fundację „Nie Lękajcie Się”) oraz wytłumaczenia mechanizmów tuszowania i ukrywania księży sprawców. Przedstawiciele Kościoła pytani o film Sekielskiego mogą (i pewnie będą) mówić, że ot, to tylko kilka przypadków, kilka „czarnych owieczek”, które przecież wszędzie mogą się pojawić.

Pytamy o to Tomasza Sekielskiego: "Zrobiłem film, który każdy może obejrzeć i wyciągnąć wnioski. Chciałem porozmawiać z hierarchami, ale nie znaleźli dla mnie czasu. Każdy widz może sam ocenić, czy to tylko opis pojedynczych przypadków, czy przykłady pokazujące pewne prawidłowości".

Ma rację. Każda historia w filmie jest inna, ale każda pokazuje, ile warte są słowa biskupów o zasadzie „zero tolerancji” dla księży sprawców. Jeszcze bardziej widać to, gdy Sekielscy przeplatają opowieści ofiar ze „słynną” już konferencją KEP z marca 2019 roku oraz z wypowiedziami biskupów w mediach z ostatnich miesięcy.

„Tylko nie mów nikomu” raczej nie wywoła rewolucji w polskim Kościele ani nie doprowadzi do dymisji któregoś biskupa, ale to kolejny ważny krok. Dzięki filmowi Sekielskich chyba po raz pierwszy można tak naprawdę wczuć się w sytuację ofiar. Relacje osób wykorzystanych przez księży można było przeczytać w setkach artykułów w ciągu ostatnich lat, ale w tym przypadku papier przegrywa z kamerą.

To dwugodzinna opowieść o molestowaniu, próbach samobójczych, dziecięcej bezradności, nieudanych próbach ułożenia sobie życia, walce o prawdę albo chociaż o słowo „przepraszam”.

Bohaterów - i autorów - tej opowieści możemy zobaczyć, usłyszeć i poznać.

Jeśli ktoś uronił łzę oglądając „Kler” niech przed seansem „Tylko nie mów nikomu” zaopatrzy się w karton chusteczek. Jest dużo, dużo mocniej.

Film „Tylko nie mówi nikomu” będzie można obejrzeć od soboty 11 maja (godz. 14:30) w serwisie YouTube na kanale youtube.com/sekielski.

;

Udostępnij:

Sebastian Klauziński

Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Komentarze