Senat przyjął (z poprawkami) nowelizację ustawy o ochronie granicy, która zakłada, że min. Kamiński będzie mógł rozporządzeniem wprowadzić zakaz wstępu na teren przygraniczny. Podczas debaty sen. Staroń wygłosiła szokującą przemowę, w której zawarła wszystkie możliwe uprzedzenia i stereotypy wobec migrantów
2 grudnia kończy się stan wyjątkowy, wprowadzony najpierw na miesiąc, potem na kolejne 60 dni. Od 2 września 2021 do 183 miejscowości na granicy polsko-białoruskiej nie mogą wjechać osoby, które nie mieszkają na tym terenie, w tym dziennikarze, medycy czy organizacje pomocowe. Wiadomo było, że PiS musi znaleźć sposób na przedłużenie zakazu wjazdu na ten teren, a kolejne przedłużenie stanu wyjątkowego nie jest już możliwe prawnie.
I znalazł - nowelę ustawy o ochronie granicy przyjął 17 listopada Sejm, dziś głosował nad nią Senat. Nowela zakłada, że w dowolnym momencie minister spraw wewnętrznych rozporządzeniem może wprowadzić zakaz wstępu na teren nadgraniczny. Ustawa - w wersji przyjętej przez Sejm - nie określała limitu czasowego takiego zakazu, za to zezwalała Straży Granicznej na użycie nowych środków przymusu bezpośredniego. W projekcie pojawia się też zapis o tym, że komendant SG może - w uzasadnionych przypadkach - wpuścić na teren zakazu dziennikarzy.
Gdy ustawa wpłynęła do Senatu, tamtejsze Biuro Legislacyjne zrecenzowało ją bardzo ostro - jako niezgodną z konstytucją (o tym dalej). Zastrzeżenia zgłosiły także organizacje pozarządowe oraz Rzecznik Praw Człowieka.
Mimo zgłoszonych zastrzeżeń 26 listopada Senat przyjął nowelizację ustawy - z poprawkami, zgłoszonymi podczas posiedzenia połączonych komisji. Są to m.in:
Senat odrzucił m.in.
Za przyjęciem nowelizacji ustawy bez żadnych poprawek głosował cały Klub PiS, senatorka niezależna Lidia Staroń oraz Józef Zając z Porozumienia Jarosława Gowina. Wniosek przepadł, Senat odrzucił go jednym głosem.
Ci sami senatorowie głosowali za przyjęciem noweli z poprawkami. W sumie "za" było 49 osób. Przeciwko zagłosowało 42 senatorów: 39 członków Klubu Koalicji Obywatelskiej, Michał Kamiński z PSL, niezrzeszony Stanisław Gawłowski i Gabriela Morawska-Stanecka z Lewicy.
Dwójka senatorów KO nie głosowała w ogóle - Barbara Borys-Damięcka i Kazimierz Kleina.
Ryszard Bober, Kazimierz Michał Ujazdowski i Jan Filip Libicki z PSL, a także niezależni Krzysztof Kwiatkowski i Wadim Tyszkiewicz wstrzymali się od głosu. Podobnie zdecydował Wojciech Konieczny z Koalicyjnego Klubu Parlamentarnego Lewicy oraz Jacek Bury z Polski 2050. W sumie wstrzymało się siedem osób.
Teraz Sejm musi zatwierdzić poprawki Senatu. A tego pewnie nie zrobi i ustawa przejdzie w niezmienionej wersji.
Z debaty, która odbyła się 25 listopada na uwagę zasługuje szokująca mowa byłej kandydatki PiS na RPO, senatorki Lidii Staroń. Staroń zaprezentowała pełen zestaw krzywdzących stereotypów i uprzedzeń, jakie wymyślono na temat uchodźców i migrantów. Roztoczyła wizję agresywnej grupy "nieasymilującej się" grupy obcych mężczyzn, którzy skrzywdzą polskie kobiety ("nasze córki").
"Z nagrań wynika, że są to ludzie niezwykle agresywni, którzy nie mają zamiaru stosować się do poleceń polskich służb. I nie chodzi o incydentalną o agresję, ale o skoordynowane ataki będące bezpośrednim zagrożeniem zdrowia naszych żołnierzy, strażników granicznych i policjantów. Skala jest masowa" - rozpaczała Staroń.
"Jak zabiorą wolność religijną lub obywatelską, bo poczują się urażeni, ze względu na poprawność nawet nic nie powiemy. Poczekać trzeba, aż któryś z nich postanowi zabrać życie" - ostrzegała.
Kilkakrotnie podkreślała, że nie mamy do czynienia z uchodźcami, a z "migrantami ekonomicznymi na wizach turystycznych". Mówiła też, że konwencja genewska nie obliguje Polski do wpuszczania "tych ludzi" na swoje terytorium.
"Nawet gdyby wśród tych osób znaleźliby się prawdziwi uchodźcy, na przykład Jezydzi, to i tak Polska nie ma bezwzględnego obowiązku ich przyjmować, wiedząc, że na terenie Białorusi nie toczy się żadna wojna" - stwierdziła chłodno senatorka.
"Doświadczenia państw zachodnich, które w 2015 roku przyjęły znacznej ilości migrantów i teraz borykają się z rosnącą falą przestępczości, problemów, obyczajowych i finansowych, każą skłonić do refleksji w temacie niekontrolowanego przyjmowania rzesz ludzi. Zwłaszcza z innych kręgów kulturowych. Ci ludzie się nie asymilują i nie zamierzają się stosować do naszych zwyczajów i norm kulturowych. Są bolesne doświadczenia Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii czy Szwecji. Kto będzie temu winien?" - wskazywała Staroń.
"Prawda jest taka, że ci, którzy najgłośniej krzyczą o wpuszczaniu rzesz ludzi pod auspicjami Łukaszenki w istocie niczym nie ryzykują. To nie opozycja poniesie odpowiedzialność i konsekwencje swoich działań.
Czy ich obchodzą problemy zwykłego, szarego człowieka, który będzie musiał borykać się z agresją tych ludzi? To nie ich córki będą ofiarami zachowań ludzi z obrębu kulturowego, gdzie kobieta nie jest...[niewyraźnie - red]".
Zakończyła stwierdzeniem, że Polska ma wręcz obowiązek bronić swojej "tożsamości kulturowej, tożsamości chrześcijańskiej". "To właśnie dzięki niej możemy dziś żyć w wolnym kraju, w którym nikogo, także uchodźców, się nie prześladuje, ale często pomaga" - stwierdziła Staroń.
22 listopada Biuro Legislacyjne Senatu opublikowało opinię na temat projektu Sejmu. Opinia nie pozostawia suchej nitki na projekcie, szczególnie na jego zgodności z Konstytucją. Według ekspertów biura:
Piotr Magda, ekspert wystawiający opinię, podsumowuje: "Żadne poprawki do opiniowanej ustawy nie są w stanie zmienić jej negatywnej oceny prawnej. Abstrahując bowiem od wadliwego trybu uchwalenia opiniowanej ustawy, wymaga podkreślenia, że przewidziane przez nią naruszenie istoty konstytucyjnej wolności poruszania się po terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz wyboru miejsca zamieszkania i pobytu nie jest możliwe do zastosowania w okresie, w którym nie obowiązuje określony stan nadzwyczajny".
Całą opinię można znaleźć tutaj.
Ustawy do ustawy zgłosił także Rzecznik Praw Obywatelskich:
Cała opinia RPO tutaj.
Projekt PiS (przyjęty przez Sejm, Senat wprowadził poprawki) przewiduje przede wszystkim dodanie nowych artykułów do ustawy o ochronie granicy państwowej. Pojawić ma się w niej zapis o możliwości wprowadzenia czasowego zakazu przebywania na określonym obszarze w strefie nadgranicznej.
Z zakazu tego wyjęty ma być szereg osób, m.in. zamieszkujący strefę, wykonujący na jej terenie pracę zarobkową, prowadzący działalność gospodarczą, załatwiający sprawę w urzędzie. Treść tych kilku przepisów pokrywa się z obostrzeniami zawartymi w rozporządzeniach wprowadzających stan wyjątkowy na obszarze części województwa podlaskiego oraz części województwa lubelskiego.
Znalazł się za to ponownie zapis mówiący, że w uzasadnionych przypadkach właściwy miejscowo komendant placówki Straży Granicznej może zezwolić na przebywanie pod pewnymi warunkami osób, które nie są ustawowo wyjęte spod zakazu. Tym razem nowością jest podkreślenie, że wyjątek taki dotyczyć ma „w szczególności dziennikarzy w rozumieniu ustawy Prawo prasowe”.
Kluczowy w ustawie jest art. 12a. Pozwala wprowadzić zakaz przebywania „na określonym obszarze w strefie nadgranicznej przyległej do granicy państwowej stanowiącej granicę zewnętrzną w rozumieniu przepisów kodeksu granicznego Schengen”.
Można to odczytywać jako wyjście naprzeciw żądaniom dostępu do granicy wysuwanym przez środowiska dziennikarskie. W istocie jednak i w dotychczasowym stanie prawnym media mogły się ubiegać o wpuszczenie na teren strefy. I robiły to, ale bezskutecznie. Nadal decyzja o dopuszczeniu zależeć będzie od uznania miejscowego komendanta Straży Granicznej.
Podczas posiedzenia Sejmu posłowie pytali ministra Wąsika, na jakim konkretnie obszarze i na jak długo ma obowiązywać ten zakaz.
„Nie jesteśmy w stanie określić, na jaki czas minister spraw wewnętrznych będzie pewne rozwiązania wprowadzał. Nie wiemy też, na jakim terenie. Nie będziemy wróżyć z fusów” – przyznał Wąsik.
Ustawa odnosi się też do obecności dziennikarzy na granicy – w ramach wyjątku będą mogli przebywać na terenie objętym zakazem, ale decydować o tym ma komendant miejscowej placówki Straży Granicznej.
Nowelizacja wprowadza też zmiany dotyczące Straży Granicznej - m.in. górny limit wieku nowo przyjmowanych funkcjonariuszy SG, rozszerza też katalog środków przymusu bezpośredniego, których mogą używać funkcjonariusze SG o plecakowe miotacze substancji obezwładniających. Obecnie takich miotaczy może używać jedynie policja.
Mamy więc do czynienia z analogiczną sytuacją, w której rząd kreuje stan para-wyjątkowy.
Podstawowe różnice są następujące:
Nowe przepisy wejdą w życie z dniem następującym po dniu ogłoszenia, z wyjątkiem przepisów regulujących służbę funkcjonariuszy SG, które wejdą w życie 1 stycznia 2022 roku.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze