0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja GazetaKuba Atys / Agencja ...

Mamy już 11 nazwisk sędziów-trolli związanych z władzą PiS, którzy pod wodzą byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka uczestniczyli w stalkingu sędziów przeciwnych pisowskim „reformom” sądownictwa.

Przeczytaj także:

Prokuratura poczeka

Tymczasem prokuratura (przypadek? nie sądzę) zablokowała sobie możliwość zabezpieczenia dowodów.

Jak w aferze KNF Marek Chrzanowski, tak samo uczestnicy „farmy trolli” mają czas, by uzgodnić zeznania i wyczyścić wszystkie urządzenia, przez które się komunikowali. Prokuratura wszczęła bowiem „postępowanie wyjaśniające”, czyli nie można wykonać żadnej czynności prócz przesłuchania osoby składającej zawiadomienie.

Takie postępowanie według prawa może trwać 30 dni – w sprawie doniesienia Gerarda Birgfellnera przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu trwa bezkarnie już ponad pół roku.

Ziobro sam się oskarży?

Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro w TV Trwam zapowiedział: „Kiedy w przyszłości dojdzie do mnie informacja, że którykolwiek z sędziów – z jakiejkolwiek byłby strony – mógł uczestniczyć w tego rodzaju procederze, zawsze będę działał tak samo stanowczo. Będę odwoływał z Ministerstwa Sprawiedliwości, wszczynał postępowania dyscyplinarne i jeśli będą ku temu przesłanki, będę wszczynał postępowania karne”.

To o wszczynaniu postępowań karnych to nie przejęzyczenie. Rzeczywiście jako prokurator generalny Ziobro własną ustawą przyznał sobie prawo do wszczynania i prowadzenia śledztw. W tym przypadku – do śledztwa we własnej sprawie, bo zaniedbania w resorcie, w szczególności jeśli chodzi o wyciek dokumentów, spadną na jego głowę.

Prezes Jan Nowak stwierdzi, że wszystko w porządku

Z problemem zareagowania na skandal związany z „farmą trolli” mierzy się też polityk PiS obsadzony w roli prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO) Jan Nowak. Jego biuro poinformowało, że „w związku z podejrzeniem zaistnienia nieprawidłowości w procesie przetwarzania danych osobowych” prezes zbada, czy „Ministerstwo Sprawiedliwościowi, jak i KRS mogły gromadzić i przetwarzać dane osobowe bliżej nieokreślonej grupy sędziów, a także ich rodzin i bliskich, i udostępnić je osobom trzecim”.

Takie sformułowanie zadania pokazuje, że żadnych nieprawidłowości się nie ustali. Dane osobowe resort może mieć i przetwarzać – to w pełni legalne. A dane „o rodzinach”, które były przekazywane hejterce Emi, nie pochodzą z akt, tylko z plotek.

W tej sprawie nie ma roli dla UODO, przekazywanie danych przez urzędników resortu, podobnie jak działalność całej grupy „Kasta” i „KastaWatch”, powinna zbadać prokuratura.

UODO może co najwyżej być ekspertem i pomóc ustalić, czy przekazane dane to dane osobowe.

Z opinii UODO zapewne wyniknie, że resort nie przetwarzał żadnych danych, do których przetwarzania nie miałby prawa. Ta opinia jest potrzebna do tego, by TVP mogła stwierdzić: „Nie potwierdziły się doniesienia niektórych mainstreamowych mediów, jakoby…”.

Prezydium KRS uchwala, że oczekuje

Pryncypialną postawę zajęło też prezydium neo-KRS – członkowie i pracownicy neo-KRS też mieli działać w „farmie trolli”: Dariusz Drajewicz, Jarosław Dudzicz i Maciej Nawacki, a także sędzia Tomasz Szmydt, pracownik biura KRS.

Prezydium KRS (którego członkiem jest Drajewicz) zebrało się na nadzwyczajnym posiedzeniu i wydało uchwałę, w której pisze, że taka „akcja insynuacji i oskarżeń pod adresem innych sędziów zasługuje na najwyższe potępienie i uchybia godności urzędu sędziego, uzasadniając wątpliwości co do nieskazitelności charakteru zaangażowanych w nią osób – cechy, którą każdy sędzia powinien się charakteryzować”.

Dalej wzywa do zajęcia się sprawą rzeczników dyscyplinarnych, a samych sędziów wymienianych jako uczestnicy akcji defamacyjnej – do złożenia wyjaśnień na piśmie.

Zobaczymy, co z tego wyniknie. Rzecznik dyscyplinarny podlega Ziobrze. A jego dwaj zastępcy – Przemysław Radzik i Michał Lasota – prężnie działający na niwie ścigania sędziów np. za lekcje o konstytucji czy wypowiedzi krytyczne wobec zmian w ramach sądowej „reformy”, są członkami grupy „Kasta”.

Rzecznik Schab się przyjrzy

W czwartek 22 sierpnia rzecznik Piotr Schab poinformował, że wszczął postępowanie wyjaśniające pod kątem nieoględnego korzystania przez sędziów z mediów społecznościowych (padały wyrazy uznane za niecenzuralne).

Telefony zarejestrowane na resort

Tymczasem w sprawie pojawia się nowy wątek. Okazało się, że szef stowarzyszenia prokuratorów Lex Super Omnia w listopadzie 2017 roku słyszał z wiarygodnego źródła w ministerstwie, że „młodzież” tam pracująca dostała nieformalne polecenie hejtowania konkretnych sędziów w internecie i – jako wyprawkę dla dyskretnej komunikacji – dostała telefony prepaidowe zarejestrowane na resort.

To wtedy miało tu powstać sformułowanie „farma trolli”.

Sytuacja jest rozwojowa i zapewne będą wyciekać nowe informacje. Nie ma niezależnego organu, który może je bezstronnie zbadać. Prawdopodobnie sprawa pozostanie na etapie dziennikarskich doniesień i dwóch głów, które poleciały: odwołanego z delegacji do ministerstwa sędziego Jakuba Iwańca i zdymisjonowanego sędziego Łukasza Piebiaka, nazywanego „Hersztem”.

Tyle że Piebiak nadal pracuje w resorcie i ma szansę oczyścić pole z dowodów i instruować pracowników.

Ewa Siedlecka jest publicystką „Polityki". Ten tekst został opublikowany na jej Blogu Konserwatywnym

;

Udostępnij:

Ewa Siedlecka

Dziennikarka, publicystka prawna, w latach 1989–2017 publicystka dziennika „Gazeta Wyborcza”, od 2017 publicystka tygodnika „Polityka”, laureatka Nagrody im. Dariusza Fikusa (2011), zajmuje się głównie zagadnieniami społeczeństwa obywatelskiego, prawami człowieka, osób niepełnosprawnych i prawami zwierząt.

Komentarze