Donald Tusk po spotkaniu z wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych wygłosił specjalne oświadczenie, które wnikliwie powinny przeczytać władze w Warszawie i Budapeszcie. Zapowiada kontrowanie prób indywidualnych porozumień z Waszyngtonem ze strony tych stolic europejskich, które torpedują projekt integracji europejskiej
"Zbyt wiele wydarzyło się w ostatnich miesiącach w Pańskim kraju i w Unii Europejskiej, zbyt wiele nowych, czasem zaskakujących opinii wypowiedziano w tym czasie na temat naszych relacji i naszego wspólnego bezpieczeństwa, abyśmy udawali, że wszystko jest po staremu" - oświadczył Donald Tusk po spotkaniu z Mikem Pencem. I poinformował, że uzyskał poparcie wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych dla trzech kierunków działań, które on - w imieniu Rady Europejskiej - uznaje za kluczowe dla przyszłych relacji. To ład międzynarodowy, bezpieczeństwo oraz stosunek nowej administracji amerykańskiej do Unii Europejskiej".
W kontekście tego porozumienia Tusk powtórzył słowa Andrzeja Dudy z Monachium, gdzie prezydent Polski (z którym Mike Pence się nie spotkał) powiedział, że "tym wszystkim, którzy oczekują, że będą świadkami upadku Zachodu, chciałbym zadedykować słowa Marka Twaina: pogłoska o mojej śmierci była przesadzona".
Nie sposób uznać za przypadek, że Tusk po spotkaniu z tym właśnie politykiem, który zignorował polskiego prezydenta, ogłosił, że "nawiązując do pewnych oświadczeń z Monachium sprzed dwóch dni, chciałby jasno stwierdzić, że pogłoski o śmierci Zachodu są przesadzone". Nazwisko Dudy nie padło.
Nie da się tego odczytać inaczej niż jako pouczenie prezydenta Dudy, że w Europie najważniejszym partnerem dla Waszyngtonu jest Bruksela, a nie stolice poszczególnych państw.
Omawiając poszczególne elementy porozumienia z Mikem Pencem Donald Tusk wskazał na wartości, które są obecnie kwestionowane przez polityków oskarżających Unię Europejską o niszczenie suwerenności państw członkowskich. Najostrzejszym z takich przytyków było dwukrotne podkreślenie, że europejskim fundamentem jest przestrzeganie prawa.
Po raz pierwszy Donald Tusk nawiązał w ten sposób do konfliktu Komisji Europejskiej z rządem PiS, gdy stwierdził, że "ład oparty na regułach prawa", "przewidywalności i stałości podstaw" jest gwarancją i nadzieją na to, że polityka "brutalnej siły i egoizmu" nie doprowadzi do tryumfu "chaosu, przemocy i arogancji". Po raz drugi, gdy podkreślił znaczenie NATO dla bezpieczeństwa Europy.
"Idea NATO nie jest przestarzała, tak jak nie są przestarzałe wartości, które są jej fundamentem". Tusk nawiązał w ten sposób do preambuły Traktatu Północnoatlantyckiego z 1949 roku, w której państwa powołujące NATO deklarowały, że "są zdecydowane ochraniać wolność, wspólne dziedzictwo i cywilizację swych narodów, oparte na zasadach demokracji, wolności jednostki i rządów prawa".
Jednocześnie - w imieniu państw europejskich - Tusk zapowiedział gotowość do zmian w NATO, przede wszystkim w zakresie postulowanego przez USA wzrostu nakładów państw europejskich na obronność.
Tusk zadeklarował, że nie widzi żadnej alternatywy dla Unii Europejskiej. "W interesie nas wszystkich jest powstrzymanie dezintegracji Zachodu. Jeśli chodzi o nasz kontynent, to w tej kwestii niczego lepszego niż Unia Europejska nie wymyślimy".
Tym samym odrzucił formułowane m.in. przez PiS wezwania do napisania nowych traktatów dla Zjednoczonej Europy.
Kolejny raz Tusk odniósł się do polskiej polityki wspominając o Wałęsie odsądzanym w Polsce PiS od czci i wiary. Przewodniczący Rady Europejskiej wymienił Lecha Wałęsę i Vaclava Havla jako "europejskich liderów". "Oni wszyscy, podobnie jak my, wierzyli w sens współpracy i solidarności między Europą i USA" - mówił Tusk, wyraźnie przesuwając akcent ze stosunków USA z państwami-członkami Unii Europejskiej na stosunki USA-UE.
USA wydają się taką linię wspierać. Mike Pence swoimi deklaracjami uwiarygodnił pozycję Brukseli kosztem nawet najbliższych sojuszników wśród państw europejskich, dla których podczas wizyty w Europie nie znalazł czasu. Podobnie jak nowy amerykański minister obrony, który nie spotkał się z Antonim Macierewiczem.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Komentarze