Wybory samorządowe nie budzą takich emocji jak parlamentarne, więc i mobilizujemy się słabiej. Mniej wierzymy w to, że nasz głos ma znaczenie. I to błąd – dowodzi dr Marta Żerkowska-Balas. Przykładów, że jeden głos zdecydował o tym, kto jest wójtem, jest dużo. A naprawdę mała liczba głosów może zdecydować o tym, kto wejdzie do II tury w dużym mieście
Siłę pojedynczego głosu można zobaczyć, analizując wyniki wyborów samorządowych z 2018 i 2014 roku. Dane te pokazują, że zmiany polityczne mogą zależeć od bardzo wąskiej grupy wyborców.
Jednak to, czy nasz głos ma znaczenie, zależy od naszego przekonania o tym. Czyli od tego, jak bardzo zignorujemy to, co mówi nam matematyka – że jesteśmy tylko maleńką, nieistotną cząstką wielkiego procesu. Dlatego warto przeczytać tę analizę.
Nawet jeśli matematycznie szanse, że jedna decyzja wyborcza wpłynie na całość, są bliskie zeru, to wartość każdego głosu nie powinna być mierzona jedynie statystyką.
Przykład wyborów z 2018 roku pokazuje, że każdy głos się liczy, a zmiany polityczne mogą zależeć od bardzo wąskiej grupy elektoratu.
Zarówno w małych, jak i dużych okręgach wyborczych pojedynczy głos lub niewielka ich liczba może zadecydować o wyniku.
W takiej sytuacji obywatelska partycypacja nabiera szczególnego znaczenia. Ostatecznie to pojedyncze głosy, wyrażone przy urnie, sumują się do wyniku, który może być przełomowy dla przyszłości społeczności na wielu poziomach – od najmniejszej gminy po cały kraj.
Poczucie politycznego sprawstwa definiowane jest jako
„poczucie, że indywidualne działania polityczne mają lub mogą mieć wpływ na proces polityczny,
że warto spełniać swój obywatelski obowiązek. To poczucie, że polityczna i społeczna zmiana jest możliwa oraz że obywatel może odegrać rolę w doprowadzeniu do tej zmiany” (cyt za A. Campbell, G. Gurin, W.E. Miller, The voter decides, New York 1954, s. 187)
Od przekonania o możliwości wpływania na proces polityczny zależy poziom zaangażowania obywatelek i obywateli oraz ich stosunek do demokracji. Jedną z podstawowych aktywności obywatelskich, która przyciąga stosunkowo największą liczbę obywateli we wszystkich demokracjach na świecie, są wybory.
Gdy podejmujemy tę aktywność, żywimy przekonanie, że nasz głos wpłynie na wynik wyborów, że przełoży się na sukces kandydata/kandydatki czy ugrupowania, które popieramy. Jednak
matematyka wydaje się bezlitosna – rzeczywiste prawdopodobieństwo, że pojedynczy głos rozstrzygnie o wyniku wyborów, jest bliskie zeru.
Jeśli wziąć pod uwagę liczbę osób uprawnionych do głosowania czy tych rzeczywiście biorących udział w wyborach, okazuje się, że szanse na to, by pojedynczy głos zadecydował o wyniku wyborów, wydają się znikome. Mimo to wiele osób bierze udział w wyborach – zjawisko to nazywa się paradoksem głosowania (W. Riker, P. Ordeshook, A Theory of the Calculus of Voting, „American Political Science Review” 1968, s. 25–42).
Badacze podejmowali liczne próby wyjaśnienia tej kwestii, tłumacząc, że głosujemy ze względu na poczucie spełnionego obowiązku obywatelskiego (tamże) czy z uwagi na nasz wkład w funkcjonowanie bądź utrzymanie demokracji (A. Downs, An Economic Theory of Democracy, New York 1957).
Ludzie oceniają szanse, że pojedynczy głos może rozstrzygnąć o wyniku wyborów, bardziej optymistycznie.
[caption id=„” align=„alignnone” width=„1284”]
Jak oceniamy znaczenie pojedynczego głosu?[/caption]
W badaniu zrealizowanym po wyborach samorządowych w 2014 roku pytaliśmy, jakie są szanse, że ich pojedynczy głos może mieć znaczący wpływ na wynik wyborów (Badanie przeprowadzono w ramach grantu Narodowego Centrum Nauki nr 2014/13/B/HS5/02580 „Wpływ reguł wyborczych na jakość demokracji lokalnej w Polsce”).
A więc większość Polek i Polaków wierzy, że ich głos się liczy.
Na postrzegane prawdopodobieństwo wpływu pojedynczego głosu na wynik wyborów mają z pewnością: wielkość elektoratu (liczba osób uprawnionych do głosowania w danym okręgu) oraz tzw. closeness of the race – niewielka różnica głosów pomiędzy partiami lub kandydatami o najwyższym poparciu o największej szansie na wygraną (np. według sondaży poparcia (zob: J. Ferejohn, M. Fiorina, The Paradox of Not Voting: A Decision Theoretic Analysis, „American Political Science Review” 1974; nr 68 (2), s. 525–536; A. Blais, To Vote Or Not To Vote? The Merits and Limits of Rational Choice, Pittsburgh 2000; M. Górecki, Uncertainty Is (Usually) Motivating: Election Closeness and Voter Turnout in 2002 and 2006 City President Elections in Poland, „Polish Sociological Review” 2009, nr 2, s. 297–308)
Im bardziej zaciekła jest rywalizacja, tym większą motywację mają wyborcy do poparcia swojego ugrupowania czy kandydata.
Chodzi tu nie tylko o większy rzeczywisty wpływ pojedynczego głosu na wynik wyborów, ale także o to, by nie mieć wyrzutów sumienia, że nie zagłosowaliśmy, a kandydat przegrał o jeden głos.
Z tego powodu przekonanie o sprawczości naszego głosu może być słabsze.
Przyjrzyjmy się temu, jak prawdopodobieństwo wpływu pojedynczego głosu na wynik wyborów wygląda w praktyce, na przykładzie wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast w 2018 roku.
W tabeli 1 pokazane są różnice w liczbie głosów pomiędzy zwycięzcą (który w pierwszej turze uzyskał wymagane 50 proc. głosów) a kolejnym pod względem liczby głosów kandydatem w 10 gminach wiejskich i miejskich, w których te różnice były najmniejsze.
Dane z mniejszych gmin wiejskich szczególnie wyraźnie pokazują, jak duże znaczenie ma każdy głos: czasem o zwycięstwie decydowały pojedyncze „krzyżyki”.
Różnice między kandydatami w gminach miejskich są nieco większe, jednak dane nadal dowodzą, że każdy głos może mieć znaczenie. Wielkość poparcia dla zwycięskich kandydatów, oscylująca wokół 50 proc. głosów, sugeruje, że wyścig był bardzo wyrównany, co wyjaśnia, dlaczego o zwycięstwie decydowały często pojedyncze głosy.
Rywalizacja ta wygląda inaczej w dużych miastach, w których często jeden z kandydatów ma zdecydowaną przewagę. Różnice te wynikają nie tylko z wielkości okręgów wyborczych, ale także z charakteru rywalizacji politycznej, w której większe znaczenie mają etykiety partii i ich rywalizacja z poziomu polityki krajowej.
W tabeli 3 zaprezentowane są wyniki dla miast wojewódzkich. W większości z nich wybory na prezydenta miasta zostały rozstrzygnięte w pierwszej turze, różnica pomiędzy kandydatami wynosiła od kilku (2293 w Opolu) do kilkudziesięciu (250 863 w Warszawie) tysięcy głosów.
Warto zauważyć jednak, że poszczególne miasta różnią się liczbą osób uprawnionych do głosowania, więcej światła na wyniki rzuca różnica wyrażona w punktach procentowych (podstawą procentowania jest liczba głosów oddanych w danym okręgu), która waha się od 3 do 59.
Wyniki (zarówno poziom, jak i rozkład poparcia dla poszczególnych kandydatów) silnie zależą od lokalnej dynamiki. W większości miast można było zaobserwować wyrównany wyścig między dwoma kandydatami, często ze zdecydowaną przewagą jednego z nich.
W czterech miastach – w Gdańsku, Krakowie, Kielcach i Olsztynie – wyścig był wyrównany i konieczna okazała się druga tura wyborów, w której silniejszy kandydat przejmuje głosy słabszych rywali (taka sytuacja miała miejsce w Gdańsku, Krakowie i Kielcach, gdzie zwycięzcy wygrali zdecydowaną większością głosów, różnice wynosiły odpowiednio 30, 24 i 23 punktów procentowych).
Jednak wybory w Olsztynie pokazują, że także w drugiej turze wyścig może być bardzo wyrównany. Różnica między kandydatami wyniosła 9 punktów procentowych, 4,3 proc. tych, którzy oddali głosy.
Analiza dr Marty Żerkowskiej-Balas ukazała się na portalu Fundacji Batorego
dr Marta Żerkowska-Balas – adiunkt w Instytucie Nauk Społecznych, Wydział Nauk Humanistycznych i Społecznych, Uniwersytet SWPS. Politolog, socjolog. Jej obecne badania obejmują studia nad demokracją, populizmem, autorytaryzmem i nieliberalizmem oraz badanie relacji między partiami politycznymi a wyborcami (identyfikacja partyjna i branding polityczny).
dr Marta Żerkowska-Balas – adiunkt w Instytucie Nauk Społecznych, Wydział Nauk Humanistycznych i Społecznych, Uniwersytet SWPS. Politolog, socjolog. Jej obecne badania obejmują studia nad demokracją, populizmem, autorytaryzmem i nieliberalizmem oraz badanie relacji między partiami politycznymi a wyborcami (identyfikacja partyjna i branding polityczny).
Komentarze