0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. YoutubeFot. Youtube

Ten moment wrył się w pamięć milionów ludzi na świecie, choć nie trwał nawet 20 sekund. Legendarna piosenkarka Sinéad O’Connor 3 października 1992 roku występuje gościnnie w kultowym programie NBC „Saturday Night Live”. 26-latka, w białej sukience z koronki, prezentuje swój album „Am I Not Your Girl?”. Pod koniec występu podchodzi do kamery. W ręku trzyma zdjęcie Jana Pawła II. Z okrzykiem „zwalczcie prawdziwego wroga”, drze fotografię na strzępy.

Papież obrzucony jajkami

W 1992 roku Jan Paweł II znajduje się u szczytu popularności i sił witalnych. Dekada, która minęła od zamachu na niego (1981), pozwoliła odzyskać mu dawny wigor. Choroba Parkinsona, która miała uprzykrzać mu życie i finalnie je zakończyć (2005), jeszcze nie zaczęła go trawić.

Co niemniej istotne, niedawno zwycięsko polski papież zakończył krucjatę przeciwko radzieckiemu komunizmowi. Jego klęska przyniosła wolność Europie Wschodniej i zjednoczenie całemu kontynentowi. Wprawdzie Jan Paweł II był tylko jednym z globalnych graczy, którzy komunizm położyli na łopatki, ale w Polsce dzikiego kapitalizmu lat 90. uchodził za monumentalnego rycerza wolności.

Na zachodzie Europy podziw miesza się jednak z krytyką. Powód: ultrakonserwatywna linia w nauczaniu i etyce seksualnej Kościoła.

Dopiero jednak kilka lat później za konserwatywne ukierunkowanie katolicyzmu spadnie na Karola Wojtyłę grad krytyki. A w 1996 roku w Berlinie, sercu zjednoczonych Niemiec, deszcz zgniłych jajek. Jego śnieżnobiały papamobil, mercedes G230, sunący reprezentacyjną aleją Unter der Linden, znajdzie się pod ich ostrzałem.

Prezydent Niemiec Roman Herzog zaprosił wtedy papieża do symbolicznego przejścia Bramą Brandenburską, by uhonorować go jako ojca zjednoczonej Europy. Tymczasem gwizdy i rzucane w jego stronę jajka były tym samym symbolem co spektakularny gest O’Connor.

Przeczytaj także:

„Nigdy nie powinnaś się była urodzić”

Irlandzka gwiazda pop już wtedy wiedziała to, co dopiero za kilka lat miało wypłynąć na powierzchnię i wstrząsnąć opinią publiczną w Irlandii. Przez dziesięciolecia w Irlandii dochodziło do fizycznej przemocy oraz gwałtów duchownych i „gorliwych katolików” popełnianych na nieletnich. Jedno i drugie skryte było pod grubą warstwą hipokryzji.

W 2017 roku, w amerykańskim programie telewizyjnym, prowadzonym przez psychologa dr Phil, piosenkarka ujawniła szczegóły swego naznaczonego przemocą dzieciństwa. Przez łzy opowiedziała o wychowaniu we „wzorcowym” domu swej katolickiej matki. Jej dzieciństwo wypełniły kary za nieposłuszeństwo: zamykanie w domu, leżenie krzyżem na podłodze, „przetrzebienie skóry” – do nieprzytomności.

„Nigdy nie powinnaś się była urodzić” – słyszała do znudzenia od rodzicielki, która nie miała problemów, by naruszyć jej sferę intymności.

W wieku 15 lat matka Sinead oddała córkę ojcu, ale ten za serię kradzieży wysłał córkę do sierocińca sióstr zgromadzenia św. Magdaleny. W „pralni magdalenek” – swą nazwę sierociniec zawdzięczał bezpłatnej pracy wychowanek w pralni – dziewczyna poddana została bezdusznemu drylowi. Określał go systemem drakońskich kar. W tym piekle zaistniał dla niej jeden moment normalności. Jedna z zakonnic rozpoznała w niej talent muzyczny, kupiła jej gitarę i zmotywowała do nauki gry.

Z sierocińca nastolatka trafiła do internatu „Sisters of Our Lady of Charity”, instytucji jeszcze bardziej uwikłanej w „pedagogikę przemocy” wobec wychowanków i w pedofilię nieletnich. Nic dziwnego, że Sinead padła ofiarą seksualnych gwałtów ze strony jednego z duchownych.

W wieku 16 lat opuściła internat, by rozpocząć naukę śpiewu i gry na fortepianie. Samodzielne finansowała swoją edukację, pracując jako kelnerka.

„W matce kochałam tylko to, że zmarła“ – wyznała w jednym z późniejszych wywiadów.

W dniu jej śmierci ściągnęła wiszące latami w jej sypialni zdjęcie papieża, wykonane podczas pielgrzymki do Irlandii w 1979 roku. „Młodzieży Irlandii, kocham was” – słowa papieża wypowiedziane podczas mszy z 300 tysiącami młodych Irlandczyków w County Galway O’Connor przywołała w swojej autobiografii. „Co za bzdura. Nikt nas nie kochał, nawet Bóg. Nasze matki i ojcowie nas nie cierpieli“ – napisała. „Gdyby papież nas kochał, nie dopuściłby do naszej krzywdy” – to słowa jednej z ofiar pedofilów w sutannach, Colma O’Gormana. 14-latek był na mszy w Conty Galway. Rok później po raz pierwszy został zgwałcony przez księdza.

Sinéad O’Connor od dawna zamierzała zniszczyć zdjęcie. Mówiła o nim: „[To zdjęcie] przedstawia kłamstwa i samych kłamców. Rodzaj ludzki, który takie rzeczy zachowywał na pamiątkę, jak moja matka, był diabłem wcielonym. Nie wiedziałam, kiedy i w jaki sposób zniszczę to zdjęcie, ale wiedziałam, że zniszczę je na pewno, kiedy nadejdzie właściwy moment. Bo wszyscy mieli gdzieś dzieci Irlandii”.

Prezerwatywy zabronione

Irlandzki Kościół był obojętny na los dzieci. Był silny dzięki niemal stuprocentowej przynależności Irlandczyków do katolicyzmu. A ta brała się nie tyle z wiary w naukę Jezusa, ile z katolickiego fundamentu tożsamości narodowej. To on umożliwiał odgraniczenie wyspiarskiego kraju od brytyjskiego, protestanckiego kolonizatora.

Tak było od 1801 roku, kiedy Irlandia została włączona do Zjednoczonego Królestwa. Polityczną jedność podkopała odmowa Londynu przyznania irlandzkim katolikom autonomii. A w latach wielkiego głodu 1845-1850, kiedy zmarło milion ludzi, dystans zwiększyło potraktowanie Irlandii jak natrętnego petenta, żebrzącego o wsparcie.

Kulturowy katolicyzm objawiał się na wyspie sojuszem tronu i ołtarza, potwierdzonym w 1922 roku skostniałym klerykalnym prawem, od 1932 roku firmowanym przez dominującą partię Fianna Fáil. Do 1973 roku każdą ustawę parlament uchwalał po konsultacji z katolicką hierarchią.

Do lat 80. prezerwatywy sprowadzano z Anglii, gdyż w kraju były one zabronione. Do 1997 roku obowiązywał zakaz rozwodów, a wydanie paszportu kobiecie uzależniono od zgody małżonka. Prawo aborcyjne uchodziło za najbardziej restrykcyjne w Europie. Cały ten pakiet zakazów: aborcji, antykoncepcji i rozwodów trafił nawet na karty konstytucji. Podobnie jak niedostępność do „niemoralnych książek”, wszystkich ważniejszych dzieł najnowszej literatury irlandzkiej. Szkoły i uczelnie, jak i szpitale i instytucje socjalne, znajdowały się pod ścisłą kontrolą Kościoła.

Nadając ton w przestrzeni politycznej i publicznej Kościół, narzucił zarazem rygoryzm moralny. Patronował powszechnej praktyce umieszczania niezamężnych matek, z grzechem seksu pozamałżeńskiego, w pralniach i kuchniach zakonnych. A odebranych matkom dzieci w klasztornych sierocińcach.

W praktyce wyglądało to tak: proboszcz zjawiał się w domu samotnie wychowującej dziecko matki i w rozmowie w cztery oczy wywierał presję, by oddała dziecko do zakonnego sierocińca, sama natomiast zniknęła w pralni klasztornej. Grzesznym zachowaniem nie wolno było jej gorszyć sąsiadów w parafii – brzmiała argumentacja.

W efekcie wiele dzieciaków przeżyło dzieciństwo bez miłości, za to w spartańskich warunkach i wojskowym drylu. Zgodnie ze świętą zasadą „dzieci i ryby głosu nie mają”. Nieprzypadkowo śmiertelność w prowadzonych przez zakonnice sierocińcach pięciokrotnie przewyższała średnią w kraju.

Dzieci, które przeżyły, jak Sinéad O’Connor, w dorosłym życiu czekały myśli samobójcze, trauma, w najlepszym razie psychoterapia. W swoich smutnych, dziecięcych biografiach opisywały czających się w szkołach i internatach katechetów, czy nabożnych wujków we własnych rodzinach. Jedni i drudzy, zwarci i gotowi do seksualnego molestowania.

Wiele matek nie poznało swych dzieci, bo zakonnice zabierały im je zaraz po urodzeniu i sprzedawały do USA.

Ekscelencja potajemnie płacił alimenty na dziecko

Jak bardzo profetyczne okazało się oskarżenie O’Connor, udowodnił kilka lat później sam bieg wypadków. Raport rządowy (Ryan-Report) i raport dublińskiej diecezji (Murphy-Report), obydwa z 2009 roku, ujawniły, że wielu duchownych, grożących z ambon piekłem za seks pozamałżeński, przez dekady molestowała seksualnie uczniów w szkołach, internatach i domach dziecka. W całym kraju liczba duchownych stosujących przemoc seksualną i fizyczną wobec nieletnich w latach 1974-2004 sięgnęła 800.

Fundamenty irlandzkiego katolicyzmu, zbudowanego na hipokryzji, rozbiły dwa indywidualne przypadki prominentnych duchownych. Najpierw na jaw wyszło, że ordynariusz diecezji Galway biskup Eamonn Casey ma 20-letniego syna z amerykańską rozwódką. Ekscelencja potajemnie płacił alimenty na dziecko, a w końcu wziął nogi za pas i uciekł do Ameryki Południowej. Przy okazji na powierzchnię wypłynęła informacja, że biskup przez dekadę gwałcił swoją nieletnią siostrzenicę. Pierwszy raz, kiedy miała 5 lat.

Z kolei po śmierci najbardziej medialnego obrońcy celibatu ks. Michaela Cleary'ego ujawniono, że miał on dwóch synów z młodą gospodynią. W intymnym związku żył od lat 60. Miał wtedy 34 lata, dziewczyna 17.

Casay jako spowiednik Cleary’ego wiedział o jego związku z gospodynią tak jak wielebny Cleary o relacji biskupa z kochanką.

W 2017 roku Irlandczykami wstrząsnęła informacja o odkryciu masowego grobu w niewielkim miasteczku na zachodzie kraju – Tuam. Grób znajdował się tuż przy domu zakonnym dla „upadłych panien z dziećmi”. Ponad proporcjonalna liczba dziecięcych szczątków dowodziła wysokiej śmiertelności na skutek złych warunków higienicznych i zagłodzenia. Najbardziej bulwersujący był fakt, że mimo chrztu szczątki dzieci trafiały do przyklasztornego dołu, zamiast na miejscowy cmentarz.

Dopiero obydwa raporty z 2009 roku zmusiły papieża Benedykta XVI do aktów ekspiacji wobec ofiar i zdymisjonowania szeregu irlandzkich biskupów.

Jego polski poprzednik alarmujące głosy od samych Irlandczyków puszczał mimo uszu. Tych wołających de facto na pustyni głosów nie uwiarygodnił ani tzw. „Doyle Report”, nazwany od nazwiska dominikanina i prawnika z nuncjatury w Waszyngtonie Thomasa Doyle’a, który nakreślił paradygmatycznie problem dla całego Kościoła powszechnego (1985). Ani powstała w 1989 roku światowa sieć osób wykorzystywanych przez księży, ani dokumentacja praktyk tuszowania skandali pedofilskich księży, także w Irlandii, autorstwa Jasona Berry „I nie wódź nas na pokuszenie” (1992). Ani też naukowe badania irlandzkiego księdza i socjologa Andrew Greeley, który liczbę molestowanych nieletnich w Irlandii oszacował na 100 tys., a duchownych-pedofilów na 2,5 tys.

Przeciwko tej ignorancji zaprotestowała właśnie Sinéad O’Connor.

Brak reakcji papieża

Brak reakcji papieża Jana Pawła nie był zaskoczeniem. Wcześniej Watykan nie przejął się serią dokumentów filmowych, m.in. „Dear Daughter” Louisa Lentina o przemocy fizycznej i psychicznej w irlandzkich sierocińcach (1996), „States of Fear” Mary Raftery o seksualnym wykorzystaniu dzieci przez księży (1999) i „Siostry Magdalenki” Petera Mullana o losie dziewczyn pracujących w zakonnych pralniach (2002).

Jeśli Jan Paweł II wziąłby sobie protest piosenkarki z 1992 roku do serca, uchroniłby irlandzki Kościół przed utratą wiarygodności i zjazdem po równi pochyłej. A ofiarom przemocy fizycznej, psychicznej i seksualnej nie odebrałby wiary w istnienie dobra. Przeprosiny jego obydwu następców, Benedykta XVI i Franciszka, okazały się mocno spóźnione i nie zapobiegły odwróceniu się Irlandczyków od Kościoła.

„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, niepokoją, zaskakują właśnie.

;
Na zdjęciu Arkadiusz Andrzej Stempin
Arkadiusz Andrzej Stempin

Historyk, politolog i watykanista, prof. na Uczelni Korczaka w Warszawie i Uniwersytecie we Freiburgu.

Komentarze