0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Nuncjatura Apostolska w PolsceFot. Nuncjatura Apos...

Papież Franciszek zdecydował o odwołaniu abp. Salvatore Pennacchia, dotychczasowego nuncjusza apostolskiego w Polsce w lutym 2023 roku. Ale dopiero 8 sierpnia wyznaczył jego następcę. Został nim Antonio Guido Filipazzi, wcześniej nuncjusz apostolski w Indonezji i Nigerii.

Półroczna, wielce nietypowa nieobecność papieskiego nuncjusza w Warszawie wynikała z zapasów personalnych w Watykanie, jak i z rywalizacji między stronnictwem propapieskim a grupami oponentów Głowy Kościoła. Zarzuty, jakie po Światowych Dniach Młodzieży w Lizbonie formułowano pod adresem papieża, choćby za jego wezwanie do uczestników o ograniczenie spożywania mięsa jako czynnika sprzyjającego ociepleniu klimatu, dowodzą silnych podziałów w Kościele i jego watykańskiej centrali.

Z watykańskich niedyskrecji wynikało, że przeciwnicy Franciszka naciskali na nominację dla konserwatywnego abp. Georga Gänsweina, wyrzuconego niedawno z Watykanu na bezrobocie do macierzystej bukolicznej diecezji w niemieckim Freiburgu. Osobisty sekretarz zmarłego papieża-emeryta Benedykta XVI, w okresie koegzystencji obydwu papieży, czyli od abdykacji niemieckiego w 2013 roku do jego śmierci w 2022 roku, pod flagą pryncypała ochoczo rzucał kłody pod nogi zbyt liberalnemu Franciszkowi. Sekretariat Stanu przeforsował jednak Filipazziego, światopoglądowo bynajmniej nie liberalnego, ale zarażonego wizją papieża „ubogiego Kościoła, ubogich ludzi”.

Ratzinger pokazuje drzwi biskupom niemieckim, a Filipazzi łechta Polaków

Biografia nowego nuncjusza układa się wedle modelowej kariery papieskiego dyplomaty. Cytowanych przez polskie media ciepłych słów o polskim papieżu: „wzrastałem z Janem Pawłem” nie należy brać dosłownie. Antonio Filipazzi, wychowany w służbie dyplomatycznej Watykanu, chciał połechtać tych Polaków, dla których osoba Karola Wojtyły uosabia ideał katolicyzmu. Choć istotnie, jako kleryk wychował się za pontyfikatu Polaka.

W 1992 roku uzyskał doktorat z prawa kanonicznego na Papieskiej Akademii Kościelnej przy Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie, wylęgarni ultrakonserwatywnych duchownych. Uniwersytet od samego początku znajdował się pod auspicjami forowanej przez polskiego pontifexa fundamentalistycznej Opus Dei.

Po doktoracie i przejściu do pracy w sekretariacie stanu, dyplomatyczne doświadczenie zbierał, jeszcze za pontyfikatu Jana Pawła II, w nuncjaturach w Austrii i Niemczech. Z tytułem monsignori (wyższej kategorii prałata) rezydował w Bonn i Wiedniu, będąc świadkiem narastającego silnego sprzeciwu oddolnego katolicyzmu wobec watykańskiego centralizmu i kneblowania tamtejszych biskupów i teologów.

Antonio Filipazzi nie podzielał liberalnego stanowiska niemieckich biskupów, którzy w 1998 roku udali się do Jana Pawła II z prośbą poluzowania reguł zakazu komunii św. dla osób pozostających w drugich związkach małżeńskich. Ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary, niemiecki kardynał Joseph Ratzinger, okrzyknięty pancernym kardynałem, swoim kolegom w biskupich sutannach pokazał drzwi.

Z linią Ratzingera identyfikował się Filipazzi.

Przeczytaj także:

Sodano knuje, a Filipazzi pnie się po szczeblach

W schyłkowej fazie pontyfikatu Jana Pawła II sekretarz stanu kardynał Angelo Sodano, druga po papieżu persona w Watykanie, ściągnął go z Niemiec do watykańskiej centrali i umieścił w departamencie ds. stosunków z państwami, czyli watykańskim MSZ (2003).

Zmiana na tronie św. Piotra nie zatrzymała kariery 40-letniego prałata, kiedy pałeczka z rąk filozofa-mistyka Wojtyły przeszła do akademickiego profesora teologii Ratzingera, Benedykta XVI (2005). Watykańską dyplomację po Sodano przejął kardynał Tarcisio Bertone. W przeciwieństwie do Sodano, który zjadł zęby na dyplomacji, znał zniuansowane meandry polityki zagranicznej i watykańskiego aparatu władzy, Bertone, tak jak nowy papież, był teologiem, a w polityce i na dyplomatycznych salonach wzorcowym żółtodziobem.

Kiedy papież-naukowiec, bez krzty politycznego doświadczenia, a co gorsze, bez chęci zdyscyplinowania Rzymskiej Kurii, oddał się pisaniu 2000-stronicowego traktatu o Jezusie z Nazaretu, za jego tronem odsunięci dyplomaci Sodano toczyli bitwy z teologami ambitnego i próżnego Bertone.

Nowy sekretarz stanu bezceremonialnie dyskontował apolityczną naturę Benedykta XVI.

I wcielił się w rolę wice-papieża. Rywalizacja między frakcjami Sodano i Bertone przynosiła na arenie międzynarodowej wpadkę po wpadce i, finalnie, doprowadziła do klęski pontyfikatu niemieckiego papieża.

Papież modli się w meczecie, a Filipazzi zakasuje rękawy

Antonio Filipazzi był wprawdzie śrubką w machinie sekretariatu stanu, śrubką jednak bardzo istotną. Zwłaszcza w relacjach ze światem islamu. Po ataku na World Trade Center w Nowym Jorku (2001), krucjacie prezydenta Busha-juniora przeciwko Irakowi (2003), Kościół katolicki wpadł w wir napięć między cywilizacjami Zachodu, a islamu. Wizyta Benedykta XVI w rodzimych Niemczech (2006), kiedy w naukowym wykładzie w Ratyzbonie nazwał wyznanie mahometańskie religią przemocy, wywołała furię w świecie islamu i międzynarodowy kryzys. Nasiliły się przypadki morderstw katolickich duchownych i wiernych w krajach muzułmańskich.

Zaskoczony tym obrotem sprawy sekretariat stanu musiał rzekę zawracać kijem.

Filipazzi należał do teamu, który wysoko zakasał rękawy. Tym bardziej że uprawnienia sekretariatu stanu w związku z koniecznością naprawy relacji z islamem zostały nawet zwiększone. Po swoim fauxpas w Ratyzbonie papież zdymisjonował szefa Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego (odpowiednika ministra), amerykańskiego arcybiskupa Michaela Fitzgeralda, a zaraz potem skasował samo ministerstwo, dublujące sekretariat stanu w kontaktach z islamem.

Przed papieską dyplomacją stanęło niecodzienne wyzwanie: nawet umiarkowani wyznawcy islamu domagali się osobistych przeprosin papieża. Fanatycy, jak libijski dyktator pułkownik al-Kaddafi, żądali ustąpienia Benedykta i jego konwersji na islam.

W sekretariacie stanu Antonio Filipazzi wypracowuje kolejno „spotkanie na szczycie” papieża z 22 akredytowanymi przy Stolicy Apostolskiej ambasadorami państw islamskich, następnie pielgrzymkę Głowy Kościoła w Turcji, w tym wizytę w Błękitnym Meczecie, wspólną modlitwę z wielkim muftim Mustafą Çağrıcı pod wielką kopułą przy mihrabie, zwróconym w stronę Mekki.

W świat poszły obrazy z gigantycznych ekranów, pokazujące zbliżenie ust modlącego się w meczecie papieża.

Papież chrzci egipskiego dziennikarza, a Filipazzi negocjuje z Arabami

Ale rok później na biurku Antonia Filipazziego piętrzyły się już listy ze stolic państw islamskich i od 138 islamskich teologów, którzy zaprotestowali przeciwko przeprowadzonemu niczym telewizyjny show chrzcie egipskiego dziennikarza Magdi Allama. Sakramentu udzielił mu sam Benedykt XVI w największe katolickie święto Wielkanocy, przy udziale kamer. Zapachniało prowokacją.

Filipazzi i jego departament sekretariatu stanu ponownie zakasali rękawy i wypracowali serię pojednawczych dyskusyjnych paneli katolicko-muzułmańskich na Uniwersytecie Gregoriańskim. Inicjatywa zakończyła się połowicznym sukcesem. Dzięki staraniom departamentu Filipazziego Watykan nawiązał stosunki dyplomatyczne z Katarem, Emiratami Arabskimi i Omanem, gdzie powstały oficjalnie lokalne Kościoły katolickie. Jednocześnie na linii z największym krajem arabskim – Arabią Saudyjską trwała głucha cisza.

Kardynał chce budować meczety, a Filipazzi broni Europy przed islamizacją

Do 2011 roku Antonio Filipazzi pracuje w sekretariacie stanu i pod jego dachem wypracowuje meandryczny kurs wobec islamu. Przeważa troska o groźbę islamizacji Europy. Co odpowiada oczywiście światopoglądowi Benedykta i Bertone. Kiedy w 2010 roku kardynał Mediolanu Dionigi Tettamanzi proponuje wybudowanie w mieście meczetów dla islamskich migrantów, sekretariat stanu nabiera wody w usta. Co naprawdę myśli papieski think tank i centralna egzekutywa, ujawnia niezwiązany formalnie z sekretariatem stanu, osobisty sekretarz Benedykta, ekscelencja Gänswein:

„Przemówienie w Ratyzbonie było profetyczne i miało zapobiec ślepocie w Europie”.

Owoce swojego meandrycznego kursu wobec islamu Watykan zbiera na przełomie 2010/11 roku. Papież piętnuje nasilające się przejawy gwałtu przeciwko katolikom w państwach islamskich. Od Pakistanu, przez Irak i Nigerię, po masakrę chrześcijańskich Koptów w Egipcie – 28 ofiar śmiertelnych w Aleksandrii i Nag Hammadi pod Luksorem.

W odpowiedzi na podniesiony do góry papieski palec – Benedykt masakrę w Luksorze określa „tchórzliwym gestem śmierci” – ponownie na biurku monsigniore Filipazziego ląduje list o ciężkiej wadze gatunkowej. Serce, mózg i płuca sunnickiego islamu, Uniwersytet Al-Azhar, zamraża swoje relacje z Kościołem katolickim. Wielki Szejk Uniwersytetu Al-Tayyeb, bynajmniej nie ekstremista, absolwent Sorbony, ze znajomością angielskiego i francuskiego, polemicznie pyta,

dlaczego papież „nie zażądał ochrony muzułmanów, kiedy szlachtowano ich w Iraku” – w ramach krucjaty prezydenta Busha juniora.

Papież wyświęca Filipazziego na biskupa, a ten wyjeżdża do Indonezji

Antonio Filipazzi nie głowi się już nad odpowiedzią, bo w tym czasie agendę islamską przejmuje w terenie. W styczniu 2011 roku z inicjatywy kardynała Bertone awansuje na nuncjusza apostolskiego w Indonezji, a zarazem delegata apostolskiego (ambasadora niższej rangi) w Brunei, Malezji i Wietnamie (2011). Jednocześnie zostaje wyniesiony do godności arcybiskupa. To tytuł przysługujący tym hierarchom, którzy nie są ordynariuszami diecezji, ale pełnią wysokie urzędy w Kościele w watykańskiej centrali lub właśnie jako nuncjusze.

O tym, jak wysoko w hierarchii watykańskiej plasuje się Filipazzi dowodzi fakt, że biret na głowę i święcenia na biskupa (sakralne uzupełnienie urzędniczej nominacji na arcybiskupa tytularnego) otrzymuje w Bazylice św. Piotra. Wyjątkowy przywilej, tym bardziej że uroczystości przewodniczy sam Benedykt XVI, w towarzystwie kardynałów Bertone i Sodano.

Razem z nuncjuszem święcenia biskupie otrzymał Edgar Peña Parra, wenezuelski duchowny, który obecnie należy w Watykanie do teamu Franciszka jako szef sekcji ds. kontaktów z państwami w sekretariacie stanu.

Fundamentaliści atakują katolików, a Filipazzi zaprasza do głoszenia Ewangelii

Indonezja, największy na świecie pod względem liczby ludności kraj muzułmański (228 mln), może wykazać się skromną liczbą 6,8 mln katolików. Mimo to indonezyjski Kościół liczy więcej diecezji (37) niż polski (27).

W pierwszej homilii wygłoszonej w miejscu nowej posługi nowy nuncjusz zaprosił chrześcijan do głoszenia Ewangelii w ich codziennym życiu. Jest to zaproszenie o tyle ryzykowne, że w Indonezji obowiązuje ustawa przeciw bluźnierstwu, skutecznie zakazująca krytyki islamu. Granicy Filipazzi jednak nie przekracza.

Generalnie nowy nuncjusz wpisuje się w indonezyjską dewizę narodową, którą sformułował jeszcze w 1945 roku legendarny prezydent Sukarno. A ta brzmi: „Jedność w różnorodności”, przy czym do narodowego wyznania podniesiona została „pancasila”, czyli współistnienie pięciu religii: muzułmańskiej, protestanckiej, katolickiej, hinduskiej i buddystycznej.

Podczas posługi abp. Filipazziego w Indonezji zdarzały się przypadki ataków fundamentalistów islamskich na katolików i na kościoły. Akty przemocy, w tym także zabójstwa, choć incydentalne, były medialnie hałaśliwie. Nuncjusz swoimi wypowiedziami raczej deeskalował napięcie. Rząd premiera Jokko Widodo na sztandarach wypisał hasło tolerancji religijnej. Historyczne znaczenie miało skasowanie dyskryminującego mniejsze religie obowiązku zaznaczenia wyznania w dowodzie osobistym. Posunięcie to było ukłonem w stronę dowartościowania idących w setki lokalnych plemion.

Franciszek zastępuje Benedykta, a Filipazzi jedzie do Nigerii

Abdykacja tradycjonalistycznego Benedykta XVI i przejęcie sterów Kościoła przez rebelianta z Argentyny, papieża Franciszka, zaowocowały przesunięciem Filipazziego z trudnego terenu Indonezji na jeszcze trudniejszy w Nigerii (2017). Jeśli Afryka liczy w przybliżeniu ponad miliard mieszkańców w 54 krajach, to Nigeria, najludniejszy kraj na kontynencie (7. na świecie), ma ich czterokrotnie więcej niż Polska (204 mln).

Co szósty Afrykańczyk to Nigeryjczyk.

Kraj posiada największą gospodarkę w Afryce Subsaharyjskiej, ale pogrążony jest w nędzy, a 40 proc. ludności żyje poniżej granicy ubóstwa. Katolików jest mniej więcej tyle samo co muzułmanów. Obydwa dominujące wyznania na zmianę wystawiają prezydenta kraju.

40 km na północ od byłej stolicy Lagos (dziś Abuja), stoi największa prawdopodobnie świątynia świata, z 750 tysiącami miejsc siedzących. To właściwie namiot z 12 połączonymi konstrukcjami dachowymi.

Sam kraj przoduje w światowych statystykach uczestnictwa w niedzielnej mszy. Aż 94 proc. Nigeryjczyków bierze w niej regularnie udział, jak dowodzi badanie przeprowadzone przez Center for Applied Research in the Apostolate z Uniwersytetu Georgetown w Waszyngtonie. Badaniem objęto 36 krajów z wysokim udziałem procentowym katolików. Dla porównania, na dalszych miejscach znalazły się Kenia 73 proc i Liban 70 proc, na ostatnich: Litwa 16 proc., Brazylia 14 proc., Niemcy 8 proc. i Holandia 6 proc.

Nigerię ogarnia chaos, a Filipazzi formułuje postulaty do rządu

Zaangażowanie religijne nigeryjskiego społeczeństwa nie idzie w parze z bezpieczeństwem i dobrobytem. Nigeria, podobnie jak sąsiednie państwa, pomimo obecności wojskowych misji stabilizacyjnych, pogrążona jest w chaosie i zmaga się z plagą przemocy. W Mali głowę podniosła junta wojskowa. W Burkina Faso islamiści mordują setki mieszkańców, a w Nigerii terroryści islamscy spod znaku Boko Haram żądają wprowadzenia szariatu w całym kraju i uprowadzają nawet szkolne dzieci. Porwania duchownych zdarzają się tam na porządku dziennym. W rejonach zamieszkałych przez muzułmanów, głównie na północy, do porwań dochodzi na tle religijnych i etnicznych napięć.

W rejonach z ludnością chrześcijańską na południu kraju duchownych porywa się dla okupu.

Nowy nuncjusz zaraz na początku swojej posługi wsparł lokalny Kościół w sformułowaniu katalogu postulatów, dotyczących rozwiązania przez rząd najbardziej palących kwestii społecznych. Nic dziwnego, że oprócz zagadnienia porwań duchownych katolickich i sióstr zakonnych, na liście znalazły się pokrewne zagadnienia handlu ludźmi, nielegalnej migracji, opłakanego położenia więźniów w prymitywnych zakładach karnych i nieludzkiego traktowania oczekujących na procesy, a także dowartościowania roli organizacji pozarządowych i zaprzestania degradacji środowiska naturalnego.

Pod większością tych postulatów mógłby podpisać się sam papież. Należy do nich wezwanie do ukrócenia praktyk molestowania seksualnego w obozach dla uciekinierów wewnętrznych. Pod tym pojęciem rozumieć należy głównie nigeryjskich katolików, którzy w obawie przed atakami islamistów, zwłaszcza w stanach, gdzie obowiązuje prawo szariatu, porzucają swoje domy i schronienia szukają w obozach.

Fanatycy mordują chrześcijan, a Filipazzi nakłania biskupa do rezygnacji

Do końca swojej posługi w Nigerii nuncjusz był konfrontowany z uprowadzeniami i ucieczkami ludności do obozów. Według raportu Amnesty International tylko w pierwszej połowie 2020 roku na terenach wiejskich w północnej Nigerii na skutek ataków i uprowadzeń zginęło prawie 1200 osób. W stanie Benue skoordynowane morderstwa przybrały cechy ludobójstwa. Bandyci zamierzali oczyścić przeludniony stan, by zrobić miejsce dla fanatycznych muzułmanów z pasterskiego plemienia Fulani. W tym samym roku w jednym tylko stanie Katsina 33 tysiące mieszkańców zbiegło do obozów dla przesiedleńców. W większości przeludnionych i cierpiących na niedobór żywności.

Najnowszy raport Society for Civil Liberties and Rule of Law z 2023 roku informował, że w ciągu 14 ostatnich lat zamordowano w Nigerii 30 tysięcy chrześcijan, podpalono 18 tys. kościołów i 12 tys. szkół.

Przykładem działań Filipazziego może być sprawa konfliktu, jaki w końcówce pontyfikatu Benedykta XVI wybuchł w diecezji Ahira na południu kraju. Wierni z grupy etnicznej Mbaise zbojkotowali biskupa Petera Ebere Okpaleke z plemienia Igbo. Opór przybrał tak wielkie rozmiary, że nowy ordynariusz święcenia biskupie musiał przyjąć w sąsiedniej diecezji. Rebelianci argumentowali, że pierwszy biskup nowo erygowanej diecezji Victor Chikwe (1987-2010), pochodził z plemienia Mbaise.

Na kilka tygodni nim Antonio Filipazzi zjawił się w Nigerii, Franciszek zainstalował w skłóconej diecezji kardynała Johna Onaiyekana jako komisarycznego zarządcę. By jednak trwale rozwiązać konflikt, nuncjusz Filipazzi nakłonił zbojkotowanego biskupa do rezygnacji. Z sukcesem. W zamian niedoszły ordynariusz otrzymał nową diecezję, a rok temu nawet kapelusz kardynalski.

Polska się sekularyzuje, a Filipazziego czeka krzyż pański

Zarówno kwalifikacje mediacyjne, jak i doświadczenie z krajów islamskich będą kapitałem nowego nuncjusza nad Wisłą. Ale wyzwania, które przed nim stoją, bynajmniej nie są prostsze niż w Indonezji czy Nigerii. Wprawdzie w Polsce katolików się nie porywa, ale silne podziały społeczne pokrywają się z religijnymi. Polacy się sekularyzują, gwałtownie spada liczba kandydatów do kapłaństwa, uczniowie uciekają z lekcji religii.

Większościowy integrystyczny episkopat z polityczną forpocztą Radia Maryja, zapatrzony w złote lata Jana Pawła II, traci autorytet w oczach młodego pokolenia, ignoruje procesy sekularyzacji, a w przestrzeni publicznej wymachuje kropidłem. Jego kurczące się zaplecze, konserwatywni katolicy, popada w religijny fanatyzm.

Nuncjusz będzie musiał znaleźć równowagę między interesami Watykanu, państwa polskiego, polskich katolików i sekularyzujących się grup społecznych.

W przeciwieństwie do poprzednika na urzędzie, który okazał się większym sojusznikiem opozycji Franciszka, niż jego reprezentantem w Polsce. I który bratał się z biskupami, choć watykańska centrala za ukrywanie przez nich pedofilii duchownych karała ich, włącznie z odwołaniem z urzędu.

Przewodniczący polskiego episkopatu abp Stanisław Gądecki już zdążył powitać w ciepłych słowach nuncjusza. Tyle że takie okadzanie probierzem być nie może. Rzeczywisty stosunek polskich biskupów do nuncjusza ujawni się na jesiennym synodzie w Rzymie. Tam na agendzie stanie „rewolucyjna” kwestia większej synodalności w Kościele. Na poprzednich synodach polski episkopat zwierał szyki z Franciszkową opozycją.

Należy natomiast wątpić, by polskim biskupom udało się owinąć wokół palca nowego nuncjusza, jak jego poprzednika. Ale czy on z kolei wbije im do głowy, że krucjatowy katolicyzm w stylu abp. Jędraszewskiego to autostrada prowadząca prosto w przepaść? Na pewno będzie wspierał nominacje nowych biskupów, ulepionych z gliny kardynała Rysia. Co w dłuższym czasie zneutralizuje wojenny katolicyzm, zafiksowany ponadto na etyce seksualnej, na rzecz katolicyzmu „ubogiego Kościoła ubogich ludzi”.

W krótszej perspektywie oczekuje nuncjusza krzyż pański z episkopatem, w którym większość mają integryści.
;
Arkadiusz Andrzej Stempin

Historyk, politolog i watykanista, prof. w WSE KS. Tischnera w Krakowie i na Uniwersytecie we Freiburgu.

Komentarze