Strajk głodowy w ośrodku zamkniętym w Lesznowoli od tygodnia prowadzi pięciu Syryjczyków. Mężczyźni domagają się przeniesienia do ośrodka otwartego. W ich sprawie interweniowała posłanka Katarzyna Piekarska (KO)
Protest rozpoczął się 19 kwietnia. Syryjczyków wspiera aktywista, który prowadzi wraz z nimi strajk głodowy w swoim mieszkaniu w Warszawie. Jesteśmy w kontakcie zarówno z mężczyznami z ośrodka, jak i z protestującym aktywistą. Wszyscy czują się dobrze i choć są zmęczeni, to nie zamierzają z protestu przerywać.
„Prędzej czy później stąd wyjdziecie” – mieli usłyszeć strajkujący w ośrodku mężczyźni, ale mają dość czekania. W detencji spędzają kolejny już miesiąc – granicę z Polską przekroczyli jeszcze w grudniu – i nie rozumieją, dlaczego zostali zamknięci, jak przestępcy.
„Rozumiemy, że władze muszą sprawdzić nasze dokumenty, tylko jak długo można sprawdzać dokumenty?” – pyta retorycznie mężczyzna z ośrodka, z którym jesteśmy w kontakcie.
Więcej o sprawie pisaliśmy tutaj:
W sprawie mężczyzn interweniuje posłanka Katarzyna Piekarska (KO). Piekarska, wiceprzewodnicząca Podkomisji stałej ds. obywatelskich cudzoziemców i migracji, rozmawiała z władzami ośrodka, medykami oraz z jednym z protestujących mężczyzn. Potwierdza to, o czym informuje nas Straż Graniczna, czyli że mężczyźni są w dobrym stanie, są objęci opieką lekarską i psychologiczną, oraz że są dwa razy dziennie badani przez służbę zdrowia.
Straż Graniczna podkreśla też, że „żaden z nich nie wymaga hospitalizacji czy interwencji lekarskiej związanej z podjętym protestem głodowym, nie mniej jednak na przestrzeni ostatnich czterech dni, dwóch z nich korzystało z konsultacji stomatologicznej i ortopedycznej”.
Jednocześnie mężczyzna, z którym rozmawiała Katarzyna Piekarska, skarżył się jej na zły stan psychiczny, problemy z nerwami oraz ze snem. O tym samym mówi drugi ze strajkujących mężczyzn, z którym z kolei my jesteśmy w kontakcie.
„Straż Graniczna dba o to, by mężczyźni byli badani dwa razy dziennie, mieli dostęp do leków jeśli zajdzie taka konieczność” – relacjonuje w rozmowie z OKO.press Piekarska.
„Natomiast jeśli chodzi o decyzję, czy zwolnić mężczyzn do ośrodka otwartego, to mówią, że leży to w gestii Urzędu ds. Cudzoziemców” – dlatego też posłanka KO zgłosiła się do UdsC po szczegółowe informacje w sprawie. Ma je dostać na dniach. Planuje także ponownie odwiedzić ośrodek, by monitorować stan mężczyzn.
Katarzynie Piekarskiej zadajemy te same pytania, które zadają nam strajkujący, czyli dlaczego jeszcze nie zostali zwolnieni oraz dlaczego nie zostali skierowani od razu do ośrodka otwartego, jak inni Syryjczycy, którym udało się uniknąć push-backu – większość z nich trafia do ośrodka w Białymstoku, który prowadzi Fundacja Dialog.
„Sądy niestety w większości przypadków w ciemno przyklepują wnioski straży granicznej o zastosowanie detencji” – mówi Katarzyna Piekarska. „Tak jest po prostu łatwiej.
Swoje zrobiła też cała propaganda antyuchodźcza. Sędziowie łatwiej zgadzają się na detencję, bo obawiają się, że gdyby coś się stało, to ponieśliby konsekwencje nieumieszczenia osoby potencjalnie groźnej w ośrodku zamkniętym”
– dodaje.
Tyle, że takie decyzje sądu niosą ryzyko naruszenia przepisów, które mówią, że w detencji nie wolno umieszczać osób, które były ofiarami przemocy, cierpią na PTSD, czy że pobyt w detencji może zagrażać ich zdrowiu lub życiu. W przypadku pięciu mężczyzn z Lesznowoli mamy do czynienia z obywatelami Syrii, czyli państwa które od ponad 10 lat pogrążone jest w wojnie domowej.
Co więcej, byli narażeni na przemoc ze strony białoruskich pograniczników, przekonują, że byli push-backowani przez polską straż graniczną, a na koniec część z nich przeszła przez ośrodek zamknięty w Wędrzynie, wielokrotnie opisywany jako ten o najgorszych warunkach w Polsce. Jeden z mężczyzn, który prowadzi głodówkę w Lesznowoli, głodował także w Wędrzynie.
Z kolei Straż Graniczna informowała nas, że mężczyźni trafili do detencji „na podstawie postanowienia sądu w związku z ich nielegalnym pobytem w naszym kraju”.
„Wszystkie te osoby złożyły wnioski o udzielenie im ochrony międzynarodowej na terytorium RP. Obecnie cudzoziemcy oczekują na ich rozpatrzenie przez Szefa Urzędu ds. Cudzoziemców” – informowała nas rzeczniczka Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Do prowadzącego solidarnościową głodówkę w Warszawie aktywisty dotarły też głosy o straszeniu protestujących w ośrodku podawaniem pokarmu na siłę. Mężczyzna, z którym rozmawiała Piekarska nie wspominał nic na ten temat. Inny mężczyzna, z którym jesteśmy w kontakcie mówi z kolei, że został poinformowany, że jeśli jego stan się pogorszy, trafi do szpitala, gdzie zostaną mu poddane substancje odżywcze. Także o tę sprawę zapytaliśmy rzecznik Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej.
„Straż Graniczna bacznie obserwuje przebieg protestu, podejmuje liczne rozmowy z cudzoziemcami i uważnie nadzoruje ich stan zdrowia”.
„Pragnę nadmienić, że zgodnie z ustawą o cudzoziemcach z dnia 12 grudnia 2013 roku »jeżeli życiu cudzoziemca zagraża poważne niebezpieczeństwo, będące następstwem odmawiania przez niego przyjmowania posiłków, cudzoziemca można poddać koniecznemu zabiegowi lekarskiemu nawet bez jego zgody«”.
Zaniepokojenie aktywisty wzbudził także fakt, że mężczyznom nie zostały przekazane przesłane im w paczce witaminy oraz elektrolity. Mężczyzna, z którym się kontaktujemy w ośrodku w Lesznowoli usłyszał, że może dostawać tylko te środki medyczne, które są wydawane przez lekarza w placówce.
„Z paczki wysłanej do jednego z cudzoziemców, wydane zostały wszystkie rzeczy, w tym odzież i kosmetyki, poza środkami medycznymi, których funkcjonariusze nie mogą przekazać, z uwagi na fakt, że cudzoziemcy przebywają pod nadzorem lekarskim, przyjmując zalecone niezbędne leki, czy elektrolity, itp. zapewnione przez służbę zdrowia Straży Granicznej i zgodnie z zaleceniem lekarskim” – doprecyzowuje rzeczniczka SG.
Z kolei dla strajkujących ta decyzja – dyktowana względami bezpieczeństwa – jest kolejnym dowodem na traktowanie ich, jak przestępców. Mężczyzna, z którym rozmawiamy, prosi o zapoznanie się ze złożonym przez niego wnioskiem o ochronę międzynarodową. „Jestem uchodźcą” – podkreśla.
Z wnioskiem mężczyzny, a także ze sprawą pozostałej czwórki w najbliższych dniach zapozna się Katarzyna Piekarska (KO). A my do sprawy wrócimy.
Komentarze