W trakcie obchodów 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz w Izraelu dyplomaci i przywódcy państw zobaczyli całkowicie zafałszowaną mapę Europy w czasie II Wojny Światowej. Przekłamania nie były przypadkowe - szły na rękę rosyjskiej propagandzie
Podczas uroczystości głowy państw, dyplomaci oraz zaproszeni goście obejrzeli krótki film opowiadający m.in. historię podboju Europy przez nazistowskie Niemcy. Znalazła się na nim mapa zatytułowana „Nazistowski podbój 1942”. Granice krajów europejskich zostały na niej całkowicie zafałszowane.
Główny organizator uroczystości (przy współpracy z instytutem Yad Vashem) to Mosze Kantor, szef Europejskiego Kongresu Żydów i rosyjski oligarcha żydowskiego pochodzenia, który uwłaszczył się na państwowym majątku w latach 90. za prezydentury Borysa Jelcyna.
O ile granice państw Zachodu - z Niemcami i Austrią włącznie - pokazano na mapie zgodnie z ich stanem sprzed 1937 roku, a więc sprzed „przyłączenia” Austrii do Rzeszy Hitlera, granice krajów Europy wschodniej zostały całkowicie wymieszane w ahistoryczny sposób. Tak, jak na pokazanej mapie, nigdy one nie wyglądały.
Część granic przedstawiono zgodnie ze stanem z 1937 roku, a więc sprzed podbojów Hitlera. Część - zgodnie ze stanem z 1941 roku, a więc momentu agresji Niemiec na Związek Radziecki.
Część po prostu została wymyślona:
Prawdziwa mapa wyglądała tak:
Granice II RP zostały pokazane zgodnie ze stanem z 1938 roku, a więc sprzed przyłączenia czechosłowackiego Zaolzia do Polski (II RP wzięła udział w rozbiorze Czechosłowacji wraz z Hitlerem).
Równocześnie jednak podzielono Polskę na dwie części, mniej więcej według linii, którą ustanowili Hitler ze Stalinem, rozgraniczającej polskie ziemie (ostatecznie zrobili to 28 września 1939) Kresy wschodnie Rzeczypospolitej, okupowane od 17 września 1939 roku przez ZSRR, pokazane zostały jako osobny kraj - w dodatku pod nazwą „Białoruś”.
Przypomnijmy, że:
Nawet jednak rysując linię podziału II RP zrobiono błąd — Suwalszczyzna stała się na pokazanej w Izraelu mapie elementem wymyślonej przez anonimowych autorów „Białorusi”, podczas gdy w istocie została przyłączona do Rzeszy już w 1939 roku.
Oddzielenie Kresów od II RP bardzo trudno uznać za przypadkowe. Rosyjska propaganda od 1939 roku twierdziła, że były one właściwie okupowane przez Polaków i że przyłączenie ich do ZSRR po pakcie Hitlera ze Stalinem stanowiło ich wyzwolenie.
Tymczasem granice II RP były legalne i międzynarodowo uznane, w tym przez ZSRR (m.in. w traktacie ryskim z 1921 roku, kończącym wojnę polsko-bolszewicką).
Nawet mapa pokazana w Izraelu podczas obchodów 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz stanowiła więc gest polityczny wobec Rosjan.
To zresztą nie są jedyne błędy na pokazanej podczas obchodów w Izraelu mapie. Jest ich znacznie więcej - głównie na terenie Bałkanów.
Wyliczmy kolejne:
Nawet te ahistoryczne granice często odtwarzano niekonsekwentnie. Granica Węgier i Jugosławii pokazana jest z Banatem przyłączonym do Węgier, ale już bez kawałka dzisiejszej Słowenii, który również otrzymały dzięki sojuszowi z Hitlerem.
Krótko mówiąc - wymieszano linie graniczne z różnych okresów: sprzed II wojny światowej oraz z różnych jej faz.
Jest interesujące, że wszystkie błędy znalazły się w Europie wschodniej. Przywódcy i dyplomaci Zachodu zobaczyli dobrze sobie znane granice własnych krajów oraz zupełnie zmanipulowane granice krajów wschodnioeuropejskich, o których mogą mieć niezbyt duże pojęcie - tym bardziej, że często się zmieniały i były skomplikowane.
Trudno też uznać te błędy za efekt czystego przypadku lub zwykłej niewiedzy. Przekłamania na mapie są korzystne dla rosyjskiej polityki historycznej. Po pierwsze - mapa pokazuje, że kresy nie były częścią II RP. Po drugie - uznawanie granic z 1940-1941 roku na mapie pokazującej niemieckie podboje sugeruje, że właściwy konflikt zaczął się dopiero po ataku Hitlera na ZSRR.
Trudno powiedzieć, co tutaj jest większym skandalem: czy niewiedza, czy nieuczciwość autorów, czy wreszcie - ich tupet.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze