0:00
0:00

0:00

To bodaj pierwsza dyscyplinarka w Polsce dla sędziego za to, że wykonał wyrok sądu. Taka sprawa nigdy nie powinna mieć miejsca w demokratycznym państwie. Bo nie można nikogo ścigać – a już na pewno sędziego – za to, że wykonuje orzeczenia sądu.

Sędzia Krzysztof Krygielski z Sądu Rejonowego w Olsztynie – na zdjęciu u góry stoi po prawej – zarzut dyscyplinarny dostał w połowie czerwca 2023 roku. Jego „winą” jest to, że w grudniu 2021 roku dopuścił do orzekania wówczas zawieszonego sędziego Pawła Juszczyszyna (na zdjęciu u góry stoi po lewej).

Sędzia Krygielski zrobił to jako wiceprezes sądu rejonowego. Opierał się na prawomocnym zabezpieczeniu i nieprawomocnym wyroku Sądu Rejonowego w Bydgoszczy, w których nakazano przywrócić Juszczyszyna do pracy. Prezesem sądu w Olsztynie był wcześniej Maciej Nawacki, jednocześnie członek nielegalnej neo-KRS. Ale wtedy w grudniu 2021 Nawackiemu skończyła się kadencja i Krygielski sam podjął decyzję ws. Juszczyszyna. Na jego decyzję błyskawicznie zareagowało ministerstwo sprawiedliwości. W ekspresowym tempie powołało Nawackiego na drugą kadencję na stanowisku prezesa, a ten szybko pojawił się w sądzie i uchylił decyzję Krygielskiego, który potem został dodatkowo odwołany ze stanowiska wiceprezesa.

Teraz sędzia ma za to dyscyplinarkę. Zarzuty dyscyplinarne postawił mu zastępca rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik, znany ze ścigania niezależnych sędziów. Radzik stawia zarzut, że Krygielski wykonując orzeczenia bydgoskiego sądu, przekroczył swoje uprawnienia. Przez co miał rzekomo popełnić przestępstwo urzędnicze z artykułu 231 kodeksu karnego. Zarzuca mu też, że naruszył artykuł 82 ustawy o ustroju sądów powszechnych – mówi o działaniu zgodnie ze ślubowaniem i zgodnie z prawem – oraz artykuł 107 paragraf 1 punkt 5, który mówi o uchybieniu godności urzędu sędziego.

Zdaniem Radzika sędzia Krygielski powinien zlekceważyć orzeczenia sądowe i stosować decyzję nielegalnej Izby Dyscyplinarnej o bezprawnym zawieszeniu Pawła Juszczyszyna.

W ocenie Radzika przywrócenie Juszczyszyna do orzekania było na szkodę interesu publicznego i uderzało w prawidłowe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości.

Mężyzna w okularach siedzi za stołem
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Krygielski: Nie boję się. Drugi raz postąpiłbym tak samo

Sędzia Krzysztof Krygielski po dopuszczeniu do orzekania Juszczyszyna, wrócił do normalnego orzekania jako sędzia liniowy. Za odwołanie go z funkcji wiceprezesa sądu złożył skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. W tej sprawie reprezentuje go prof. Michał Romanowski, który pomaga też w sądach sędziemu Juszczyszynowi.

Sprawę dyscyplinarną Krygielskiemu założono od razu, jeszcze w 2021 roku. Wtedy Przemysław Radzik wszczął postępowanie wyjaśniające. Ale przez półtora roku nic się nie działo. Dlaczego Radzik dopiero teraz się uaktywnił i postawił dęty zarzut dyscyplinarny?

Sędzia Krygielski mówi OKO.press: „Zarzuty są absurdalne. Trudno z nimi dyskutować. Odbieram to jako kolejną próbę wywierania nacisków na sędziów, by podporządkować nas władzy. Jest to jednak próba rozpaczliwa, bo TSUE i SN uznały, że ten organ, który zawiesił sędziego Juszczyszyna nie był sądem. Jego decyzja nie była dla mnie wiążąca. Ja wykonałem orzeczenie polskiego sądu”.

Krygielski dodaje: „Za wykonanie orzeczeń zarzuca mi się przestępstwo. Tylko jak miałem je popełnić, skoro stałem na straży prawa?

Nie boję się tej dyscyplinarki. Albo jesteśmy sędziami i przestrzegamy prawa, albo zniżamy się do poziomu Radzika".

Przeczytaj także:

Sędzia Krygielski ma wsparcie olsztyńskich sędziów i Pawła Juszczyszyna. „Postawienie zarzutów dyscyplinarnych sędziemu Krygielskiemu przez Radzika jest decyzją rażąco naruszająco prawo i oczywiście bezzasadną” – mówi OKO.press sędzia Paweł Juszczyszyn. Zaznacza, że ówczesny wiceprezes sądu wykonał swój obowiązek.

Dodaje: „Skandalem jest, że za rzetelne wykonywanie swoich obowiązków sędzia jest ścigany przez rzecznika dyscyplinarnego. Traktuję to jako kolejny przejaw represji stosowanych wobec sędziów bezkompromisowo stojących na straży prawa i niezależności”.

I jeszcze jedna wypowiedź Juszczyszyna: „Krzysztof Krygielski pokazał swoje przywiązanie do prawa i wartości. Może liczyć na pełne wsparcie sędziów Sądu Rejonowego w Olsztynie i moje. Jestem przekonany, że on nie ugnie się pod tymi naciskami i szykanami. I wspólnie będziemy nadal przeciwstawiać się bezprawiu”.

Sędzia Paweł Juszczyszyn trzyma w ręku decyzje o dopuszczeniu do orzekania w dniu 20 grudnia 2021 roku. Obok niego stoi po prawej ówczesny wiceprezes sądu Krzysztof Krygielski. Fot. Iustitia.

Jak Krygielski przywrócił Juszczyszna do pracy

Były wiceprezes Sądu Rejonowego w Olsztynie Krzysztof Krygielski dopuścił sędziego Pawła Juszczyszyna do orzekania 20 grudnia 2021 roku. Sędzia przyszedł wtedy rano do pracy z nieprawomocnym wyrokiem Sądu Rejonowego w Bydgoszczy z 17 grudnia. Sąd ten nakazał przywrócić Juszczyszynowi pełnię praw sędziowskich. Wcześniej, bo w kwietniu 2021 roku sąd bydgoski wydał zabezpieczenie, w którym nakazał to samo. Zabezpieczenie chroniło prawa sędziego do czasu wydania wyroku. Było natychmiast wykonalne i stało się prawomocne.

Sędzia Paweł Juszczyszyn to pierwszy polski sędzia, który wykonał wyrok TSUE z listopada 2019 roku. Trybunał powiedział w nim, jak oceniać legalność neo-KRS i nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Na jego podstawie sędzia zażądał od Sejmu niejawnych wtedy list poparcia dla kandydatów do neo-KRS. W tym dla Macieja Nawackiego, któremu sędziowie wycofali poparcie.

Juszczyszyn żądał list poparcia, bo chciał zbadać legalność tego organu oraz legalność nominacji dla neo-sędziów. Za to spadły na niego błyskawiczne represje. Nawacki jako prezes sądu zawiesił go na miesiąc. Rzecznik dyscyplinarny Ziobry zrobił mu dyscyplinarkę, a ministerstwo sprawiedliwości odwołało go z orzekania na delegacji w sądzie okręgowym.

Finalnie w lutym 2020 roku Juszczyszyn został bezprawnie zawieszony na ponad dwa lata przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną. Był pierwszym zawieszonym polskim sędzią. Ale nie dał się złamać. Razem z prof. Michałem Romanowskim walczył w polskich sądach o powrót do pracy.

I wygrali szereg precedensowych spraw, przecierając tym samy szlak kolejnym represjonowanym sędziom. W kwietniu 2021 roku Sąd Rejonowy w Bydgoszczy wydał zabezpieczenie nakazujące jego powrót do pracy. Sąd ten nie uznał bowiem skuteczności zawieszenia Juszczyszyna przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną. Prezes sądu Maciej Nawacki tego orzeczenia nie wykonał.

Potem w lipcu 2021 roku TSUE orzekł, że Izba nie jest sądem. A 17 grudnia 2021 roku Sąd Rejonowy w Bydgoszczy wydał nieprawomocny wyrok, nakazujący przywrócić sędziego do pracy. Sąd orzekł, że Izba Dyscyplinarna nie była sądem, a jej decyzje nie są wiążące. Ten wyrok wydał skład orzekający: sędziowie Piotr Pawlak, Michał Minkiewicz, Iwona Wiśniewska.

I na podstawie tych orzeczeń bydgoskiego sądu wiceprezes sądu Krzysztof Krygielski pominął decyzję Izby o zawieszeniu i dopuścił sędziego do pracy. Maciej Nawacki, który blokował jego powrót nie był już wtedy prezesem sądu, bo skończyła mu się kadencja. Przywrócenie Juszczyszyna do orzekania pokazała na żywo TVN24. Ale wtedy ministerstwo sprawiedliwości nagle powołało Nawackiego na kolejną kadencję, a ten szybko pojawił się w sądzie i uchylił decyzję Krygielskiego. On sam potem został odwołany z funkcji wiceprezesa sądu.

Jak Juszczyszyn walczy o prawo do orzekania

Sędzia Juszczyszyn do pracy wrócił dopiero w wakacje 2022 roku. Wcześniej odwiesił go Adam Roch z nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, uznając, że nie ma powodów by był dalej zawieszony. To była jedna z ostatnich decyzji Izby przed jej likwidacją. Ale sędzia nie wrócił do pracy w swoim wydziale cywilnym. Bo prezes Nawacki od razu przeniósł go karnie do wydziału rodzinnego.

Juszczyszyn się z tym nie pogodził. Pozwał prezesa sądu o mobbing. I w styczniu 2023 roku wygrał. Sąd w Bydgoszczy wydał kolejne precedensowe zabezpieczenie, nakazujące przywrócić go do starego wydziału. Sąd jego przeniesienie uznał za bezprawne. Ale Nawacki zlekceważył i to orzeczenie. I dziś prze by usunąć Juszczyszyna z zawodu sędziego. Wytaczane mu są też nowe dyscyplinarki m.in. za stosowanie prawa europejskiego.

Ale sędzia nadal nie daje się złamać. Złożył szereg zawiadomień do prokuratury na prezesa Nawackiego i złożył przeciwko niemu precedensowy subsydiarny akt oskarżenia.

Pomaga mu wciąż prof. Michał Romanowski. I teraz miesza się do tego zastępca rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik, z gorliwą obroną nieistniejącej już Izby Dyscyplinarnej.

Portret Macieja Nawackiego.
Prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie Maciej Nawacki. Fot. Arkadiusz Stankiewicz/Agencja Wyborcza.pl.
;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze