Borodziankę, podkijowskie miasteczko odległe o 50 kilometrów od stolicy, przed wojną zamieszkiwało około 13 tysięcy osób. Dziś, jak powiedziała Iryna Venediktova, Prokurator Generalna Ukrainy, jest jedną z najbardziej zniszczonych miejscowości w obwodzie kijowskim. Trwają ekshumacje i liczenia ofiar. Prezydent Wołodymyr Zełenski w codziennym orędziu określił sytuację w Borodziance jako bardziej przerażającą, niż w Buczy.
„Rosjanie mają plan A: miasta mają skapitulować. Jeśli tego nie zrobią, oznacza to przejście do planu B: do maksimum zastraszyć mieszającą w nim ludność. Zabijać, gwałcić, torturować” – tak strategię realizowaną przez Rosję w Ukrainie ocenia Prokurator Vendiktova. Kieruje ona śledztwami dokumentującymi zbrodnie wojenne w Ukrainie.
„To strategia tej wojny” – dodaje.
Co symboliczne, to w tym mieście wojsko rosyjskie rozstrzelało pomnik Tarasa Szewczenki, żyjącego w XIX w. ukraińskiego poety, etnografa i malarza. Z jego wiersza pochodzi ukraińskie pozdrowienie „Слава Україні!” (czyt. Slawa Ukraini, czyli Chwała Ukrainie).
Bullets in the head. A monument to the 🇺🇦 poet Taras Shevchenko shot by 🇷🇺 occupiers in Borodyanka, Kyiv region. Genocide is not just thousands of victims. 🇺🇦 education is banned in occupied territories, 🇺🇦 books are burned. People can easily be killed for just one 🇺🇦 word. pic.twitter.com/dHcsbuuTcp
— Defence of Ukraine (@DefenceU) April 5, 2022
Z Saszkiem Bramą i Marią Jasińską, współpracującymi z OKO.press dokumentalistami, rozmawiamy o świadectwach, które zebrali w Borodziance i otaczających ją wsiach. W pierwszej rozmowie odpowiedzieli nam, czego dowiedzieli się w Motyżynie (3 i 4 kwietnia).
Dziś druga z cyklu rozmowa: o ludziach ginących w gruzach ostrzeliwanych budynków mieszkalnych, o gwałtach popełnianych przez żołnierzy rosyjskich na kobietach i dzieciach oraz o mieście tak zniszczonym, że ci, którzy ocaleli, nie wiedzą, jak w nim teraz żyć.
Hanna Szukalska, OKO.press: Po Motyżynie, pojechaliście nagrywać świadectwa ludzi z Borodzianki. Dlaczego tam?
Maria Jasińska: Dowiedziałam się, że córka Jany, mojej sąsiadki z Kijowa, jest w Borodziance z dziadkami. Jana jest tancerką i gdy zaczęła się wojna, była na tournée w Hiszpanii. Od miesiąca nie miała żadnego kontaktu ze swoją rodziną. Postanowiliśmy tam pojechać. To było 5 kwietnia, niedługo po wycofaniu się stamtąd Rosjan. Okazało się, że rodzina Jany żyje. Ich dom nie został zbombardowany. W Borodziance nie ma zasięgu, więc nie mieli jak się z nią skomunikować. Prądu, wody i gazu też tam zresztą nie ma.
Saszko Brama, Maria Jasińska: Potem pojechaliśmy do centrum. Tam spotkaliśmy Dmitrija Sadofijewa. Nagrywał ze swojego okna w bloku działania Rosjan, czołgi, ostrzały, pożary po bombardowaniach. Robił to codziennie, ryzykując życiem, tworząc dziennik wojny w Borodziance.
Gdyby Rosjanie go złapali i znaleźli filmy na jego telefonie, zostałby rozstrzelany.
Wcześniej byłby też prawdopodobnie torturowany, żeby uzyskać informację, czy nie pracuje dla ukraińskiego wywiadu. W Motyżynie podobny los spotkał Gienadija, który nagrał zabitych rosyjskich żołnierzy, a potem został zatrzymany, skatowany i zabity.
Uwaga, film zawiera drastyczne ujęcia. Autorem nagrań jest Dmitrij Sadofijew. Dokumentował to, co widział ze swojego okna. Montaż: Saszko Brama.
Pod koniec okupacji Borodzianki mieszkanie Dmitrija też spłonęło. Pokazał nam, co z niego zostało. Opowiadał, jak fala wybuchu wyrwała drzwi. Gdy Rosjanie się wycofali, szabrownicy splądrowali to, co zostało.
Widzieliśmy tam też innych ludzi chodzących po swoich lokalach w zbombardowanych blokach i szukających resztek dobytku. Budynki były praktycznie całe wypalone. Czarna ruina.
Czy spotkaliście kogoś, kto wrócił do zniszczonej Borodzianki?
Maria, Saszko: Pomimo zniszczeń w mieście są ludzie. Część była tam cały czas, część wróciła. Część stara się wyjechać, jeśli ma gdzie, a część boi się zostawić swoje domy, dobytek i zwierzęta.
Spotkaliśmy kobietę, która właśnie wróciła. Krewni wywieźli ją z dziećmi, gdy miasto było silnie bombardowane. Opowiadała, że kiedy płonęły budynki, wszędzie był taki dym, że nie dało się oddychać. Nawet w piwnicy, do której uciekli.
Wracając, przywiozła ze sobą wielkie worki z karmą dla psów. Była jednak przeznaczona dla kotów. Rodzina ma ich 17 i bardzo się o nie martwiła po wyjeździe. Przetrwały wszystkie. Może dlatego, że zostawili kotom na dworze otwarty worek karmy.
Kobieta mówiła nam, że nie wie jak żyć dalej, jak budować życie w niemal całkowicie zniszczonym mieście.
Spotkaliśmy też mężczyznę, który pokazał nam swój dom. Nazywa się Wadym Zagrebelnyj. Podczas ostrzału schował się w piwnicy z rodziną: żoną, dzieckiem, mamą, bratem, jego żoną i teściami. Zdecydował zabrać stamtąd żonę i dziecko. Schronili się w budynku szkoły.
Zostawił tam rodzinę i wrócił po resztę bliskich – nie zdążył. Na dom spadł pocisk. Wszyscy zginęli.
Wadym wrócił po żonę i dziecko do szkoły. Tam też było niebezpiecznie, więc na piechotę wyszli ze wsi. Po drodze widzieli spalone samochody i ciała ludzi. Wokół strzelali. Powiedział jednak żonie, że nie ma sensu się chować, bo nie wiadomo, gdzie będą celować, gdzie trafią pociski.
Dotarli do sąsiedniej wsi, do znajomych. Tam też zaczął się ostrzał, więc uciekali dalej. Wrócił do Borodzianki, dopiero gdy Rosjanie się wycofali, a Ukraińcy rozpoczęli rozbiórki zniszczonych budynków. Czekał, aż ciała zostaną wydobyte z gruzów.
Uwaga, film zawiera drastyczne opisy.
Wiele osób tak czeka na wydobycie ciał bliskich, ale też dokumentów, bo stracili w bombardowaniu wszystko.
Mówiliście, że w mieście nie ma prądu, wody i gazu. Jak ludzie sobie radzą? Czy dociera tam pomoc humanitarna?
Saszko: Tak, teraz już tak. Trudno przywrócić prąd, bo linie są zerwane tak, że naprawa potrwa. Jedziesz trasą i wszystkie są zerwane. Jeszcze w Buczy czy Irpieniu może naprawa pójdzie szybciej, bo leżą bliżej Kijowa.
Silne wrażenie na mnie zrobiło, gdy wjeżdżaliśmy do Kijowa wieczorem, i 8-letni chłopczyk podziwiał światło i otwarte sklepy. Bo nie widział tego ponad miesiąc.
Maria: Ten chłopczyk ma na imię Wadim. Jest synem siostry mojej sąsiadki. Razem z jej córką Mirą, zabraliśmy ich z Borodzianki do Kijowa. Rodzice Jany nie pojechali z nami. Nie chcieli zostawiać swojego domu. Został z nimi ich syn, który mieszkał tam od początku okupacji.
Rodzina przygarnęła także 80-letnią kobietę, która przyszła do Borodzianki szukać syna. Przed wojną mieszkał w internacie dla osób z niepełnosprawnością. Kobieta syna nie znalazła. Część pacjentów ewakuowano, a część była przetrzymywana przez Kadyrowców jako zakładnicy.
Saszko: Wracaliśmy do Kijowa okrężną drogą, przez Makarów. To trasa, na której po wycofaniu się Rosjan odkryto wiele ciał cywilów. Na jednym z punktów kontroli poznaliśmy funkcjonariuszy obrony terytorialnej. Pokazywali nam straszne zdjęcia z tej drogi: ciała ludzi, którzy spłonęli w swoich samochodach, zgwałcone kobiety, których ciała rosyjscy żołnierze próbowali spalić.
Uwaga, film zawiera drastyczne ujęcia.
Zdjęcia spalonych ciał nagich kobiet obiegły świat, wywołały złość i przerażenie brutalnością wojsk rosyjskich. Trwa zbieranie świadectw osób, które przetrwały. Czy ludzie opowiadali Wam o gwałtach?
Maria: Nie spotkaliśmy osoby, która chciałaby o rozmawiać o własnym doświadczeniu. Ale ludzie opowiadają o innych. Po raz pierwszy usłyszeliśmy o tym właśnie w Borodziance. Mówiono nam, że w sąsiedniej wsi stacjonowali żołnierze, którzy okropnie traktowali kobiety, gorzej, niż w Borodziance. Ludzie mówili, że byli z Syrii, ale nie udało nam się tego potwierdzić [żołnierze z Syrii w tym czasie byli szkoleniu w Rosji, nie ma potwierdzonych źródeł o ich obecności na terenie Ukrainy w tym czasie – red.]. Ta wieś nazywa się Drużnia. Dowiedzieliśmy się, że w Marakowie żołnierz z Czeczenii zgwałcił kobietę i podciął jej gardło. Miał go potem zastrzelić rosyjski żołnierz.
W tym momencie raporty o liczbie gwałtów dopiero powstają. Trudno zbierać dane.
Maria: Część zgwałconych przez żołnierzy kobiet została przez nich zamordowana. Część tych, które przeżyły, nie zwraca się do ukraińskich instytucji. Wiem, że po wycofaniu się Rosjan, zaczęły pracować służby psychologiczne, do których można się zgłosić anonimowo. Widziałam w Kijowie reklamę centrum medycznego obiecującego darmową pomoc medyczną kobietom, które doświadczyły gwałtu.
Gwałty nie dotyczą zresztą tylko kobiet, są informacje o zgwałconych dzieciach. Wiek też nie ma znaczenia, słyszałam o staruszkach.
Mówi się tutaj o tym, że zjawisko jest masowe.
Maria, Saszko: Widzieliśmy w telewizji takie straszne porady: jak zachowywać się w sytuacji gwałtu. Mówi się w nich, że wojna niestety toczy się dalej i trzeba rozumieć, że życie jest najwyższą wartością. Podkreślano, że najlepsze, co możesz zrobić, to się ukryć. Musisz zrobić wszystko, żeby ty i twoje dziecko nie zostało zauważone przez żołnierzy rosyjskich.
Maria: Ta psycholożka mówiła, że gwałt w czasie wojny ma specyficzny charakter, jest elementem walki – chodzi o złamanie morale obrońców. Ale nie tylko. W serwisach pornograficznych pojawił się dział z nagraniami gwałtów na Ukrainkach.
Rozumiem, że ofiary gwałtów nie chcą o nich opowiadać. Ale świadectwa mogą pomóc w rozliczaniu sprawców.
Maria: Te jednostki, które tutaj stacjonowały, pojechały sobie przez Białoruś do domu. Nawet gdyby wiedzieć, kto to zrobił dokładnie, to jak te osoby ukarzesz?
Czy rozmawialiście z kimś, u kogo w domu stacjonowali Rosjanie?
Maria: Rozmawiałam ze starszą kobietą. Rosjanie chodzili w Borodziance po domach, przeszukiwali je i kradli. Pokazała mi, co zrobili u niej: poprzewracali meble, wszystko wyrzucili na podłogę. Komentowała: „co to za ludzie?!”.
Saszko: Ludziom w domach srali.
Maria: Byłam też w urzędzie podatkowym w Borodziance. Tam właśnie stacjonowali rosyjscy żołnierze. Przerażające, jaki syf robią. Nawet tam, gdzie są na dłużej. Widziałam kilka takich miejsc i wszędzie jest tak samo. To dla mnie nie do zrozumienia.
Mongołowie podbijanym miastom dawali alternatywę poddania się i zostania niewolnikami lub anihilacji. Rosjanie jako ich następcy sięgają do tych samych wzorców.
Do zwolenników PiS: fajnych przyjaciół mają wasi przyjaciele – Orban, Le Pen, Trump… itd.
Co ty pierdzielisz, Putin z jewropejskimi elytami ( Merkel, Tusk, Makaron itd) i armią unijnych pasożytów, komisarzy itp. … wspólnie świętował przegraną Trampa, bo Tramp, był jedyną skuteczną przeszkodą w planach niemiecko-rosyjskich. Jakich(?) nawet ślepi już wiedzą! … a ruskie trolle próbują nieudolnie odwrócić „kota ogonem”
Trump to kolejna antydemokratyczna i populistyczna gnida, z szacunkiem wyrażający się o mordercy i złodzieju Putinie.
Pamięć was zawodzi, towarzyszu Dobrzański. Już zapomnieliście o ustaleniach amerykańskich służb odnośnie kremlowskiego wspomagania Trumpa podczas jego rywalizacji o fotel prezydencki z Hillary Clinton? Zapomnieliście o powiązaniach biznesów Trumpa i jego współpracowników z biznesami rosyjskimi? Zapomnieliście o skowycie ruskiej propagandy nad upadkiem amerykańskiej demokracji, gdy Biden pokonał Trumpa? Zapomnieliście, że putler (podobnie jak nasz prorosyjski PiS) nie spieszył się z gratulacjami dla Bidena po wygranych wyborach? No to proponuję coś na odświeżenie pamięci. Pharmaton Geriavit na początek może wystarczy.
P.S. A może zaraz zaczniecie mi wmawiać, że wielcy przyjaciele PiS-u Orban i Le Pen też bardzo ale to bardzo nie lubią putina?
Panie/pani Ora! …. Cyt:” Muszę to powiedzieć, bardzo smutne jest, że Niemcy zawierają wielką umowę z Rosją na dostawy ropy i gazu – jeżeli waszym (NATO) zadaniem jest budowanie bezpieczeństwa względem Rosji, a Niemcy oferują Rosji wiele mld dol. rocznie. A więc my chronimy Niemcy, chronimy Francję i szereg innych krajów, ale nagle niektóre z nich podejmują inicjatywę i podpisują umowę z Rosją, aby zasilać Rosję miliardami dolarów. Naszym zadaniem jest chronienie was przez Rosją, ale oni płacą Rosji miliardy dol. – moim zdaniem to jest kompletnie nie w porządku. Ponadto poprzedni kanclerz Niemiec jest prezesem koncernu wydobywczego, który dostarczy gaz do Niemiec – mówił Donald Trump w 2018 r.
Ostatecznie Niemcy będą w 70 proc. kontrolowane przez Rosję, jeżeli chodzi o dostawy gazu. Powiedzcie proszę, czy to jest w porządku? Nie powinno być zgody na coś takiego. Ale Niemcy są w całości kontrolowane przez Rosję, a teraz budują jeszcze ten nowy gazociąg. Według mnie także jest to bardzo zła wiadomość dla NATO i ta budowa gazociągu się nie powinna wydarzyć […] Skoro mamy was chronić przed Rosją, to dlaczego płacicie jej mld dol. za energię? […] Niemcy, z tego co mi wiadomo, są zakładnikiem Rosji – ponieważ w tak wielkim stopniu zaopatrują się w rosyjską energię – zaznaczył Donald Trump w 2018 r.” … komentarz chyba zbędny? ruski trollu!
Dobrze uzasadniony pretekst na wycofanie militarnego zaangażowania USA w Europie czy szantaż, aby wymusić na Niemcach zwiększenie sprzedaży własnych surowców? Obie opcje zgodne z ideologią America First głoszoną przez Trumpa, ale tylko ta pierwsza zgodna z interesami jego sojusznika Putina.
Twoje inwektywy nie zmienią rzeczywistości.