W poniedziałek, 11 października 2021, Polska na mapie Europejskiego Indeksu Jakości Powietrza była czerwono-bordową plamą. To oznacza jedno: początek sezonu grzewczego. Kolor czerwony na mapie to symbol słabej jakości powietrza, bordowy – bardzo słabej, a fioletowy – ekstremalnie słabej. Właśnie na fioletowo zaznaczono Goczałkowice-Zdrój na Śląsku.
Według pomiarów Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska 11 października o godzinie 22:00 poziom pyłów PM10 osiągnął 172,4 µg/m³. Nie istnieje dopuszczalna norma godzinowa, do której moglibyśmy ten wynik porównać. Norma dobowa, opracowana w 2021 roku przez WHO, wynosi jednak 45 µg/m³. To prawie cztery razy mniej niż poniedziałkowy wynik z Goczałkowic.
W innych częściach Śląska również czuć było początek sezonu grzewczego. W Zabrzu stężenia PM10 przekroczyły 122 µg/m³, w Tychach – 107, a w Raciborzu – 108. Z kolei w Rybniku na stacji przy ulicy Borki padł rekord drugiego tygodnia października: 203,7 µg/m³. Niestety, najgorsze jeszcze przed nami. W zimie stężenia smogu mogą osiągać nawet ponad 300 proc. normy.
Zakaz dla kopciuchów
Rozwiązaniem (przynajmniej częściowym) problemu ma być uchwała antysmogowa. Według jej postanowień od 1 stycznia 2022 na terenie całego województwa śląskiego nie będzie można ogrzewać domów najbardziej zanieczyszczającymi „kopciuchami”. Chodzi dokładnie o kotły na paliwa stałe starsze niż 10 lat lub nieposiadające tabliczki znamionowej. Podobne ograniczenia zaczną obowiązywać w woj. podkarpackim. Kolejne województwa będą wprowadzać takie zakazy w ciągu najbliższych kilku lat.

Problem w tym, że wiele osób na Śląsku nie zdąży wymienić swojego pieca. Terminy w firmach, które zajmują się montażem nowych źródeł ciepła, są bardzo odległe.
Zadzwoniliśmy do kilku z nich. W jednej usłyszeliśmy, że nie przyjmują nowych zleceń, bo mają tak długą kolejkę. Chętnych odsyłają do zaprzyjaźnionego podwykonawcy. Inna firma – z Rudy Śląskiej – najszybciej mogłaby zająć się montażem nowej pompy ciepła na przełomie grudnia i stycznia. Tylko pod jednym numerem telefonu dowiedzieliśmy się, że być może udałoby się umówić na wymianę pieca w pod koniec listopada albo na początku grudnia.
Brakuje monterów i sprzętu
„Żaden z producentów kotłów nie spodziewał się aż takiego wzrostu zamówień na pompy ciepła czy kotły na pellet” – mówił w rozmowie z portalem Śląski Biznes Franciszek Raciborski, właściciel firmy Eko 2020. „To są wzrosty geometryczne. Sądzę, że to bierze się z faktu, że ludzie wyciągają pieniądze z lokat i inwestują w termomodernizacje domów, a również z tego, że programy dofinansowań działają coraz lepiej” – wymieniał.
O powody z coraz trudniejszą dostępnością pomp ciepła i kotłów gazowych zapytaliśmy Pawła Lachmana, prezesa Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła. „W tym roku nałożyło się kilka czynników. Sezon jesienny, kiedy robi się chłodniej, to czas większego zainteresowania remontami i instalacją nowego źródła ciepła. Obserwujemy to co roku, kiedy osoby, które decydują się na remonty, chcą wyrobić się z montażem kotła czy pompy ciepła przed zimą” – tłumaczy. „Tym razem dochodzą również uchwały antysmogowe, które wymuszają wymianę pieca. Akcje informacyjne w gminach ruszyły zbyt późno, dlatego wielu mieszkańców zorientowało się w ostatniej chwili, że to już czas na wymianę. To wyjątkowa sytuacja” – dodaje.
Jak zaznacza, brakuje monterów, którzy zajmują się nie tylko wymianą pieców, ale i naprawą tych już zainstalowanych. Brakuje także materiałów wykorzystywanych do produkcji pomp ciepła czy kotłów gazowych. Powód? Pożar dużej fabryki półprzewodników (materiałów koniecznych do budowy procesorów) na Dalekim Wschodzie. Eksperci szacują, że półprzewodników może brakować nawet przez najbliższe miesiące.
„To kryzys, który dotknął szczególnie branży motoryzacyjnej, jednak półprzewodniki są również konieczne przy produkcji pomp ciepła i kotłów gazowych” – wyjaśnia Paweł Lachman.
80 tys. pomp rocznie
Pompy ciepła stają się coraz bardziej popularnym wyborem u osób budujących dom lub wymieniających źródło ciepła. Jak wylicza Lachman, jeszcze pięć lat temu rocznie montowano nieco ponad 20 tysięcy urządzeń. W 2021 roku może być ich aż 80 tys. Wiele osób decyduje się również na piece gazowe. Tutaj notuje się wzrost o nawet 100 tysięcy urządzeń w porównaniu do danych sprzed pięciu lat.
„To dopiero początek przemiany energetycznej” – zaznacza Paweł Lachman. „Unia Europejska i Międzynarodowa Agencja Energetyczna wskazują, że nie uda się przeprowadzić dekarbonizacji w ogrzewaniu budynków bez wykorzystania elektrycznych pomp ciepła. W 2030 roku 40 proc. budynków w Unii będzie ogrzewanych pompami ciepła. Po 2045 roku aż 50 proc. ciepła na świecie miałoby być wytwarzanych właśnie przy użyciu takich urządzeń. W momencie przejścia na energię z odnawialnych źródeł, już w 2030 roku ciepło wytwarzane przez pompy będzie 10-krotnie mniej emisyjne niż ciepło z gazu. A według prognoz Komisji Europejskiej w 2040 w to ciepło ma być już praktycznie bezemisyjne” – wylicza.
Wymiana pieca na ostatnią chwilę
„Mieszkańcy mieli 4,5 roku na wymianę pieca. To bardzo dużo czasu” – mówi Emil Nagalewski, koordynator Polskiego Alarmu Smogowego w woj. śląskim. „Żartujemy sobie w Alarmie, że przez ten czas młody człowiek zdąży iść do liceum, zdać maturę i dostać się na studia. Tym bardziej mieszkańcy powinni zdążyć z wymianą pieca. Ostrzegaliśmy, żeby nie zostawiać tego na ostatnią chwilę. Już przed rokiem były sygnały, że ten, kto zostawi to na ostatnie miesiące, może mieć problem” – dodaje.
Ile pieców zostało do wymiany? „Czekamy na dane z Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków, więc nie mamy jeszcze dokładnych liczb. Polski Alarm Smogowy w grudniu 2020 szacował, że do końca 2021 roku w woj. śląskim będzie trzeba będzie wymienić 140 tys. kotłów. W 2024 roku wejdą kolejne zapisy uchwały i mieszkańcy będą musieli wymieniać również nowsze piece na paliwa stałe. Do końca sierpnia 2021 mieszkańcy złożyli 20 tysięcy wniosków o dofinansowanie wymiany źródła ciepła w ramach programu Czyste Powietrze. Jednak mamy też programy gminne i miejskie, oferujące dopłaty do wymiany pieca. Część osób nie korzysta ze wsparcia i kupuje nowy kocioł na własną rękę” – wymienia Nagalewski.
Jak podkreśla, w momencie, kiedy rozmawiamy (13.10), do rozpoczęcia obowiązywania uchwały antysmogowej zostało 79 dni. „Obserwując jednak, co się dzieje na Śląsku, widzę, że tych kopciuchów ubywa. Widzę, że ludzie modernizują swoje domy, ocieplają je i wymieniają źródła ciepła” – dodaje.
To widać także w statystykach. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przy współpracy z Polskim Alarmem Smogowym prowadzi ranking najaktywniejszych gmin w programie Czyste Powietrze. W pierwszym kwartale 2021 roku miejsca od 1. do 6. zajmowały śląskie gminy (o pozycji gminy w rankingu decyduje liczba wniosków złożonych z terenu danej gminy na 1000 budynków jednorodzinnych).
Liderem w pierwszym kwartale okazał się Bieruń, gdzie złożono 154 wnioski o dofinansowanie wymiany źródła ciepła. Najwięcej wniosków, bo 551, złożyli mieszkańcy Rybnika. Również do Rybnika należy rekord za drugi kwartał. Po dofinansowanie zgłosiło się 712 osób.
Z kolei gmina wiejska Lyski z powiatu rybnickiego uplasowała się na trzecim miejscu w rankingu za drugi kwartał. Złożono tam 174 wnioski.
Jak tłumaczy Nagalewski, władze Rybnika zorganizowały bardzo aktywną kampanię informacyjną o konieczności wymiany pieca. Prowadziły też punkt informacyjno-konsultacyjny programu Czyste Powietrze, jeden z pierwszych w Polsce. Stąd dobre wyniki w samym mieście, a także sąsiednich gminach. Od początku działania Czystego Powietrza rybniczanie złożyli 3900 wniosków. „To absolutny rekord w skali kraju” – komentuje Emil Nagalewski.
W sumie od początku trwania programu Czyste Powietrze do końca sierpnia 2021 w woj. śląskim złożono 40 378 wniosków. Najwięcej w Polsce.
Okoliczności łagodzące
Te osoby, które nie wymienią źródeł ciepła do 31 grudnia 2021, mogą zostać ukarane mandatem do 500 zł. Jeśli sprawa trafi do sądu grzywna może wynieść nawet 5 tys. zł. Ustala to art. 334 ustawy Prawo ochrony środowiska:
Kto nie przestrzega ograniczeń, nakazów lub zakazów, określonych w uchwale sejmiku województwa przyjętej na podstawie art. 96, podlega karze grzywny.
„Wydaje mi się, że na początku obwiązywania uchwały antysmogowej można zastosować taryfę ulgową wobec niektórych mieszkańców” – mówi Nagalewski. Jak dodaje, Śląski Związek Gmin i Powiatów opracował nawet rekomendacje dotyczące wdrażania uchwały.
Wśród nich wymienił okoliczności łagodzące, zwalniające z mandatu. „Ulgę można będzie zastosować wobec osób, które mają już podpisane umowy z instalatorami, są w stanie udokumentować, że inwestycja jest w roku, mają faktury czy rachunki. Jeśli już ponieśli jakiś wysiłek i z przyczyn niezależnych nie udało się wymienić pieca do końca grudnia, trudno mówić o winie. W takich sytuacjach możliwe będzie odstąpienie od kary i umówienie się na ponowną kontrolę” – wyjaśnia.
Śląski Związek Gmin i Powiatów przewiduje także, że z mandatów będzie można zwolnić osoby, które zgłosiły się po dofinansowanie, ale czekają na decyzję lub pieniądze. Okolicznością łagodzącą może być również trudna sytuacja materialna. W rekomendacjach czytamy: Biorąc pod uwagę, że około 10 proc. mieszkańców woj. śląskiego wpisuję się w kategorię osób ubogich energetycznie, trzeba się liczyć z tym, że opisana powyżej sytuacja może występować dość często. Dlatego przed 1 stycznia 2022 roku należy odpowiednio przygotować się do wsparcia osób ubogich. Być może warto w tej sprawie zorganizować wspólne spotkanie urzędników, pracowników OPS, strażników miejskich czy gminnych”.
Plus dla OKO.press za zauważenie tematu z innej strony, niż to zazwyczaj ma miejsce. Zazwyczaj wszyscy tylko uważają, że to ludzie są winni, bo nie wymienili, a powinni. Radni swoje przecież zrobili, bo oni wydali uchwałę i „kazali” wymienić. Teraz mogą się co najwyżej zastanowić, jak ukarać „nieposłusznych”.
"Mieszkańcy mieli 4,5 roku na wymianę pieca". Pan Nagalewski serio zakładał, że ktoś, kto ma działający kocioł, będzie go wymieniał 4 lata wcześniej, niż musi? To się chyba nazywa myślenie życzeniowe.
W „Programie ochrony powietrza dla województwa śląskiego” przyjęto, że w latach 2020-2021 będzie wymienianych po 3% kotłów, a w kolejnych po 10% każdego roku – to oznacza, że problemy się skumulują, bo uchwałami fizyki nie pokonasz.
Instalatorzy już w ubiegłym roku czuli się jak sprzedawczynie za komuny, wiem, bo w ub. roku zacząłem załatwiać wymianę. Firm jest po prostu za mało w stosunku do stworzonego popytu, więc ceny skoczyły, a podejście do klienta się pogorszyło – bo jak nie ten, to będzie inny.
Osobną kwestią są pieniądze, oczywiście zdaniem radnych to żaden problem, aby w 4,5 roku (a wręcz szybciej) przeciętny Polak zgromadził kilkanaście tysięcy lub kilkadziesiąt w przypadku pompy ciepła. Przecież są dotacje, powiedzą radni. I dobrze, że są, ale pokrywają przecież tylko część kosztów – to raz, są wypłacane po wymianie, często kilka miesięcy po – to dwa. Po trzecie: jak to często bywa w sytuacji ograniczonej konkurencji, dotacje zostały też w części doliczone do ceny. I po czwarte: wymiana kotła to jedno, ale ludzie boją się też wzrostu kosztów ogrzewania po wymianie i jak widać po aktualnej sytuacji cen gazu i energii elektrycznej, ich obawy mogą się zmaterializować.
Nie zrozumcie mnie źle, trzeba te stare kotły wymieniać i trzeba też pewnie trochę ludzi do tego popychać. Ale standardem w naszym kraju jest, niestety, że władza – jak widać również na szczeblu samorządowym – uważa, że jej rola ogranicza się do nakazania lub zakazania. Zajrzyjcie do „Programu ochrony powietrza dla województwa śląskiego”, przyjętego przez tych samych radnych, co tak ochoczo nakazali ludziom wymieniać kotły – żadnych adekwatnych działań po stronie „państwowej”, żadnych nakazów i terminów, tylko same miękkie: „pożądane jest”, „wskazane jest”, w najlepszym wypadku „powinno być”. Przepraszam – jest w harmonogramach obowiązek dla gmin prowadzenia działań edukacyjnych i obowiązek „minimum 50 kontroli na rok w każdej gminie”.
Wsparcie? Zapewnienie wsparcia przerzucone na gminy (coś Wam to przypomina?) lub wskazanie na programy rządowe, jak „Czyste Powietrze”.
Może uproszczenie procedur chociaż? Zapomnij o tym! Kto wymieniał kocioł na gazowy, to wie, ile instytucji trzeba odwiedzić i papierów wyprodukować i ile to wszystko trwa. Dom do 70m2 będzie można wybudować bez pozwolenia, a na wymianę kotła na gazowy wciąż potrzebne jest pozwolenie na budowę i kierownik budowy, co oczywiście w praktyce nie daje nic poza zmarnowaniem dodatkowego czasu i pieniędzy.
Czy radni przed ustaleniem harmonogramu zastanowili się, czy ich uchwała będzie realna? Wątpię. Dlatego wkurza mnie takie przerzucanie winy na ludzi, bo „władza” chciała dobrze, a jak zwykle „lud niedojrzały”.