0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot . Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot . Kuba Atys / Ag...

Sławosz Uznański-Wiśniewski wylądował w wodach Pacyfiku 24 lipca. Emocje związane z jego lotem na Międzynarodową Stację Kosmiczną zdążyły opaść, jednak pierwsze dni po jego misji były wypełnione dyskusją o tym, jak jego misja jest przedstawiana w mediach.

Wielu odnosiło wrażenie, że nasz astronauta więcej czasu spędza, pokazując się na festynach i jedząc pierogi w programach śniadaniowych, niż prezentując swoje osiągnięcia na stacji kosmicznej. W końcu, podczas wizyty na festiwalu muzycznym w Łodzi, dostało mu się od Doroty „Dody” Rabczewskiej. Celebrytka zganiła astronautę, który miał kraść jej show, i przypomniała, że „królowa jest tylko jedna”.

Doda, uczestniczka reality show „Bar”, w ten sposób próbowała zgasić Polaka w kosmosie. Na pewno udało się jej wywołać medialną wrzawę.

Polska postawi na kosmiczne ambicje?

Informacje o Sławoszu Uznańskim-Wiśniewskim na stałe zagościły w rubrykach plotkarskich. Media dużą część uwagi poświęcały również jego żonie, posłance Koalicji Obywatelskiej Aleksandrze Wiśniewskiej, która nie odstępowała go na krok. O wiele mniej było za to o efektach pracy na orbicie i dalszych planach rozwoju polskiego programu kosmicznego.

Jednocześnie rządzący napinają muskuły i zapowiadają, że włączą przemysł kosmiczny w polską strategię obronną. Premier Donald Tusk obiecał też walkę o budowę bazy Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) w Polsce.

Postanowiliśmy zapytać u źródła i porozmawiać z prezeską Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA), dr Martą Ewą Wachowicz. Zapytaliśmy o szanse dla polskiego sektora kosmicznego po misji Ignis, która kosztowała Polskę 65 mln euro.

Według szefowej POLSA efekty nie będą natychmiastowe, ale wylot Uznańskiego-Wiśniewskiego na orbitę był dla kraju kosmicznym przełomem. Paradoksalnie, szansą może być między innymi zakończenie działalności utrzymywanej przez rządy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, i możliwe rozdrobnienie sektora kosmicznego, gdzie pałeczkę będą przejmować prywatne firmy.

Sławosz to nie tylko pierogi. Jest też „twarda technologia”

Marcel Wandas, OKO.press: Wysłaliśmy człowieka w kosmos, ale tak naprawdę co z tego mamy? Jakie są efekty tych 13 eksperymentów, które Sławosz Uznański-Wiśniewski zabrał ze sobą na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS)?

Dr Marta Ewa Wachowicz: Po pierwsze, sam fakt, że byliśmy w stanie przygotować eksperymenty i je wysłać, to dla sektora kosmicznego w Polsce ogromny sukces.

Przygotowanie eksperymentów kosmicznych nie jest prostą sprawą, zwłaszcza jeśli równocześnie przygotowujemy się do wysłania człowieka w kosmos. Wyniki eksperymentów będziemy analizować przez najbliższe kilka miesięcy. Były bardzo różnorodne – od biotechnologicznych, przez psychologiczne, po te związane z twardą technologią i nowymi materiałami.

W zależności od kategorii, efekty i rezultaty przyjdą szybciej lub później. Niektóre aspekty wymagają jeszcze analizy i interpretacji, zwłaszcza te związane z badaniami społeczno-psychologicznymi i izolacją w przestrzeni kosmicznej. Efekty się pojawią, ale potrzebujemy jeszcze trochę czasu.

Niektóre eksperymenty biologiczne i biotechnologiczne nadal trwają. Badamy również kwestie inżynieryjne, gdzie spodziewamy się stosunkowo szybkich efektów. Na przykład, testowaliśmy nowe modele dozymetrów (mierników promieniowania — przyp. aut.) w promieniowaniu na stacji i poza stacją, co pozwoli nam sprawdzić i zweryfikować różnice w rozkładach jego wartości.

W ciągu kilku miesięcy będziemy mogli wysnuć wnioski technologiczne i przygotowywać produkty. Firmy, które przygotowywały te eksperymenty, będą mogły wyciągnąć wnioski i, miejmy nadzieję, przy wsparciu sektora i agencji, zadbać o polskie produkty kosmiczne i wprowadzić je na rynek.

Polskie firmy mają kosmiczny stempel jakości

Można powiedzieć, że pośrednim efektem tego, że te eksperymenty były na orbicie, jest to, że polskie firmy mają łatwiejsze dojście do kolejnych misji, kolejnych działań w kosmosie?

W sektorze kosmicznym używamy pojęcia „space heritage”. Jest to walidacja tego, że instrument czy jakiś element poleciał i już był w przestrzeni kosmicznej, co oznacza, że ma „stempel” weryfikacji jakości. Żeby coś znalazło się w przestrzeni kosmicznej, musi spełniać bardzo ostre normy technologiczne, przejść wszystkie testy — na przykład wytrzymałościowe, odporności na promieniowanie jonizujące czy gradient temperatur.

Dla naszych firm to taka przepustka do kolejnych rozmów z międzynarodowymi partnerami. Wchodzą do rodziny kosmicznej, na co pozwala właśnie „space Heritage”. To jest bardzo ważne i możliwe tylko przez aktywny udział w przestrzeni kosmicznej, i to bezpośredni wpływ misji Ignis na stan polskiego przemysłu kosmicznego.

Musimy edukować społeczeństwo, że rozwój sektora kosmicznego wymaga czasu i powinien być wyłączony spoza kadencyjności i cyklu życia politycznego. Wierzymy też, że misja Ignis ma konsekwencje dla następnych pokoleń, że studenci będą chcieli wybierać trudne kierunki studiów i ambitne specjalizacje.

Być może będziemy mieć do czynienia ze zjawiskiem podobnym do efektu misji Apollo w USA (misje księżycowe w latach 60. – przyp. aut.), kiedy zainteresowanie nauką i technologią mocno wzrosło — oczywiście zachowując proporcje właściwe dla naszego kraju i ambicji.

Sceptycy muszą poczekać

Do pewnego stopnia rozumiem głosy sceptyków. Niestety musimy zaufać temu, że niektóre procesy po prostu muszą potrwać, niektóre nie są łatwe do bezpośredniego przełożenia na przykład na finansowy zysk. Ale on przyjdzie.

W niektórych działkach technologii przyzwyczailiśmy się do szybkiego rozwoju, na przykład nowych aplikacji czy urządzeń mobilnych. Działalność w kosmosie jest jednak trudniejsza i miejmy nadzieję, że będziemy mieć coraz więcej do powiedzenia. Dotyczy to nie tylko załogowych lotów. One wiążą się z prestiżem i napawają dumą, ale powinniśmy przede wszystkim szczególną uwagę przywiązywać do rozwoju technologii kosmicznych, i ich wpływu na codzienne życie ludzi.

To ciekawe, bo słyszałem już komentarze osób, które Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego widzą już na powierzchni Księżyca.

To jest decyzja strategiczna, która powinna zapaść na bardzo wysokim szczeblu. Nie leży jedynie w gestii Polskiej Agencji Kosmicznej. Myślę, że powinniśmy mieć rozbudzone ambicje, wchodzić w duże, międzynarodowe projekty i iść tym tropem. Żeby mieć na to szansę, powinniśmy w pierwszej kolejności zachęcać polskie podmioty do lepszego wykorzystania środków z Europejskiej Agencji Kosmicznej i tworzenia dużych, międzynarodowych konsorcjów. Nasze firmy już się rozrastają.

To jest zupełnie inny sektor i inne firmy niż te z czasów naszego przystąpienia do Europejskiej Agencji Kosmicznej w 2012 roku.

Jest na to szansa, bo nasze firmy mogą się włączyć w tę dyskusję, jak zwiększyć bezpieczeństwo Europy, Polski, wykorzystując kosmos, za pomocą obrazowania satelitarnego, technologii SAR (obrazowania radarowego-przyp. aut.), SIGINT (obrazowania elektromagnetycznego).

Tu są „twarde” technologie, w których rozwoju mogą uczestniczyć polskie firmy. Misje załogowe przynoszą radość i stwarzają ciekawe możliwości, jednak dzięki inwestycjom w kluczowe rozwiązania mamy przełożenie na nasze bezpieczeństwo i PKB.

Nie tylko Sławosz, ważny też rozwój technologii

Z jednej strony więc będziemy obecni na niskiej orbicie, z drugiej strony słychać o udziale Polski w bezzałogowej misji na Marsa w 2030 roku. Polska firma dostarczy element, który pozwoli na zjazd łazika na powierzchnię planety. Można spodziewać się więcej takich projektów?

Misje księżycowe i marsjańskie są dla nas bardzo ważne. Rozwijają one technologię i zmuszają do odpowiadania na fundamentalne pytania, co przyczynia się do rozwoju nowych materiałów i rozwiązań. Zmuszają inżynierów, naukowców i firmy do myślenia o projektowaniu urządzeń w różnych warunkach, takich jak duże zapylenie na Księżycu, inna grawitacja, brak atmosfery czy poszukiwanie zasobów.

Takie misje stanowią wyzwania w dziedzinie elektroniki, optoelektroniki, informatyki w kontekście deep learningu czy szeroko pojętej sztucznej inteligencji. Firmy i ośrodki badawcze pracujące nad tymi rozwiązaniami dają impuls do rozwoju intelektualnego i technologicznego kraju.

Rzeczywiście w końcu mamy na horyzoncie eksploracyjną misję marsjańską, gdzie będą testowane czy wdrażane nowe technologie dotyczące wydajnych systemów napędowych, obrazowania powierzchni, pozyskiwania wody czy tlenu.

Europejskie centrum kosmiczne w Polsce?

Premier zapowiedział, że będziemy starać się o budowę bazy Europejskiej Agencji Kosmicznej w Polsce. Jak może ona wyglądać i czym się zajmować?

Na razie nie można mówić o wielu konkretach, na przykład o miejscu powstania takiej bazy. Mamy jednak nadzieję, że jej budowa może być konsekwencją misji Ignis, a Sławosz Uznański-Wiśniewski stanie się naszym ambasadorem i wesprze Polskę w tym zamierzeniu.

Jako reprezentantka środowiska kosmicznego i sektora, a także przedstawicielka rządowych ambicji, uważam, że ten ośrodek mógłby być związany z europejską obronnością.

ESA nie zajmuje się sprawami militarnymi, ale wspiera bezpieczeństwo. Chcielibyśmy wykorzystać zmianę optyki i polityki tej dużej organizacji międzynarodowej, która zdaje sobie sprawę z tego, jak bezpieczeństwo jest ważnym obecnie tematem. Kosmos może nam tu dużo pomóc.

Naszą ambicją jest, aby ośrodek ten był poświęcony technologiom podwójnego zastosowania, czyli wykorzystywanych i militarnie, i w celach cywilnych. Mamy nadzieję, że uda się to wpisać w obszar działalności ESA.

Jak wyobraża sobie Pani przyszłość bez Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) i z mocno sprywatyzowanym sektorem kosmicznym? To szansa, czy zagrożenie dla polskiego sektora kosmicznego i eksploracji kosmosu ogółem?

Dynamiczne zmiany w sektorze kosmicznym są zdecydowanie szansą. Komercjalizacja kosmosu i globalizacja rynku otwierają kolejne drzwi i możliwości dla polskich podmiotów. Polacy są kreatywni i na pewno znajdą swoją niszę w tym sektorze.

Nie widzę tutaj zagrożenia, tylko szanse na rozwój i innowacje.. Przemysł kosmiczny w ostatnich latach zbliżył się jednak do przeciętnego obywatela, stając się bardziej namacalny.

;
Na zdjęciu Marcel Wandas
Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl. Jeden ze współautorów podcastu "Drugi Rzut Oka". Interesuje się tematyką transformacji energetycznej, transportu publicznego, elektromobilności, w razie potrzeby również na posterunku przy tematach popkulturalnych. Mieszkaniec krakowskiej Mogiły, fan Eurowizji, miłośnik zespołów Scooter i Nine Inch Nails, najlepiej czujący się w Beskidach i przy bałtyckich wydmach.

Komentarze