Jest prawie niewidoczna, skutecznie chroni się przed ludzkim okiem i nie wchodzi ludziom w drogę. Nie wyrządza żadnych szkód, ale ma piękne pióra, które mogą ozdabiać kapelusze. Czy to dlatego dalej poluje się na słonki? Drugi odcinek cyklu OKO.press „Pechowa trzynastka”
Słonka to ptak niepozorny, nierzucający się w oczy. Przyjęło się, że trzyma się siedlisk podmokłych, porośniętych przez lasy, chociaż sam widuję słonki coraz częściej w siedliskach borowych i suchych.
Z czego wynika ta preferencja słonki do wilgotnych miejsc? Cała tajemnica tkwi w jej długim dziobie, działającym jak pęseta. Lepiej: jak czuła sonda zapuszczana w miękki grunt, z którego sprawnie wyciąga bezkręgowce. Nie bez znaczenia jest też utrudniona dostępność do miejsc zabagnionych, co gwarantuje większe bezpieczeństwo, szczególnie w okresie lęgowym. Wreszcie ubarwienie słonki, które pozwala wtopić się w ściółkę z opadających na ziemię liści.
Większość czasu spędza na ziemi, nie dziwi więc taki, wręcz doskonały, kamuflaż i upodobanie do określonego siedliska. W powietrze wzbija się w okresie wiosennych oblotów. Toki słonki, czyli zaloty w okresie lęgowym, są rzeczywiście wyjątkowym widowiskiem. Podobnie jak obserwacje tych ptaków, czego miałem okazję parokrotnie doświadczyć.
Słonka jest wciąż na liście gatunków łownych — choć nie można strzelać do niej, mimo niezadowolenia środowiska łowieckiego, podczas wiosennych toków. Ministerstwo Klimatu i Środowiska zaproponowało, żeby usunąć ją całkowicie z listy gatunków łownych. Na razie jednak takiej reglacji nie przyjęto.
Myśliwi mogą dziś polować na 13 gatunków ptaków. Ministerstwo Klimatu i Środowiska chce wykreślić z listy siedem z nich — przy mocnym sprzeciwie środowiska łowieckiego. Zanim jednak zapadnie ostateczna decyzja, postanowiliśmy przyjrzeć się w OKO.press tym gatunkom ptaków, które dziś giną podczas polowań i umierają w cierpieniu, ranione przez myśliwych. W cyklu „Pechowa trzynastka” opowiemy o gołębiach grzywaczach, łyskach, krzyżówkach, cyraneczkach, głowienkach i czernicach, kuropatwach, słonkach, gęgawach, gęsiach zbożowych i białoczelnych, jarząbkach i bażantach.
Samce tego gatunku w okresie od kwietnia do maja oblatują swoje terytorium. Wieczorami, zaraz po zachodzie słońca, samiec wzbija się w górę w celu wykonania takiego oblotu, nazywanego „ciągiem”.
„Lecąc powoli i równomiernie tuż nad wierzchołkami drzew, patroluje samiec nad obranym rewirem, a gdy spostrzeże rywala, rzuca się na niego i stara się go wypędzić. Podczas lotu wydaje chrapliwy głos »chru chru chru« przeplatając raz po raz wysokim w tonie »psip«. Czasami latają również samice” – pisał przed laty Jan Sokołowski w swojej książce „Ptaki ziem polskich”. To „chrapanie” w czasie ciągów jest znakiem rozpoznawczym, który potwierdza obecność słonki.
Do 2004 roku można było polować na słonki również w czasie ich toków. Wielu amatorów polowań wspominało te czasy, nazywając to jednym z „najwspanialszych myśliwskich przeżyć”.
„Zabijano je dla piór do ozdabiania kapeluszy, rzadziej dla mięsa, ale głównie dla »uroku wiosennych polowań«, bo od słonek zaczynał się sezon” – czytamy w serwisie PAP Nauka w Polsce.
Obecnie sezon na słonki trwa od 1 września do 21 grudnia. Nie przypada zatem w okresie toków. Wprowadzenie takiego zakazu nie spodobało się osobom strzelającym do ptaków. Za czasów drugiego ministrowania resortowi środowiska, Jan Szyszko, pasjonat łowiectwa, wsłuchał się w postulat myśliwych, którzy chcieli strzelać do słonek w czasie toków. Argumentowali to, powołując się na narodową tradycję. Mówili, że wiosną zabijać będą tylko samce, co ich zdaniem nie zaburzy „naturalnej strategii tego gatunku”, jakby zapominając przy tym, że bez samców nie będzie lęgów.
Wreszcie uważali, że te pierwsze lęgi nie są ostatnimi. Nie uwzględniali jednak faktu, że drugie lęgi są udziałem znacznie mniejszej liczby par, jeśli w ogóle następują. Ich skala jest również skromniejsza. Próba przywrócenia wiosennych polowań zakończyła się niepowodzeniem.
A co dziś nie sprzyja jeszcze ochronie słonki w Polsce? Oprócz utrzymania jej na liście gatunków łownych, należy wymienić niszczenie wilgotnych siedlisk. Kilka dekad osuszania rzecznych dolin i mokradeł sprawiło, że ubyło przestrzeni przyjaznej tym ptakom.
To dlatego ochrona bagiennych łąk i lasów, renaturyzacja tych obszarów i zatrzymywanie wody są wskazywane wśród ważnych działań na rzecz słonki. Mówi się również o śmiertelności, do której przyczyniają się osoby polujące na słonki. Ptaki te migrują przez Polskę, Niemcy i Francję do Hiszpanii, w której są główne zimowiska słonek. Po drodze trafiają na myśliwych i giną w czasie polowań.
Tak naprawdę nie wiemy, ile słonek żyje w Polsce.
„Obecnie populację słonki ocenia się na od 20 do 100 tysięcy par lęgowych w Polsce” – wyjaśnia mi dr Jarosław Krogulec, ornitolog z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków (OTOP). „To bardzo szerokie widełki. Wynikają z braku dobrych danych, bo nikt tego ptaka nie monitoruje w naszym kraju. Są dobrze opracowane metody wypracowane w Wielkiej Brytanii.
Gdyby znalazły się fundusze, a Główny Inspektorat Ochrony Środowiska zdecydował się na dodanie słonki do państwowego monitoringu, moglibyśmy stopniowo gromadzić informacje na temat liczebności tego gatunku”
- dodaje.
Ekspert podkreśla, że poluje się na słonki, chociaż tak naprawdę nie znamy stanu jej populacji lęgowej w Polsce. Argument o dużej liczebności tego gatunku — chociaż nie ma na to twardych danych — zdaniem mojego rozmówcy nie broni samych polowań na te ptaki.
„W skali Europy populacja słonki jest dość silna. Ale nawet jeśli przyjmiemy, że jest to jeszcze dość liczny ptak, to warto zadać pytanie, co po do niego strzelać?” – dodaje Jarosław Krogulec. – „Jest to przecież nieuzasadnione. Strzela się dla zabawy? Bo to jest hobby? Bo fajnie się strzela do ruchomych celów?
Odstrzał słonek, nawet jeśli niewielki, nie ma żadnego usprawiedliwienia.
Nie wyrządzają żadnych szkód, żyją ukryte przed wzrokiem ludzi”.
„Słonka jest stosunkowo małym ptakiem” – kontynuuje ornitolog. – „Nie wykarmi nikogo, nawet nie zrobi się z niej porządnego rosołu. Ponadto żyjemy dziś w czasach, kiedy nie ma problemu z dostępem do żywności" – dodaje.
Zaspokajaniem głodu tych polowań również nie wyjaśnimy. Słonka niewielka, że nie nasyci głodnego człowieka. Cytowany już wcześniej Jan Sokołowski w „Ptakach ziem polskich” ujmował ten aspekt kulinarny jeszcze bardziej obrazowo: „Ponieważ słonka nie dorównuje wagą gołębiowi domowemu, ubicie jej nie przynosi prawie żadnych zysków”.
Jarosław Krogulec dodaje: "Moim zdaniem polowania na te ptaki w Polsce są polowaniami dla zabawy. Są wykorzystywaniem żywych ptaków w formie rzutek, na których ćwiczy się celność. Niektórzy mogą też chcieć zdobyć pióro słonki do swojego myśliwskiego kapelusza” – zaznacza.
Polowań na słonki nie da się usprawiedliwić szkodami, bo ich nie wyrządzają. Chociaż była już rzeczniczka Polskiego Związku Łowieckiego Paulina Marzęcka stwierdziła w audycji radiowej, że „jeśli którekolwiek zwierzę zjada korzonki rośliny, to znaczy, że ta roślina w ogóle nie urośnie” – co zdementował kilka lata temu w OKO.press Robert Jurszo.
„Słonki nie możemy traktować pod żadnym względem jako szkodnika” – tłumaczy Jarosław Krogulec. – „Żywi się bezkręgowcami i podobnie jak inne ptaki siewkowe jest przystosowana do wyciągania ich z ziemi. Ma dziób z receptorami dotyku na samym jego szczycie. Za ich pomocą może wyczuć larwy owadów i dżdżownice w błocie, czy w miękkiej glebie. Można powiedzieć, że z ludzkiej i gospodarskiej perspektywy, słonka jest niekonfliktowa i »pożyteczna«” – mówi ornitolog.
Jak dodaje ornitolog, strzelanie do słonek nie ma żadnego pozytywnego wpływu na przyrodę. „W naszym kraju oburzamy się, że gdzieś na Malcie czy Cyprze strzela się do przelatujących nad nimi ptaków. Z drugiej strony pozwala się na strzelanie do słonek w Polsce. Usprawiedliwianie tego tym, że w innych krajach też strzelają, nie jest żadnym argumentem. To, że dziś uznaje się słonki za liczne, nie oznacza, że mamy te ptaki na zawsze. Wiele może się zdarzyć, co pokazuje przykład innych gatunków ptaków, uznawanych jeszcze niedawno za liczne, a dziś notujących w Polsce gwałtowny spadek liczebności” – mówi.
Mój rozmówca podkreśla: „Jako przyrodnik obserwuję regularnie słonki, bo akurat w miejscu, gdzie mieszkam, każdej wiosny regularnie tokują. Siadają nawet na moim kominie. Obserwuję te ptaki od kwietnia do jesieni. Najpierw te tokujące, a później te, które żerują nawet do listopada. Jest to bez wątpienia piękny ptak, którego bardzo lubię i dlatego jeszcze bardziej mnie irytuje, że wciąż można do niego strzelać”.
Ekologia
Prawa zwierząt
Ministerstwo Klimatu i Środowiska
Polski Związek Łowiecki
pechowa trzynastka
polowania
polowania na ptaki
słonka
Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych” i „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej”.
Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych” i „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej”.
Komentarze