W piątek na Słowacji ruszyła akcja pod nazwą „Odpowiedzialność społeczna”, w ramach której rząd chce przetestować niemal wszystkich Słowaków i cudzoziemców mieszkających w tym kraju. Zaczęto od czterech powiatów przy granicy z Polską, gdzie sytuacja epidemiologiczna jest najgorsza
Masowe testowanie na obecność koronawirusa na Słowacji rozpoczęło się w piątek 23 października. To pilotaż programu „Odpowiedzialność społeczna”.
Słowacki rząd testuje przy użyciu testów antygenowych. Kupił ich w tym celu 13 mln sztuk. Najwięcej od SD Biosensor - model Standard Q Covid-19 Ag. Dodatkowo 2 mln testów od Abbott, a jeden mln od RapiGEN.
Sytuacja epidemiologiczna na Słowacji jest coraz trudniejsza. W 5,4 mln Słowacji w piątek (dane nie uwzględniają pilotażowego powszechnego testowania) przybyło 2 581 osób chorych na koronawirusa, 19 osób zmarło. Od początku pandemii zachorowało 37 911 Słowaków, 134 zmarło. Wykonano 664 544 testów. W piątek 678 osób przebywało w szpitalach z potwierdzonym COVID-19.
Może być jeszcze gorzej. Według premiera Matoviča Słowacja jest w 30 proc. gorszej sytuacji niż Czechy w tym samym punkcie rozwoju epidemii. „Podążamy śladem Czech, tylko z dwutygodniowym opóźnieniem” - stwierdził słowacki premier.
Rząd obawia się, że zabraknie miejsc w szpitalach. Tłumaczy, że bez wprowadzenia dodatkowych obostrzeń 9 listopada w szpitalach znalazłoby się 3 500 covidowych pacjentów, co jest graniczną liczbą dla słowackiej służby zdrowia.
Stąd dość dramatyczny pomysł testowania wszystkich.
Testy antygenowe, tak zwane testy kasetkowe, wykrywające specyficzne białko wirusa, mają dwie główne zalety - są tanie i szybkie.
Jednak eksperci mają zastrzeżenia. „Nawet najlepsze niosą spore ryzyko wyników fałszywie dodatnich i ujemnych” – ostrzega prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
Z kolei dr Michael Mina, epidemiolog z harwardzkiej Szkoły Zdrowia Publicznego, jest za tym, by je stosować na masową skalę, godząc się nawet na fałszywe wyniki. „Może nie wyłapią wszystkich, ale wykryją tych, którzy zakażają najbardziej, czyli pozwolą wyłapać tzw. superroznosicieli SARS-CoV-2” – uzasadnia.
Prof. Flisiak, cytowany przez „Politykę”, wskazuje na jeszcze jeden problem. „Przy masowym testowaniu trzeba się liczyć z dużą liczbą wyników dodatnich. A przecież sam test to nie wszystko. Jaki sens ma samo badanie, skoro potem nie idzie za tym dochodzenie epidemiologiczne i nadzorowanie izolacji?” Czy służby sanitarno-epidemiologiczne będą aż tak sprawne, by udźwignąć akcję na tak masową skalę?
Z kolei dr hab. Maciej Przybylski, wirusolog z Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, cytowany przez portal Medonet.pl, mówi, że mniejsza czułość testów antygenowych nie musi być ich wadą. „Można to traktować jako zaletę, bo odcinamy wszystkie osoby, które mają w organizmie niewielkie ilości wirusa od tych, które wirusem sieją, stanowiąc niebezpieczeństwo dla otoczenia".
Według dr. Przybylskiego najlepiej monitorować koronawirusa dwustopniowo. Najpierw wykonać test antygenowy i w momencie wykrycia antygenów wirusa, potwierdzić wiarygodność wyniku za pomocą testu PCR.
Większość Słowaków będzie miała szansę sprawdzić, czy jest chora na koronawirusa za tydzień i za dwa tygodnie. Od piątku do niedzieli testy mogą zrobić mieszkańcy czterech powiatów na północy kraju, tuż przy granicy z Polską: Namiestów, Dolny Kubin, Twardoszyn i Bardejów. To tu sytuacja epidemiologiczny jest najtrudniejsza.
Pierwszego dnia przetestowano 61 tys. 905 osób, zarażonych okazało się 2 225. Poinformował o tym minister obrony Jaroslav Naď i podziękował wszystkim, którzy na testy przyszli. Podziękowania usłyszeli także dziennikarze i liderzy opinii, którzy – jak pisze Jaroslav Naď – starają się rzetelnie informować o całym procesie.
Słowackie ministerstwo obrony koordynuje prawdopodobnie największą operację logistyczną w dziejach kraju. Jej hasło brzmi: „Pół godziny Twojego czasu może ocalić (nie tylko) Twoje życie!”.
Główne testy odbędą się w dwóch turach: od 30 października do 1 listopada i od 6 do 8 listopada. Słowacy będą mogli przetestować się w 5000 punktów. Wiele szczegółów całej operacji nie jest jeszcze znanych, a mają zostać dopracowane po pilotażowym programie, w którym udział biorą mieszkańcy 4 z 79 słowackich powiatów.
Testy są dobrowolne, rekomendowane dla osób od 10 do 65. roku. Może do nich przystąpić każdy, także cudzoziemiec, który w dniu ich przeprowadzania przebywa na Słowacji.
Wystarczy jakikolwiek dokument tożsamości. By ograniczyć potrzebę podróży, zdecydowano, że do testów można przystąpić w dowolnym miejscu od godz. 08:00 do 12:00 i od 13:00 do 20:00, nie trzeba ich wykonywać w miejscu zameldowania.
Rząd prosi jednak, aby raczej wybierać miejsca znajdujące się na terenie gminy, w której się przebywa. Osoby przebywające w domach opieki i w szpitalach zostaną przetestowane w tych placówkach. Test jest rekomendowany także osobom, które już były chore na COVID-19. Cały personel przed przystąpieniem do operacji będzie przetestowany, by zminimalizować ryzyko zarażenia.
Test przeprowadza personel medyczny wspierany m.in. przez żołnierzy, strażaków i wolontariuszy. Po pobraniu wymazu z jamy nosowo-gardłowej, osoba testowana zostanie skierowana do specjalnego pomieszczenia, gdzie poczeka na wynik. Ten ma być dostępny w przeciągu 15-30 minut. W przypadku wyniku pozytywnego osoba od razu pozostanie skierowana do kwarantanny.
Cały proces pokazany jest w filmie instruktażowym
Po pierwszym dniu testowania premier Igor Matovič odtrąbił sukces. Na swoim Facebooku przytoczył wypowiedzi autorytetów opublikowane w piątkowym „Wall Street Journal”.
„Myślę, że to genialne” - powiedział Devi Sridhar, profesor światowego zdrowia publicznego z Uniwersytetu w Edynburgu. „Tak, to nie jest idealne, ale za dużo debatowaliśmy. To nie tak, że musisz wyłapać wszystkie przypadki. Po prostu musisz wyłapać ich większość” - dodał.
„To droga w dobrym kierunku” - powiedział Luke O'Neill, profesor biochemii z Trinity College w Dublinie. „To dobre studium przypadku. Jeśli zadziała, będzie to wskazanie dla reszty świata” - uważa.
Nie wszyscy jednak podzielają entuzjazm słowackiego premiera. „Denník N” opublikował w piątek wywiad z wiceburmistrzem Bardejowa, w którym prowadzone jest pilotażowe testowanie.
„Przypomina mi to rosyjskie działanie na hura” - twierdzi wiceburmistrz Vladimír Savčinský. Samorządowiec przewiduje, że w testach weźmie udział wystarczająco dużo osób, by pokazać, że jest to logistyczny bezsens. Ale będzie ich zbyt mało, aby to miało epidemiologiczne znaczenie.
Vladimír Savčinský opisuje proces testowania od środka. Jego zdaniem to improwizacja, a samorząd na przygotowanie całej operacji miał 2,5 dnia. Opowiada, że sprzątaczki ze szkół ze strachu odmówiły dezynfekcji miejsc, gdzie odbywa się testowanie. Młode matki zbuntowały się na wieść, że w przedszkolu ich dzieci odbędzie się testowanie.
Testy nie są obowiązkowe, ale nowe zasady słowackiej strategii walki z pandemią opierają się o założenie, że osoby, które się im nie poddadzą, będą musiały liczyć się z o wiele dotkliwszymi ograniczeniami, niż osoby przetestowane. Obrazowo wytłumaczył to słowacki minister gospodarki Richard Sulík, wedle którego osoby mające negatywny wynik testu będą znów „wolnymi ludźmi”.
Słowacja wprowadza dwie fale obostrzeń i ograniczeń w poruszaniu się. Pierwsza obowiązuje od soboty 24 października do niedzieli 1 listopada.
W tym czasie obowiązuje zakaz wychodzenia z domu. Poza następującymi przypadkami:
- w nocy od godz. 01:00 do 05:00 rano,
- w drodze na wykonanie testu na COVID-19,
- do najbliższego sklepu spożywczego, apteki, lekarza,
- w przypadku opieki nad bliską osobą i nad zwierzętami,
- można wyprowadzić zwierzęta domowe do 100 metrów od mieszkania,
- udział w pogrzebie,
- dojazd do mieszkania (do 25.10),
- dojazd do i z pracy,
- odprowadzanie dzieci do i ze szkoły,
- droga na pocztę, do banku, autoserwisu, stacji benzynowej,
- spacery pośród przyrody są dozwolone jedynie w swoim powiecie.
Dodatkowo od poniedziałku rząd zamknie szkoły, poza przedszkolami i najniższymi klasami szkoły podstawowej. Zdalna nauka potrwa przynajmniej do końca listopada. Szkoły wyższe będą uczyć na odległość cały zimowy semestr.
W weekend 31 października i 1 listopada odbędzie się na Słowacji powszechne testowanie. Po nim przez tydzień będzie obowiązywał zakaz wychodzenia z domu, ale różny dla osób, które mają negatywny wynik testu i tych, którzy do niego nie przystąpili.
Osoby bez testu mogą wychodzić jedynie w nocy między godz. 01:00 a 05:00 rano. Dozwolone jest udanie się także na test, pogrzeb, na zakupy do najbliższego sklepu spożywczego, apteki i do lekarza. Można wychodzić w celu opieki nad osobą starszą i zwierzętami. Można wyprowadzić zwierzę domowe do 100 metrów od mieszkania.
Osoby, które wykażą się negatywnym wynikiem testu mogą dodatkowo:
- iść do pracy,
- odprowadzać dziecko do i ze szkoły,
- iść do banku, na pocztę, do autoserwisu i na stację benzynową,
- a także na spacer pośród przyrody, ale tylko w swoim powiecie.
Osoba, która nie podda się testowi, może pracować jedynie zdalnie. Jeśli nie jest to możliwe, musi zrobić test lub zostać w domu. W tym przypadku nie może liczyć na wsparcie finansowe.
Mieszkańców czterech powiatów, w których przeprowadzono pilotażowe testowanie, ograniczenia czekają wcześniej.
Dziennikarz, publicysta. Nakładem Wydawnictwa Poznańskiego ukazała się jego książka „Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki”
Dziennikarz, publicysta. Nakładem Wydawnictwa Poznańskiego ukazała się jego książka „Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki”
Komentarze