Morawiecki apelował do seniorów, by nie wychodzili z domu, prosił, zachęcał. Ale nocne rozporządzenie wprowadziło zakaz. "Będę żył jak do tej pory" - mówi prof. Turski (1943) - Ograniczam kontakty, ale chciałbym, by ograniczenie dotyczyło też radosnej twórczości rządu"
Po 23:00 w piątek 23 października ukazało się ostatnie tego dnia - podpisane przez Mateusza Morawieckiego - covidowe rozporządzenie nr 1871. Kilkadziesiąt minut później (od północy) wprowadziło ono Polskę w czerwoną strefę.
Do paragrafu 26 rozporządzenia z 9 października 2020, który dotyczy ograniczeń przemieszczania się pieszo, transportem publicznym i "statkiem powietrznym", rząd dopisał dwa ustępy (tak to się nazywa):
„2a. Osoby, które ukończyły 70. rok życia, mogą się przemieszczać wyłącznie w celu:
2b. Małoletni do ukończenia 16. roku życia, od poniedziałku do piątku w godzinach 08.00-16.00, mogą przemieszczać się wyłącznie pod opieką osoby sprawującej władzę rodzicielską, opiekuna prawnego albo innej osoby dorosłej, chyba że przemieszczanie się ma na celu dotarcie do szkoły lub placówki oświatowej albo powrót z nich do miejsca zamieszkania”.
O zakazie dla "małoletnich" - więcej na końcu tekstu.
Te dwa zapisy stanowią wyjątek od głównej zasady reguł w czasie pandemii koronawirusa, która polega na ograniczaniu kontaktów społecznych (zakupów, rozrywek, podróżowania, rekreacji itp.) wszystkim obywatelkom i obywatelom.
Nie popływa w basenie nikt, czy ma lat 3 czy 103 lata, podobnie z restauracją. Oczywiście restrykcje uderzają w konkretne grupy zawodowe (np. właścicieli klubów fitness), co rząd stara się mniej lub bardziej skutecznie rekompensować, ale dotyczą typów kontaktów, a nie podmiotów w nich uczestniczących.
Nocne dopiski rządu są odmienne: wyłączają prawa dwóch grup obywateli i obywatelek wyróżnionych ze względu na wiek, przy czym
ograniczenie poruszania się, czy wychodzenia z domu na dwór (w południowej Polsce - "na pole") jest restrykcją wyjątkowo drastyczną. Narusza art. 52 Konstytucji: "Każdemu zapewnia się wolność poruszania się po terytorium Rzeczypospolitej Polskiej".
W dodatku dokonuje się to rozporządzeniem, choć Konstytucja podkreśla, że "wolności, o których mowa, mogą podlegać ograniczeniom określonym w ustawie".
Swoboda poruszania się podlega też konstytucyjnej ochronie z art. 31., jako jedna z wolności człowieka.
Jak podkreśla RPO Adam Bodnar, wolność oznacza zakaz ingerowania czynników zewnętrznych (np. władz) w sferę decyzji jednostki.
Ma charakter uniwersalny – obejmuje zarówno sfery życia prywatnego jak i publicznego. Dlatego ingerencja władzy publicznej w wolność jednostki może nastąpić jedynie w wyjątkowych sytuacjach i być uzasadniona przyczynami wymienionymi w Konstytucji. Ograniczenie naszej wolności zawsze wymaga uchwalenia ustawy.
Dodajmy, że wolność poruszania się jest fundamentalną potrzebą biologiczną i psychologiczną człowieka, a jej ograniczenie - zamknięcie nawet we własnym domu - narusza elementarne poczucie bezpieczeństwa, wolności i godności.
Dzieje się tak szczególnie wtedy, gdy ograniczenie nie jest uniwersalne, czyli dzieli obywateli na większość zachowującą przywilej swobody poruszania się i mniejszość tego pozbawioną.
Zakaz dla osób 70+ teoretycznie przynajmniej dotyczy dużej grupy liderów PiS, na czele z Jarosławem Kaczyńskim, który w czerwcu ukończył 71 lat.
Wprowadzenie zakazu dla osób 70+ jest zaskakujące.
Sobotni twitter ministerstwa zdrowia - obok kolejnych zatrważających liczb dziennych zakażeń (13 628), zajętych łóżek (11 496) i respiratorów (1913) - jest pełen informacji o Solidarnościowym Korpusie Wsparcia Seniorów, dziwnie nazwanym programie ogłoszonym w piątek.
Utrzymany w ciepłym tonie spot (zobacz go tutaj) zachęca osoby starsze:
Masz więcej niż 70 lat i podjąłeś decyzję, by dla bezpieczeństwa pozostać w domu...
Jeszcze w piątek premier Morawiecki, ogłaszając całą Polskę czerwoną strefą, podkreślał:
"Prosimy seniorów powyżej 70. roku życia, którzy nie świadczą pracy, o nieprzemieszczanie się, w miarę możliwości o niewychodzenie z domu".
Premier reklamował program wsparcia seniorów. "Poprzez szerokie zaangażowanie organizacji, wolontariuszy, harcerzy, Wojsk Obrony Terytorialnej czy wojsk operacyjnych będziemy chcieli go uruchomić natychmiast, by zachęcić wszystkich seniorów do pozostania w domach".
Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlena Maląg również apelowała do seniorów, aby ci pozostali w domach.
Na stronie gov.pl wciąż wiszą w sobotę informacje dla seniorów, które zachęcają
"Seniorze, uważaj na siebie! W dużych skupiskach ludzi koronawirus i inne wirusy łatwiej się rozprzestrzeniają. Dlatego też – ogranicz wyjścia z domu i unikaj miejsc publicznych".
Na konferencji Morawieckiego w południe 23 października padło zdanie o ograniczeniu przemieszczenia się osób powyżej 70. roku życia z wyłączeniem m.in. czynności zawodowych.
Co to właściwie oznacza? Czym jest owo „ograniczenie z wyłączeniem”? Czy to nakaz, który będzie egzekwowany przez policję, czy prośba rządu do seniorów? - pytali dziennikarze.
Z wypowiedzi premiera Morawieckiego i minister rodziny Marleny Maląg wynikało,
że będzie to raczej prośba do seniorów. Innymi słowy osoby powyżej 70. roku życia nie będą karane mandatami za wyjście na ulice.
Występując w Sejmie 21 października (tu zapis) Morawiecki powiedział ogólnikowo, że "Ograniczenia dotyczą również naszych seniorów, zrobimy wszystko, by bronić naszych seniorów". Ale nikt nie oczekiwał wydania zakazu.
Pomysł izolowania i zamknięcia osób starszych w domu miał już wicepremier Jarosław Gowin w kwietniu 2019. OKO.press zwracało wtedy uwagę, że to pomysł nie tylko niemoralny, ale i niemożliwy do wprowadzenia, choćby dlatego, że w Polsce aż 2,3 mln seniorów mieszka z osobami poniżej 50. roku życia, a ok. 750 tys. - z uczniami w wieku szkolnym. Izolacja w warunkach deficytu mieszkań jest po prostu niemożliwa.
W dodatku rozporządzenie powtarza niejasny zapis, który w czasie I fali epidemii dotyczył wszystkich Polek i Polaków:
Bo co to właściwie są "niezbędne potrzeby związane z bieżącymi sprawami życia codziennego?".
W błyskotliwej analizie dr Mikołaj Małecki, karnista dowodził 4 kwietnia 2020 w OKO.press, że to skandalicznie niejasne sformułowanie pozwala każdej osobie na poruszanie się ze względu na to, co on lub ona uzna za "niezbędną potrzebę". Ryzyko polega jednak na tym, że funkcjonariusz policji czy straży miejskiej może uznać, że tak nie jest i wlepić mandat.
Pozwolę sobie na osobisty wątek, choć do granicy 70 brakuje mi jeszcze 2 lata i 68 dni. Ale wyglądam co najmniej na swoje lata, więc mogę zostać zatrzymany przez patrol np. biegnąc na trening. Bieganie to mój "zdrowy narkotyk", "pozytywne uzależnienie". Czy jednak funkcjonariusz uzna to za "zaspokajanie niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego", czy fanaberię starszej osoby?
A codzienny spacer mojej mamy (rocznik 1932)? Czy to jej niezbędna potrzeba, czy zbędne ryzyko?
Problem w tym, że wszyscy obywatele w wieku 17-69 lat samodzielnie podejmują decyzję, co jest ich potrzebą, a co nie jest, i na jakie ryzyko zakażenia są gotowi.
Za małoletnich i seniorów decydować chce państwo. Pierwszym nie ufa, o drugich tak się troszczy, że odbiera im podstawową wolność wychodzenia z domu.
Prof. Łukasz Turski (rocznik 1943), wybitny fizyk i popularyzator nauki (współtwórca Pikników Naukowych i Centrum Nauki Kopernik), do którego zadzwoniliśmy po komentarz, nie mógł uwierzyć, że takie rozporządzenie weszło w życie. Miał w pamięci wypowiedzi premiera i zapisy na rządowych stronach. Po sprawdzeniu treści rozporządzenia przysłał komentarz:
"Nie jestem zaskoczony chaosem: co innego w oświadczeniu Premiera, co innego w rozporządzeniu. No cóż,
coraz bardziej ograniczane swobody konstytucyjne obywateli mają zastąpić program działania, którego nie przygotowano latem.
Dla seniorów to, jak to pisałem w OKO.press wiosną wraz z prof. Elżbietą Kaczyńską, to nadopiekuńczość (mocno udawana, bo szczepionek na grypę brak), to takie wezwanie, żebym umarł zdrowszy.
Rozumiem, że jest to jednak tylko wezwanie, bo
bez stanu wyjątkowego nie wolno na nikogo nakładać aresztu domowego. Nie wiem, jak zareagują inni seniorzy, ale ja będę żył jak dotychczas, nadal będę pracował, robił zakupy tego, co ja chcę, chodził na spacery itp.
Jednocześnie noszę maskę, dezynfekuję ręce tak często, jak to tylko możliwe, nie uczestniczę, bo nigdy tego nie robię, w uroczystościach religijnych, z żalem rezygnuję z wieców wywołanych decyzjami politycznymi władz.
Kieruję się zalecaniami lekarzy, bo pracownikom medycznym wierzę. No i nie pojadę 1 listopada na groby moich bliskich, zrobię to kiedy indziej.
Jak pisaliśmy z prof. Aleksandrem Bursche w "Wyborczej" [czytaj tutaj - red.],
wszyscy powinniśmy ograniczyć swoje pozazawodowe działania do rozsądnego minimum. Bardzo bym chciał, by takie ograniczenie dotyczyło też »radosnej« działalności legislacyjnej władz, także w dziedzinach z COVID-19 niemających nic wspólnego.
Byłoby nam znacznie łatwiej".
Prof. Turski przywołał artykuł w OKO.press, w którym przeciwko zamykaniu seniorów w domu protestowała prof. Elżbieta Kaczyńska ("dla znajomych anty-Kaczyńska"), rocznik 1934, specjalistka historii gospodarczej i społecznej XIX i XX wieku, która od 2017 roku mieszka w kanadyjskiej prowincji Quebec i pracuje nad książką o pozycji i roli dzieci w społeczeństwie (od 1780 r.).
„Trzeba nas chronić – w Polsce, w Kanadzie, we Francji i gdzie indziej – wołają żądni zasłużenia się politycy, a media chórem gęgają za nimi: chronić, chronić… No więc długo jeszcze będziemy chronieni, do pracy nie musimy już iść.
Nie można nas zamrozić, więc chociaż pozamykać, byśmy nie pętali się po świecie. A jeśli ja nie chcę być chroniona?!
Ilu ludziom »troska o seniorów« zniszczy życie? Ile ludzi będzie cierpiało i nawet umrze z powodu paraliżu życia, w tym normalnej opieki medycznej i dostaw leków?” - mówiła OKO.press prof. Kaczyńska.
"Szukam żółtej tkaniny, by sobie przyczepić dużą literę S. Żeby było widać, jakie zagrożenie stanowię" - dodawał prof. Turski.
Ich obawy dotyczyły tylko ogólnych zapowiedzi i publicystycznych tez, by izolować seniorów. Z takim "darwinizmem społecznym" polemizowała w OKO.press Miłada Jędrysik. Teraz słowo stało się ciałem.
W pośpiesznej nocnej legislacji pojawił się też nowy zapis o "małoletnich".
"Małoletni do ukończenia 16. roku życia, od poniedziałku do piątku w godzinach 08.00–16.00, mogą przemieszczać się wyłącznie pod opieką osoby sprawującej władzę rodzicielską, opiekuna prawnego albo innej osoby dorosłej, chyba że przemieszczanie się ma na celu dotarcie do szkoły lub placówki oświatowej albo powrót z nich do miejsca zamieszkania”.
Tutaj rząd posłuchał na szczęście uwag krytycznych, dodając do pierwszej wersji - wytłuszczoną wyżej - końcówkę zdania, dającą dzieciom możliwość samodzielnego pójścia i powrotu ze szkoły.
W pierwszej wersji tego nie było, więc OKO.press pytało: "Czy to oznacza, że dziewięciolatek z trzeciej klasy podstawówki nie może iść sam do szkoły, a jego rodzice zostaną za to ukarani? Nie wiadomo".
O ile zakaz dla osób starszych stanowi wyraz "troski" o ich zdrowie, o tyle zakaz dla małoletnich to po prostu wyraz braku zaufania do zachowań tej grupy obywateli i obywatelek.
O szkodliwych dla wychowania młodzieży skutkach takiego myślenia pisała w OKO.press Krystyna Starczewska, autorytet polskiej edukacji i współtwórczyni ruchu szkół społecznych. "Nazwijmy to po imieniu. To będzie przez młodych ludzi odebrane jako odebranie wolności i poczucia osobistej godności.
Tym jednym ruchem władze Rzeczpospolitej wysyłają sygnał: nie możemy mieć do was zaufania. Jesteście nieodpowiedzialni, nierozumni, nie jesteście współobywatelami i obywatelkami, trzeba was pilnować".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze