0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.plFot. Jakub Orzechows...

Czy koty mogą wychodzić z domu? Co podawać im do jedzenia? Czy puszki ze sklepu są bezpieczne? Czy ptasia grypa zaatakuje również ludzi?

To pytania, które pojawiają się na grupie facebookowej „Tajemnicza choroba kotów – grupa dochodzeniowa”. Należy do niej ponad 9 tysięcy osób, które śledzą wszystkie doniesienia dotyczące ptasiej grypy u kotów. Zaczęło się w połowie czerwca: do gabinetów weterynaryjnych zaczęło zgłaszać się coraz więcej opiekunów z ciężko chorymi kotami. Osłabienie pojawiało się nagle, objawy z godziny na godzinę stawały się coraz silniejsze. Gorączka, drgawki, duszność, sztywność kończyn, ataki padaczkowe. Wielu zwierzaków nie udało się uratować.

26 czerwca Główny Inspektorat Weterynarii poinformował, że w dziewięciu na 11 próbek wykryto wirus H5N1. Ptasią grypę. 28 czerwca podano, że mamy 16 potwierdzonych ognisk choroby. Dodatnie próbki pochodzą z Gdańska, Gdyni, Pruszcza Gdańskiego, Lublina, Bydgoszczy, Poznania oraz Warszawy.

Zapytaliśmy GIW o najnowsze dane – czekamy na odpowiedź.

Skąd ptasia grypa u kotów?

Wciąż jednak nie wiemy, jak koty zaczęły się nią zarażać. Nad rozwiązaniem tej zagadki pracują naukowcy. Grupa z Krakowa i Gdańska — prof. Krzysztof Pyrć, dr hab. Maciej Grzybek i dr Łukasz Rąbalski – zbadali pięć próbek mięsa drobiowego, które jadły chore koty. W jednej z nich wykryto obecność wirusa.

Eksperci podkreślają: to tylko jedna z hipotez, nadal nie znamy jednoznacznej odpowiedzi.

Już w ubiegłym tygodniu (27 czerwca) prof. Pyrć w rozmowie z OKO.press wyliczał trzy potencjalne źródła zakażeń. Jedną z hipotez było zarażenie się od ptaków, na które koty polują. Drugą: przenoszenie się choroby przez odchody ptaków (np. wnoszone do domu na butach). Trzecią hipotezą jest transmisja z pożywieniem, na przykład przez podawanie kotom surowego mięsa drobiowego.

Przeczytaj także:

Jak podała „Wyborcza”, naukowcy (w tym prof. Pyrć) poprosili opiekunów chorych kotów o przesłanie próbek mięsa, które podano zwierzętom. Opiekunowie mieli być dokładnie poinstruowani, jak przygotować mięso do badania. W specjalistycznym laboratorium w Gdańsku sprawdzono w sumie pięć próbek. Jeszcze przed publikacją tekstu w „Wyborczej”, prof. Pyrć napisał oświadczenie, przestrzegając przed nadinterpretacją badań.

Jak podkreślił, wirus wykryto tylko w jednej próbce. Było to mięso, które zjadł kot z małopolskiego Chełmka.

„Dalsze analizy wykazały, że w mięsie znajduje się nie tylko materiał genetyczny wirusa, ale również zakaźny wirus – byliśmy w stanie wyizolować wirusa na hodowlach komórkowych. Chociaż nie można wykluczyć, że wirus znalazł się w próbkach mięsa później lub wręcz mięso zostało zanieczyszczone przez właścicieli wirusem rozwijającym się w organizmie kota, nie można również wykluczyć, że to właśnie surowe mięso był źródłem zakażenia” – napisał w oświadczeniu.

Naukowcy zaapelowali również do służb weterynaryjnych oraz inspekcji sanitarnej, „aby zbadały mięso dostępne w Polsce i rozważyły włączenie testowania mięsa w kierunku grypy H5N1”.

Ptasia grypa w pokarmie. To jedna z hipotez

Podobnie jak w czerwcowej rozmowie z OKO.press, prof. Pyrć w swoim oświadczeniu pisze, że jedną z potencjalnych dróg transmisji wirusa może być pokarm.

"Wskazuje na to:

  • nagłe pojawienie się wirusa u kotów wychodzących i niewychodzących w różnych częściach kraju;
  • brak ognisk zakażeń z transmisją kot-kot;
  • analiza sekwencji genomu wirusa pobranego od kota nie wykazała drastycznych zmian w porównaniu do sekwencji referencyjnych, sugerujących pojawienie się nowego szczepu wirusa grypy efektywnie zakażającego koty;
  • podobieństwo sekwencji wirusów, które zostały wyizolowane od kotów w różnych częściach Polski jest bardzo wysokie, co sugeruje pojedyncze źródło zakażenia;
  • rozmowy z właścicielami kotów zasugerowały, że źródłem może być surowe mięso"

Całość oświadczenia można znaleźć na Twitterze naukowca:

View post on Twitter

Swoje badania nad chorobą kotów prowadzi także Państwowy Instytut Weterynaryjny. 3 lipca opublikował oświadczenie, według którego „wszystkie analizowane wirusy od kotów wykazują bardzo bliskie pokrewieństwo między sobą”.

Naukowcy podkreślają jednak, że źródło zakażeń pozostaje niezidentyfikowane.

„Zgodnie z nomenklaturą stosowaną przez Unijne Laboratorium Referencyjne (EURL) w Padwie należą do genotypu CH. Genotyp ten dominował w szczycie obecnego sezonu grypy ptaków (2022/23) i był stwierdzany głównie u drobiu w woj. wielkopolskim, jak również u dzikich ptaków w różnych regionach kraju. Ostatnio wirus należący do genotypu CH został wykryty u bociana białego na początku czerwca w powiecie tarnowskim (ognisko nr 119/2023) i to właśnie z nim są najbliżej spokrewnione szczepy pochodzące od kotów. Wskazuje to, że przeanalizowane dotychczas wirusy grypy ptaków H5N1 od kotów wywodzą się z jednego, niezidentyfikowanego źródła, powiązanego z wirusami H5N1 krążącymi u dzikich ptaków w ostatnich tygodniach w Polsce. Ponadto analiza molekularna wskazuje na obecność mutacji zwiększających adaptację wirusa do ssaków” – czytamy.

Rada Drobiarstwa protestuje

Na medialne doniesienia dotyczące wirusa w próbce mięsa zareagowała już Krajowa Rada Drobiarstwa – Izba Gospodarcza. W swoim komunikacie, przesłanym także do redakcji OKO.press, pisze: „Domagamy się zaprzestania publikowania informacji, które nie znajdują odzwierciedlenia w oficjalnych komunikatach służb państwowych. Aktualna wiedza naukowa nie pozwala bowiem na jednoznaczne powiązanie skarmianego mięsa drobiowego z wystąpieniem grypy ptaków H5N1 u kotów domowych”.

Wspomina także oświadczenie prof. Pyrcia, który napisał, że nadinterpretacja rezultatu badań „wypacza sens uzyskanych wyników i może prowadzić do paniki oraz strat zarówno ekonomicznych, jak i wizerunkowych”

Jednocześnie Rada uważa, że badania opisane przez „Wyborczą” bazowały na próbkach „pobranych z naruszeniem elementarnych zasad sterylności, bez zachowania jakichkolwiek reguł i metod poboru materiału badawczego”.

Dalej czytamy o sprzeciwie wobec „dyskredytowania jakości polskiego mięsa drobiowego”. Pełne oświadczenie można znaleźć na stronie internetowej Rady.

Niskie ryzyko pandemiczne

Czy ptasia grypa może zagrażać ludziom? Teoretycznie tak – mówił w rozmowie z OKO.press prof. Krzysztof Pyrć.

"Ptasia grypa jest w stanie przenosić się na ssaki od ponad 20 lat. Pierwszy raz spotkaliśmy się z wirusem H5N1 u zwierząt i ludzi na przełomie XX i XXI wieku. Powoduje ciężką, śmiertelną chorobę” – mówił w rozmowie z OKO.press prof. Krzysztof Pyrć. Jak dodał, ptasia grypa nie przenosi się efektywnie między ludźmi, więc przynajmniej na razie ryzyko pandemiczne nie jest duże.

W wywiadzie dla Pulsu Medycyny wyjaśniał dodatkowo: „To wirus, który jest stosunkowo wrażliwy na czynniki zewnętrzne, podobnie zresztą jak koronawirus. To wirus RNA, czyli jego materiał genetyczny jest w postaci mniej stabilnego kwasu nukleinowego. W dodatku to jest wirus otoczkowy, co oznacza, że jest on pokryty błoną białkowo-lipidową, która jest wrażliwa na detergenty, ale też czynniki chemiczne i fizyczne. To wszystko sprawia, że wirusy grypy łatwo unieszkodliwić prostymi metodami. W przypadku mięsa skuteczna jest obróbka termiczna”.

;
Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze