„Nie wyobrażam sobie, że Platforma Obywatelska zagłosuje przeciwko budżetowi europejskiemu i Funduszowi Odbudowy, co jest istotne nie tylko dla Polski, ale także dla państw pokroju Włoch i Hiszpanii i czego twórcami byli Niemcy” – mówił w „Sygnałach Dnia” radiowej Jedynki w czwartek 22 kwietnia 2021 poseł i przewodniczący Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski.
Prawo i Sprawiedliwość jak na razie wstrzymało prace nad przyjęciem przez Polskę Funduszu – unijnej pomocy dla krajów, które borykają się ze skutkami pandemii COVID-19. Jak pisaliśmy w OKO.press, aby Fundusz mógł powstać, wszystkie państwa członkowskie muszą ratyfikować decyzję o zasobach własnych UE. Zrobiła to już większość z nich.
W Polsce o Fundusz trwa polityczne przeciąganie liny. PiS chce go przyjąć, ale nie ma większości, bo projektowi sprzeciwia się Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. Opozycja (poza Konfederacją) popiera unijną pomoc, ale w części zapowiada głosowanie przeciwko. By nie pomagać PiS i w obawie przed złym wydawaniem funduszy przez rząd Morawieckiego.
PiS odsunął więc głosowanie na później i ruszył z medialną ofensywą. W kolejnych tygodniach będzie wciąż negocjował z Ziobrą, a także próbował szachować opozycję. Bo jak to, proeuropejskie partie nie chcą pieniędzy z UE dla Polski?
„Liczę, że głosy Zjednoczonej Prawicy wystarczą […], że rozmowy przyniosą kompromisowe rozwiązania i będziemy mogli przystąpić do głosowania nad Funduszem” – zapewniał w radiu Sobolewski. Potem zaatakował, ale niecelnie.
Przypominam, że w tym jest też budżet Unii Europejskiej. To jednocześnie głosowanie i za tym, i za tym. Więc jeśli ktoś mówi o polexicie, to w tym momencie jest to Platforma Obywatelska.
fałsz. Budżet UE na lata 2021-2027 zdążył już wejść w życie. Głosowanie nie będzie go dotyczyć.
Nad czym zagłosuje polski parlament?
Wbrew słowom Sobolewskiego siedmioletni budżet Unii Europejskiej (tzw. Wieloletnie Ramy Finansowe, WRF), podobnie jak przyjmowane co roku budżety roczne, nie wymagają ratyfikacji w parlamentach państw członkowskich.
Rządy dyskutują nad wysokością WRF, priorytetami UE (rolnictwo, spójność, a może badania i klimat?) i podziałem środków. Gdy już się porozumieją, budżet przyjmowany jest w formie rozporządzenia Rady UE – musi zaakceptować go Parlament Europejski.
WRF na lata 2021-2027 i roczny budżet na 2021 rok weszły już w życie. Nie jest więc tak, że sprzeciwiając się ratyfikacji, opozycja zagraża podziałowi środków z budżetu – np. dla rolników czy na rozwój regionów. Polska otrzyma w sumie ok. 111 mld euro.
W polskim Sejmie i Senacie ratyfikowana będzie natomiast decyzja o zasobach własnych UE – przyjmowana cyklicznie, zwykle razem z nowymi WRF. Dokument ten, zgodnie z art. 311 Traktatu o UE powstaje w formule międzyrządowej, czyli w Radzie UE, bez aktywnego udziału Parlamentu Europejskiego. Wymaga zatwierdzenia przez wszystkie państwa członkowskie.
W dokumencie UE określa, skąd będzie pozyskiwać środki do budżetu, a także pułap tego, ile maksymalnie ten budżet będzie mógł pomieścić. Obecnie m.in. ze składek swoich członków czy dzięki wpływom z VAT Unia może pozyskać maksymalnie 1,4 proc. unijnego DNB. To jednak za mało, by utworzyć Fundusz Odbudowy – dodatkowe 750 mld euro nie zmieści się w tym limicie.
Dlatego decyzja z 14 grudnia 2020 roku, która trafi wkrótce do Sejmu, zakłada „nadzwyczajne i tymczasowe” podniesienie pułapu do 2 proc. DNB.
Jest w niej mowa także o utworzeniu nowych dochodów własnych np. opłat od niezrecyklingowanego plastiku, wpływach z handlu emisjami CO2 czy opodatkowaniu cyfrowych gigantów. Nowe dochody mają pomóc UE nieco uniezależnić się od składek i zapobiec ich podwyższaniu w przyszłości.
Kredyt zwiąże Unię na lata
W decyzji znajduje się także artykuł bezpośrednio zezwalający Komisji Europejskiej na zaciągnięcie pożyczek pod Fundusz. Jeżeli którekolwiek z państw członkowskich nie dokona ratyfikacji, KE nie dostanie takiej zgody i nie będzie miała miejsca w budżecie, bo zostanie ze starym limitem 1,4 proc. DNB. Fundusz nie powstanie – przynajmniej w obecnej formie.
Po tym, jak zielone światło dla ratyfikacji dał niemiecki Trybunał Konstytucyjny, zwleka z nią już tylko 10 państw członkowskich, w tym politycznie skłócona Polska. W PiS słychać pogłoski, że jeśli nie uda dogadać się z Ziobrą, głosowanie w Sejmie zostanie przesunięte na ostatni możliwy moment, nawet na lato. Opozycja byłaby wtedy pod ścianą, a na Polskę zwróciłyby się oczy całej Europy.
Czas jest kluczowy. Jak podkreślają członkowie Komisji Europejskiej, by zapobiec gospodarczemu trzęsieniu ziemi, pomoc powinna zacząć płynąć jeszcze w tym roku. Na pieniądze z Funduszu z utęsknieniem czekają zrujnowane pandemią COVID-19 Włochy czy Hiszpania. Polska ma otrzymać z niego piąte największe wsparcie w całej UE – w części grantowej aż 28 mld euro, w pożyczkowej – 34 mld.
Jeżeli ratyfikacji nie będzie, pieniądze te możemy stracić.
W całej Unii nad przyjęciem Funduszu toczy się debata polityczna, bo siły eurosceptyczne dostrzegły w nim – słusznie – kolejny krok do wzmocnienia UE. Gdy pomysł Funduszu pojawił się po raz pierwszy w maju 2020, mówiono, że to dla Brukseli „moment hamiltonowski”, czyli duży skok na drodze ku federalizacji.
Rzeczywiście, emisja wspólnego długu na poczet Funduszu jest przełomowa. Większą część – 390 mld euro – państwa członkowskie będą bowiem spłacać z unijnego budżetu. Czyli każdy kraj zrzuci się na nią proporcjonalnie, bez względu na to, ile dostanie. Unia zobowiązuje się, że wszystkie pożyczki spłaci do końca 2058 roku.
Jeżeli Fundusz ostatecznie powstanie, przed nami ponad 30 lat życia ze wspólnym kredytem, który może wiązać silniej niż małżeńska przysięga.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Podpisuję się pod tą trafną oceną osła pisiorów.
To już normalne, że każde, publiczne wystąpienie prominenta PiS (parlamentarzysta, członek rządu, funkcjonariusz partyjny, wyższy urzędnik itp) to stek bzdur, kłamstw i popis niewiedzy. Nauczyli się od biskupów, czy vice versa?
media tarabania od miesiecy tylko o jednym, nawet pinokio w swoim skromnym stylu mimochodem podkreslil swoje zaslugi, a ten jak widac, to nie najostrzejsza kredeczka w pudeleczku
Wszyscy wiedzą, że wśród państwa Sobolewskich, to małżonka jest tą stroną względnie łebską – w końcu zasiada w trzech radach nadzorczych SSP. Stary nie nadaje się absolutnie do niczego, więc powiedziano mu, że ma iść do polityki.
Czy to uniwersytet imienia noblistki taki słaby, czy absolwenci tępi ?
Różne są drogi i metody otrzymania, nie mylić z uzyskaniem, dyplomu ze szkoły wyższej.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
NowaLewica jest w rozsypce i do wyborów im się nie spieszy. Biedroń się spalił w kampanii, Czarzasty to już weteran, Zandberg to marksista.
Na hasłach LGBT i mieszkanie dla młodych daleko nie zajadą.
Zbyt dużo ludzi pamięta, że Polska osiągnęła socjalizm i już już miała wstąpić na drogę komunizmu tylko gospodarka padła, ha, ha, ha.
Cały sens przekształceń gospodarczych był taki, że ludziom zachciało się chcieć pracować co spowodował niszczony przez lewice Balcerowicz
Lewica jakoś nie kojarzy, że aby komuś dać to ktoś musi na to zapracować (nie zarobić a zapracować). Nie ma darmowych obiadów, nie ma darmowych mieszkań. Choć uznaję, że słabszym należy pomagać i poziom dochodów jest zbyt zróżnicowany.
Pragnę zwrócić uwagę, że poziom życia i biedy 30 lat temu i dziś to zupełnie inna bajka a znalazłam tylko jeden artykuł na ten temat. I nie chodzi o to, żebyśmy wrócili do jaskini tylko o propagowanie umiaru. Pozdrawiam
Żadna sensacja. Ludzie tej władzy kłamali, kłamią i będą kłamać w imię partyjnego interesu. Wczoraj Ozdoba jak perorował, jak to sędzia Tuleya złamał prawo, jaki to z niego upolityczniony sędzia, jaki to z sędziego Rocha jest najbardziej niezależny sędzia na świecie. Dzisiaj właściwie mógłby spakować swoje manatki i wyjechać na wczesną majówkę.
Prawdopodobnie Sobolewski nie posiada odpowiedniej wiedzy, a nawet gdyby ją miał to obowiązuje przekaz dnia. Wyborcy pisu łykają propagandę pisu jak pelikany bo ani nie umieją myśleć, ani im się nie chce myśleć, zwykle nie czytają a jak czytają to nie rozumieją co czytają, o liczeniu % już nie wspomnę. Ważne co powie ksiundz i sąsiad albo szwagier.
Opozycja powinna zagłosować PRZECIW
Budżetowi europejskiemu i Funduszowi Odbudowy
i jednocześnie zaapelować do Unii aby środki dla Polski zamrozić do momentu MOŻLIWEGO demokratycznego nadzoru nad tymi środkami.
W przeciwnym wypadku PIS wyda kasę na O. Dyrektora i na zaprzyjaźnione z nimi instytucie i regiony.
Przy różnych arbitrażach czasami zamraża się w niezależnej instytucji finansowej takie sporne środki.