Czwartek 14 kwietnia 2022. Lotnisko Chopina w Warszawie wstrzymało na pół godziny lądowania i starty samolotów. Z powodu protestu kontrolerów ruchu lotniczego nie było komu obsługiwać ruchu. Według „Gazety Wyborczej” z 49 tzw. kontrolerów wieżowych na Okęciu od 1 kwietnia odeszło 15, a od 1 maja chce to zrobić kolejnych 25. Kontrolerzy sprzeciwiają się próbom obniżenia pensji.
Negocjacje trwają – mają być kontynuowane po Wielkanocy – a rząd PiS zapewnia, że „użyje wszelkich środków”, aby w ruchu lotniczym nie dochodziło do zakłóceń.
O użyciu „wszelkich środków” mówił wiceminister infrastruktury Marcin Horała w rozmowie z Beatą Lubecką w Radiu Zet 14 kwietnia.
„Pewna niezwykle dobrze zarabiająca, uprzywilejowana grupa nie przyjmuje do wiadomości, że na jakiś czas musi nieco mniej zacząć zarabiać” – dodał.
Według Horały średnia pensja kontrolera lotu w Warszawie z nadgodzinami wynosiła ok. 45 tys. złotych (brutto, jak można się domyślać, chociaż nie zostało to powiedziane wprost) miesięcznie. Po zmianach – 30-32 tys. brutto. Oznacza to redukcję o 30 proc., a więc znaczną, chociaż z wysokich – przyznajmy to – zarobków (o ile Horała mówił prawdę).
🎥 Co, jeśli kontrolerzy lotów nie dogadają się z PAŻP? @mhorala : Jest kilka możliwości – wojskowa kontrola przestrzeni powietrznej, usunięcie wymogu znajomości języka polskiego@RadioZET_NEWS#GośćRadiaZET
Więcej tu ⬇️https://t.co/a7hM9vHV6mpic.twitter.com/ZG2QvN9yiR
— Gość Radia ZET (@Gosc_RadiaZET) April 14, 2022
Będzie jak za Reagana
Co się stanie, jeśli nie dojdzie do porozumienia? Wiceminister podkreślał, że bardzo mu na nim zależy, chociaż utrzymanie pensji kontrolerów na poprzednim poziomie nie wchodzi w grę.
Mówił:
„Jest kilka możliwości. Jest wojskowa kontrola przestrzeni powietrznej. Jest możliwość usunięcia wymogu znajomości języka polskiego dla kontrolerów. Kontrola przestrzeni powietrznej odbywa się po angielsku, ale jest formalny wymóg, żeby znali język polski (…)”
Członek rządu PiS spekulował o zatrudnieniu kontrolerów z innych państw Unii Europejskiej, gdyż – zdaniem min. Horały – kontrolerzy w Polsce zarabiają lepiej niż na Zachodzie.
„Takie problemy nie są niczym nowym. Pamiętamy przykład prezydenta Reagana w latach 80., kiedy całkowicie sparaliżowano ruch lotniczy w USA. Wszyscy kontrolerzy zostali wtedy zwolnieni przez pana prezydenta z pracy. Przejęło wojsko kontrolę przestrzeni powietrznej. (…) Takie rzeczy się zdarzają, chociaż nigdy nie jest to rzecz przyjemna” – groził.
Wcześniej narzekał, że zapewne zostanie źle zrozumiany, a jego wypowiedzi przekręcone.
„Ja mam świadomość wagi słów i tego, że z naszej rozmowy zostaną wyciągnięte trzy zdania i nikt nie wysłucha całej rozmowy”.
-— ubolewał Horała.
Musimy pocieszyć ministra: wysłuchaliśmy całej. Niczego nie przekręciliśmy ani nie wyrwaliśmy z kontekstu. Naprawdę to wszystko powiedział.
Historia amerykańskiego strajku
Na jaki przykład powoływał się wiceminister?
W sierpniu 1981 roku – nieco ponad 40 lat temu – ponad 12 tys. członków związku zawodowego PATCO (ang. „Professional Air Traffic Controllers Organization”, związek zawodowych kontrolerów ruchu lotniczego) zastrajkowało, kiedy załamały się prowadzone przez PATCO negocjacje z amerykańską FAA (Federalną Agencją Żeglugi Powietrznej) w sprawie podwyżek.
W wyborach 1980 PATCO poparła kandydaturę Republikanina Ronalda Reagana – wcześniejszego przewodniczącego związku zawodowego aktorów. W październiku 1980 roku, na miesiąc przed wyborami, Reagan zapewnił PATCO o swoim poparciu. W listopadzie wygrał przytłaczającą większością głosów z Demokratą Jimmym Carterem.
W lutym 1981 PATCO zażądała od FAA 10 tys. dolarów podwyżki rocznie – członkowie zarabiali od 20 do 50 tys. dol. rocznie (od 63 do 158 tys. dol. po uwzględnieniu inflacji, a więc były to umiarkowanie przyzwoite, chociaż nie rewelacyjne zarobki jak na USA; mediana zarobków w gospodarstwie domowym w USA w 1981 roku wynosiła 22 tys. dolarów rocznie).
Kontrolerzy żądali także liczącego 32 godziny tygodnia pracy oraz lepszych warunków emerytalnych. Miało to kosztować rząd federalny 681 mln dol. rocznie; w odpowiedzi zaproponowano im podwyżki warte 40 mln dol.
Aresztowania, wilczy bilet, zwolnienia
3 sierpnia PATCO zastrajkowało. W ciągu 48 godzin w USA odwołano 7 tys. lotów – jedna piąta ruchu lotniczego w kraju stanęła.
Legalność strajku była wątpliwa. W 1955 roku Kongres uchwalił prawo zakazujące strajkowania pracownikom federalnym. Rządzący nigdy jednak wcześniej nie usiłowali wprowadzać go w życie. Kiedy w 1970 roku zastrajkowali pracownicy poczty, żadnego nie zwolniono.
Reagan zachował się inaczej.
Uznał on protest za zagrożenie dla bezpieczeństwa państwowego. „Szanuję prawo pracowników sektora prywatnego do strajku” – mówił w przemówieniu 3 sierpnia 1981 roku. Ale dodał: „Jeżeli w ciągu 48 godzin pracownicy nie powrócą na swoje stanowiska, stracą pracę i zostaną zwolnieni”.
5 sierpnia rząd federalny wyrzucił z pracy wszystkich strajkujących członków PATCO – prawie 12 tys. osób. Zastąpiono ich 900 wojskowymi kontrolerami, 3 tys. kierowników (którzy nie strajkowali) oraz ok. 2 tys. tych, którzy wrócili do pracy.
Zakazano także powtórnego przyjmowania do pracy wyrzuconych strajkujących. Niektórych przywódców zatrzymała policja, inni zostali ukarani wysokimi grzywnami.
Samo PATCO zostało decertyfikowane – czyli pozbawione prawa reprezentowania pracowników – przez amerykańską Federal Labor Relations Authority (instytucję zajmującą się m.in. relacjami pracy ponad 2,1 mln pracowników administracji federalnej).
Koniec amerykańskiej klasy średniej
Brutalne rozprawienie się ze strajkującymi kontrolerami z PATCO miało długofalowe konsekwencje. Cała dekada lat 80. to czas skutecznej walki administracji Reagana z ruchem związkowym. Rozbicie strajku kontrolerów za pomocą wojska i policji stało się w tej wojnie – zdaniem dużej części amerykańskiej lewicy – momentem przełomowym i symbolicznym.
Wraz z upadkiem amerykańskiego ruchu związkowego w USA zaczęła utrwalać się stagnacja zarobków klasy średniej (są dziś, po uwzględnieniu inflacji, niższe niż w 1973 roku dla wielu grup pracowniczych) oraz szybki wzrost różnic majątkowych pomiędzy bogatymi i biednymi.
https://mobile.twitter.com/PikettyLeMonde/status/1490613909753155585
Tu wracamy do PiS. „Uczciwa praca – godna płaca” – pod takim hasłem PiS reklamował część podatkową swojego „Polskiego Ładu” w 2021 roku. PiS ma jednak już długą tradycję dławienia strajków w sektorze publicznym oraz realnego obniżania pensji pracowników sfery budżetowej. PiS przeczekał wielki strajk nauczycieli w 2019 roku, a w marcu 2022 – przy inflacji sięgającej 11 proc. – zaproponował im zaledwie 4,4 proc. podwyżki (co oznacza, że realnie ich zarobki jeszcze się zmniejszą). PiS systematycznie też ignorował protesty w służbie zdrowia (pisaliśmy o tym w OKO.press wielokrotnie). Militaryzacja kontroli ruchu lotniczego – którą grozi wiceminister Horała – byłaby kolejnym antyzwiązkowym posunięciem rządzącej Zjednoczonej Prawicy.
Zrobić to co Reagan. Wolny rynek, skoro jesteście tacy dobrzy znajdziecie prace na wolnym rynku za lepsze pieniądze. Tymczasem dać zarobić wojskowym, oj na pewno znajdą ludzi za 30tys brutto z pocałowaniem w rączke
pis ma jakiś program socjalny? chyba nie. to po prostu populizm wyborczy. a tak poza tym, jest jeden ponadpolityczny aspekt sprawy: zmierzają wszystkimi środkami do katastrofy… kolejnej lotniczej.
Coś takiego. Odpiszę Krzyśkowi Zawadzkiemu… Ciekawe czy żołnierze będą pracować na tym wyjątkowo odpowiedzialnym stanowisku, za swoje pensje, wielokrotnie niższe od pensji cywilnych kontrolerów ? Jeśli tak, to to się nazywa frajerstwo.
Problem w tym, że wojskowi zupełnie nie nadają się na odpowiedzialne stanowiska cywilne. Oni sa od wykonywania poleceń, są raczej bezmyślni.
Te cechy ich wyszkolenia doprowadziły do katastrofy smoleńskiej.
Trochę jednak jest albo w specyficzny Polski sposób w pakiecie z Konserwatyzmem śle porównania do USA gdzie republikanie są wolnorynkowi a Demorkaci socjalni u nas sensu nie mają.
Facecik w podpisane kurteczce nie ogarnia tematu kontrolerów, tak samo jak tematu łąki w Baranowie. Lecz drobna różnica jest taka, że łąka w Baranowie może czekać nawet 8 lat (jak Berlin-Brandenburg) albo i do świętego Dygdy co go nie ma nigdy, natomiast samolot w powietrzu nie może zaparkować. Chyba że na łąkach niebiańskich i kto wówczas będzie winien? Znowu łżetvp powie, że Tusek? Katastrofa lotnicza wisi w powietrzu. Nie wyciągnięto wniosków z wypadku Mirosławcu gdzie zginęło 20 osób, dzięki asertywności pilota udało się w Tbilisi, to trafił się Smoleńsk gdzie asertywności nie stało. Bawicie się chłopcy zapałkami, bo to nie wasze życie. To rosyjskie standardy: у нас много людей.
Żołnierze wykonują rozkazy. Nie mają prawa strajkować.
A cwaniak Horała to za darmo zapewne tego pola pod Baranowem pilnuje…
Mokre sny Horały 🙂 Wojsko nie ma, powtarzam nie ma kontrolerów, którzy potrafiliby kontrolować ruch w tzw. obszarze kontrolowanym, czyli latający na wysokościach przelotowych, głównie tranzytem. Wojsko ma trochę kontrolerów mogących być może zapewniać kontrolę zbliżania (odloty i przyloty na lotniska), ale na pewno nie tak sprawnie jak robią to doświadczeni kontrolerzy cywilni. Poza tym w warunkach konfliktu za naszą wschodnią granicą kto będzie kontrolował ruch na lotniskach wojskowych?! O konwersji uprawnień na cywilne, albo konieczności militaryzacji przestrzeni i reakcji przewoźników na takie zabiegi nie wspomnę.
"Wiceminister Horała grozi strajkującym kontrolerom lotów i powołuje się na prezydenta USA Reagana, który w podobnej sytuacji zwolnił wszystkich z pracy i zastąpił wojskiem. Przypominamy: od tego zaczęło się niszczenie ruchu związkowego, wzrost nierówności i upadek klasy średniej w USA"- i pan ma tytul dr.habilitowanego 🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣