0:00
0:00

0:00

Najmłodsza jest jeszcze nastolatką, najstarsza pięćdziesięcioletnią wdową. Każda z nich pochowała w ostatnich latach kogoś bliskiego, brata, kuzyna, ojca czy wujka. Spotkaliśmy je na granicy polsko-białoruskiej w poniedziałek 23 sierpnia i opisaliśmy to w OKO.press. Wtedy już od tygodnia przebywały na pasie granicznym, tuż przy kamiennym słupku wyznaczającym granicę państwa. Siedziały po białoruskiej stronie.

Przeczytaj także:

Jak się tam znalazły? Do Mińska przyleciały z Turcji, gdzie na lepsze życie w Europie wciąż czekają uciekinierzy z Bliskiego Wschodu i Afryki. Dziewięć kobiet, które we wtorek przeszły granicę polsko-białoruską jest już bezpieczne. Zajęła się nimi Straż Graniczna z Czeremchy. Jak się czują, co się z nimi dzieje? Skontaktowałem się z jedynym w Polsce tłumaczem języka somalijskiego, który widział się z kobietami w placówce Straży Granicznej w Czeremsze.

Somalijki mówią, że wreszcie czują się bezpieczne

Elmi Abdi od 1996 roku mieszka w Polsce i ma polskie obywatelstwo. Prowadzi Fundację dla Somalii, która pomaga uchodźcom z Afryki. Podkreśla, że ze względu na trwające procedury, nie może odpowiedzieć na wszystkie pytania, które mu zadałem. Ale zgodził się opowiedzieć, czego dowiedział się od 9 Somalijek.

"Najmłodsza ma 14 lat, najstarsza 50. W placówce Straży Granicznej otrzymały pomoc medyczną, jedna z nich ma złamaną rękę. Inna jest lekarką, reszta opiekowała się dziećmi, łapiąc dorywcze prace, sprzedając coś na ulicy, żeby przetrwać. Na Białoruś trafiły z Turcji, gdzie szukały bezpiecznego schronienia. Przyleciały samolotem, ale niestety nic więcej nie mogę zdradzić.

Jak się dostały na granicę? Również nie mogę powiedzieć. Na polską stronę przeszły same, nikt z białoruskiej strony ich do tego nie zmuszał, ani z polskiej nie zapraszał. Po przejściu od razu trafiły do Czeremchy, do placówki Straży Granicznej.

Dlaczego były same, bez mężczyzn? W większości straciły na wojnie swoich mężów, niektóre są rozwiedzione, a najmłodsze jeszcze nie zdążyły wyjść za mąż. Starsze musiały zostawić w Somalii swoje dzieci, są za małe na tak długą podróż. Zdecydowały się same znaleźć bezpieczne miejsce, gdzie będą mogły ubiegać się o azyl i dokąd będzie można zabrać dzieci.

Na tę chwilę starają się uzyskać status uchodźcy i proszą o ochronę międzynarodową w Polsce. Póki co, mówią, że chcą zostać w Polsce. Nie miały konkretnego planu, dokąd dokładnie chcą trafić w Europie. Wszystko jedno, byleby było bezpiecznie.

Wczoraj rozmawiałem ze Strażą Graniczną, chciałem się dowiedzieć, do którego z ośrodków trafią, ale nie uzyskałem odpowiedzi. Powiedziano mi, że wszystkie ośrodki są przepełnione i jeszcze nie wiadomo.

Wbrew temu, co mówi się dziś w Polsce, że Straż Graniczna jest okrutna, bezlitosna, uważam, że zachowali się bardzo w porządku, postarali się zrobić wszystko, żeby pomóc Somalijkom.

Ludzie powinni mieć pretensję do władz i tych, którzy wydają rozkazy, które muszą być wykonane. Na miejscu, w placówce Straży widziałem funkcjonariuszki i funkcjonariuszy, którzy robili wszystko, żeby pomóc.

Zapytałem Somalijki, jak są traktowane. Odpowiedziały, że bardzo dobrze, że w końcu czują się bezpieczne. Podobnie jest we wszystkich strzeżonych ośrodkach dla uchodźców, do których bardzo często jeżdżę, żeby tłumaczyć. Słyszę i widzę, że robi się tam bardzo dużo dobrej roboty.

Dlaczego kobiety postanowiły uciec z Somalii? Tam jest naprawdę bardzo niebezpiecznie. Co chwilę gdzieś wybuchają bomby. Brat jednej z nich zginął w zamachu terrorystycznym. Był piłkarzem, w zamachu bombowym zginęła cała drużyna jadąca na mecz do sąsiedniego miasta. Mężczyźni w Somalii nie mają pracy, są przymusowo wciągani w szeregi ekstremistów, gdzie dostają jakieś pieniądze, żeby przeżyć. Młodzi chłopcy zostają terrorystami i giną zanim staną się mężczyznami. Do tego zmieniający się klimat i wysychające rzeki.

Tam w tej chwili trwa wielki dramat, dlatego ludzie decydują się zostawić swoje domy, dzieci, rodziców, żeby szukać bezpiecznego miejsca na świecie. Jestem jedynym tłumaczem języka somalijskiego w Polsce, dlatego będę miał jeszcze kontakt z Somalijkami. W Polsce na stałe mieszka tylko 15 Somalijczyków, w ostatnich dniach przyjechało kolejnych 20".

;

Komentarze