0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Cezary Aszkieło...

W sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM z 22-25 września, który pokazał odwrócenie kilkumiesięcznego trendu niekorzystnego dla opozycji, szukamy ukrytych rezerw, jakie mają walczące o Sejm partie. Staramy się precyzyjniej odpowiedzieć na pytanie, jakie są szanse, że dziesiąta kadencja Sejmu przyniesie dobrą zmianę po ośmiu latach coraz bardziej autokratycznych rządów populistycznej prawicy. I jakie jest zagrożenie, że Kaczyński odniesie trzeci triumf.

Sprawdzamy możliwe przypływy i odpływy elektoratów. Analizujemy ich poziom mobilizacji, czyli siłę deklaracji wyborczych. Wymuszamy też deklaracje tych, którzy nie chcą głosować, ale nigdy nie wiadomo, co im strzeli do obywatelskiej głowy.

To po kolei.

Sondaż Ipsos i przepływy ostatniej szansy. Nie widać chętnych na PiS

Ruchy elektoratu są możliwe do ostatniej chwili. We wtorkowym (26 września) tekście próbowaliśmy przycisnąć osoby niezdecydowane, na kogo zagłosują i dzięki temu uzyskaliśmy bardziej precyzyjną prognozę wyborczą. Dzisiaj osoby wskazujące swoją partię dopytujemy, czy byłyby gotowe przesiąść się na inną łódkę:

„A gdyby Pani nie mogła zagłosować na kandydata swojej partii, na jaką inną partię oddałaby Pani swój głos?” (panów pytamy też).

Chcemy zmierzyć gotowość do zmiany wyborczej decyzji, np. pod wpływem głośnych afer, udanego występu polityka czy polityczki w telewizji. Albo rozmowy ze znajomym.

Oto jak wygląda zaskakujący ranking partii, które są wybierane jako wybór nr 2:

Jak widać, aż 39 proc. osób badanych odmówiło wskazania swojej partii nr 2.

Największe partie, czyli KO i PiS z definicji mają mniej wskazań, bo ich wyborcy stanowią około dwóch trzecich wszystkich, na siebie nie mogą głosować, a w warunkach polskiej polaryzacji nie wskazują na głównego rywala.

Jest jednak zasadnicza dysproporcja: na PiS jako partię numer 2 nie wskazuje niemal nikt (2 proc.), a Koalicję wybiera 12 proc. osób badanych. Także Konfederacja nie zyskała popularności (5 proc. wskazań). Oznacza to, że prawica jest w Polsce otorbiona, prawie nikt poza jej wyborcami nie chce jej poprzeć, a przepływy między PiS a Konfederacją też nie są za duże. Jeśli doszłoby do koalicji powyborczej Kaczyńskiego z Menztenem (na co chwilowo się nie zanosi), to elektoraty pomrukiwałyby ze złości.

Postawę „moja partia i więcej nic” ilustruje następny wykres:

Wykres wiele mówi o politycznej polaryzacji w Polsce i o niebezpieczeństwie zaostrzenia kursu, gdyby PiS miało dalej rządzić. Kaczyński nie ma jak pozyskać nowych wyborców, gra więc na radykalizację starych (także wiekiem), skazując się na nich i kupując ich lojalność.

Partia Kaczyńskiego jest samotna jak Beata Szydło zgłaszająca kandydaturę Jacka Saryusza-Wolskiego na przewodniczącego Komisji Europejskiej w marcu 2017 roku (27 krajów zagłosowało za Tuskiem, jakby kto nie pamiętał). Taka samotność może rodzić radykalne pomysły władcy, jak wymusić posłuszeństwo większości, która go nie chce.

Przeczytaj także:

Na tym tle strona opozycyjna to idylla. Elektoraty KO, Lewicy i Trzeciej Drogi są otwarte na siebie nawzajem i najwyraźniej widzą się jako członkowie jednej rodziny, co niekoniecznie przekłada się na postawy liderów. Ale i tu są różnice, o czym za chwilę.

Konfederaci są zaskakująco otwarci, choć w sposób inny niż się spodziewacie.

Kto do kogo przepływa? PiS do nikogo, Konfederacja owszem

Oto główne szlaki transferów partyjnych.

Elektorat PiS jeśli w ogóle widzi możliwość głosowania na kogoś poza PiS, to wybiera:

  • Konfederację (9 proc. wskazań) i
  • Bezpartyjnych Samorządowców (11 proc.), co jest bezpieczną deklaracją, bo nie wiadomo kto zacz, ale serce mają raczej po prawej stronie.

Pozostałe liczby robią wrażenie pomyłek, może z wyjątkiem Trzeciej Drogi. 4 proc. wskazań to niby mało, ale z dużego elektoratu PiS. W liczbach może oznaczać nawet 300 tys. osób dopuszczających możliwość poparcia Hołowni i Kosiniaka-Kamysza.

Elektorat Konfederacji rewanżuje się Kaczyńskiemu, bo wybiera:

  • PiS (20 proc. wskazań), ale zaraz potem idzie para opozycyjna:
  • KO (15 proc.);
  • Trzecia Droga (10 proc.)
  • i dalej Bezpartyjni Samorządowcy (6 proc.).

Te 20 proc. wskazań na PiS może oznaczać ciąg dalszy przepływu z Konfederacji do PiS, jaki obserwujemy w ostatnich miesiącach, ale ten strumyczek wysycha, bo maleje elektorat Mentzena.

Uderzające jest, że elektorat Konfederacji nie jest tak wyraźny, jakby można oczekiwać.

Wręcz jest niewyraźny i robi wrażenie nieco zdezorientowanego.

Z jednym wyjątkiem – nie dla Lewicy (tylko 4 proc. wskazań), która najmocniej bije w Konfederację i na sporze z nią wzmacnia swą tożsamość i mobilizuje elektorat.

Czyżby stereotyp młodego Wszechpolaka ustępował na skrajnej prawicy miejsca postawie „jesteśmy młodzi, o nic nam nie chodzi”?

Trójkąt demokratów: KO i Lewica bliżej, Trzecia Droga dalej

Elektorat KO jest w tej chwili najbardziej zmobilizowany (patrz dalej), a zarazem najbardziej otwarty na partie kolegów i koleżanek z opozycji:

  • 44 proc. wskazuje Lewicę, a
  • 36 proc. – Trzecią Drogę,

ponadto śladowo tylko:

  • 4 proc. – Bezpartyjnych Samorządowców i
  • 2 proc. – Konfederację.

Wyborcy Lewicy rewanżują się elektoratowi Tuska:

  • 58 proc. wybiera jako nr 2 Koalicję Obywatelską;
  • 17 proc. wskazuje Trzecią Drogę.

Ta dysproporcja oznacza, że lewicowcy dostrzegają prawicowe ciągotki, zwłaszcza Kosiniaka-Kamysza.

Ciekawie jest z Trzecią Drogą, której drogi wyjścia rozchodzą się w różne strony:

  • 40 proc. wybiera KO;
  • 18 proc. – Lewicę;
  • ale 12 proc. wskazuje Konfederację,
  • a 6 proc. nawet PiS.

Elektoratowi Trzeciej Drogi bliższa jest droga demokratyczna (razem na KO i Lewicę 58 proc. wskazań), ale z ewentualnym prawicowym objazdem (czy może odjazdem) – w sumie 18 proc. na PiS i Konfederację.

Kto komu wyssie wyborców: Trzecia Droga Konfederacji czy odwrotnie

To jeden z ciekawszych wyników – taki sam z grubsza odsetek wyborców Konfederacji widzi się w Trzeciej Drodze, co wyborców Trzeciej Drogi w Konfederacji.

To może być kluczowe starcie w końcówce kampanii. Ewentualne zyski Trzeciej Drogi umocnią jej pozycję nad progiem wyborczym i zarazem osłabią Konfederację, która przestanie pełnić rolę języczka u PiS-owskiej wagi.

I odwrotnie, przepływ elektoratu Trzeciej Drogi do Konfederacji może pogrążyć partię Hołowni i Kosiniaka-Kamysza i tym samym otworzyć drogę PiS nawet do większości sejmowej (tak jak wynik Zjednoczonej Lewicy w 2015 roku – 7,6 proc. dał PiS większość).

Mobilizacja elektoratu KO – jak jeden Tusk

Sondaże opieramy na deklaracjach, na kogo ktoś chce głosować. Spróbujemy ocenić siłę tych deklaracji. W tym celu sprawdzamy, jak wyglądały odpowiedzi 60 proc. osób, które deklarują udział w wyborach „zdecydowanie”. Na poniższym wykresie pokazujemy ich odpowiedzi w porównaniu ze znanym już państwu podstawowy wynikiem sondażu, opartym na deklaracjach i „zdecydowanie”, i „raczej”.

Wykresy są podobne i nie mogło być inaczej, bo pierwsza grupa stanowi 60 proc. populacji, a druga jest niewiele większa (68 proc.). Właściwie różnica jest tylko jedna – znacznie lepszy wynik KO wśród zdecydowanych. Może to oznaczać, że realne poparcie ugrupowania Tuska jest większe niż wynikałoby z sondażu opublikowanego we wtorek, bo wyborcy „raczej” łatwiej się będą wykruszać.

Suma poparcia trzech partii prodemokratycznych wśród wyborców zdecydowanych sięga 49 proc., a głosów na PiS i Konfederację – 42 proc. To aż 7 pkt. proc. przewagi. Wśród wszystkich potencjalnych wyborców („zdecydowanych” plus „raczej”) przewaga wynosiła 5 pkt. proc.

To oczywiście oznacza, że udział wyborców zdecydowanych jest najwyższy w elektoracie KO. Najmniejszy – w elektoracie Konfederacji, co jest kolejnym wskazaniem na słabą kondycję ugrupowania Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka.

Warto w tym kontekście przypomnieć wynik poprzedniego, wrześniowego sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM. Sprawdzaliśmy, w jakim stopniu badani zgadzają się z twierdzeniem o wyjątkowym znaczeniu tych wyborów, co można uznać za inny wskaźnik mobilizacji. KO dystansowała wszystkich, Konfederacja była na szarym końcu, nawet za osobami niezdecydowanymi, kogo wybrać.

Rezerwa wśród niegłosujących. Nie dla PiS

Jeśli na trzy tygodnie przed wyborami ktoś deklaruje, że raczej nie weźmie udziału w wyborach (11 proc.), a tym bardziej „zdecydowanie nie” (również 11 proc.) to mało prawdopodobne, żeby 15 października poszedł głosować. Także osoby, które deklarują, że jeszcze nie wiedzą, czy pójdą na wybory, czy nie (9 proc.), zapewne nie pójdą, choć tutaj szanse są większe.

Ale czysto teoretycznie w tej grupie 31 proc. populacji mogą się kryć jakieś rezerwy. Dlatego sprawdziliśmy, jakie są ich preferencje, zadając w pewnym sensie bezczelne pytanie:

„Zadeklarował Pan/Pani, że nie weźmie udziału w wyborach. Ale na kogo oddał(a)by Pan(i) swój głos, gdyby w Polsce istniał obowiązek głosowania?”.

Odpowiedzi niemal jednej trzeciej Polek i Polaków wyglądają, jakby ktoś chciał wyrównać szanse polityczne pięciu ugrupowań.

Osoby mniej zaangażowane w sprawy publiczne, niż aktywniejsi obywatele i obywatelki wskazują na dominującą parę KO – PiS, co jest o tyle zrozumiałe, że to jest główna oś sporu, w którym z jakichś względów nie chcą brać udziału. Notowania KO są jednak gorsze tylko o 3 pkt. proc. niż wśród osób deklarujących udział w wyborach, a PiS aż o 8 pkt. proc.

Także w takim ujęciu utrzymuje się przewaga 5 pkt. proc. trzech sił prodemokratycznych (łącznie 42 proc.) nad parą PiS i Konfederacja (37 proc.).

Można zatem ostrożnie stwierdzić, że gdyby coś jednak skłoniło osoby niegłosujące do zmiany decyzji, to także w tej kategorii potencjał opozycji jest większy niż PiS. Mogłyby na tym przede wszystkim zyskać dwie partie, które – według własnej definicji – wyłamują się z głównego sporu politycznego: antysystemowa Konfederacja i szukająca odrębności Trzecia Droga.

Sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM metodą CATI (telefonicznie) 22-25 września 2023 roku na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie dorosłych Polek i Polaków, N=1000

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze