0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.plFot. Jakub Orzechows...

PiS zmarnował wspólną polską pracę ostatnich 30 lat. Byliśmy liderami Europy, dziś szorujemy po dnie

Twitter,16 sierpnia 2023

Sprawdziliśmy

Wynik z drugiego kwartału 2023 są niepokojące, ale to najpewniej dołek, a wynik zaniżają problemy metodologiczne GUS. Łączny wzrost gospodarczy i za czasów PO-PSL, i za czasów PiS wygląda dobrze.

Uważasz inaczej?

Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.

Tak napisał 16 sierpnia na Twitterze szef PO Donald Tusk.

Tusk odnosi się tutaj do najnowszych danych o wzroście polskiej gospodarki w drugim kwartale 2023 roku. Aby ocenić słowa byłego premiera, przeanalizujmy, co nam te dane mówią.

Polska między kwietniem a czerwcem zaliczyła największy spadek PKB w stosunku do poprzedniego kwartału – aż o 3,7 proc. Pod kreską jest jeszcze osiem krajów, żaden nie doświadczył jednak spadku większego niż 2 proc.

W porównaniu do drugiego kwartału 2022 mamy z kolei spadek o 1,3 proc. To czwarty najgorszy wynik w UE, za Szwecją, Węgrami i Estonią. Nie brzmi to optymistycznie.

Na słowa Tuska zareagował ostro wiceminister finansów Artur Soboń. Jego wypowiedź i nasza analiza – w dalszej części tekstu.

Skąd taki spadek PKB?

Wróćmy najpierw do najnowszych danych. Dlaczego spadek PKB kwartał do kwartału jest tak duży?

Istnieją wytłumaczenia gospodarcze i statystyczne. Zacznijmy od tych pierwszych. Słabe wyniki to przede wszystkim pokłosie niższej konsumpcji prywatnej, głównie dóbr trwałych. Czyli w ostatnich miesiącach kupowaliśmy mniej mebli czy sprzętów gospodarstwa domowego. Ograniczyliśmy także zakup usług.

Polacy w tym roku w końcu odczuli inflację na własnej skórze i zaczęli kupować mniej. W 2022 roku sprzedaż detaliczna według GUS rosła, w tym roku się zatrzymała. Stała w miejscu w styczniu i lutym w stosunku do tego samego miesiąca rok wcześniej, w kolejnych czterech spadała. Czerwiec to spadek aż o 4,7 proc.

Podobnie jest z produkcją przemysłową. W całym pierwszym półroczu mamy spadek o 1,3 proc.

Więcej uwagi zwraca jednak wytłumaczenie statystyczne. A mianowicie problemy GUS z odsezonowaniem danych. Odsezonowanie polega na korekcie tych czynników, które ulegają silnym wahaniom sezonowym, jak na przykład turystyka. W ten sposób opracowane dane łatwiej porównywać międzynarodowo.

„Konsekwencją są bardzo duże wahania w raportowanej produkcji w tych sektorach, co wpływa na mocno »zębatą« trajektorię PKB. I tak mieliśmy jeden z największych kwartalnych spadków PKB w czwartym kwartale 2022 roku w całej UE – i odwrotność tego w pierwszym kwartale 2023 roku. Wyciąganie daleko idących wniosków z tych danych – zwłaszcza z jednego kwartału – jest przez to obarczone dużym błędem” – mówił dla OKO.press w lipcu Mateusz Urban, makroekonomista, analityk firmy Oxford Economics.

Dane szaleją

Nie jest to nowy problem, kwartalne dane GUS szaleją kolejny kwartał.

  • W ostatnim kwartale 2022 roku byliśmy pod tym względem na przedostatnim miejscu w Europie ze spadkiem -2,3 proc.
  • W pierwszym kwartale 2023 roku byliśmy na szczycie z 3,8 proc. na plusie.
  • Teraz znów wracamy na sam dół, z -3,7 proc.

Nie jest to naturalne zachowanie PKB, ekonomiści nie znajdują żadnych innych wiarygodnych wyjaśnień tak dużych wahań.

Chociaż zdanie Donalda Tuska o zmarnowaniu ostatnich trzech dekad przez PiS brzmi efektownie, to wszystko wskazuje na to, że jest to wniosek pochopny i niepoprawny.

Problemy GUS są jednak zastanawiające. Inne kraje przechodzą po pandemii bardzo podobne procesy, a jednak w ich statystykach nie widać tego, co w Polsce (poza Irlandią czy Luksemburgiem, które mają przeszacowane statystyki dla PKB od lat).

„Po pandemii PKB w niektórych kwartałach zaczął się zachowywać inaczej, niż wynikałoby to wprost z sezonowości. GUS na razie traktuje te odstające obserwacje jako jednorazowe, przez co nie są wyłapywane przez filtr sezonowości. Dopiero, jeśli będą się one wielokrotnie powtarzać, wówczas zostaną zaklasyfikowane jako sezonowe, i będą przez ten filtr usuwane. To metodologicznie poprawne podejście sprawia jednak trochę kłopotów interpretacyjnych. Nie wiemy, czy obecny dołek w PKB to rzeczywisty stan gospodarki, a efekty jednorazowe wygasły, czy jednak zmiana sezonowości” – piszą ekonomiści mBanku w komentarzu do najnowszych danych.

Starszy ekonomista w EY Poland, Maciej Stefański zwrócił uwagę na Twitterze, że problemem jest ogromne odchylenie w drugim kwartale 2020 roku, które zaburzyło współczynniki sezonowości, a to wpływa na obliczenia w kolejnych po pandemicznych kwartałach.

Jaki jest więc rzeczywisty stan PKB Polski w drugim kwartale?

Jesteśmy obecnie zdani na domysły i zgadywanie. Analityk banku BNP Paribas Wojciech Stępień uważa, że jesteśmy gdzieś między Czechami (0,1 proc. na plusie) a Węgrami (0,4 proc. na minusie). Analogicznie, po ewentualnej korekcie, wysoki wynik z pierwszego kwartału tego roku byłby znacznie niższy.

Dzięki tym wahaniom dorobiliśmy się już nowego, politycznego rytuału. Gdy wynik jest nadspodziewanie dobry, rządzący się chwalą, opozycja milczy. Gdy jest nadspodziewanie zły, opozycja wini za niego PiS, PiS odpowiada innymi statystykami. Teraz w tę grę zabawił się Donald Tusk. Ale nie ma w niej zwycięzców.

Recesja?

Jeśli będziemy podążać za oficjalnymi danymi, nie mamy teraz do czynienia z techniczną recesją. Tak stałoby się, gdyby dwa kwartały z rzędu PKB spadał w ujęciu kwartał do kwartału.

Teraz mamy raz silny spadek, raz silny wzrost. Nawet gdyby te dane skorygować, najpewniej nic istotnie by się w tej sprawie nie zmieniło. Recesje techniczne w XXI wieku wystąpiły dwa razy: w 2001 roku i na przełomie 2012/2013 roku. Wówczas jednak o tym nie wiedzieliśmy, potwierdzenie przyszło dopiero później, po dokładniejszym spojrzeniu przez GUS w dane i korektach post factum.

To pojęcie może być jednak mylące, a dobrym przykładem jest rok 2020. Wówczas technicznej recesji nie było. Ale w całym roku PKB się skurczył, jedyny raz po recesji z początków transformacji ustrojowej. A stało się tak, bo mieliśmy do czynienia z potężnym spadkiem PKB w drugim kwartale 2020 roku i dużym odbiciem w kolejnym. A jednak w tamtym roku nasze PKB spadło.

Czyli – brak recesji technicznej nie oznacza jeszcze, że w całym roku gospodarka nie może się skurczyć.

Przeczytaj także:

2023 raczej na plus

Nie mamy jednego ciała, które ogłaszałoby, że gospodarka znajduje się lub nie w recesji. Amerykańskie National Bureau of Economic Reaserch (NBER) recesję definiuje jako „znaczący spadek aktywności ekonomicznej, trwający dłużej niż kilka miesięcy, widoczny w realnym PKB, realnym dochodzie, zatrudnieniu, produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej”.

Według tej definicji recesji w Polsce ogłosić nie sposób, szczególnie w tym momencie. Realne dochody zaczynają w końcu rosnąć, w zatrudnieniu nie dzieje się nic niepokojącego, szczególnie biorąc pod uwagę ciężkie warunki gospodarcze ostatnich miesięcy.

Najpewniej jest tak, że nawet jeśli doświadczyliśmy jakiejś formy recesji (a na pewno obserwowaliśmy znaczne spowolnienie gospodarcze), to najgorsze już za nami.

Jak dziś wyglądają prognozy dla całego 2023 roku?

Różni ekonomiści przewidują powrót do pozytywnej dynamiki PKB w trzecim lub czwartym kwartale tego roku. Najpewniej odbije konsumpcja, szczególnie że inflacja jest coraz niższa, w ostatnich miesiącach w ujęciu miesiąc do miesiąca była bliska zeru.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy podniósł niedawno swoją prognozę wzrostu dla Polski na 2023 rok z 0,3 proc. na 1,2 proc. Prognozy dużych instytucji globalnych mają jednak pewne opóźnienie, niewykluczone, że przy kolejnej aktualizacji wynik będzie niższy.

Raczej jednak nie niższy niż zero. Ekonomiści banku PKO BP prognozują 0,7 proc., taką samą wartość podaje Polski Instytut Ekonomiczny w najnowszym Przeglądzie Gospodarczym z początku sierpnia.

Jest duża szansa, że Polska znów, pomimo zawirowań, uniknie głębokiego kryzysu.

Soboń optymistyczny

Wróćmy teraz do słów Donalda Tuska. Na jego interpretację tych danych zareagował, również na Twitterze, wiceminister finansów Artur Soboń. Napisał:

„Recesja panie Tusk? To może w takim razie spójrzmy na wzrost PKB całej UE i Polski za pełne lata 2016 – 2022:

  • średni wzrost PKB UE27: 1,7 proc.
  • średni wzrost PKB PL: 4 proc.
  • skumulowany wzrost PKB UE27: 12,3 proc.
  • skumulowany wzrost PKB PL: 31,9 proc.

Nie mam więcej pytań”.

To prawdziwe, zweryfikowane przez nas dane. Polska gospodarka rzeczywiście rozwijała się w ostatnich latach stosunkowo szybko. Soboń nie mówi tutaj: jest lepiej niż za Tuska.

Ale jednocześnie odnosi się do byłego premiera, trudno więc nie uznać, że mamy tutaj przynajmniej taką sugestię. Problem też w tym, że jeżeli rozważamy, czy mieliśmy do czynienia z recesją, to podawanie skumulowanych danych z kilku lat nie ma sensu. Nikt nie kwestionuje, że w 2020 roku w związku z walką z pandemią, recesja wystąpiła i w Polsce, i w całej Europie. Ale skumulowany wzrost z lat 2016-2022 jest wysoki.

Jak było za Tuska?

Zobaczmy, ile wynosiły analogiczne wartości dla wcześniejszego okresu, czyli dla rządów PO-PSL.

Niestety baza Eurostatu dla danych o wzroście PKB, z której korzystał minister Soboń, zaczyna się na 2011 roku. Dlatego skorzystamy z analogicznych danych z Banku Światowego. Szczęśliwie, dane są prawie identyczne – dla UE skumulowany wzrost w latach 2016-2022 jest dokładnie taki sam, dla Polski jest nieco mniejszy i wynosi 31,5 proc.

Jak wyglądają te same dane dla lat 2008-2015?

  • skumulowany wzrost PKB UE27: 3,4 proc.
  • skumulowany wzrost PKB PL: 28,6 proc.

A jeśli chcemy, by okres był w pełni analogiczny do tego, który podaje Artur Soboń, wówczas musimy wziąć lata 2008-2014. Wnioski się nie zmienią, dla UE wartość wyniesie zaledwie 1,1 proc., dla Polski 23,2 proc.

Czyli: wzrost będzie nieco mniejszy niż za czasów PiS. Ale wzrost trudno rozważać w oderwaniu od sytuacji międzynarodowej. Ta była dużo trudniejsza w czasach PO-PSL, nawet gdy uwzględnimy kryzysowy rok pandemiczny. Za czasów rządów Donalda Tuska UE znajdowała się w gospodarczej stagnacji.

Nieco później wiceminister Soboń opublikował też wykres:

View post on Twitter

Specjalnie dla wiceministra, opracowaliśmy analogiczny wykres dla lat 2008-2014, gdy rządził Donald Tusk:

Jeśli więc uznać takie czyste dane za argument oceny jednego czy drugiego rządu, to na tle otoczenia zdecydowanie lepiej poradził sobie rząd PO-PSL.

Wzrost PKB w Polsce na tle Europy

Spójrzmy teraz na Polskę na tle innych krajów w tych dwóch okresach:

Wniosek jest prosty: na tle otoczenia Polska lepiej gospodarczo radziła sobie w czasach, gdy premierem był Donald Tusk. Nie oznacza to wcale, że za Tuska było pod względem wzrostu gospodarczego doskonale.

Ale to Polska jako jedyny kraj UE w 2009 roku nie doświadczyła recesji. Kryzys w strefie euro w latach 2012-2013 odbił się w Polsce kwartalnymi spadkami PKB i dwukrotnie rocznym wzrostem poniżej 2 proc.

To skutkowało wolnym wzrostem płac i ostrożną polityką fiskalną rządu. Można dyskutować, na ile słuszną, szczególnie w ostatnim okresie, gdy w latach 2014-2015 mieliśmy do czynienia z odbiciem gospodarczym i coraz lepszym wzrostem. Ale faktem jest, że inne kraje – i te w strefie euro, i te poza nią – ze wzrostem gospodarczym radziły sobie w tym okresie dużo gorzej niż Polska.

W pierwszym okresie mieliśmy ponad dwukrotnie silniejszy skumulowany wzrost PKB niż Rumunia, w drugim – prawie identyczny. Gospodarka Estonii w latach 2008-2014 skurczyła się o 4 proc., przewaga Polski to 27 punktów procentowych. W latach 2016-2022 jej wzrost wynosił 24,6 proc., o 7 punktów procentowych mniej niż Polska.

Wyjątkowo szybki wzrost po 2004 roku

Jeszcze inne, obrazowe dane: w okresie 2008-2014 Polska ma najwyższy skumulowany wzrost w UE (23,2 proc.), druga Słowacja to 14,5 proc., trzecia Rumunia – 10,4 proc., nikt więcej nie przekracza granicy 10 proc., aż 10 krajów notuje spadek PKB.

W okresie 2016-2022 Polska jest za Irlandią (tę można pominąć przez zawyżone dane dzięki rozliczaniu się tam zagranicznych korporacji), Maltą i Cyprem (te kraje również mają cechy rajów podatkowych). Natomiast zaraz za Polską znajdują się ze zbliżonymi wynikami Rumunia, Węgry, Litwa, Słowenia.

Argument, że Polska rozwija się dziś szybciej niż UE, kierowany w stronę Tuska, nie ma więc za wiele sensu. Za czasów Tuska wzrost był nieco niższy, ale przewaga Polski była znacznie większa. I jeszcze jedna uwaga:

View post on Twitter

Polska gospodarka po wejściu do UE rozwija się w wyjątkowo szybki sposób, niezależnie od tego, kto w niej rządzi. Stawianie przeciwko sobie rządów PO-PSL i PiS w kwestii wzrostu gospodarczego nie ma zbyt wielu podstaw merytorycznych, to czysta polityczna manipulacja.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze