PiS chce powołać komisję do zbadania nieprawidłowości w trakcie reprywatyzacji. Wiele wskazuje na to, że powstanie hybryda, która będzie łączyć uprawnienia różnych organów i wchodzić z nimi w spory kompetencyjne. Czy nowa komisja będzie przypominać komisje śledcze? Komisję majątkową? A może urząd skarbowy? Sprawdzamy
W drugiej połowie października rząd zapowiedział walkę z patologiami tzw. reprywatyzacji warszawskiej.
Ma to związek artykułami „Gazety Wyborczej” i z działaniami stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, które o przestępstwa, zaniechania i bierność oskarża wiele podmiotów - od władz Warszawy, przez prokuratorów i prawników, po sędziów. Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro argumentują, że konieczne są działania nadzwyczajne.
Kierunek prac rządu wyznaczył Jarosław Kaczyński. „W ministerstwie sprawiedliwości został opracowany projekt ustawy, który pozwoli rozwiązać problemy związane z nadużyciami przy reprywatyzacji. Chodzi o kwestie związane z własnością, a nie kwestie karne”.
Temat podjął minister sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro podkreślił, że komisja nie będzie wykraczała poza kompetencje władzy wykonawczej: „komisja nie będzie podważać wyroków sądów, ale podstawę, czyli pierwotny akt władzy publicznej, który był oparty na nieprawdziwych lub sfałszowanych dowodach, wydany z rażącym naruszeniem prawa. To jest uprawnienie, które ma dotyczyć decyzji administracyjnych, a nie wyroków sądów”.
W świetle obecnego stanu prawnego zapowiedzi polityków PiS są bezpodstawne. Dlatego ma powstać specustawa, która powoła komisję i wyposaży je w odpowiednie narzędzia prawne. Szerokie.
Ziobro doprecyzowuje, że
„komisja weryfikacyjna będzie miała wszystkie uprawnienia komisji śledczej, ale może podejmować także realne decyzje np. o zwrocie niesłusznie przejętych kamienic,
a jeśli nieruchomość została już sprzedana, to o nałożeniu obowiązku rekompensat na tych, którzy się bezzasadnie wzbogacili. Będzie możliwość odwołania do organu wyższego stopnia, jakim będzie premier, a potem skarżyć się do sądów administracyjnych”.
Nie jest jasne, co się stanie, jeśli nowa komisja wejdzie w spór kompetencyjny z innych organami władzy: sądowniczej, samorządowej czy wykonawczej. Można sobie wyobrazić taki konflikt np. z sądami w kwestiach wpisów do ksiąg wieczystych.
Projekt ustawy nie został jeszcze upubliczniony, więc wizję polityków PiS można rekonstruować tylko na podstawie wypowiedzi.
Jak komisja śledcza? Speckomisja ds. afery reprywatyzacyjnej będzie miała - według polityków PiS - podstawowe uprawnienia takie jak komisja śledcza. A te reguluje ustawa z 1999 r. I tu pojawia się pierwszy problem: sejmowa komisja śledcza to niewiążące w skutkach narzędzie kontrolne sejmu, a jej decyzje nie mają mocy prawnej poza Sejmem.
Komisja ma wyjaśnić budzące kontrowersje sprawy reprywatyzacyjne, tj. decyzje o przekazaniu działek właścicielom roszczeń. Chodzi o ponad 4 tys. spraw w Warszawie. Byłby to sejmowy specjalny trybunał o szerokich uprawnieniach:
Analogia z komisją śledczą jest więc myląca: obie instytucji mają diametralnie różny charakter.
Kompetencje komisji zderzą się też z kompetencjami samorządów. Dziś samorządy same nadzorują swoje działania w ramach komisji rewizyjnych. Teraz w określonych przypadkach prawidłowość decyzji administracyjnych oceniać będzie sejm za pośrednictwem komisji. Wiele zależy od tego, w jaki sposób ustawa przyzna komisji kompetencje: przedmiotowo i terytorialnie. Może się okazać, że decyzja komisji ds. będzie unieważniała inne decyzje dot. nieruchomości administracji samorządowej w całej Polsce.
Według zapowiedzi resortu jej członkami mają być m. in. urzędnicy, prokuratorzy i inni obywatele. Innymi słowy - wszyscy. Członkami komisji sejmowej mogą być tylko posłowie.
Jak komisja majątkowa
Politycy warszawskiego ratusza porównują nową komisję do „trybunałów ludowych” z czasów komunizmu i inkwizycji kościelnej.
Jednak zapowiadana speckomisja pod wieloma względami przypomina komisje majątkowe kościołów i związków wyznaniowych utworzone po 1989 r. Miały one naprawić krzywdy, których kościoły doznały w XX wieku. Ich kompetencje były niestandardowe. Nie ograniczały się do czasów komunistycznych.
Komisje zwracały majątki, które władze na ziemiach polskich zabierały kościołom i związkom wyznaniowym od początku historii. Decyzje podejmowano niejawnie, często w oparciu o fikcje prawne (np. Kościół Katolicki odziedziczył majątki ziemskie po pruskich zborach protestanckich, a Cerkiew Prawosławna majątek po Cerkwi Greko-katolickiej).
W katolickiej komisji majątkowej najprawdopodobniej dochodziło do nieprawidłowości na dużą skalę. Jej członkowie i osoby powiązane są oskarżani m. in. o zaniżanie wartości działek i działanie na szkodę skarbu państwa.
Na podstawie jej postanowień o mocy decyzji administracyjnych wydano ok. 2500 decyzji korzystnych dla Kościoła Katolickiego. Spraw załatwionych odmownie było 666.
Komisja wypłaciła też - za publiczne pieniądze - odszkodowania w wysokości 143 534 231,41 zł (143 mln zł).
Wątpliwości budził niejawny tryb prac komisji i brak nadzoru nad jej członkami. Nie byli oni bowiem funkcjonariuszami publicznymi, w związku z czym m. in. nie musieli oni w ramach swoich obowiązków działać z uwzględnieniem interesu skarbu państwa.
Zajmuje się w regulacjami sztucznej inteligencji, analizami polityk cyfrowych oraz badaniami biznesowego i społecznego wykorzystania nowych technologii. Współzałożyciel Fundacji Kaleckiego, pracował w IDEAS NCBR, NASK, OKO.press, Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Publikował m.in. w Rzeczpospolitej, Gazecie Wyborczej, Polityce, Krytyce Politycznej, Przekroju, Kulturze Liberalnej, Newsweeku czy Visegrad Insight. Prawnik i kulturoznawca, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego.
Zajmuje się w regulacjami sztucznej inteligencji, analizami polityk cyfrowych oraz badaniami biznesowego i społecznego wykorzystania nowych technologii. Współzałożyciel Fundacji Kaleckiego, pracował w IDEAS NCBR, NASK, OKO.press, Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Publikował m.in. w Rzeczpospolitej, Gazecie Wyborczej, Polityce, Krytyce Politycznej, Przekroju, Kulturze Liberalnej, Newsweeku czy Visegrad Insight. Prawnik i kulturoznawca, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego.
Komentarze