0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Robert Robaszewski / Agencja GazetaRobert Robaszewski /...

Każda osoba, która bierze udział w Powszechnym Spisie Ludności, musi podać swoje dane takie jak numer PESEL, płeć, wiek, adres zamieszkania, stan cywilny, kraj urodzenia czy kraj posiadanego obywatelstwa. I odpowiedzieć na szczegółowe pytania dotyczące wyznania, miejsca pracy czy innego źródła utrzymania.

Główny Urząd Statystyczny w odpowiedziach na najczęściej zadawane przez Polki i Polaków pytania dotyczące spisu, podaje na swojej stronie, że należy dopisać w nim "z założenia" wszystkie osoby, które mieszkają pod podanym adresem.

Nie ma obowiązku podawania informacji, ale trzeba je podać

Zgodnie z tymi wytycznymi, każda osoba, która wypełnia spis, musi odpowiedzieć na pytania dotyczące swoich współmieszkańców. GUS zapewnia, że w wyjątkowych sytuacjach, gdy "osoba spisująca się nie zna wszystkich danych dotyczących pozostałych osób mieszkających pod tym samym adresem, może wykazać wyłącznie siebie".

Tylko że podczas uzupełniania formularza nie można przejść do kolejnego pytania bez podania informacji o współmieszkańcach, bo nie pozwala na to algorytm. Wpisać trzeba m.in. numer PESEL osób, z którymi się mieszka. A także inne dane, na przykład na temat ich wyznania, płci czy stanu cywilnego. Podawanie informacji o współmieszkańcach może nie tylko ingerować w ich prywatność, ale również doprowadzić do konfliktów. Oto przykłady.

I. Wyznający wiarę chrześcijańską rodzice dziecka, które uważa się za ateistę, uzupełnią za niego dane dotyczące wyznania, tak, aby były tożsame z ich własnymi.

II. Współlokatorzy osoby transpłciowej wypełnią błędne dane o jej płci.

III. Dziadkowie wnuka, który z nimi mieszka zaznaczą w formularzu, że jest kawalerem, a tymczasem zawarł on małżeństwo z osobą tej samej płci za granicą.

Tegoroczny spis reguluje Ustawa o narodowym spisie ludności i mieszkań w 2021 roku., która w art. 28 nakłada na osoby fizyczne obowiązek udzielenia dokładnych, wyczerpujących i zgodnych z prawdą odpowiedzi. Zakres podawanych informacji został określony w załączniku nr 1 do ustawy.

„Ale w załączniku nie ma mowy o konieczności podawania numerów PESEL" - mówi OKO.press Wojciech Klicki z fundacji Panoptykon.

Jak tłumaczy prawnik, nie jest to problem, jeżeli chodzi o osobę spisującą siebie - bo numer PESEL to narzędzie identyfikacji. "Ale podawanie takiej informacji o osobach współzamieszkujących jest co najmniej kontrowersyjne" - wyjaśnia Klicki.

Podawanie numeru PESEL współmieszkańca wzbudza wątpliwości m.in. dlatego, że może on nie chcieć dzielić się swoimi danymi z innymi osobami, a te nie muszą mieć o nim wiedzy, której wymaga formularz GUS.

Jest jeszcze prawo do prywatności

Wymaganie przez GUS podawania danych o współmieszkańcach jest - według Rzecznika Praw Obywatelskich - sprzeczne z prawem do prywatności.

Prywatność informacyjna jest chroniona w ramach art. 47 oraz art. 51 Konstytucji, który mówi o tym, że "nikt nie może być obowiązany inaczej niż na podstawie ustawy do ujawniania informacji dotyczących jego osoby". Z kolei wprowadzanie jej ograniczeń wymaga spełnienia wyraźnie określonych warunków. Mówi o tym art. 31 ust. 3 Konstytucji.

„Zdaniem RPO z perspektywy ochrony prawa do prywatności, nie wydaje się zasadne, aby obywatele musieli dzielić się swoimi danymi osobowymi ze wszystkimi współlokatorami, niezależnie od łączących ich relacji lub ich braku” – pisze RPO Adam Bodnar do GUS w stanowisku z czwartku 8 kwietnia. I pyta o to, jak wziąć udział w Spisie Powszechnym bez znajomości PESELU współlokatora.

RPO zaznacza też, że „(...) obywatele są świadomi konieczności ochrony swoich danych osobowych, a w szczególności znaczenia własnego numeru PESEL". "Zdają sobie sprawę z ewentualnych negatywnych konsekwencji nieuprawnionego wykorzystania tych danych, m.in. zagrożenia kradzieżą tożsamości”.

RPO chce, aby GUS przedstawił alternatywny sposób udziału w Narodowym Spisie Powszechnym dla obywateli, którzy nie znają szczegółowych danych osób, z którymi mieszkają pod tym samym adresem.

„Spisywanie współlokatorów, a raczej konieczność pozyskania od nich PESEL-u i innych informacji, o które pyta formularz, to moim zdaniem nieporozumienie” – komentuje Kamil Kowalczyk, specjalista ds. bezpieczeństwa z niebezpiecznik.pl.

I zwraca uwagę na to, że pojęcie prywatności zmieniło się przez ostatnie lata. „Patologia wykorzystywania przez różne firmy i instytucje PESEL-u jako »sekretu«, który umożliwia dostęp do szczegółów naszych kont lub usług w różnych systemach sprawiła, że całkowicie zrozumiałe jest to, iż ludzie nie chcą tego identyfikatora podawać innym” – mówi Kowalczyk.

I dodaje: „Oczywiście, w przypadku rodziny nie będzie to aż taki problem, jak w przypadku niezbyt spokrewnionych ze sobą osób zamieszkujących wspólnie wielopokojowy lokal studencki”.

Blokada konta innej osoby

Kowalczyk zwraca też uwagę na sposób rejestracji w Spisie Powszechnym.

„Jeżeli ktoś zna PESEL innej osoby i nazwisko panieńskie matki tej osoby, to może się za tę osobę spisać” – tłumaczy Kamil Kowalczyk. Za przekazanie nieprawdziwych informacji - zgodnie z ustawą za przekazanie danych statystycznych niezgodnych ze stanem faktycznym - grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do dwóch lat.

„Ale nawet bez spisania się za kogoś, można tej osobie zablokować możliwość logowania się do formularza spisu numerem PESEL, dlatego, że pierwsza osoba, która to zrobi, musi ustawić hasło do konta. Jeśli ktoś nie posiada profilu zaufanego, którym można się logować niezależnie, to skazany będzie na kontakt z infolinią” – mówi Kowalczyk.

I zwraca uwagę na to, że warto ustawić hasło logując się po PESEL-u albo zalogować się przez Profil Zaufany - co zablokuje logowanie przez PESEL. GUS informuje jednak, że od momentu zalogowania się mamy 14 dni na dokończenie spisu.

Ale podawanie danych współlokatora, naruszenie prawa do prywatności czy rejestracja przez numer PESEL to nie jedyne zarzuty co do spisu. O tym, że powszechnym nie jest spis, który celowo, świadomie przewiduje wymazanie ludzi i ich sytuacji społecznej i rodzinnej, pisała w OKO.press prof. Monika Płatek.

"Taki spis jest jeszcze jednym instrumentem reprodukowania dyskryminacji. Nie odzwierciedla jednak rzeczywistości" - zaznaczyła.

Przeczytaj także:

Co mają zrobić osoby transpłciowe i niebinarne?

Ponad 40 organizacji społecznych działających na rzecz praw osób LGBT+ domaga się wprowadzenia zmian w formularzu spisu, bo ten, który znajduje się na stronie GUS, zmusza osoby LGBT do podawania nieprawdziwych danych dotyczących płci osób transpłciowych i niebinarnych oraz stanu cywilnego osób żyjących w związkach jednopłciowych.

Pod pismem do GUS w tej sprawie podpisała się m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Grupa Stonewall, Kampania Przeciw Homofobii, Miłość Nie Wyklucza czy Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego i Tolerado.

Algorytm spisu powszechnego nie pozwala osobom transpłciowym podać danych na temat własnej płci. Po wpisaniu płci rzeczywistej, która nie jest zgodna z tą zakodowaną w numerze PESEL, system identyfikuje błąd i nie pozwala wypełnić dalszych pytań.

Autorzy pisma wyjaśniają, że jest to "rażące naruszenie godności osób transpłciowych". A formularz naraża je na “odpowiedzialność karną i wykroczeniową, a w konsekwencji grozi wykluczeniem ze statystyki publicznej tych grup społecznych, co stanowi ich niedopuszczalną dyskryminację”.

Organizacje proszą GUS o zmianę formularza tak, aby dawał możliwość wpisania innej płci niż ta, która jest zakodowana w numerze PESEL. A także innej płci niż „kobieta” lub “mężczyzna”.

„Jako organizacje pozarządowe otrzymujemy wiele zgłoszeń od obywateli i obywatelek transpłciowych i niebinarnych, które zwracają się do nas z prośbą o pomoc w powyższej sprawie” – piszą organizacje do GUS.

I zaznaczają, że wypełnienie Spisu niezgodnego z ich rzeczywistą płcią „ingeruje w ich prywatność i poczucie godności”. A wiele osób rozważa rezygnację z udziału w spisie, bo obawia się odpowiedzialności karnej za przekazanie nieprawidłowych danych.

Co z małżeństwami jednopłciowymi?

Z kolei dla małżeństw jednopłciowych problem stanowi opcja dotycząca stanu cywilnego.

Osoby tej samej płci, które wzięły ślub za granicą, nie wiedzą, czy w spisie powszechnym mają zaznaczyć opcję "żonaty" czy "zamężna” - bo tylko takie dwie możliwości zostały podane w formularzu. Pojawia się też pytanie o to, czy nie powinny określić się jako "kawaler" lub "panna" - bo zawarły związek małżeński za granicą, co sprawia, że w Polsce uznawane są za osoby stanu wolnego.

Formularz “w sposób niedopuszczalny obarcza obywateli i obywatelki odpowiedzialnością za samodzielne wskazanie jakiego stanu cywilnego są w świetle polskiego prawa, przy jednoczesnym ryzyku, że za podanie danych nieprawdziwych zostanie im postawiony zarzut z art. 56 ustawy o statystyce publicznej” - piszą do GUS organizacje.

Apelują o zajęcie przez prezesa GUS jasnego stanowiska w tej sprawie. Oczekują też wprowadzenia takiego rozwiązania, aby osoby w małżeństwach jednopłciowych mogły określić się w spisie.

;
Na zdjęciu Julia Theus
Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze