0:00
0:00

0:00

"Uczestnicy demonstracji wyzywali nas od zarazy i zboczeńców. Część nie omieszkało nas poinformować, że tęczowe flagi są tu niemile widziane, a wiele po prostu patrzyło z obrzydzeniem. Znam ten wzrok - tak patrzą na nas kontrmanifestanci na Marszach Równości" - napisała Agata Kowalska dziennikarka radia TOK FM w prywatnym wpisie na facebooku po zakończeniu Marszu 1000 Tóg organizowanego przez środowiska prawnicze.

11 stycznia nawet 30 tys. osób (dane organizatorów) stawiło się pod Sądem Najwyższym w Warszawie i w marszu milczenia przeszło pod Sejm, by zamanifestować sprzeciw wobec tzw. ustawy dyscyplinującej.

Prawnicy przynieśli togi. Część z nich niosła je przewieszone przez ramię, inni - założyli je na siebie.

Przeczytaj także:

Jednak emblematem, który - już na etapie organizowania manifestacji - budził emocje, była tęczowa flaga. Z relacji Agaty Kowalskiej wynikało, że organizatorzy wielokrotnie zmieniali regulamin. Najpierw był zakaz, później otwarte zaproszenia, a w końcu: brak wzmianki.

Mój Marsz Tysiąca Tóg był bardzo smutny. Godzinę przed zrobieniem tego zdjęcia, gdy jeszcze stałyśmy pod Sądem Najwyższym, uczestnicy demonstracji wyzywali nas od "zarazy" i "zboczeńców". Ileś osób nie omieszkało nas poinformować, że tęczowe flagi są tu niemile widziane, a wiele po prostu patrzyło z obrzydzeniem. Znam ten wzrok - tak patrzą na nas kontrmanifestanci na Marszach Równości. Ale gdy tłum ruszył w stronę Sejmu i widoczne na zdjęciu panie mecenaski założyły togi, to ten cały ściek zniknął. I pojawiły się nawet głosy wsparcia. Przypadek?

Przed grudniowymi wiecami usiłowałam ustalić z Iustitia Polska - "Polish Judges" na ich FB i Twitterze, jaki jest status tęczowych flag w Warszawie. Milczeli uparcie. Choć ruch na ich stronie trwał. Dopiero PO demonstracji usłyszałam, że przeoczyli moje pytania i że tęczowe były mile widziane. Oficjalnej informacji, poza rozmową na moim TT, zabrakło. Przypadek?

Dyskusja wróciła w związku z Marsz Tysiąca Tóg. Dotarły do mnie sygnały, że regulamin wciąż jest zmieniany i to tylko w jednym punkcie - dotyczącym tęczowych flag. Przypadek? Raz w regulaminie widniał zakaz tęczy a raz zapis o przyzwoleniu na tęczę. Ten drugi zniknął szybciej, niż ten pierwszy. Sprawa pozostawała niejasna mimo moich konkretnych pytań. Podsumuję to jednym kolokwializmem: wili się jak piskorze.

Od sędziów (!) słyszałam w tym czasie argumenty, że ani ONR (!), ani LGBT nie mogą wnieść swoich flag. Że partie polityczne (!) też obowiązuje no-logo. I że żadna inna organizacja (!) też nie wejdzie z flagami. Że tu nie czas na demonstrowanie postulatów LGBT. I że damy pożywkę propagandowym mediom, które pokażą marsz w złym świetle. W jakim konkretnie? Nie uściślono.

Gdy w latach '80 w Wielkiej Brytanii trwały strajki górnicze, w Londynie zainicjowano akcję "Lesbians and gays support the miners". Miała wielki sens: obydwie grupy były dyskryminowane, bite, bezpodstawnie aresztowane, skazywane, opluwane w mediach, szkalowane przez polityków. Górnicy dostali wsparcie, a potem sami przybyli na londyński Pride - by jako jedna mniejszość w opresji wesprzeć drugą.

W 2020 roku w stolicy Polski elity prawnicze najwyraźniej wciąż nie rozumieją, na czym polega solidarność. Wolą nas wymazać, by nie narazić się na nieprzyjemności. A może po prostu część jest homofobami i nie chce widzieć obok siebie gejów i lesbijek. Pozbawieni tęczowych flag zamieniamy się przecież wg nich w monolit: w niekłujących w oczy hetero-obywateli. Zresztą ten argument też padał: "część środowiska prawniczego nie zgadza się z postulatami LGBT i ma do tego prawo". Czyli - przekładając z homofobicznego na nasze: część sędziów, adwokatów, radców itd. nie uznaje naszego prawa do ochrony, do życia rodzinnego, do bezpieczeństwa - i my musimy to uszanować.

Ale, ale. Obraz nie jest czarno-biały. W tym samym czasie w Poznaniu flagi tęczowe są nie tylko mile widziane, ale wręcz zapraszane na scenę. Ostatnio na grudniowym wiecu #wolnesądy do tłumów przemawiał Arek Kluk z Grupa Stonewall. I mówił: "To w Poznaniu prezydent Ryszard Grobelny zakazał Marszu Równości. Podobne decyzje podejmowali potem prezydenci Lublina i Gniezna. W obronie naszych praw stawały wolne sądy, równając z ziemią decyzje prezydentów. W czasach masowej nagonki na społeczność LGBT+ to wolne sądy są naszym ostatnim bezpiecznikiem. Dlatego my - jak kiedyś geje i lesbijki, którzy stanęli solidarnie z górnikami przeciwko rządom Margaret Thatcher - stoimy murem za sędziami." (źr. Gazeta Wyborcza). Poznań - Warszawa i mentalna przepaść wśród prawników.

Zamiast wypychać nas z demonstracji, kazać zniknąć, zwinąć (się), ujednolicić w tłumie, warszawskie elity prawnicze powinny zaprosić nas do wspólnego marszu. Mając w świadomości, że my za te tęczowe flagi obrywamy kamieniami. Albo jesteśmy opluwani. I lżeni. Ale wybrały drogę pośrednią, niegodną zawodu sędziego: oportunizm. I to ich niezdecydowana postawa, brak jasnego wskazania reguł naraziła mnie, moją żonę i nasze koleżanki prawniczki maszerujące z tęczowymi flagami na obraźliwe ataki.

A dlaczego tęczowe flagi są ważne? Widoczność gejów i lesbijek służy naszemu bezpieczeństwu (poza marszami na rzecz prawników, oczywiście). Osoby LGBTQ są w Polsce zasadniczo niewidzialne dla prawa. Dla szkół. Dla urzędów. Dla statystyk. Dla państwa. Jest kilka dróg walki o nasze bezpieczeństwo. Widzialność w mediach. Publiczne coming outy celebrytów. Inicjatywy ustawodawcze. Marsze i parady. Oddolna praca ngosów. I walka w sądach. Które to sądy, przecież wiemy, najczęściej swoimi wyrokami i tak spychają nas do niebytu. I - jak się okazuje - w Warszawie nie chcą widzieć wśród swoich sojuszników.

Iustitia: tęczowe flagi nie były zakazane

Rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iusitita" pytany przez OKO.press o to, czy tęczowe flagi faktycznie były niemile widziane, bo "narażały" sędziów, stanowczo zaprzeczył. "Mieliśmy wiele pytań o możliwość ich przyniesienia i wyraźnie odpowiadaliśmy, że

zachęcamy do przynoszenia flag biało-czerwonych i unii europejskiej, ale tęczowe emblematy nie są zakazane"

- tłumaczy sędzia Bartłomiej Przymusiński.

Skąd więc zmiana regulaminu? "Pierwsza wersja nie była z nami w pełni uzgodniona. Baliśmy się, że dopisek o możliwości przynoszenia tęczowych flag, zachęci do stawienia się z hasłami politycznymi. Mieliśmy sygnały, że oflagowane chcą przyjść m.in. młodzieżówki partyjne" - mówi OKO.press sędzia Przymusińki.

Przyznaje jednak, że decyzja faktycznie mogła nie być czytelna dla wszystkich.

Jednocześnie tłumaczy, że do organizatorów nie dotarły informacje o tym, że część uczestników padła ofiarą homofobii. "Wręcz przeciwnie. Po Marszu oglądałem wiele radosnych relacji. Jeśli jednak wystąpiły podobne sytuacje, to na pewno nie były to upomnienia ze strony organizatorów" - tłumaczy Przymusiński i dodaje, że dla "Iustitii" kwestia równego traktowania jest bardzo ważna.

"Nie ma praworządności, bez praw człowieka"

Adwokatka Emilia Barabasz na marsz przyniosła togę i tęczową flagę. "Jestem adwokatką i lesbijką, a wykonywany zawód jest dla mnie równie istotny jak moja cecha, z powodu której na co dzień doświadczam dyskryminacji" - mówi OKO.press i dodaje, że troska o praworządność jest nierozłączna z walką o równość.

"Byłam na Marszu okazać swoją solidarność z sędziami, którzy są teraz represjonowani. Wydarzenie odbywało się również pod hasłem »Prawo do Europy«, a jednym z obowiązków państw członkowskich, jest dbanie o prawa człowieka. Być może części społeczeństwa - także prawnikom - wydaje się, że niezawisłość sędziów i niezależność sądów wystarczą, by być częścią europejskiej rodziny. Dla mnie nie ma praworządności - bez praw człowieka".

Na marszu spotkała się z wyzwiskami i uwagami ze strony uczestników zgromadzenia. Kilka osób powołując się na regulamin upominało ją, mówiąc, że tęczowe flagi są na nim zakazane. Sytuacja zmieniła się, gdy ubrała togę. "Toga podziałała jak zbroja. Uczestnicy marszu przestali odnosić się do mnie negatywnie. Zapamiętałam też trzy sytuacje, w których dostałam wyrazy wsparcia.

Najbardziej wzruszył mnie sędzia z Olsztyna, który podszedł powiedzieć, że cieszy się, że przyszłam tu z tęczową flagą, bo to nasza wspólna sprawa"

- opowiada adwokatka.

Uważa też, że cała dyskusja nie jest oskarżeniem środowiska sędziowskiego o homofobię. "Kłopot polega tylko na tym, że zmiany regulaminu i niezdecydowanie organizatorów, pozwoliły części uczestników na niemiłe uwagi. Gdyby jasno postawili sprawę i powiedzieli: tęczowe flagi są mile widziane, być może część osób powstrzymała by się od komentarzy" - tłumaczy Barabasz.

Dodaje jednak, że nie zamierza podważać sensu marszu. "Czułam się tam wspaniale jako obywatelka i jako adwokatka. Czułam, że idąc w nim, robię coś słusznego. Warto jednak zadbać o to, by wydarzenia, które są organizowane w obronie praworządności, były dla wszystkich; żeby nie powtarzały się sytuacje, w której przedstawiciele najbardziej dyskryminowanych grup są wykluczani z udziału w nich lub obrażani" - mówi adwokatka.

"Tęczowa flaga to nasza tożsamość"

Bart Staszewski, aktywista LGBT, na Marszu 1000 Tóg zorganizował nieprawniczy "Tęczowy Blok". "»Iustitia« powinna jasno zająć stanowisko. Nie zrobiła tego i część osób poniosła konsekwencje niezdecydowania" - mówi OKO.press Staszewski. "Mnie spotkały same przyjazne gesty, ale nie wszędzie było tak kolorowo. Przykład powinien iść z góry. Na takim marszu absolutnie nie powinno być miejsca na homofobię.

Organizowały go środowiska, które szeroko mówią o obronie demokracji, wartościach, a często też o ochronie naszych praw.

Tym razem to my przyszliśmy tam stanąć w ich sprawie, w sprawie niezawisłości sędziowskiej, i powinniśmy móc czuć się tam bezpiecznie" - dodaje aktywista.

Jednym z argumentów, których używali przeciwnicy obecności tęczowych symboli na marszu, było potoczne: "wszędzie się z tą flagą wciśniecie".

"Flaga LGBT to nie logo korporacji czy partii, ale nasza tożsamość. Bez niej jesteśmy niewidoczni. 11 stycznia byliśmy tam, gdzie nasze miejsce, razem z sędziami" - mówi OKO.press Staszewski.

Na relacje uczestników marszu, którzy spotkali się z homofobią, zareagowała "Akcja Demokracja". "Od lat wychodzimy na ulice bronić niezależności wymiaru sprawiedliwości i naszego prawa do sądownictwa wolnego od wpływów polityków.

Dziękujemy społeczności LGBT za obecność i wsparcie podczas Marszu 1000 tóg i wszystkich innych demonstracji. Wasza obecność i zaangażowanie w walkę o wolne sądy są ważne, a miejsce tęczowej flagi znajduje się obok biało-czerwonej i europejskiej! To powinno być poza wątpliwością!

Rolą organizatorów i osób uczestniczących w demonstracji jest stworzenie bezpiecznej przestrzeni, która jest wolna od dyskryminacji i przyjazna dla osób LGBT+. Każdy, komu bliskie są hasła prawa do niezawisłości i prawa do Europy, powinien czuć się mile widziany" - napisali 13 stycznia na facebooku.

Stanowisko w sprawie zajął też Ogólnopolski Strajk Kobiet.

;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze