Co roku w okolicach 1 listopada na chodniku przed Cmentarzem Bródnowskim rozłożone są dziesiątki stanowisk handlarzy. Nikt, kto przyjechał odwiedzić grób zmarłej bliskiej osoby, nie musi się martwić, że zostanie bez kwiatów lub znicza. W tym roku handlarzy jest garstka.
Gdy przyjeżdżam pod cmentarz o godzinie 14:00, przy zamkniętym wejściu od strony ulicy św. Jacka Odrowąża stoi tylko jedno stanowisko. Klientów brak. Kilka osób powoli chowa towar do samochodu. Atmosfera jest nerwowa, „co mam sprzedawać, jak jest zamknięte” – mówi kobieta przez telefon. Rozmawiać nie chcą. „My jesteśmy zmęczeni, my mamy dość” – słyszę tylko.
To tylko jedna z setek podobnych scen, jakie odbywają się pod cmentarzami w całej Polsce. Winę za tę sytuację ponosi rząd. Po najgorszym koronawirusowym tygodniu od początku epidemii i po tygodniu największych protestów społecznych w czasie rządów PiS, ekipa Mateusza Morawieckiego postanowiła dodać do tego gniew handlowców spod cmentarzy.
Do ostatniej chwili: nie zamkniemy
Jeszcze „za pięć dwunasta” rząd twierdził, że cmentarzy nie zamknie. 19 października rzecznik rządu Piotr Müller apelował jedynie, żeby wizyty na cmentarzach rozłożyć na kilka dni. Zamiast z epidemiologami, rząd prowadził na temat zamknięcia cmentarzy rozmowy z episkopatem. Dzień przed decyzją Jacek Sasin oznajmiał w RMF FM, że dalsze obostrzenia nie są planowane.
W tym czasie tysiące handlowców szykowało się do trzech najważniejszych dni w roku. W piątek rano kancelaria premiera zapowiedziała wspólną konferencję prasową z ministrem zdrowia na 15:30. Premier co tydzień, na koniec tygodnia, opowiada o nowych obostrzeniach. Dwa tygodnie wcześniej konferencja odbyła się w czwartek. Tydzień temu – w piątek przed południem. Tym razem nowe wieści Polacy mieli usłyszeć o 15:30. Ale premier, jak co tydzień, na konferencję się spóźnił. Po 16:00 usłyszeliśmy: 31 października, 1 i 2 listopada cmentarze będą zamknięte.
„Usiadłem i płakałem”
„Byłem zdruzgotany. Komunikat dostaliśmy tak późno, że nie dało się w żaden inny sposób zareagować, niczego zaplanować” – opowiada nam Mariusz Kacprzak, producent kwiatów – „Zwykle, co roku cała sprzedaż tego, co produkujemy całe pół roku, odbywa się w ciągu dwóch, trzech dni. Wtedy całą rodziną pracujemy na okrągło, bo to jest rodzinny interes. Wczoraj ręce nam opadły”.
Inny ogrodnik, Krzysztof Hermanowski, mówi: „Usiadłem i zacząłem płakać. Nawet jak teraz mówię, to mi się w gardle gula robi. Sadziłem te kwiatki od wiosny, pielęgnowałem, a oni mi mówią, że zamykają cmentarze. A to wszystko na jakąś godzinę przed budowaniem stoiska. Bo to się całą noc stawia, żeby ładnie wyglądało. Trzy tunele towaru, pół roku roboty i co?”.
Warszawa rusza na pomoc
Z mężczyznami rozmawiam na chodniku przy ulicy Marszałkowskiej. To jeden z sześciu punktów, które zaplanował warszawski magistrat dla sprzedawców, aby mogli sprzedać swój towar. O godzinie 13:00 wzdłuż chodnika przy Domach Towarowych Centrum stoją czterej sprzedawcy. W dwóch innych punktach w okolicy, wyznaczonych przez prezydenta Trzaskowskiego – na ulicy Chmielnej i Brackiej – nie spotkałem nikogo. Po 14:00 byłem też w punkcie obok metra Ratusz Arsenał. Również pustki.
Przed 15:00 prezydent Trzaskowski opublikował na Twitterze filmik w jednym z punktów. Widać na nim kilku kupców.
Trudno mieć o to do miasta pretensje – tak spontaniczna akcja jest trudna do wypromowania. A nawet ci, którzy z niej skorzystają, nie mogą być pewni, że uda im się chociażby odzyskać włożone w kwiaty koszty.
„Straty liczę w dziesiątkach tysięcy”
„Zostaliśmy oszukani. My na szczęście nie jesteśmy jeszcze takim wielkim producentem. Mamy 700 sztuk kwiatów” – mówi OKO.press Mateusz Świetlik, jeden ze sprzedawców – „Ale znam przypadek handlarza spod Sandomierza, który produkuje 10 tys. sztuk. I tunele z kwiatami zostały pełne, a straty liczą w setki tysięcy.
Mamy jeszcze znicze, więc sam towar to jest 15-20 tys. kosztów. Zniczy nie mamy ze sobą, bo usłyszeliśmy rano o akcji i natychmiast przyjechaliśmy z tym, co było już załadowane”.
Krzysztof Hermanowski:
„Straty liczę w dziesiątkach tysięcy. Jak teraz sprzedam chryzantemy, to moja rodzina żyje ze mną za to do wiosny, aż się nie zaczną bratki i następne kwiaty. Jeżeli chryzantem nie można sprzedać, to ja muszę iść do banku i się zapożyczyć, żeby mieć co włożyć do garnka.
Dzięki Bogu, że tutaj stoję i ludzie dobrej woli przyszli coś kupić, to może uda się jakoś przetrzymać. Ja tutaj obniżam cenę jak się da, byle zeszło”.
„Może uda się wyjść na zero”
Mariusz Kacprzak mówi, że chryzantemy to podstawa jego działalności. Firmę przejął po ojcu, w branży działa 25 lat.
„Chryzantemy schodzą właściwie tylko na początku listopada. Po drugim dramatycznie tracą na wartości, może uda się wtedy je sprzedać po kosztach, nic więcej. Dla mnie to jest koszt kilkudziesięciu tysięcy złotych. Import sadzonek, trzeba to nawodnić, opryskać – to jest praca kilku osób. Produkcję trzeba zaplanować tak, żeby wykwitły dokładnie na 1 listopada. A potem dwa-trzy dni na sprzedanie wszystkiego. Mam nadzieję, że dzięki tej akcji uda się odzyskać koszty i wyjść na zero”.
Jeśli ktoś ma taką możliwość, warto w najbliższych dniach pamiętać o producentach chryzantem i sprzedawcach zniczy. Akcje solidarnościowe prowadzone są w całej Polsce. Pomagają też samorządowcy. Burmistrz Chełma zapowiedział, że zakupi kwiaty od lokalnych sprzedawców i zasadzi je na terenie miasta. O wykupowanie kwiatów apelował prezydent Wrocławia Jacek Sutryk.
Za późno, jak zwykle
30 października premier ograniczył się do oznajmienia, że handlowcy, którzy wykażą straty, otrzymają rekompensaty. „Szczegóły będą zaprezentowane w przyszłym tygodniu” – napisał na Twitterze. Nie wiemy więc, jakie będą to rekompensaty, czy pokryją koszty, czy pozwolą też odbić się od dna? Jak wykazywać stratę? Handlowcy zadają sobie te pytania, a cierpliwość i zaufanie wobec rządu jest na bardzo niskim poziomie.
Mateusz Świetlik: „Liczymy, że trochę sprzeda się tutaj dziś i jutro, a może jeszcze we wtorek, pod cmentarzem, jak otworzą. Chociaż chodzą już pogłoski, że przedłużą to od razu o kolejne dwa tygodnie. Tak się nie robi”.
W sobotę po południu premier napisał na Facebooku:
„Uwaga, to bardzo ważne.
Zgodnie z moją wczorajszą deklaracją o pomocy dla tych handlowców, którzy ucierpią w związku z zamknięciem cmentarzy, podjąłem następujące decyzje:
terenowe oddziały ARiMR i KOWR odkupią od producentów i sprzedawców kwiaty i rośliny, które byłyby sprzedawane w tych dniach przed cmentarzami”.
Chodzi o Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa i Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa. To po raz kolejny pokazuje brak wyobraźni rządzących i brak planu w walce z epidemią. Nie tylko nie poinformowali o zamknięciu cmentarzy z wyprzedzeniem, co można było zrobić, ale nie przewidzieli skutków takiej decyzji. Gdyby rząd zdawał sobie sprawę z tego, jakie będą jej konsekwencje, premier zaprezentowałby plan na rekompensaty już w piątek. Na razie rząd zamiast zapobiegać, wkracza z deklaracją pomocy dopiero, gdy widzi, że jego działania powodują koszty finansowe i społeczne. A w międzyczasie – nomen omen – kwitnie międzyludzka solidarność.
„Ludzie się solidaryzują, i jesteśmy bardzo wdzięczni – i ludziom, i miastu za tę akcję i gest poparcia” – mówi jeden ze sprzedawców. Rząd najprawdopodobniej tej wdzięczności już nie dostanie, nawet jeśli rzeczywiście pomoże.
Ogłoszenie zamknięcia cmentarzy na godziny przed to akurat najlepszy możliwy termin. Zamykamy by uniknąć skupisk ludzi, ciekawe natomiast co by się stało gdyby to ogłoszono np. w środę? Pewnie w czwartek i piątek nekropolie przeżywałyby oblężenie.
O ile faktycznie rząd był nieprzygotowany tak reakcja platformerskich samorządowców to już w ogóle kataklizm. Aż człowiek się dziwi ,że PO i PiS razem mają ponad 60% poparcia w każdym możliwym sondażu.
Wrocław – Sutryk się dziwi dlaczego, a wystarczyło użyć mózgownicy. Oczywiście pojechał wykupić kwiaty i zachęca ludzi – już to widzę jak wrocławianie masowo kupują. Akurat mieszkam w okolicy cmentarza Osobowickiego i tłumów podążających za swoim prezydentem nie widzę. Jak zwykle pusta gra.
Warszawa – pomysł z wydzieleniem miejsc na stoiska w środku miasta też średni. Prezydent Trzaskowski powinien nieco popisać się wiedzą z logiki i ekonomii. Jeśli człowiek nie idzie na cmentarz to nie kupuje zniczy i chryzantem. Proste.
Obu ośmieszył burmistrz Chełma, dziwnym trafem nie będący członkiem PO. Naprawdę wątpię czy ci handlarze będą pamiętali bezsensowny bełkot partyjnych funkcjonariuszy PO.
ble blee bleee…
Czas na klepsydry śmierci politycznej dla kaczoziobrystów.
Jebać Grzegorza Swobodę!
– W internecie bez orgazmu. Wykrzykniki kaczoziobrystów nieźle robią. Super. Ohhhh… Mhmm… Achhh….
Wreszcie przeczytałam coś sensownego. Bardzo dziękuję !
Jebać Krystynę Perlińską!
"… na godziny przed to akurat najlepszy możliwy termin" – chcesz wiedzieć, czym w moim mieście skutkował taki termin ogłoszenia zamknięcia? Mam z mieszkania widok na cmentarz – dosłownie kwadrans po ogłoszeniu MM zaczęło się. Pytasz co? A jak myślisz? Do późnych godzin wieczornych tłumy – pewnie niewiele mniejsze niż zwykle 1 listopada. Nie wiem, jak to wyglądało gdzie indziej, ale wielkiej wyobraźni nie trzeba, by odgadnąć…
Co do reakcji samorządowców? A co mieli zrobić? Piszesz, że burmistrz Chełma się popisał? Spoko. Problem polega na tym, że on jest dla PiSu swój, więc jego za to nie ruszą. Natomiast gdyby Trzaskowski wydał kilka baniek na skup chryzantem, to by go później – takie moje przypuszczenie – Izba Obrachunkowa przeczołgała za taki wydatek. Zresztą w miastach władze powydawały kasę choćby na przygotowanie transportu miejskiego pod odwiedzających cmentarze – kasę która teraz wylądowała w błocie…
I jeszcze jedno – twoją teorię o przewadze jak najpóźniejszego ogłoszenia zamknięcia dałoby się może jakoś obronić, gdyby nie to, że właściwie każde działanie tego rządu w czasie pandemii jest zapowiadane dokładnie w ten sam sposób.
Jebać Andrzeja Mrozika!
a może by tak solidarnie kupić kwiaty i znicze tak jakbyśmy kupowali gdyby były otwarte cmentarze przecież mamy gdzie je zanieść. Skoro mordują nam kraj niszcząc i dewastując wszystko co stanie im na przeszkodzie, urządzając kobietom piekło a osobom LGBT "strefy wolne od LGBT" zanieśmy im te wszystkie kwiaty zapalmy znicze takich miejsc jest pełno – Kwatera Główna na Żoliborzu, Trybunał Konstytucyjny, Rada Ministrów, siedziba PiS, siedziba oposa, Sejm i Senat …. będzie i solidarnie i symbolicznie.
Ja nie mam wątpliwości, że decyzja o zamknięciu cmentarzy była podjęta i ogłoszona tak późno ze zwykłej złośliwości, żądzy zemsty na Polakach, że śmią protestować. Oczywiście Pan lepszy ból sobie przyjedzie spokojnie, bezpiecznie i wygodnie a jakby były tłumy to limuzyna musiałaby rozjeżdżać ten gorszy sort Polaków.
Oczywiście Mateuszek kłamczuszek coś tam obiecał ale obawiam się, że jeśli uruchomi skup interwencyjny oczywiście ze środków publicznych to koszty będą ogromne a ogrodnicy dostaną jałmużnę na otarcie łez za to dobry interes zrobi ktoś związany z PiS (mamy przykłady wybory kopertowe, respiratory Szumowskiego, nawet środki ochrony medycznej jak sprowadzili to w sposób skrajnie niegospodarny)
Najlepszym rozwiązaniem będzie społeczny skup interwencyjny – a Chryzantemy damy władzy w ramach podziękowania za dotychczasowe starania – dajmy im kwiaty zanim oni sobie dadzą premie
Jebać Marcina Gałązkę!
My tu gadu gadu a tymczasem:
ORDO IURIS WYRZUCONE Z BIUROWCA W BRUKSELI
Najemca budynku, w ktorym miesci sie brukselskie biuro Ordo Iuris, wypowiedział jej umowe najmu. To sukces Solidarity Action Brussels, mlodej organizacji antydyskryminacyjnej. W pismie od managerki budynku pada stwierdzenie, ze umowa zostaje wypowiedziane w zwiazku z zaangazowaniem Ordo Iuris w ograniczanie praw kobiet w Polsce. Dziewczyny zbieraja aktualnie podpisy pod petycja o delegalizacje Ordo Iuris w Belgii.
Warto dodac, ze jest to bardzo droga lokalizacja w ekskluzywnej dzielnicy. Trwaja ustalenia jakie koszty ponosil OI na utrzymanie tego przyczolka.
Jebać Zbigniewa Winiarskiego!
Hurrrraaaaaaaa!!! Sekciarstwo samo się postarało o swoją docelową stację – wysypisko.
"Handlarzy jest garstka..", która sobie uzurpuje prawo decydowania o ryzyku choroby lub śmierci.
Jebać Andrzeja Maciejewicza!
Mają szczęście że rządzi PiS. PO już dawno temu wprowadziło by stan wyjątkowy i walcie się przedsiębiorcy!
AAAAAAAAAAHAHAHAHAHA!!!
Nie ośmieszaj się tekstami, co by było gdyby, bo mamy Pis i jest szambo. Gospodarka w ruinie. Niedługo Kaczora na taczkach wywiozą.