0:000:00

0:00

„Gazeta Wyborcza” publikuje dziś pierwszą z „taśm Kaczyńskiego”. Rozmowa prezesa PiS z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem, jego tłumaczką i Grzegorzem Tomaszewskim, ciotecznym kuzynem Kaczyńskiego, członkiem rady nadzorczej spółki Srebrna, dotyczy głównie inwestycji planowanej przez tę spółkę.

Jej większościowym udziałowcem jest fundacja Instytut im. Lecha Kaczyńskiego, w której radzie zasiada Kaczyński. W samej Srebrnej prezes PiS nie pełni żadnych funkcji, ale - jak wynika z nagrania - to on ma w niej decydujący głos.

Srebrna chce wybudować w centrum Warszawy biurowiec - dwie 190-metrowe wieże (nazywane w rozmowach „bliźniakami” lub „K-Towers”, od pierwszej litery nazwiska braci Kaczyńskich). Mają się w nim mieścić m.in. apartamenty, hotel i siedziba Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego.

Inwestycja od początku budzi jednak ogromne kontrowersje. Jak wynika z nagranej rozmowy, by uniknąć publicznych debat na ten temat, do realizacji projektu po cichu powołano spółkę celową Nuneaton sp. z o.o. spółka komandytowa. Srebrna została jej udziałowcem. Członkiem zarządu Nuneaton jest Gerald Birgfellner (daleki powinowaty Kaczyńskiego).

To on miał przygotować inwestycję. Według "Wyborczej", do wiosny 2018 roku przedstawił „projekt architektoniczny, strategię realizacji, wycenę nieruchomości, prowadził negocjacje z wykonawcami poszczególnych etapów, zatrudnił prawników, architektów itp.”.

W połowie 2018 roku projekt został jednak wstrzymany. Jak wynika z nagrania - prezes Kaczyński obawiał się, że stanie się on argumentem dla politycznych przeciwników PiS, a jeśli jego partia przegra wybory w Warszawie i wybory parlamentarne w 2019 roku - jej oponenci nie dopuszczą do budowy biurowca.

Mimo że Birgfellner poniósł już koszty związane z przygotowaniem inwestycji, Srebrna nie chciała zwrócić mu pieniędzy.

27 lipca 2018 biznesmen spotkał się więc z Kaczyńskim, by prosić go o interwencję. Prezes PiS tłumaczył jednak, że Srebrna nie może zwrócić Birgfellnerowi wydatków. I zaproponował, by biznesmen dochodził swoich należności na drodze sądowej. Razem z Tomaszewskim przekonywali go, że jeśli wygra proces, będą mieli podstawę, by mu zapłacić.

Jak wynika z publikacji "Wyborczej" - biznesmen do dziś nie odzyskał pieniędzy. Nie wiadomo o jaką dokładnie kwotę chodzi.

Przeczytaj także:

Nieznany Jarosław Kaczyński

Nie wiemy jeszcze, czego dotyczą i jaki przebieg miały pozostałe nagrane rozmowy Kaczyńskiego. Trudno przewidzieć więc skutki ich ujawnienia. Już dziś, po publikacji pierwszego nagrania, można powiedzieć jednak jedno: odsłania ono nieznaną dotąd twarz prezesa PiS.

Od lat prezesa PiS oglądamy i słyszymy prawie wyłącznie w sytuacjach oficjalnych i kontrolowanych przez niego: gdy występuje w Sejmie lub podczas rozmaitych zgromadzeń (miesięcznic czy konwencji partyjnych), wygłaszając ułożone z góry przemowy, powtarzające się i przewidywalne.

Nawet gdy występuje w mediach, nie zostawia niczego przypadkowi: wywiadów udziela tylko zaufanym dziennikarzom, którzy nie zadadzą mu niewygodnych pytań, nie wprawią z zakłopotanie.

Maska spada bardzo rzadko. Tak było na przykład w lipcu 2017 roku, gdy podczas sejmowej debaty o ustawie o Sądzie Najwyższym, poseł Borys Budka (PO) wytykał Kaczyńskiemu, że dopóki żył jego brat - "nie odważył się podnieść ręki na wymiar sprawiedliwości".

Wytrącony z równowagi Kaczyński, wtargnął wówczas "bez żadnego trybu" na mównicę i krzyczał: "Nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego świętej pamięci brata. Zniszczyliście go! zamordowaliście go! jesteście kanaliami!"

W rozmowie, którą opublikowała "Wyborcza", Kaczyński nie ma tej codziennej, publicznej maski.

Człowiek, dla którego pieniądze nie mają znaczenia?

W mediach - nawet krytycznych wobec PiS - Kaczyński opisywany jest często jako ideowiec. Człowiek, dla którego polityka jest służbą, który nie dorobił się w życiu majątku i dla którego sprawy finansowe są drugorzędne.

Symbolem dystansu do świata finansów i pieniędzy, wielokrotnie przywoływanym w mediach, było przez wiele lat to, że prezes PiS nie miał konta w banku. Media przywoływały również często historię pożyczki, którą prezes PiS musiał zaciągnąć na leczenie matki u Janiny Goss (członkini zarządu spółki Srebrna) i którą spłaca do dziś. Publikowano też zdjęcia wymagającego pilnego remontu domu Kaczyńskiego.

Rozmowa z austriackim biznesmenem pokazuje inne oblicze Kaczyńskiego: także biznesmena. Doskonale zorientowanego w interesach nie tylko spółki Srebrna, ale kurii warszawskiej czy o. Rydzyka. Żywo zainteresowanego pomysłami duchownego na prowadzenie deweloperskich biznesów. Twardo negocjującego w sprawie zapłaty za usługi Birgfellnera.

Pieniądze i majątek nie są jednak dla Kaczyńskiego celem, lecz środkiem do celu - którym jest władza. Gdy prezes PiS dochodzi do wniosku, że projekt budowy biurowca jest zbyt ryzykowny ("nie do obrony" w kampanii wyborczej), decyduje o jego zawieszeniu. Zapowiada jednak, że w przyszłości można do niego wrócić.

Walczący z „układem” i „szarą siecią”?

Przez wiele lat jednym z najważniejszych haseł Kaczyńskiego była walka z „układem” i „szarą siecią”, czyli niewidocznymi dla niewtajemniczonych powiązaniami polityczno-gospodarczymi.

W 2006 roku w wywiadzie-rzece „O dwóch takich. Alfabet braci Kaczyńskich”, prezes PiS mówił: „Naszym celem jest rozbicie układu sterującego życiem politycznym, gospodarczym, w jakimś sensie społecznym”.

I tłumaczył, że w Polsce działają układy wywodzące się z PRL, „ale są też układy, które z komunizmem bezpośrednio się nie wiążą. Oparte na powiązaniach osobistych, często rodzinnych".

Z nagrań ujawnionych przez "Gazetę Wyborczą" wynika, że Kaczyński sam stworzył własny „układ”, w którym kluczowe są nieformalne powiązania i działania.

  • Choć nie pełni żadnych funkcji w spółce Srebrna - brał udział w podejmowaniu decyzji dotyczących jej inwestycji i to on prowadził negocjacje w jej imieniu.
  • W biznes zaangażowani są członkowie jego rodziny - cioteczny brat (Grzegorz Tomaszewski) i jego daleki powinowaty - Gerald Birgfellner.
  • Projekt inwestycji prowadzony był w tajemnicy, by nie dowiedziała się o nim opinia publiczna i przeciwnicy polityczni.
  • A pieniądze na jej realizację (według „Wyborczej” - około 300 mln euro) miał zapewnić państwowy bank, podlegający rządowi wyłonionemu przez partię Kaczyńskiego. Prezesem banku jest dziś Michał Krupiński, protegowany Zbigniewa Ziobry, wcześniej szef PZU.

Orędownik rozdziału polityki i biznesu?

W swojej karierze Kaczyński wielokrotnie krytykował bliskie związki polityki i biznesu. Szczególnie ostro atakował "peerelowską nomenklaturę", a potem "układ PO".

Ale - jak wynika z nagranej rozmowy - sam, będąc prezesem rządzącej partii, równocześnie aktywnie angażuje się w działalność biznesową.

Nie ukrywa przed swoim rozmówcami, że jest ona ściśle uzależniona od sytuacji politycznej. Gdy austriacki biznesmen i jego tłumaczka przedstawiają prezesowi dokumenty dotyczące zrealizowanych zadań i przypominają, że przekazali je już władzom Srebrnej, Kaczyński mówi, że inwestycja została wstrzymana przez "operację [Jana] Śpiewaka", który "postawił zarzuty: partia buduje wieżowiec" i "że to są w ogóle obyczaje azjatyckie".

Prezes uznaje, że sprawa jest "nie do obrony" w przypadku politycznego ataku. A poza tym inwestycja zostałaby zablokowana przez jego politycznych oponentów. "Nie dostaniemy wuzetki [warunków zabudowy, bez których nie można rozpocząć inwestycji], jak nie wygramy tych wyborów" - mówi.

Kaczyński nie wyklucza jednak, że kiedyś inwestycja zostanie wznowiona. "Powrót projektu jest możliwy, tylko jeżeli będzie bardzo dobry zbieg okoliczności, dlatego w Warszawie wygrać będzie bardzo trudno. W Polsce łatwiej, ale też niełatwo, natomiast, ale to jest dużo bardziej prawdopodobne, niż wygrać w Warszawie" - tłumaczy.

;

Udostępnij:

Bianka Mikołajewska

Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.

Komentarze