0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Bartosz Banka / Agencja Wyborcza.plBartosz Banka / Agen...

Generalny strajk w ZUS-ie ma rozpocząć się 26 czerwca. Taką decyzję związkowcy motywują przede wszystkim dramatycznymi warunkami pracy i niskimi zarobkami. Obowiązków przybywa, a pieniędzy nadal mało — argumentują działacze. A więc czy czeka nas urzędniczy paraliż, którego efektem będzie wstrzymanie wypłat świadczeń — w tym na przykład 500+? Wiele wskazuje na to, że wcale tak nie będzie.

Generalny strajk na 160 osób?

Bunt ogłosiła tylko jedna z kilku działających przy Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych organizacja pracownicza. To Związkowa Alternatywa (ZA) - według danych rządu i władz państwowego ubezpieczyciela najmniejszy ze związków zrzeszających pracowników ZUS. Rzecznik Rady Ministrów Piotr Muller na antenie Radia Zet przekazywał, że w Zakładzie przystąpiło do niego niewiele powyżej 160 osób. Do tego organizacja nie jest uznawana przez pracodawcę. Ten tłumaczy, że w czasie zgłaszania związku jeden z dokumentów podpisała osoba „nieumocowana” do jego reprezentowania. ZA twierdzi, że przekazała kompletną dokumentację, a ZUS tłamsi inicjatywę chcących zrzeszać się pracowników.

Mimo to Związkowa Alternatywa nadal próbuje działać w ZUS-ie, naciskając na zaostrzenie kursu wobec pracodawcy. Już w zeszłym roku było głośno o możliwości zorganizowania strajku w Zakładzie. Za każdym razem inicjatorami dyskusji byli członkowie Alternatywy. Reszta organizacji, w tym „Solidarność” i Związek Zawodowy (ZZ) Pracowników ZUS, przyglądała się sytuacji z boku, prowadząc odrębne spory z pracodawcą. Podobnie jest teraz — nawet po zwolnieniu liderki ZA w ZUS-ie.

Strajk w ZUS-ie przez zwolnienie liderki związkowej

Ilona Garczyńska wypowiedzenie otrzymała 25 maja. Pracodawca twierdzi, że mógł ją zwolnić — w końcu ZA nie figuruje w spisie organizacji pracowniczych działających w ZUS-ie. Władze Związkowej Alternatywy twierdzą z kolei, że pozostają w sporze zbiorowym z Zakładem, a zwolnienie liderki daje im argument do ogłoszenia strajku generalnego.

"Główne zarzuty wobec Garczyńskiej dotyczą krytyki antypracowniczych działań pracodawcy oraz nawoływania do akcji protestacyjnych. To bulwersujący przejaw bezprawia i zamordyzmu PiS-owskiej władzy, a zarazem zamknięcie rozmów w prowadzonym w ZUS sporze zbiorowym naszego związku z pracodawcą” - piszą w oświadczeniu działacze ZA.

"Dlatego do naszych żądań płacowych dwa kolejne: przywrócenie mnie do pracy i odwołanie kierującej ZUS-em Gertrudy Uścińskiej” - mówi OKO.press Garczyńska, której zwolnienie przelało czarę goryczy i zaważyło na decyzji o strajku.

Wypowiedzenie za "szkalowanie dobrego imienia ZUS-u"

Rzecznik ZUS-u stawia sprawę jasno: liderka ZA została zwolniona, bo sobie na to zasłużyła. Do tego o żadnym strajku nie może być mowy, a jeśli ktoś odejdzie od biurka, to nie będzie to miało praktycznie żadnego znaczenia — twierdzi Paweł Żebrowski.

"Alternatywa to jeden z najmniejszych związków zawodowych w ZUS. Skupia bowiem niewiele ponad 160 członków. Dla porównania w ZUS pracuje ponad 40 tys. pracowników. Przyjęcie dziś tezy tegoż związku to tak jakby na podstawie informacji jednego dziennikarza powiedzieć, że redakcja kończy swoją działalność” - mówi nam Żebrowski. Jak twierdzi, pracodawcy skończyła się cierpliwość do Garczyńskiej. Liderka ZA miała nie wypełniać swoich obowiązków, rozpowszechniać nieprawdziwe informacje i szkalować dobre imię ZUS-u.

„Działania pracownicy mogą skutkować obniżeniem bądź nawet utratą wiarygodności Zakładu, a także utratą zaufania do Zakładu jako instytucji o istotnym znaczeniu dla funkcjonowania państwa i społeczeństwa” - mówi OKO.press rzecznik Zakładu. Jeden z najcięższych podanych przez niego zarzutów wobec Garczyńskiej mówi o próbach „dyskredytowania” innych związków zawodowych.

Strajk według ZUS-owskich władz jest nie tylko nieuzasadniony, ale i nielegalny. Podstawowym warunkiem jego przeprowadzenia jest zorganizowanie referendum, w którym zagłosuje przynajmniej połowa pracowników. O takich planach na razie jest cicho.

"Na obecnym etapie dialogu wszelkie akcje protestacyjne są niezgodne z prawem" - odpowiada nam twardo Żebrowski.

Związkowy rozłam, strajk w ZUS-ie niepewny

O kontakty z Alternatywą zapytaliśmy w „Solidarności” i ZZ Pracowników ZUS. Ich działaczki na temat ZA wypowiadają się raczej chłodno. Zarzucają swoim kolegom braki organizacyjne i niechęć do współpracy.

"Związkowa Alternatywa na razie buja w obłokach. Informacja o strajku żyje swoim życiem, poza Zakładem, zazwyczaj w mediach, na portalach społecznościowych” - mówi nam Regina Borkowska z zakładowej „Solidarności”. Jak podkreśla, o żadnym wspólnym strajku nie ma mowy. Poszczególne związki pozostają w odrębnych sporach z pracodawcą. Nie ma wspólnego komitetu protestacyjnego. Borkowska nie wyklucza jednak, że w przyszłości w ZUS-ie dojdzie do paraliżującego pracę strajku. Ale trzeba go zrobić z głową — podkreśla działaczka. Jak twierdzi, na razie ZA nie przedstawiła nawet harmonogramu działań poprzedzających strajk.

”To nie jest tak, że w ZUS-ie jest bardzo dobrze. Solidarność punktuje pracodawcę na przykład za warunki pracy, niskie wynagrodzenia i wadliwy system informatyczny. Podejmujemy działania, ale nie robimy tego poprzez media. Przede wszystkim trzeba się organizować wewnętrznie, a nie tylko próbować zaistnieć na pierwszych stronach portali. Nie można jedynie rzucić hasła: robimy strajk, bo nam jest źle i na tym poprzestać” - powiedziała OKO.press związkowczyni. Ilona Garczyńska nie kryje: w związkach jest rozłam.

"Nieoficjalnie dochodzi do nas, że inne związki nigdy nie uznają tego strajku, bo pracodawca uznał nasze działania za nielegalne" - mówi liderka ZA.

Remedium na problemy? Dodatkowe nadgodziny

O tym, że pracownikom Zakładu jest źle, wszystkie związki mówią jednym głosem. Lista bolączek jest długa, jednak podstawowym problemem pozostają niskie płace. Według kierownictwa nie są one takie złe: w 2021 roku było to średnio powyżej 4,8 tys. brutto, czyli o ponad półtora tysiąca więcej niż pięć lat wcześniej. W liście ZZ Pracowników ZUS do premiera czytamy, że te szacunki są zawyżone — w obliczenia włączane są na przykład nagrody jubileuszowe czy odprawy emerytalne. Średnią zarobków podwyższają też wysokie gaże władz ZUS-u.

"Rozmawiamy o zarobkach na naszym wewnętrznych forum w internecie. Te niezłe o 3100, 3300 na rękę” - powiedziała nam Garczyńska. Według ankiety przeprowadzonej wśród ZZ Pracowników ZUS już 5010 złotych brutto może uchodzić za astronomiczną kwotę — tylko zarabia zaledwie 5,1 proc. przepytanych. Płace są niskie, a obowiązków coraz więcej — twierdzą działacze.

Przeczytaj także:

"Pracodawca jako remedium na poprawę warunków płacy i pracy, proponuje zwiększyć limit godzin nadliczbowych z kodeksowych 150 w roku do 300. Warunki pracy na stanowiskach pracowników również pozostawiają wiele do życzenia, w szczególności w trakcie upałów” - piszą członkowie ZZ Pracowników ZUS w liście do Mateusza Morawieckiego.

Według nich nie pomagają elektroniczne systemy automatycznego wypłacania niektórych świadczeń — na przykład 500+, którego obsługą obciążono ZUS w tym roku. W sprawność ZUS-owskich systemów wierzy za to rzecznik rządu. W razie generalnego strajku to one uratują nas przed paraliżem — mówił Piotr Müller w Radiu Zet. Związkowcy odpierają, że bez pracownika i tak ani rusz. Jak twierdzą, automat bardzo często nie daje rady, kiedy trzeba zweryfikować niektóre dane — na przykład w przypadku rozwodu rodziców.

Podwyżki tak, ale co do kwoty nie ma zgody

Dlatego wszystkie związki chcą podwyżek powyżej proponowanych przez zarząd 300 złotych. Na tyle starczy środków w funduszu wynagrodzeń — twierdzi kierownictwo. Związkowcy z zarejestrowanych w ZUS-ie organizacji ripostują, że negocjacje powinny zaczynać się od kwoty 500 złotych. Pieniędzy za zgodą Sejmu może dosypać rząd.

Regina Borkowska twierdzi, że propozycja o przynajmniej 500-złotowej podwyżce powinna niedługo pojawić się na stole — choć na razie nie podaje konkretów zbliżającego się porozumienia. Taki wzrost wynagrodzeń nie zadowoli członków Związkowej Alternatywy. Ci postulują wielokrotnie wyższe podwyżki — aż o 60 procent.

„To od półtorej do dwóch tysięcy złotych na pracownika. Oczywiście mówimy o kwocie netto” - mówi nam Garczyńska. Co na to pracodawca? O takich kwotach nie ma sensu dyskutować - wynika z odpowiedzi rzecznika Zakładu. Realizacja tego postulatu "w sposób oczywisty przekracza możliwości finansowe Pracodawcy. Budżet Zakładu Ubezpieczeń Społecznych jest ustanawiany w parlamencie. Nie mniej jednak zarząd ZUS zabiega stale zabiega o to, aby zwiększyć środki na wynagrodzenia pracowników" - mówi nam Żebrowski.

Liderka niewielkiej organizacji twierdzi, że zapowiedziany przez nią strajk w ZUS-ie i tak może doprowadzić do paraliżu. Na zrzeszających kilkanaście tysięcy osób pracowniczych forach według niej wrze, a propozycja odejścia od biurek jest przyjmowana z entuzjazmem.

"W ankietach na wewnętrznych forach mamy deklarację udziału nawet 90 proc. użytkowników. Ludzie są zdeterminowani do tego stopnia, że nie będą przejmowali się opinią pracodawcy o tym, czy strajk w ZUS-ie będzie legalny, czy nie. Oni mają po prostu, po ludzku dość tego traktowania" - podsumowuje Garczyńska.

Udostępnij:

Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska i Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Komentarze