Tak wynika z najnowszego opracowania ekonomistów think tanku CenEA. PiS stawia na 500 plus i zaniedbuje wszystko inne
PiS postawił wszystko na 500 plus (od stycznia: 800+) i zaniedbał wszystkie inne formy wsparcia rodzin. Tak wynika z raportu „Druga kadencja rządów Zjednoczonej Prawicy: wsparcie rodzin z dziećmi w czasach wysokiej inflacji” autorstwa Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA.
Analiza obejmuje okres styczeń 2020 – lipiec 2023. W ciągu trzech i pół roku ceny wzrosły łącznie o 35,6 proc. Inflacja była wysoka już na początku 2020 roku – w lutym osiągnęła 4,7 proc., znacznie powyżej celu inflacyjnego NBP. Później przyszła pandemia, a wraz z nią spowolnienie gospodarcze, co skutkowało spadkiem inflacji. Od połowy 2021 roku ceny rosły jednak bardzo szybko.
W tym samym okresie nominalne średnie wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw wzrosły o nieco więcej – o 41,7 proc. Ale to jeszcze nie znaczy, że wszystko jest w porządku. Dane o sektorze przedsiębiorstw dotyczą około 30-40 proc. rynku pracy w Polsce, i to tej lepiej zarabiającej części.
Nie wiemy, co dzieje się przy niższych pensjach. Oszczędności gospodarstw domowych nikt nie waloryzuje. A tym bardziej nie waloryzowano świadczeń, na których rodziny z dziećmi mogą opierać część swojego budżetu.
W pierwszej kadencji świadczenie 500 plus straciło na realnej wartości niewiele, tylko 10 proc., w drugiej ten proces znacznie przyspieszył. Żeby w lipcu 2023 roku miało taką wartość realną jak w momencie wprowadzania programu, czyli w kwietniu 2016 roku, musiałoby to być 737 zł. Wiemy już jednak, że od stycznia zamiast 500 zł będzie to 800 zł, a to załatwia sprawę z nawiązką.
Według obliczeń z raportu pozwoli to utrzymać realną wartość powyżej 500 zł z kwietnia 2016 do stycznia 2025. Nie tu więc leży problem.
Większym problemem jest to, że PiS zajmuje się tym programem tylko w przypadku wyborów. Najpierw była obietnica wprowadzenia go w 2015 roku, później rozszerzenia na każde dziecko w 2019 roku, dziś mamy waloryzację po wyborach do 800 zł. Program wsparł w pierwszych latach redukcję ubóstwa. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Ale od 2017 roku ubóstwo skrajne utrzymuje się bez zmian w okolicach 4-5 proc. W żaden sposób nie wsparł demografii. Świadczenia socjalne powinny być przewidywalne, waloryzacja powinna być systemowa, na przykład powiązana z inflacją. Tak jest w przypadku emerytur.
Tymczasem przypadku 500 plus jesteśmy zdani na widzimisię rządzących. Ci długo przekonywali, że nad waloryzacją się w rządzie nie pracuje. Wytłumaczenie jest proste – chciano o niej powiedzieć jak najpóźniej, by efekt wyborczy był jak najmocniejszy. Na pierwszym miejscu zamiast dobra rodzin jest dobro partii.
Prawdziwy problem zaczyna się jednak dopiero, gdy spojrzymy na inne świadczenia. Jak sugerują autorzy raportu, może to być świadoma decyzja rządzących.
„Polityka mrożenia dwóch najważniejszych elementów systemu finansowego wsparcia rodzin, która wyróżnia drugą kadencję rządów Zjednoczonej Prawicy, istotnie ograniczyła dochody rodzin z dziećmi i tym samym przyniosła bardzo wyraźne oszczędności dla sektora finansów publicznych” – czytamy w raporcie.
Spójrzmy na tabelę, w której mamy zestawione różne świadczenia rodzinne:
W pierwszej kolumnie widzimy wartość świadczenia w 2019 roku. W drugiej – jaką wartość powinno świadczenie mieć w lipcu 2023 roku, jeśli miałoby zostać zwaloryzowane o inflację.
Ważne jest też rozróżnienie na świadczenia i kryteria dochodowe do świadczeń. Te też stoją w miejscu. A w momencie szybko rosnących cen i nominalnych pensji ma to kolosalne znaczenie. Gdy progi nie są waloryzowane, świadczenia stają się coraz mniej dostępne. W 2015 roku zasiłek rodzinny pobierało przeszło milion rodzin, w 2023 roku – 679 tys.
O braku waloryzacji piszemy w OKO.press regularnie:
Ile kosztowałaby waloryzacja wszystkich innych świadczeń dla rodzin z dziećmi? Chodzi o wymienione wyżej w tabeli świadczenia, czyli między innymi zasiłek z tytułu urodzenia dziecka, zasiłek z tytułu samotnego wychowywania dziecka itd. Od stycznia 2020 do lipca 2023 byłoby to 31,4 mld zł. Czy tu dużo? Wszystko zależy od punktu widzenia. Jest to oczywiście sporo pieniędzy, które można wydać na inne cele, jakie realizuje państwo. Ale zestawmy to z 500 plus: rocznie wydawano na nie około 40 mld zł. Podwyższenie programu do 800+ będzie kosztować około 24 mld zł rocznie.
Czyli: 24 mld w jeden rok z jednej strony; 31,4 mld zł przez trzy i pół roku z drugiej strony.
Waloryzowanie świadczeń innych niż 500 plus jest więc tańsze. I z pewnością do udźwignięcia przez państwo. Wymagałoby jednak kompleksowej zmiany w myśleniu o państwie i pomocy społecznej. Niewaloryzowanie świadczeń ma bowiem długą tradycję. A świadczenia są różne, żadne z nich nie jest tak proste i powszechne jak 500 plus. Rząd wybiera więc łatwe rozwiązanie, które dotychczas dawało silny bonus wyborczy. W 2015 roku jako obietnica. W 2019 – jako dowód wiarygodności PiS w oczach wyborców (pomimo tego, że PiS nie spełnia oczywiście każdej obietnicy, czego dobrym przykładem są obiecywane kolejny raz emerytury stażowe).
Dokonane przez PiS wybory, jak prowadzić politykę społeczną na rzecz rodzin z dziećmi, mają bardzo zaskakujące konsekwencje. Otóż najwięcej zyskują rodziny bogate, najwięcej tracą te biedne.
CenEA w swojej analizie sprawdziła na kilku modelach rodzin, jak polityka ostatnich czterech lat wpłynęła na nominalne dochody rodzin. Dzięki tym wyliczeniom możemy zobaczyć, jakie konsekwencje przyniosły zmiany podatkowe Polskiego Ładu, brak waloryzacji świadczeń i nieliczne nowe świadczenia (jak Rodzinny Kapitał Opiekuńczy).
Rozważane typy rodzin to:
Każda z tych rodzin ma różne warianty dochodowe przy jednym i dwójce zarabiających rodziców. Spójrzmy na tabelę:
Tabela może w pierwszej chwili sprawiać wrażenie skomplikowanej, spróbujmy więc uporządkować najważniejsze trendy:
W przypadku rodzin z jednym, dwoma lub trójką dzieci najwięcej zyskują rodziny z przeciętnymi zarobkami. Największe absurdy dotyczą rodzin z czwórką (i więcej) dzieci.
Przez ostatnią kadencję dwójka rodziców z dochodem 1,8 tys. zł jednej osoby i 3,6 tys. zł drugiej osoby straciła łącznie 977 zł dochodu do dyspozycji. Tam, gdzie jeden rodzic zarabia 20 tys. zł, drugi 7 tys. zł, mamy zysk w wysokości 1109 zł. Ta pierwsza rodzina traci przez brak waloryzacji 500 plus, jak i w związku z utratą uprawnień do świadczeń rodzinnych.
A uprawnienia te można utracić bardzo łatwo. Kryterium dochodowe jest bardzo niskie, wynosi 674 zł na osobę w rodzinie. W przypadku sześcioosobowej rodziny to 4044 zł. Rząd ma obowiązek podjęcia decyzji o waloryzacji tego progu raz na trzy lata. Ale nie ma obowiązku go podnosić. Więc w 2021 roku pozostał bez mian, chociaż było jasne, że inflacja rośnie i będzie bardzo wysoka. W międzyczasie liczba rodzin uprawnionych do świadczeń dla rodzin z dziećmi dynamicznie spada.
„Kontrast pomiędzy konsekwencjami przyjętych rozwiązań dla rodziny z czwórką dzieci o bardzo niskich i bardzo wysokich dochodach oraz poziom wsparcia kierowany obecnie do tych rodzin, zdaje się stawiać funkcjonującą strukturę systemu wsparcia dużych rodzin pod znakiem zapytania” – komentują to autorzy raportu.
Dołożenie 300 zł do 500 plus niewiele tutaj zmieni, bo otrzymają je wszystkie rodziny, również te najbogatsze.
To też dowód na to, że PiS nie koordynuje swoich działań pomiędzy resortami. Polski Ład sobie, świadczenia rodzinne sobie, a ostatecznie konsekwencje zmian wyglądają tak, jak gdyby wypadły z maszyny losującej. W żadnym przemyślanym systemie wsparcia rodziny nie można dopuścić do tego, by najwięcej zyskiwały rodziny zarabiające powyżej 20 tys. zł, a najmniej te, które zarabiają około 5 tys. zł.
Jedyna istotna zmiana w najbliższym czasie to wspomniana już wiele razy waloryzacja 500 plus do 800 plus. Nie załatwia ona jednak praktycznie żadnych problemów polskiego systemu wsparcia. Dalej inne świadczenia będą coraz mniej dostępne. Dalej najważniejsze świadczenie (800 plus) będzie trafiać do wszystkich po równo, choć najbardziej na skupieniu się na 800 plus i zaniedbaniu innych świadczeń najbardziej tracą najubożsi. A na 800 plus będziemy wydawać już 66 mld zł rocznie.
„Mimo tak wysokich wydatków, bez istotnych zmian w funkcjonowaniu systemu wsparcia skierowanego do rodzin z dziećmi z dolnej części rozkładu dochodów, dalsze ograniczanie ubóstwa wśród dzieci w najbliższych latach wydaje się mało prawdopodobne” – kończą raport autorzy.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze