6 kwietnia 2020 wieczorem, Sejm przyjął (poprawiany już trzykrotnie) projekt ustawy o powszechnym głosowaniu korespondencyjnym. Teraz powodzenie kopertowych wyborów prezydenckich zależy w dużej mierze od Poczty Polskiej, której pracownicy będą musieli (art. 3 i art. 6 pkt. 1)
dostarczyć pakiety do głosowania do skrzynek pocztowych ponad 30 milionów wyborców, nie później niż dzień przed głosowaniem, czyli 9 maja.
Na całą operację ustawodawca przewidział siedem dni. Siedem dni na dostarczenie przesyłek do Urzędów Pocztowych, rozdzielenie, spakowanie i dystrybucję przez listonoszy.
Jak mówi OKO.press Piotr Moniuszko, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty, termin wyznaczony przez rząd to szaleństwo. „Nawet zakładając, że mamy tydzień, żadna z czynności nie trwa pół godziny. A patrząc na tempo prac legislacyjnych, obawiamy się, że w rzeczywistości na rozniesienie pakietów będziemy mieli dwa, może trzy dni. Jeśli Senat przetrzyma ustawę 30 dni, to Sejm i prezydent przyklepią ją dopiero 6 maja”.
Wymykiem – na „wszelki wypadek” – ma być możliwość przełożenia wyborów przez marszałek Sejmu, Elżbietę Witek. Możliwe, że PiS będzie próbował przesuwać termin głosowania o tydzień lub dwa, 17 czy 24 maja. Ale to i tak nie poprawi sytuacji pracowników.
Spośród 80 tys. zatrudnionych w Poczcie Polskiej dziś na zwolnieniach przebywa ok. 30/40 proc. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że z 26 tys. listonoszy dostępnych jest zaledwie 15 tys.
„Pracownicy poczty nie są ze stali. Część jest na kwarantannach, inni na zwolnieniach chorobowych, a reszta po zamknięciu przedszkoli i szkół wzięła urlopy opiekuńcze. Patrząc na tempo zakażeń w Polsce, lepiej nie będzie” — mówi Moniuszko.
Nawet 1/5 pakietów może nie znaleźć adresata
Niezależnie od terminu, nawet gdyby pracowali wszyscy listonosze i kurierzy zatrudnieni przez Pocztę Polską, to i tak do rozniesienia mieliby ponad 1150 pakietów w ciągu tygodnia. To dodatkowe 164 przesyłki każdego dnia, bo przecież regularna praca poczty nie stanie.
Średnio w wyborczym tygodniu listonosz musiałby wyrabiać ponad 250 proc. normy. A gdyby dostępnych, tak jak dziś, było 15 tys. pracowników?
Wtedy każdy z nich musiałby roznieść 2 tys. dodatkowych przesyłek w tygodniu, dziennie 285.
Sławek, listonosz z dużego miasta, uważa, że problem leży nie tylko w kalendarzu, ale też sposobie dostarczania pakietów. Dokładne instrukcje dla pocztowców w drodze rozporządzenia ma wydać minister ds. aktywów państwowych Jacek Sasin.
Sławek zauważa, że zachowanie prawa do tajności i powszechności głosowania będzie co najmniej trudne. „Duża część społeczeństwa nie mieszka pod adresami, które widnieją w oficjalnych rejestrach. Widzę, co się dzieje z masowymi wysyłkami organizowanymi np. przez ZUS. Dobre 20 proc. listów idzie od ręki do zwrotu albo nie zostaje odebrane po awizowaniu i wędruje z powrotem do nadawcy.
Wiele skrzynek pocztowych jest od lat nieopróżnianych, nie ma nawet jak wcisnąć kolejnych przesyłek. Gdy nowy najemca znajduje w skrzynce list do dawnego lokatora, wykłada go na wierzch skrzynki lub na parapet klatki schodowej, gdyż nie ma już skrzynek opisanych „zwroty”.
Wiele pakietów wyborczych spotka taki sam los – będą się walać po klatkach jak śmieci, a w najlepszym razie wylądują w pudłach na makulaturę razem z gazetkami z marketów”.
Służba nie drużba?
Poczta Polska trafiła na afisze również ze względu na zmianę na stanowisku prezesa. 3 kwietnia dymisję złożył Przemysław Sypniewski, a jego miejsce zajął Tomasz Zdzikot, wiceminister obrony w rządzie Zjednoczonej Prawicy, zaufany człowiek Mariusza Błaszczaka.
Sławek mówi, że dla pracowników Poczty roszada w kierownictwie była zaskoczeniem i wywołała niepokój. „Przyzwyczailiśmy się, że prezes Poczty zmienia się wraz z opcją polityczną u sterów władzy. Ale teraz? Zupełnie nie wiemy czego się spodziewać”.
Piotr Moniuszko nie wierzy, że zmiana prezesa jest przypadkowa. „Jeśli prześledzimy doświadczenie zawodowe pana Zdzikota, to zobaczymy, że nie ma pojęcia ani jak działa Poczta Polska, ani jak zarządzać wielką firmą zatrudniająca kilkadziesiąt tysięcy osób. Chodzi o coś innego” — mówi przewodniczący WZZPP i kreśli atomowy scenariusz wyborczy. „Myślę, że czeka nas powszechna mobilizacja wojskowa.
Wtedy znaczna część pracowników poczty zostanie wcielona do armii, a w ramach obowiązku żołnierza zostanie z powrotem oddelegowana do pracy na Poczcie.
W armii nie ma mowy o strajku, nawet włoskim. Trudniej też o zwolnienie lekarskie”.
Poczta opieszale podchodzi do zabezpieczenia pracowników
Moniuszko mówi, że nastroje wśród pracowników poczty są złe. „Nikt nie chce narażać zdrowia, życia swojego i bliskich. A już dziś spółka jest fatalnie przygotowana do epidemii”.
W OKO.press 19 marca pisaliśmy, że listonoszom brakuje środków ochrony osobistej, a komunikacja między Sanepidem a Urzędami Pocztowymi zawodzi, więc pracownicy nie wiedzą, czy z przesyłkami nie trafiają do osób objętych kwarantanną lub nadzorem epidemiologicznym.
„Kolega opowiadał, że traktują go jak trędowatego. Mnie też się wydaje, że ludzie się nas boją. Sam mam obawy. Skoro mogę przechodzić infekcję bezobjawowo to, co będzie jak pójdę do emeryta wypłacić mu pieniądze i go zakażę?
— mówił nam Tomasz, listonosz z Warszawy.
Dziś, po dwóch tygodniach, jest niewiele lepiej. „Środki ochrony osobistej są limitowane. Dostajemy np. 100 ml płynu do dezynfekcji rąk na tydzień” — mówi Moniuszko. „Najbardziej brakuje maseczek, a jeden zakażony listonosz to dziesiątki, a nawet setki chorych odbiorców” — dodaje Sławek i mówi, że Poczta opieszale podchodzi też do zabezpieczenia pracowników Urzędów Pocztowych.
„W wielu wciąż nie ma szyb czy płyt z plexi oddzielających pracownika od klienta. Sklepy, apteki, punkty usługowe wprowadziły je już dwa, a nawet trzy tygodnie temu,
a na niektórych pocztach wciąż powiewa folia z worków na śmieci mocowana taśmą klejącą”.
Dlaczego? Winne są procedury, wszystko musi iść przez centralę. „A zarząd dziękuje listonoszom za bohaterską postawę” — dodaje gorzko Sławek.
Epidemia dziesiątkuje listonoszy, nadgodziny to norma
„Nie robi się też nic, by zredukować liczbę przesyłek do naprawdę niezbędnych. Ciągle roznosimy tony makulatury: gazetki sklepów, ulotki, przesyłki marketingowe. Prawie nikt tego nie czyta, większość ląduje w koszu. Ich dostarczanie to dłuższy czas pracy i dodatkowe kontakty: trzeba specjalnie wejść do wielu sklepów czy firm, bo te często nie mają skrzynek. To zupełnie bez sensu” — podkreśla Sławek.
Lepiej nie jest też w sortowniach. „600 osób na zakładzie, na jednej zmianie średnio 200-250 osób. Pracują ręka w rękę. Jednorazowe rękawiczki jednym drą się na paczkach, innym spowalniają pracę przy rozdzielaniu listów” — opowiada Piotr Moniuszko.
„Jeden zakażony pocztowiec to cały urząd na kwarantannie – od ekspedycji, przez okienka, po listonoszy. Do tej pory takich przypadków było tylko kilka, więc jakoś załatano dziury zastępstwami z innych urzędów. Ale epidemia postępuje – to pewne, że absencji i przestojów będzie coraz więcej.
Już teraz codzienne nadgodziny w rejonach nieobecnych kolegów to wśród listonoszy norma.
Kto doręczy te pakiety wyborcze, gdy będziemy zakażeni albo na kwarantannach?” — pyta Sławek.
Imię listonosza zmienione, nazwisko znane redakcji.
Będzie nosić wojsko. Będzie kraść, czytać, bazgrać, używać zamiast popieru toaletowego. Będziemy mieć prezydenta z g…
Juź mamy
Oho, kolejna grupa niezadowlona? I kto na pajaca pójdzie głosować?
Po to jest ta ustawa, zeby glosy byly za wlasciwym kandydatem.
Oni sie juz przestali kryc ze swoimi zamiarami.
Bojkotować te pseudo wybory. Są tysiąc razy ważniejsze rzeczy niż jakieś gierki polityczne. Nawet jeśli będą w formie korespondencyjnej to odmawiajmy przyjęcia takie przesyłki. Nie będzie jakiś koleś z żoliborza i banda jego sługusów narażać społeczeństwa na chorobę lub śmierć.
Nikt się nie będzie Ciebie pytał czy chcesz przesyłkę czy nie. Wrzucą Ci do skrzynki i tyle.
Wyznawcy Kaczyńskiego uważają, że to opozycja nie chce za wszelką cenę dopuścić do wyborów bo wie, że przegra i oni na pewno będą głosować.
Zresztą wynik i tak już jest ustalony.
Ależ w tym właśnie problem że będzie. Zbojkotujesz to jakbyś oddał od razu głos na Du*ę, bi zwolennicy pisu przykladnie zagłosują.
Prawica ma jednego kandydata. Opozycja kilku. Efekt wiadomy. Bez wyborów.
Co niby ma zawierać ten pakiet wyborczy wyrzucany do skrzynek? Czy będzie tam nasz PESEL?
Tak, wraz w kartą do głosowania do koperty wkładasz własnoręcznie wypełnione oświadczenie, że to Ty, podające swoje dane osobowe łącznie z numerem PESEL.
Ta ustawa to brak elementarnego szacunku dla prawa, Konstytucji nie mówiąc o Obywatelach……
Z doniesień medialnych i wypowiedzi polityków PiS wynika, że Poczta Polska zaczęła już przygotowania do przeprowadzenia korespondencyjnych wyborów prezydenckich. Zastanawiam się jednak, na jakiej podstawie, skoro uchwalona przez Sejm ustawa trafiła do Senatu 6 kwietnia br. i najprawdopodobniej wróci do Sejmu dopiero po 30 dniach, czyli 6 maja br. – cztery dni przed planowanymi przez PiS wyborami.
Nawet jeżeli w tym samym dniu PiS odrzuci poprawki Senatu lub uchwali ustawę ponownie, a Prezydent ją podpisze (co do tego nie mam żadnych wątpliwości), to na jakiej podstawie prawnej odbywać się będą trwające miesiąc działania Poczty Polskiej i związane z nimi wydatki? Oczywiście wiem, że jeżeli jest to w interesie PiS-u, to partia ta ma prawo i sprawiedliwość głęboko w d…, ale chyba politycy tego ugrupowania wiedzą, że stracą władzę prędzej czy później i wówczas niektórzy z nich, obecnie nietykalni, trafią do mało komfortowych miejsc odosobnienia – czego szczególnie życzę głównemu winowajcy trwającego od pięciu lat, postępującego upadku polskiej demokracji.
… i w tych życzeniach nie jest Pan odosobniony!
Myślenie PiS-u jest bardzo proste – raz zdobytej władzy nigdy nie oddamy a gdybyśmy mieli ją ewentualnie oddać, to użyjemy wszelkich metod i środków (głównie pozaprawnych) aby jednak władzy nie oddać.
Jeśli dojdzie do tej farsy wyborów, to napluję fizycznie w ten ich pakiet wyborczy i odeślę na adres sejmu rp.
Wpisanie nr PESEL na karcie do głosowania jest zaprzeczeniem tajności głosowania wynikającym wprost z art. 127 ust. 1 Konstytucji
Po tych wyborach będą mieli dokładny spis swoich zwolenników i przeciwników.
Po nowemu jest "Za kradzież pakietu" – 3 lata więzienia. Ta banda świrów zinterpretuje to jak im będzie pasować np. wyborca ukradł swój pakiet państwu tudzież poczcie polskiej, więc 3 lata. Wobec tego proponuję, aby 60% społeczeństwo ukradło swój pakiet i tym samym poszło na 3 lata. Na tych nierobów pracować będzie w tym czasie 40% ich własnych wyborców
Jeszcze nie wiadomo jak będą wyglądały te formularze, co na nich będzie, jak będą dostarczane i odsyłane. Znają c wybitne umiejętności włatwo znajdzie się sposób aby bez ryzyka wyrzucić do kosza lub oddać głos nieważny. Cierpliwie poczekajmy.