0:000:00

0:00

Według najnowszych danych portalu Our World in Data z 7 stycznia w Izraelu pojedynczą dawką szczepionki zaszczepiono już 19,55 na 100 osób. To ponad dwa razy więcej niż zaszczepiły drugie w tej klasyfikacji Zjednoczone Emiraty Arabskie z 9,52. W Polsce odsetek zaszczepionych wynosi 0,5 proc. Pamiętajmy, że nie jest to ostateczna liczba zaszczepionych osób – dane porównawcze dla całego świata są podawane w pojedynczych dawkach, a szczepionki najczęściej wymagają dwóch dawek – tak jest w przypadku m.in. preparatów Pfizera i Moderny. Na razie jednak liczby te powinny mniej więcej odpowiadać liczbie zaszczepionych osób.

liczba zaszczepionych na 100 osób

W Polsce taki wynik na sto osób osiągniemy, jeśli rozdystrybuujemy prawie 7,5 miliona szczepionek. Liczby robią wrażenie, ale Izrael jest mniejszym krajem od Polski i ma do zaszczepienia znacznie mniej obywateli. Jednak nawet w liczbach bezwzględnych bije nas na głowę. Do 7 stycznia w Izraelu zużyto już 1,69 mln dawek szczepionek, ponad osiem razy więcej niż w Polsce. I prawie 10 proc. z całej puli 17,55 mln dawek zużytych na świecie.

Skuteczny system

Kampania szczepień zaczęła się w Izraelu już 19 grudnia. I nie ma wątpliwości, że pierwsze jej tygodnie to niekwestionowany pokaz skuteczności oraz sukces, którym kraj może chwalić się na całym świecie.

W pierwszej kolejności szczepieni są pracownicy ochrony zdrowia, osoby z chorobami współistniejącymi i powyżej 60. roku życia. Około 60 proc. tej grupy otrzymało już pierwszą dawkę.

Każdy Izraelczyk powyżej 18. roku życia ma obowiązek zapisać się do jednego z czterech ubezpieczycieli zdrowotnych, które prowadzą wspólny zdigitalizowany system informacji o pacjencie i świadczeniach zdrowotnych. To ułatwia skuteczne dotarcie do potencjalnie szczepionych. Z kolei przez to, że Izrael jest niedużym krajem (o powierzchni podobnej do województw zachodniopomorskiego czy podlaskiego), ułatwiona jest dystrybucja. Małe odległości i dobrze zorganizowany system pozwalają nie marnować nadmiarowych dawek. Z tej puli zaszczepionych zostało już ponad 100 tys. osób między 20. a 40. rokiem życia, z których duża część nie pracuje w służbie zdrowia.

Przeczytaj także:

Szybciej, drożej, skuteczniej

Izrealski rząd zakupił szczepionki od firm Pfizer i Moderna. Ani Izrael, ani producenci nie potwierdzają tego oficjalnie, ale mówi się o tym, że Izrael zapłacił za pojedynczą dawkę więcej i dzięki temu otrzymał kilka milionów dawek wcześniej niż inni.

„Powiedzieliśmy Pfizerowi, Modernie i innym, że jeżeli będziemy jednym z pierwszych krajów, które rozpoczną szczepienia, to te firmy szybko zobaczą rezultaty” – mówił Reutersowi izraelski minister zdrowia Juli Edelstein. Umowa z Moderną została podpisana już w czerwcu 2020 roku.

Izrael jest też jednak ofiarą swojego sukcesu. Szeroko komentowana na świecie kampania szczepień sprawiła, że inne kraje nie są zadowolone z ilości dawek, jakie otrzymał Izrael otrzymał wcześniej od innych. Firma jest teraz pod presją, aby dystrybuować szczepionkę bardziej sprawiedliwie.

Tymczasem Izrael prowadzi wyścig z czasem. Średnia tygodniowa liczba nowych przypadków rośnie od dwóch miesięcy, a od miesiąca wzrasta coraz szybciej – już 6 stycznia przekroczyła rekordowe wcześniej 6 276 z 27 września. Jednocześnie od 4 stycznia spada siedmiodniowa średnia codziennych szczepień.

Arabowie szczepieni i nieszczepieni

4 stycznia premier Netanjahu pojechał do arabskiej miejscowości Umm al-Fahm, żeby spotkać się z milionowym zaszczepionym. Oczywiście przy wykonywaniu 150 tys. szczepień dziennie, ustalenie, która osoba została zaszczepiona jako milionowa, jest niemożliwe. Premier chciał jednak udać się do arabskiej miejscowości w granicach Izraela, aby promować szczepienia wśród arabskich obywateli swojego państwa.

Arabowie stanowią 21 proc. z 9 mln obywateli Izraela. Netanjahu nie zapowiedział jednak swojej wizyty w mieście, a mieszkańcy nie byli nią zachwyceni. „Nie zamierzam się szczepić i nie potrzebuję Netanjahu, żeby mówił mi, że mam się szczepić. Co on dla nas zrobił przez 20 lat? Nie ma dla nas pieniędzy, przestępczość rośnie, a rasizm jest najwyższy w historii” – mówił „Times of Israel” jeden z mieszkańców ponad 50-tysięcznego Umm al-Fahm.

Dla Netanjahu szczepienia to również możliwość prowadzenia kampanii wyborczej, bo w marcu odbędą się czwarte w ciągu dwóch lat wybory parlamentarne. Ale pomysł, żeby pojawić się w arabskim mieście, może dać skutek odwrotny od zamierzonego. Premier jest tam wyjątkowo niepopularny, także z powodu braku szczepionek dla mieszkańców Autonomii Palestyńskiej na terytoriach okupowanych od 1967 roku.

Co z Palestyńczykami?

W strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu żyje około pięciu milionów osób, ale pośród Arabów na Zachodnim Brzegu mieszka też ponad 400 tys. izraelskich osadników. Oni szczepionki otrzymają. Mieszkańcy Autonomii – nie. Dyrektor generalny palestyńskiego ministerstwa zdrowia Ali Abed Rabbo powiedział, że liczy na pierwsze dostawy z programu WHO dla biedniejszych krajów w lutym. Dzięki nim będzie można zaszczepić jednak jedynie 20 proc. populacji. Według „Guardiana” izraelscy politycy twierdzą, że umowy pokojowe z lat 90. XX w. nie obligują ich do odpowiedzialności za Palestyńczyków.

W związku z tym 10 lokalnych i międzynarodowych organizacji zajmujących się prawami człowieka (m.in. Amnesty International) napisało wspólne oświadczenie. Wskazują w nim, że Izrael ma obowiązek zadbać również o zaszczepienie Palestyńczyków. Powołują się na artykuł 56. czwartej Konwencji Genewskiej z 1949 roku.

W artykule czytamy:

„Mocarstwo okupacyjne, działając przy współpracy władz narodowych i miejscowych, ma obowiązek zapewnienia i utrzymania, w miarę wszystkich swoich możliwości, funkcjonowania zakładów i służb leczniczych i szpitalnych, jak również zdrowia publicznego i higieny publicznej na terytorium okupowanym, w szczególności przez stosowanie środków o charakterze profilaktycznym i zapobiegawczym, koniecznych dla zwalczania szerzenia się chorób zakaźnych i epidemii”.

Autonomia czy okupacja?

Izrael podkreśla, że Palestyńczycy rządzą się sami i dlatego sami są odpowiedzialni za szczepienia. Ale jest kilka powodów, dla których takie podejście jest problematyczne.

Kompetencje palestyńskiego rządu na Zachodnim Brzegu są ograniczone. Izrael w pełni kontroluje granicę z Zachodnim Brzegiem, wewnątrz enklawy buduje drogi, z których korzystają jedynie żydowscy osadnicy. Jest też znacznie bogatszy od Autonomii i potrzebuje robotników. Codziennie tysiące Palestyńczyków z Zachodniego Brzegu przekracza więc granicę i jedzie do pracy w Izraelu. W 2019 roku ich liczbę szacowano na 130 tys. (razem z pracującymi w izraelskich osiedlach na Zachodnim Brzegu). Takie osoby będą dalej źródłem zakażeń.

Izraelski minister zdrowia Edelstein powiedział Reutersowi, że zaszczepienie Palestyńczyków jest w interesie Izraela. Biuro premiera Netanjahu odmówiło jednak agencji komentarza w tej sprawie.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze