0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Bartosz Banka / Agencja GazetaBartosz Banka / Agen...

Premier Mateusz Morawiecki wystąpił w czwartek 8 kwietnia w hali sportowej w Skierniewicach, w której urządzono masowy punkt szczepień i zapowiedział, że szczepienia ruszą z kopyta. Przy okazji przypisał sobie główną zasługę w spowodowaniu, że w II kwartale do Unii Europejskiej dotrze więcej szczepionek – jakby politycy z innych krajów Unii w ogóle nie odczuwali społecznej presji na przyśpieszenie szczepień i nie przekazywali swoich opinii szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, która stoi za pomysłem skoordynowanych unijnych zakupów.

View post on Twitter

W każdym razie: wszystko wskazuje na to, że w II kwartale trafi do Polski ponad 20 mln szczepionek. Ile dokładnie, nie wiadomo, bo rząd przestał podawać harmonogram dostaw tłumacząc się tym, że wciąż on się zmienia. Rzeczywiście w I kwartale AstraZeneca, Pfizer i Moderna informowały o zmniejszeniu dostaw, a pod koniec kwartału znajdowały „zaskórniaki" .

W Skierniewicach odpowiedzialny za program szczepień szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk i sam Morawiecki poinformowali, że w kwietniu trafi do Polski na pewno 5,5 mln dawek, a prawdopodobnie 7 mln, jeżeli zostaną potwierdzone wszystkie dostawy. Wstępne zapowiedzi na maj to 9 mln dawek.

Trudno się w tych liczbach połapać, ale spróbujmy.

Do 31 marca według oficjalnych informacji do Polski dotarło 7,8 mln szczepionek (dawek). Jeżeli w II kwartale mamy dostać kolejne 20 mln, to oznacza, że łącznie w I i II kwartale dotrze do nas 27,8 mln i to przy założeniu, że w czerwcu dostawy będą mniejsze niż w kwietniu i maju.

Jak pogodzić z tymi zapowiedziami deklarację, że wykona 20 mln szczepień do końca II kwartału? To przecież oznaczałoby, że na koniec II kwartału zapas niewykorzystanych dawek urośnie do monstrualnej liczby 7,8 mln!

View post on Twitter

Jeszcze inaczej. Do 8 kwietnia zużyto 7 mln dawek, a więc plan na resztę II kwartału przewiduje jeszcze tylko 13 mln? Nawet jeśli przyjmiemy, że z pijarowego punktu widzenia lepiej założyć mniej, żeby potem osiągnąć więcej, to i tak brzmi to niepokojąco.

Jeśli zostanie wykonany plan premiera, to na koniec II kwartału zostanie nam w magazynach 7,8 mln dawek. Takie opóźnienie byłoby nie do przyjęcia ze względu na zagrożenie, jakie niesie koronawirus.

Już w tej chwili w punktach szczepień, w dostawie albo w magazynach Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych znajduje się 2 mln dawek. Od początku marca polski program szczepień dostał zadyszki, z którą nie potrafi się uporać.

Tymczasem minister Dworczyk w czwartek powtórzył, że problemem jest... brak szczepionek.

View post on Twitter

Jeśli jednak spojrzeć na codzienny rządowy raport szczepień, wydaje się, że problemem jest dłuższa niż do tej pory dystrybucja szczepionek z centralnego magazynu do 6,5 tys. punktów w całym kraju – co częściowo jest nieuniknione z powodu większej podaży – ale też problemy z przepustowością punktów szczepień, a także z rezygnacją części pacjentów ze szczepienia preparatem AstryZeneki. Od 25 marca nie zdarzyło się, żeby punkty wykorzystały wszystkie zamówione w danym tygodniu szczepionki, a górka rośnie i chyba nie tylko dlatego, że jest więcej dostaw w tygodniu.

„Zadyszkę" widać również porównując tempo szczepień w Polsce na tle innych państw Unii Europejskiej. W marcu rząd się chwalił, że szczepimy najszybciej wśród dużych państw. W kwietniu już tak nie było. Jeśli chodzi o liczbę dawek na 100 osób spadliśmy na koniec stawki.

szczepienia w dużych krajach UE

Nadchodzi Wielkie Przyśpieszenie? Nie w komunikacji z samorządem

W tej chwili siedmiodniowa średnia krocząca tempa szczepień wynosi 104 tys.

Załóżmy, że do przedostatniego tygodnia czerwca dotrze do Polski 20 mln dawek. Do tej pory w kwietniu wykorzystaliśmy prawie 865 tys. dawek, więc musimy zużyć jeszcze 19,51 mln i mamy na to 84 dni. Trzeba by więc szczepić średnio 232 tys. osób dziennie, ponad dwa razy więcej niż obecnie. I to zaczynając od wczoraj, czyli 8 kwietnia.

Na to się jednak nie zanosi. Rząd zapowiada Wielkie Przyśpieszenie, ale dopiero w drugiej połowie kwietnia. Elementy tego przyśpieszenia przedstawili w Skierniewicach Morawiecki z Dworczykiem:

nowe punkty szczepień w II kwartale
pilotaże nowych form szczepień

W każdym powiecie oraz mieście na prawach powiatu mają powstać dwa duże punkty szczepień – jeden prowadzony przez podmiot wykonujący działalność leczniczą (najlepiej szpital, na rysunku u góry określony jako szpital tymczasowy), a drugi zorganizowany od podstaw przez samorządowców, czyli punkt szczepień powszechnych. W przypadku gmin powyżej 50 tys. mieszkańców tych punktów powinno być nie mniej niż dwa.

Według wytycznych przekazanych wojewodom przez resort zdrowia do 11 kwietnia powinna być gotowa pełna lista utworzonych wspólnie z samorządami nowych punktów masowych szczepień (potem zmieniono termin na 6 kwietnia), a szczepienia pierwszych pacjentów mają się rozpocząć się w tych miejscach najpóźniej 19 kwietnia (zapisy od 12 kwietnia).

Przeczytaj także:

Jednak w Skierniewicach minister Dworczyk poinformował, że 20 kwietnia ruszają zaledwie pierwsze pilotażowe powszechne punkty szczepień. Pierwszy raz słyszała o tym wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska, którą OKO.press o to zapytało. Z rozmów ze stroną rządową, w których Kaznowska uczestniczy, wynikało bowiem, że należy się przygotowywać na otworzenie wszystkich samorządowych punktów 19 kwietnia. I na to Warszawa jest gotowa.

Dworczyk tłumaczył tymczasem, że pilotaż będzie obejmował od kilku do kilkudziesięciu punktów, których otwarcie będzie uzależnione od dostaw szczepionek. „Dosłownie kilkadziesiąt godzin temu usłyszeliśmy, że Astra zmniejszy kolejną planowaną dostawę". W tej sytuacji nie wiadomo więc, które punkty rozpoczną zapisy 12 kwietnia. Samorządowcy nie powinni jednak dowiadywać się o tym z konferencji prasowej premiera. „To wielki logistyczny wysiłek. Musimy zatrudnić kilkaset osób do obsługi - pielęgniarek medycznych, lekarzy, wolontariuszy. Czy ja mam tym ludziom powiedzieć: nie przychodzicie 19 kwietnia do pracy?" – pyta wiceprezydent Kaznowska.

Wieczorem zareagował na to na Facebooku zirytowany prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski:

„Samorządowcy unieśli się ponad zgiełk codziennego sporu politycznego po to, aby znowu zderzyć się z wirem chaosu. Nie wiem, czy rządzący przestraszyli się, że możemy okazać się bardziej efektywni? A może chodzi po prostu o to, że rząd nie ma szczepionek? Jeszcze kilka konferencji temu słyszeliśmy o milionach dawek, które miały dotrzeć już w kwietniu. Czy dziś rząd proponuje zamianę punktów szczepień masowych na „powszechne”, bo program szczepień masowych załamuje się jeszcze przed startem? Tu już nawet nie chodzi o to, że miasta w całej Polsce zostały narażone na straty przez nieodpowiedzialne decyzje. Chodzi o to, że rząd znowu funduje nam niepewność. A my możemy tylko pytać - czy 13 naszych miejskich punktów szczepień masowych rozpocznie szczepienia 19 kwietnia?" – pisał Trzaskowski.

Rano 9 kwietnia w TVN24 Trzaskowskiemu wtórował prezydent Sopotu Jacek Karnowski: „To nie może być pilotaż, konkretni ludzie zostali zarezerwowani, środki wydane, mam nadzieję, że to będą rzeczywiste punkty szczepień".

Samorząd i tak miał bardzo mało czasu na przygotowania: tylko dwa tygodnie od pierwszej informacji od rządu. Wejście w program jest indywidualną decyzją samorządów, jednak z relacji mediów lokalnych wynika, że większość z nich silnie się w to zaangażowała.

Samorządy się starają

W Warszawie takich samorządowych punktów ma być aż 13 , z czego trzy na stacjach metra: Księcia Janusza, Dworzec Wileński i Płocka. Największym punktem będzie stadion Legii z 30 stanowiskami do szczepienia.

View post on Twitter

Według wiceprezydent Kaznowskiej po uruchomieniu tych punktów w stolicy będzie można szczepić 200 tys. osób tygodniowo (razem z punktami prywatnymi i państwowymi, jak punkt na Stadionie Narodowym). W tej chwili Warszawa szczepi około 100 tys. osób na tydzień.

W Małopolsce takich punktów ma powstać 150, z czego cztery w Krakowie. W Katowicach dwa, ale stolica województwa śląskiego już teraz ma duże samorządowe punkty szczepień. W Wielkopolsce zgłoszono 105 punktów z całego województwa. Wrocław zapewnia, że po otworzeniu nowych punktów i poszerzeniu możliwości szczepienia na Stadionie Wrocław do końca czerwca zaszczepi wszystkich chętnych mieszkańców co najmniej jedną dawką. Rekordzistką jest chyba Bydgoszcz, która chce otworzyć dziewięć nowych punktów i podwoić tym samym możliwości szczepienia.

Oprócz tych dużych punktów organizowanych przez samorządy poszerzy się również sieć mniejszych – będą mogły szczepić już nie tylko małe przychodnie, ale od maja też apteki. Farmaceuci, fizjoterapeuci, ratownicy medyczni, pielęgniarki, położne i diagności laboratoryjni przechodzą już teoretyczne i praktyczne kursy kwalifikowania do szczepień. Będą pracować w nowych samorządowych punktach, no i oczywiście w aptekach.

Trzecią formą poszerzenia możliwości szczepień, przewidzianą na maj i czerwiec, są szczepienia w zakładach pracy. Każda firma, która zbierze 500 osób chętnych do szczepienia, będzie mogła zgłosić zapotrzebowanie na taką usługę.

Czy to wszystko wystarczy do wykonania 20 mln szczepień w II kwartale? Opinia publiczna i media mają zbyt mało danych, żeby odpowiedzieć na to pytanie – bo nie wiemy, o ile zwiększą się możliwości programu szczepień. Organizatorzy Narodowego Programu Szczepień na razie nie podali takiej informacji. Z cząstkowych danych z kraju wynika, że siłami samorządowymi mniej więcej podwoi się przepustowość punktów szczepień.

Ale przede wszystkim powstaje pytanie, dlaczego te procesy dzieją się dopiero teraz, skoro od miesięcy było wiadomo, że w ramach unijnych zakupów szczepionek dostaniemy ich o wiele więcej?

Pierwsze dwa tygodnie kwietnia zostały w ten sposób zmarnowane. Gdyby rząd ogłosił – i zaczął wdrażać – plan przyśpieszenia szczepień wcześniej niż 30 marca, nie przedstawiałby nam teraz kalendarium zmian na drugą połowę kwietnia. Jak widać ma problem ze współpracą z samorządami, które nie pierwszy raz narzekają na zmienne wytyczne. Dlatego im wcześniej zacząłby ten proces, tym lepiej, nawet jeśli nie wiadomo jeszcze, ile dokładnie pojawi się w Polsce szczepionek.

Sądząc po zapowiedziach, samorządy najwyraźniej chcą się wykazać sprawnością w organizowaniu szczepień. Ma to wymiar humanitarny, ale też propagandowy. Przykład centrum masowych szczepień w Starej Kopalni w Wałbrzychu - zorganizowanego przez tamtejsze władze właśnie po to, by od początku II kwartału móc korzystać ze zwiększonej puli szczepionek - również zapewne działa jako bodziec do rywalizacji. Wałbrzych jest dziś w czołówce szczepiących powiatów.

Czy jednak uda się nadrobić opóźnienia z początku kwietnia? W przypadku tych szczepień każdy dzień jest ważny, bowiem przybliża nas jako społeczeństwo do odporności zbiorowiskowej, zmniejsza również ryzyko pojawienia się niebezpiecznych nowych mutacji. W tej sytuacji władze już teraz powinny się martwić – i zająć – problemem, który pojawi się prędzej niż później. W sondażach tylko dwie trzecie dorosłych mieszkańców Polski zapowiada chęć zaszczepienia się, a według większości epidemiologów to za mało, żeby zapobiec wybuchaniu kolejnych ognisk choroby.

Warianty na horyzoncie

A na horyzoncie czai się już brazylijski wariant koronawirusa, który w tej chwili zbiera straszliwe żniwo w Brazylii, ale także w Kanadzie. W Polsce wykryto już jego pojedyncze przypadki. To wariant obniżający skuteczność dostępnych szczepionek, a przede wszystkim zakażający osoby, które już przeszły COVID.

Może być tak, że całą operację szczepień będzie trzeba wkrótce przeprowadzić jeszcze raz, doszczepiając nową wersją preparatów. Poza tym zadbać o to, żeby spowolnić transmisję tego wariantu, podobnie jak radzącego sobie ze szczepionką AstryZeneki wariantu RPA. Testy antygenowe na granicy mogą być niewystarczającym narzędziem.

;

Udostępnij:

Miłada Jędrysik

Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".

Komentarze