Wszystko wskazuje na to, że zaraz po Świętach zaczną się szczepienia przeciw koronawirusowi. Na pierwszy ogień pójdą medycy. Będzie jednak ostrzejszy kurs w sprawie restrykcji – bo lutowa fala może być najgroźniejsza. Czechy, Słowacja, Litwa, Holandia i Niemcy już się zamykają.
Rada Ministrów przyjęła we wtorek 11 grudnia Narodowy Program Szczepień, dokument zapowiadający, w jaki sposób rząd zamierza zaszczepić przeciwko koronawirusowi 31 mln dorosłych mieszkańców Polski. Zakontraktował na ten cel 60 mln dawek u sześciu producentów, z którymi podpisała umowy Komisja Europejska.
Wszystko wskazuje na to, że szczepienia w Polsce i wszystkich krajach Unii będą się mogły zacząć zaraz po świętach Bożego Narodzenia – Europejska Agencja Leków EMA, która ma dopuścić do użytku preparat produkcji Pfizera/BioNtech, przełożyła spotkanie w tej sprawie z 29 grudnia na 21 grudnia. Jeśli to zrobi, Komisja Europejska powinna w ciągu trzech dni zaakceptować decyzję agencji.
Przyśpieszenie postulował na szczycie Rady Europejskiej w Brukseli premier Mateusz Morawiecki. Znając europejskie realia, największe znaczenie w zmianie decyzji EMA mogły mieć jednak naciski kanclerz Angeli Merkel, o których pisze wtorkowy „Bild".
Narodowy Program Szczepień został przyjęty po tygodniu konsultacji ze środowiskiem medycznym i samorządami. Ostateczny dokument jest więc nieco zmodyfikowany, ale podstawowe regulacje pozostają bez zmian: szczepienie jest dobrowolne i darmowe. Aby je dostać, nie trzeba być objętym ubezpieczeniem zdrowotnym.
O najważniejszych zmianach w stosunku do pierwotnego dokumentu mówił na konferencji prasowej szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk. Zmodyfikowana została kolejka do szczepienia:
Kolejna ważna nowość to wprowadzenie – na wzór innych krajów – Funduszu Kompensacyjnego, który będzie wypłacał odszkodowania w przypadku poważnych niepożądanych reakcji poszczepiennych. Wkrótce ma się pojawić projekt ustawy regulującej jego powołanie.
Większą rolę w programie będą grały również samorządy, m.in. pomagając w przewiezieniu osób mających kłopoty z mobilnością do punktów szczepień. Będą to robić na przykład strażacy.
To częściowe rozwiązanie problemu, który pojawił się, kiedy w pierwotnych kryteriach naboru punktów Ministerstwo Zdrowia chciało, by każdy punkt miał zespół wyjazdowy. Po krytyce ze strony środowiska medycznego kryteria poluzowano i do programu szczepień zgłosiło się 8200 jednostek, od przychodni po szpitale.
Jak mówi Dworczyk, nie udało się jednak zrealizować planu, by punkty szczepień były w każdej gminie.
We wtorek na stronie www.gov.pl/web/szczepimysie ruszył serwis informacyjny poświęcony szczepieniom, a w środę ma ruszyć specjalna infolinia. W połowie stycznia poprzez serwis i infolinię będzie można również zapisywać na szczepienia. Dworczyk podkreślał jednak, że będzie to zależeć od dostaw od producentów.
Również w połowie stycznia powinna ruszyć kampania profrekwencyjna, bo teraz najważniejszym zadaniem władz jest przekonanie wahających się, by jednak się zaszczepili.
Według większości ekspertów ochrona przed epidemią zacznie działać, jeśli odpornych będzie 60-70 proc. populacji. Tymczasem w Polsce zaufanie do tego szczepienia jest ciągle bardzo małe – według sondażu z listopada nie chce się zaszczepić ponad połowa z nas.
Po kolejnych tygodniach spadków nowych zakażeń, a przede wszystkim „twardych” danych jak hospitalizacje i liczba osób pod respiratorem, pojawiły się w nich niepokojące trendy wyhamowania tej dynamiki.
Hospitalizacje od dwóch dni znowu wzrastają: w tej chwili w szpitalach z COVID-19 jest ponad 19 tys. osób.
Wyhamowanie widać również na wykresie nowych dziennych wykrytych zakażeń:
a także na wykresie salda nowych aktywnych przypadków:
Tymczasem tygodniowa liczba zgonów, opóźniona w stosunku do nowych zachorowań, jest wciąż wysoka (średnia tygodniowa we wtorek – 388).
Niepokoi to ministra zdrowia, który na wtorkowej konferencji mówił, że jeśli trzecia fala koronawirusa ruszy z tak wysokiego pułapu – średnio 10 tys. przypadków dziennie – to będzie ona najgroźniejsza ze wszystkich.
Niebezpieczeństwo jest tym większe, że może się nałożyć na przypadający w lutym i w marcu szczyt zachorowań na grypę (choć tej ostatniej jest w tym roku mniej z powodu koronawirusowych restrykcji).
Dlatego Niedzielski zarekomendował premierowi, by do połowy stycznia utrzymać wszystkie obecne obostrzenia. Także powrót dzieci do szkół po feriach zimowych będzie zależał od tego, jaki będzie przebieg pandemii w ciągu następnych czterech tygodni.
„Musimy być bardzo ostrożni. Nasza przyszłość znajduje się w fiolce ze szczepionką. Nie możemy dopuścić do tego, żeby szczepienia odbywały się w sytuacji eskalacji pandemii"– mówił Niedzielski.
Poetycko wtórował mu premier przypominając, że „noc jest najciemniejsza przed świtem".
W czwartek dowiemy się, jak rząd zamierza w okresie świątecznym wyegzekwować przestrzeganie pandemicznych obostrzeń. Będzie chodziło zapewne o wzmożone kontrole hoteli i pensjonatów, bo i członkom rządu rzuciły w się w oczy reklamy „weekendów służbowych” w mediach społecznościowych. Obecnie hotele oficjalnie otwarte są tylko dla podróżujących w celach służbowych.
Obawy ministra zdrowia nie są pozbawione podstaw, bo wzrost zakażeń w ostatnich dniach zanotowało wiele europejskich krajów, w tym nasi najbliżsi sąsiedzi. W przypadku Czechów czy Holandii są to wzrosty po niedawnym spadku, który już wydawał się końcem jesiennej fali.
Od piątku przywrócony zostanie czwarty stopień zagrożenia epidemicznego w pięciostopniowej skali. Zamknięte zostaną dopiero co otwarte restauracje i hotele, a także siłownie i baseny. Od godz. 23 do 5 rano obowiązywać będzie godzina policyjna, a dzieci pójdą na przyśpieszone ferie zimowe. Czesi będą mogli się spotykać w grupach do pięciu osób – tak jak my.
Jeśli ktoś wybierał się do Czech na narty, nie może liczyć na otwarte hotele czy restauracje (oprócz jedzenia na wynos). Będzie za to mógł korzystać z wyciągów, choć z ograniczeniami sanitarnymi.
Słowacja
21 grudnia dzieci i młodzież zaczynają tam ferie, a jednocześnie do 10 stycznia będą zamknięte sklepy. Narciarze będą mogli korzystać wyciągów pod warunkiem, że przedstawią negatywny wynik testu PCR zrobionego najpóźniej trzy dni wcześniej. Hotele i restauracje też oczywiście będą zamknięte.
Nasi północno-wschodni sąsiedzi zdecydowali się na całkowity lockdown. Od środy nieczynne będą szkoły i wszystkie sklepy poza spożywczymi. Litwini będą mogli wychodzić z domu tylko do sklepu, lekarza bądź z innej ważnej przyczyny, a rekreacyjnie tylko z własnymi domownikami.
U zachodniego sąsiada święta będą całkowicie bez fajerwerków. Dosłownie, bo będzie zakaz ich używania oraz organizowania imprez świątecznych. Od środy zostają zamknięte wszystkie sklepy z wyjątkiem małych spożywczych i aptek oraz zakłady fryzjerskie. Niemcy zamykają również otwarte do tej pory szkoły.
źródło wykresów:Worldometer
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze