Polska szczepi przeciw COVID przebywających u nas obcokrajowców. Trudno jednak mówić, by rząd specjalnie ich do tego zachęcał. Jeśli już, robią to samorządy. Urzędnicy chcą za to przeciwdziałać „międzynarodowej turystyce szczepionkowej”. Niepotrzebnie, bo takowa nie istnieje
W Polsce przebywa bardzo wielu cudzoziemców, zwłaszcza z Ukrainy, ale także m.in. Białorusi, Mołdawii, Indii, Wietnamu. Uznają nasz kraj za dobre miejsce do pracy i spędzenia w nim przynajmniej części życia.
Wybuch pandemii oznaczał dla nich ogromną niepewność. Dr hab. Michał Bilewicz z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego jeszcze przed pojawieniem się koronawirusa prowadził badania nad tzw. stresem akulturacyjnym. Pojawia się on u imigrantów trafiających do nowego państwa, w którym nie do końca potrafią sobie radzić, np. językowo, ale też w miejscu pracy. „Jak robiliśmy drugą fazę tego badania, nagle uderzyła w nas epidemia” – opowiada OKO.press. „Było to o tyle problematyczne, że część próby po prostu nam zniknęła”.
„Znaczna część imigrantów z Ukrainy musiała bowiem wrócić do swojego kraju” – tłumaczy naukowiec. „Nie wiedzieli jak długo to potrwa. Czy nastąpi taki lockdown, który uniemożliwi im pracę, pojawiały się też napięcia etniczne. W pierwszych miesiącach pandemii w Łukowie zaatakowano na ulicy Wietnamkę. To nie było odosobnione wydarzenie”.
„Zarówno członkowie mniejszości jak i migranci mówili, że czują się niebezpiecznie, nie wiedzą czego się spodziewać – dodaje Bilewicz. „Dla psychologii to ważne i interesujące zagadnienie zwane behawioralnym systemem immunologicznym. Wiadomo, że ludzie w sytuacji zagrożenia zamykają się w swoich wspólnotach, zaczynają traktować obcych jako zagrożenie. Nawet wtedy, kiedy biologicznie nie ma do tego racjonalnych podstaw, lęki takie się pojawiają i powodują nagłe zmiany w relacjach grupowych między ludźmi”.
Badania nad sytuacją imigrantów pracujących w Polsce prowadzi też wspólnie ze Studium Europy Wschodniej UW firma EWL S.A. specjalizująca się w rekrutacji pracowników z Europy Wschodniej i Azji. Niedawno ogłosiła kolejny - trzeci już - raport z tych badań. Przedstawiciele firmy zaprezentowali 22 czerwca 2021 jego wyniki podczas spotkania na temat szczepień imigrantów przeciw COVID-19 zorganizowanego przez warszawską Fundację WOT. Spotkanie to zainaugurowalo projekt Fundacji WOT „Społeczności imigranckie i szczepienia przeciwko COVID-19 w Polsce: zwalczanie dezinformacji i podnoszenie świadomości społecznej” realizowany przy wsparciu Ambasady Stanów Zjednoczonych w Polsce.
Badania były prowadzone metodą ankietową. Wzięło w nich udział ok. 620 respondentów. Gros z nich (92,4 proc.) stanowiły osoby pochodzące z Ukrainy. Większość z nich to ludzie młodzi albo bardzo młodzi (blisko jedna trzecia liczyła 18-25 lat).
64 proc. badanych uznała, że czuje się w Polsce bezpiecznie podczas pandemii, choć pomiędzy wrześniem 2020 a majem 2021 liczba migrantów zarobkowych, którzy mają poczucie bezpieczeństwa zmalała o jedną czwartą. Z pewnością przyczyniły się do tego dwie groźne fale pandemii, które przybrały w Polsce tak tragiczny obrót.
Na pytanie „Czy jest Pan/Pani gotów/owa zaszczepić się przeciw COVID w Polsce, jeśli będzie taka możliwość?” odpowiedzi „tak” udzieliło 36,1 proc. badanych. 31,1 proc. nie chce skorzystać z takiej okazji, 32 proc. nie miało zdania, 0,8 proc. już się zaszczepiło bądź było w trakcie szczepienia się.
Co ciekawe, wyraźnie bardziej chętni do szczepień byli mężczyźni. Zgodnie też z oczekiwaniami lepiej do szczepień były nastawione osoby starsze (36-45 lat) niż te z grup młodszych wiekiem.
A jak wygląda rzeczywista sytuacja imigrantów w odniesieniu do COVID?
Polska od początku zapewniała, że wszyscy cudzoziemcy będą w razie czego leczeni z powodu zakażenia koronawirusem niezależnie od tego, czy posiadają ubezpieczenie zdrowotne.
„Ze szczepionkami było trochę gorzej, bo do maja 2021 urzędnicy nie wiedzieli, czy wystarczy ich dla Polaków” – mówi OKO.press Igor Isajew, Ukrainiec mieszkający w Polsce, dziennikarz. „Teraz wiadomo już, że na pewno wystarczy, więc cudzoziemcy mogą spokojnie się szczepić. I szczepią się, ale ilu to już zrobiło, a także jak Ministerstwo Zdrowia promuje szczepienia wśród imigrantów nie sposób się dowiedzieć” – dodaje.
Isajew próbował zaprosić w imieniu Fundacji WOT na wspomniane spotkanie przedstawiciela ministerstwa. Odsyłano go od jednej osoby do drugiej. Ponieważ okazało się, że ostatecznie nikt nie weźmie udziału, wysłał do Departamentu Zdrowia Publicznego i do rzecznika MZ pytania m.in. o dane statystyczne na temat zaszczepionych obcokrajowców i o sposób docierania do nich. Odpowiedź nie nadeszła.
„Szczepienia się toczą, ale wygląda na to, że ministerstwo postanowiło stać z boku i się do tego nie wtrącać” – twierdzi Igor Isajew.
Nie stoją z boku natomiast pracodawcy, a także samorządowcy. Więksi pracodawcy, którzy zorganizowali szczepienia grupowe w miejscach pracy, zachęcali do tego cudzoziemskich pracowników.
„Zainteresowanie początkowo było niewielkie, potem jednak rosło” – mówił przedstawiciel firmy EWL. Niektórzy pracodawcy wysyłali do pracowników sms-y, wywieszali plakaty. Byli też tacy, którzy zdecydowali się dawać premie finansowe za szczepienie czy dzień wolny.
W akcję szczepień cudzoziemców włączyły się niektóre miasta, np. Lublin, Gdańsk, a także Warszawa.
Artur Krawczyk, koordynator szczepień przeciw COVID w Warszawie, opowiadał o akcjach promocyjnych w stolicy. Jedna z nich to trwająca już jakiś czas akcja „Zaszczep się z ulicy”, w której można skorzystać bez wcześniejszej rejestracji ze szczepionki firmy Johnson & Johnson (przyjmuje się tylko jedną dawkę).
W 4 warszawskich tzw. punktach powszechnych (ich lista na stronie https://www.warszawaszczepi.pl/) szczepią się też obcokrajowcy. „Przychodzą czasem w grupach po 20 osób” – mówił Krawczyk.
Ilu dokładnie skorzystało – nie wiadomo, miasto ich nie liczyło. Zajęto się raczej poszukiwaniem wolontariuszy, którzy mówią w obcych językach i mogą pomóc na miejscu.
Warszawa planuje uruchomienie dodatkowych punktów szczepień. Ponadto przygotowuje zachęcające do szczepień spoty po angielsku i ukraińsku, które mają pojawić się w komunikacji miejskiej.
Jakie formalności musi spełnić obcokrajowiec, by się szczepić?
Niestety, nie wszyscy lekarze o tym wiedzą i zdarza się, że osoby zgłaszające się po skierowanie odchodzą z kwitkiem.
Czasem by dostać się lekarza też potrzebny jest pesel i już na tym kroku można się zaciąć.
Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich od kilku miesięcy dopytywało się władz, jak dokładnie wygląda sytuacja migrantów pod tym kątem.
„Dla nas dostęp do szczepień to kwestia praw człowieka i przestrzegania tego przez państwo” – mówiła podczas spotkania Fundacji WOT Joanna Subko z Biura RPO. „Gratulacje dla Warszawy, że przejmuje ten obowiązek, ale de facto to państwo powinno zapewnić równy, niedyskryminacyjny, bezpośredni dostęp do szczepień dla wszystkich. I to nie jest tylko nasz opinia, ale także organów międzynarodowych, m.in. Międzynarodowej Organizacji na rzecz Migracji czy Światowej Organizacji Zdrowia” - dodała.
„W grudniu 2020 przeanalizowaliśmy Narodowy Program Szczepień i lakoniczny zapis o migrantach wzbudził nasz niepokój” – kontynuowała Joanna Subko.
W programie jest wprawdzie informacja, że migranci przebywający na podstawie pobytu stałego i pobytu czasowego, wykonujący określony rodzaj pracy, mają prawo dostępu do szczepień. Ale warto pamiętać, że w Polsce są różni migranci. Są tacy, którzy dostali wizy, ale są też tacy, który mają nieuregulowany status albo nadal czekają na jego uregulowanie czy też np. takie osoby, które utraciły pracę. Narodowy Program na ten temat milczał.
„W styczniu 2021 wystąpiliśmy do pełnomocnika rządu ministra Dworczyka z pytaniem, jakie konkretne grupy i kto będzie miał zapewniony dostęp i na jakich zasadach” – opowiadała Joanna Sub
ko. „Pismo to zostało przekazane do ministra zdrowia.”
„Ponawialiśmy nasze wystąpienie w marcu i również w czerwcu, bo mimo ponaglań nie dostawaliśmy odpowiedzi. W czerwcu 2021 zasygnalizowaliśmy również problem odsyłania z kwitkiem z placówek medycznych migrantów, którzy nie mają numeru pesel”.
Kilka dni temu wreszcie przyszła odpowiedz z Ministerstwa Zdrowia.
Ministerstwo stoi na stanowisku, że migranci są szczepieni aktualnie na takich samych zasadach jak wszyscy Polacy. Od 10 maja 2021 każdy może być zaszczepiony niezależnie od statusu pobytowego.
Sytuacja osób bez numeru pesel też nie powinna się różnić. Nie należy odmawiać im prawa do szczepienia.
„Pytaliśmy również o szczególną grupę migrantów, tj. migrantów przymusowych – np. obywateli Białorusi” – zaznaczyła Joanna Subko. „Tutaj ministerstwo zapewniło rzecznika, że po stronie szefa Urzędu ds. Cudzoziemców ta akcja jest dobrze koordynowana".
I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie pewne lakoniczne stwierdzenie na końcu:
„Ponadto informuję, że trwają prace dotyczące minimalnego okresu pobytu jako uprawniającego do szczepienia w Polsce i nie wykluczamy takich rozwiązań w celu uniknięcia przekraczania granicy tylko w związku z chęcią zaszczepienia się”.
Podpisane – Anna Goławska, Podsekretarz Stanu.
„Z jednej strony nie ma więc żadnych barier w dostępie szczepień” – skomentowała Subko. „A z drugiej pojawia się informacja, że ministerstwo planuje wprowadzić jakieś ograniczenia. Ale kiedy i jak - nie wiadomo”.
Centrum Medyczne Medyk z Rzeszowa uruchomiło na granicy polsko-ukraińskiej punkty szczepień. Obywatele Ukrainy przechodzą tam badania wymazowe w kierunku obecności koronawirusa (jego wynik jest konieczny do przekroczenia granicy Polski). Cudzoziemcy czekający w kolejce do wymazu mają okazję wysłuchać długiego, 15-minutowego komunikatu na temat ewentualnego szczepienia przeciw COVID. Dowiadują się m.in. na czym polega szczepienie, tego, że jest bezpieczne. Jeśli zrobią je na miejscu, dostają zniżkę na wymaz. Samo szczepienie jest za darmo.
„Przygotowaliśmy się na przeprowadzenie 2 tys. szczepień dziennie” – mówiła w czasie spotkania Fundacji WOT koordynatorka szczepień z rzeszowskiego Centrum Medyk Joanna Dobrzańska. „Wymazów robimy ok. tysiąca dziennie, ale szczepień stosunkowo mało, bo ok. kilkudziesięciu”.
Przyjeżdżający boją się, że mogą się źle czuć po szczepieniu, chcą zdążyć na czas do pracy. Łatwiej podjąć im decyzję o szczepionce w miejscu zatrudnienia. Wielu z nich nie wie zbyt wiele na temat szczepień i nie widzi takiej potrzeby. Są też z jednej strony narażeni na dezinformację w kwestii szczepień na Ukrainie, z drugiej - jeśli byli już wcześniej w Polsce - słyszeli też często niepochlebne opinie na temat szczepień od Polaków.
Warto pamiętać, że akcja szczepień na Ukrainie idzie dużo wolniej i na mniejszą skalę niż w Polsce. Dopiero 300 tys. obywateli tego kraju przyjęło dwie dawki szczepionki, w Polsce ok. 12 mln.
Pomysł polskiego rządu nieszczepienia osób, które przyjeżdżają do nas wyłącznie w celu szczepienia się jest zdaniem Joanny Dobrzańskiej zupełnie nietrafiony. „Nie zauważamy w ogóle na granicy międzynarodowej turystyki szczepionkowej” – twierdzi Dobrzańska. „Tego po prostu nie ma”.
„Ten strach, że zacznie się turystyka szczepionkowa jest o tyle wyimaginowany, że do Polski nie może teraz swobodnie wjechać nikt spoza Unii” – mówi OKO.press Igor Isajew. „Nie ma po prostu możliwości wjazdu osób spoza UE na dzień czy dwa, żeby się szczepić i wrócić do domu” - dodaje.
Uzupełnijmy, iż od czwartku 24 czerwca 2021 podróżujący do Polski spoza strefy Schengen będą objęci obowiązkową 10-dniową kwarantanną po przekroczeniu granicy. Przyjeżdżający będą zwolnieni z kwarantanny, pod warunkiem że zostali w pełni zaszczepieni przeciw COVID-19 preparatem dopuszczonym do obrotu w UE albo okażą po 7 dniach od przekroczenia granicy ujemny wynik testu (szczegółowe przepisy tutaj).
Wydaje się więc, że nasze władze widzą problem tam, gdzie go nie ma.
Wszyscy uczestnicy spotkania podkreślali konieczność dobrej, nieskomplikowanej informacji skierowanej dla cudzoziemców. Typu: „Możesz się szczepić. Nic za to nie zapłacisz. Nie musisz mieć w tym celu ani ubezpieczenia, ani numeru pesel, wystarczy paszport.”
To ważne m.in. dla opiekunek do dzieci czy osób starszych, które często nie mają smartfonów, ani konta w banku. Czują się wykluczone w cyfrowym państwie, nie mogą sobie stworzyć profilu zaufanego i otrzymać tą drogą skierowania.
Jeśli nie ułatwiamy cudzoziemcom dostępu do szczepienia, bo nie chcemy się tym zajmować, albo nie interesujemy się ich losem, zróbmy to przynajmniej we własnym, dobrze pojętym interesie. Chodzi przecież o to, byśmy jak najszybciej jako całe społeczeństwo osiągnęli odporność zbiorową.
Pamiętajmy też, że migranci często wykonują prace, które bardziej narażają ich na zakażenie koronawirusem. Pracują m.in. w usługach transportowych, handlu, w usługach gastronomicznych. Jeśli sami chcemy bezpiecznie z nich korzystać, zadbajmy o tych, którzy pracują na naszą rzecz.
Zdrowie
Ministerstwo Zdrowia
Migracja zarobkowa
Rzecznik Praw Obywatelskich
szczepienia przeciw COVID-19
Ukraina
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Komentarze