0:00
0:00

0:00

Organizatorem lotu była Kancelaria Premiera. Organizatorem lotu była Kancelaria Premiera. Kancelaria Prezydenta mogła podać skład nawet dziesięciokrotnie większy, miała do prawo, ale organizatorem lotu była Kancelaria Premiera Rzeczypospolitej Polskiej.

"Kropka nad i", TVN24,16 marca 2017

Sprawdziliśmy

Fałsz. Organizatorem lotu był Szef Kancelarii Prezydenta RP.

Beata Kempa trzykrotnie powiedziała nieprawdę, broniąc urzędników z Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego przed odpowiedzialnością za stworzenie listy pasażerów lotu Tupolewa do Smoleńska, w którego katastrofie zginęli wybitni urzędnicy państwowi, parlamentarzyści, generałowie Wojska Polskiego i reprezentanci życia publicznego.

To, kto może być organizatorem lotu, zawarte zostało w podpisanym 15 grudnia 2004 roku porozumieniu szefów najważniejszych urzędów w państwie. Sygnatariuszami byli ówcześni szefowie Kancelarii Prezydenta RP, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Kancelarii Sejmu, Kancelarii Senatu oraz Minister Obrony Narodowej, i które obowiązywało również podczas organizacji lotu do Rosji w dniu 10 kwietnia 2010 roku.

Porozumienie reguluje, jakie instytucje mają prawo korzystać ze specjalnego transportu lotniczego, i w jakim trybie będzie się odbywać organizacja oraz koordynacja tych lotów.

Wprowadzeniem do treści porozumienia jest słownik, w którym znajduje się definicja używanych w dokumencie pojęć. "Organizujący lot" został w nim zdefiniowany następująco: "należy przez to rozumieć Szefa Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Szefa Kancelarii Sejmu, Szefa Kancelarii Senatu i Szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów lub osoby upoważnione do organizacji lotu".

Beata Kempa trzykrotnie wprowadziła więc widzów "Kropki nad i" w błąd i nie słuchała, kiedy Monika Olejnik zwróciła jej uwagę, że jest w błędzie, uparcie brnąc w fałszywe twierdzenie.

Przeczytaj także:

Kempa nie może tego nie wiedzieć

Kancelaria Prezydenta RP była organizatorem lotu do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku, natomiast koordynacją wszystkich lotów najważniejszych osób w państwie zajmował się z urzędu - zgodnie z porozumieniem z 2004 roku - szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. W porozumieniu to stanowisko nazwano "koordynatorem".

Fałsz w wypowiedzi Beaty Kempy jest o tyle rażący, że o ile w 2010 roku szefem Kancelarii był Tomasz Arabski, to dziś to stanowisko pełni właśnie Beata Kempa. Kto jak kto, ale osoba na tym stanowisku nie ma prawa nie odróżniać organizatora lotu od koordynatora operacji lotniczych o statusie HEAD, ponieważ w swojej codziennej pracy wykonuje obowiązki wynikające właśnie z tych rozwiązań prawnych.

Zgodnie z obowiązującą obecnie Instrukcją HEAD z 2013 roku to do niej, jako Szefa Kancelarii Premiera, trafiają obecnie wszystkie informacje oraz zapotrzebowania od organizujących loty. To ona, jako Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, jest organizatorem lotów premier Beaty Szydło - m.in. używania wojskowej CASY w roli taksówki premier do domu. Beata Kempa nie jest już jednak z urzędu koordynatorem lotów VIP - to zadanie w 2013 roku przeniesiono na wojskowych.

Zeznania urzędników KPRM

Badająca przebieg organizacji lotu do Smoleńska prokuratura ustaliła, że "organizujący lot ponosi odpowiedzialność za przygotowanie i organizację lotu zgodnie z przepisami Porozumienia, w tym za terminowe złożenie zapotrzebowania i ustalenie listy pasażerów. Organizujący lot współpracuje z BOR oraz realizatorem lotu i w tym zakresie niezwłocznie po podjęciu zamiaru podróży, przekazuje odpowiednio do BOR, realizatora lotu oraz koordynatora informację o planowanych lotach, w tym o przewidywanych terminach lotów".

Obowiązki wynikające z roli koordynatora lotów Tomasz Arabski przekazał dwojgu urzędników KPRM, Monice B. i Mirosławowi K.

Przed sądem w Warszawie oskarżana przez członków rodzin smoleńskich urzędniczka mówiła:

"Rola KPRM ograniczała się jedynie do wpisania lotu do ewidencji i sprawdzenia, czy jest możliwość jego wykonania. Byliśmy tylko odbiorcą informacji od organizatora lotu i przekazywaliśmy je do innych instytucji, np. MON".

Mirosław K. zeznał: "Moja praca urzędnika byłaby łatwiejsza, gdyby nie spięcia z Kancelarią Prezydenta. Koordynacja lotów przez Kancelarię Premiera nie była oczekiwana ani mile widziana w Kancelarii Prezydenta".

Z jego relacji wynika, że urzędnicy Lecha Kaczyńskiego sami komunikowali się z BOR oraz realizatorem lotu (tj. 36 Specpułkiem Lotnictwa Transportowego) i często nie dotrzymywali terminów - lista pasażerów lotu do Smoleńska przekazana została zaledwie na kilkanaście godzin przed startem samolotu, choć według porozumienia i instrukcji HEAD powinno to nastąpić co najmniej dobę przed wylotem.

;
Stanisław Skarżyński

Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.

Komentarze