0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Projekt zmiany "ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie oraz niektórych innych ustaw" datowany jest na 20 grudnia 2018. Zrobiło się o nim głośno 1 stycznia, gdy zauważył go m.in. Piotr Kupś, autor bloga To Nie Przejdzie. Natychmiast zareagowały organizacje walczące o prawa kobiet.

Warszawski Strajk Kobiet zapowiedział: "Organizujemy się".

Przemoc "domowa", a nie "w rodzinie"

"Gazeta Wyborcza" poinformowała 2 stycznia, że projekt jest dostępny na stronie Rządowego Centrum Legislacji. Ale już nie jest. Zniknął. Można go jednak przeczytać na stronie TVN - tutaj.

Nowelizacja zmieniała m.in.:

  • nazwę ustawy – z "ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie" na "ustawa o przeciwdziałaniu przemocy domowej";
  • definicję przemocy - z definicji mówiącej, że przemoc to "jednorazowe albo powtarzające się umyślne działanie lub zaniechanie naruszające prawa lub dobra osobiste" wykreślone zostało słowo "jednorazowe";
  • procedurę zakładania Niebieskiej Karty - wprowadza konieczność uzyskania zgody ofiary na "wszczęcie procedury monitorowania przemocowej rodziny przez policję i pracowników socjalnych".

Premier wkracza do akcji. Ministerstwo milczy

Kilkanaście godzin później zareagował sam premier Mateusz Morawiecki. Na Twitterze oświadczył najpierw: "Przeciwdziałanie przemocy domowej jest priorytetem rządu Prawa i Sprawiedliwości, a polskie prawo musi być klarowne i bez cienia wątpliwości w pełni chronić ofiary. Podjąłem decyzję, że projekt ustawy wróci do wnioskodawców w celu wyeliminowania wszystkich wątpliwych zapisów".

A następnie: "Każdy akt przemocy domowej - ten "jednorazowy", i ten powtarzający się - musi być traktowany stanowczo i jednoznacznie. Ofiary są często zastraszane, dlatego Niebieska Karta ma bronić praw osoby, której dotknęła krzywda. Ofiary przemocy muszą czuć, że państwo stoi po ich stronie".

Projekt formalnie przygotowało Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Jednak we wtorek resort Elżbiety Rafalskiej milczał na ten temat. Sprawę komentował za to Jerzy Kwaśniewski, prawnik, prezes Ordo Iuris. Tekst "Gazety Wyborczej" o projekcie nazwał "manipulacją", a sam projekt "krokiem w dobrym kierunku". Po interwencji premiera napisał: "Mam nadzieję, że ustawa zostanie dopracowana również pod kątem komunikacyjnym. Ten projekt rzeczywiście pomaga ofiarom".

Co na to organizacje kobiece? Warszawski Strajk Kobiet:

"Projekt wraca do wnioskodawców; konsultacje w toku. Monitorujemy sytuację. Na odtrąbienie zwycięstwa jest zdecydowanie za wcześnie".

Dla OKO.press nowelizację i wycofanie się z niej komentują: Renata Durda, kierowniczka „Niebieskiej Linii” — Ogólnopolskiego Pogotowia dla ofiar Przemocy w Rodzinie przy Instytucie Psychologii Zdrowia PTP, i dr Sylwia Spurek, zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich.

Aktualizacja: Ministerstwo zareagowało w późnych godzinach popołudniowych, po publikacji tego tekstu. W oświadczeniu MRPiPS napisało: "Ochrona rodziny priorytetem". Tutaj analizujemy oświadczenie premiera: „Przeciwdziałanie przemocy priorytetem rządu”. Kłamstwa Morawieckiego nie do pobicia

Renata Durda: Sukcesem jest to, że premier się opamiętał

kierowniczka „Niebieskiej Linii” — Ogólnopolskiego Pogotowia dla ofiar Przemocy w Rodzinie przy Instytucie Psychologii Zdrowia PTP

"Ta nowelizacja byłaby szkodliwa dla całego systemu przeciwdziałania przemocy. Skreślenie zapisu o „jednorazowym” akcie przemocy to wręcz zbrodnia najmniejszego kalibru. Po przeczytaniu ośmiu (z 23 stron) ustawy miałam już 60 uwag, z których każda była bardzo istotna. To zrozumiałe, że uwaga opinii publicznej skupiła się na dwóch zapisach, najprostszych sprawach, a problemów są tam dziesiątki.

Tą ustawą rząd likwidowałby wszystkie lokalne — gminne, powiatowe i wojewódzkie — programy przeciwdziałania przemocy i ochrony ofiar przemocy w rodzinie. Gminy nie miałyby już obowiązku realizowania zadań z tego obszaru. O czym my w ogóle mówimy? Zgodnie z tym projektem w zespołach interdyscyplinarnych ds. przeciwdziałania przemocy w rodzinie nie będzie przedstawicieli organizacji pozarządowych. Takich rzeczy jest w tym projekcie całe mnóstwo.

Ten projekt jest bardzo zły i lepiej, że znalazł się tam, gdzie jest jego miejsce, czyli w koszu.

Sukcesem jest to, że premier się opamiętał. Wierzę, że cofnięcie tego projektu oznacza brak możliwości procedowania tego projektu do końca kadencji. Co prawda premier napisał, że ustawa wróci do dalszych prac, ale co miał powiedzieć? Nie mógł przecież oświadczyć publicznie: „mój rząd przygotował bubel”.

Róbmy wszystko, żeby ten projekt nie trafił do laski marszałkowskiej.

Uważam, że nie należy wymuszać na tym rządzie zmian w ustawie o przeciwdziałaniu przemocy. Jeśli ten rząd przygotuje projekt i trafi on do Sejmu, to nie uda się nad nim zapanować. Widzimy, jak działa ten Sejm.

Najlepszą strategią jest nie podżegać do zajmowania się tematem, bo oni wcisną tam takie rzeczy, na które nie zwrócą uwagi ci, którzy nie zajmują się tym na co dzień. Mówię to z pełną świadomością osoby, która problemem przemocy domowej zajmuje się tym od lat. Jeśli wypuścimy tego dżina z butelki, to nad nim nie zapanujemy.

Premier mówi, że przeciwdziałanie przemocy jest dla jego rządu priorytetem. Nie jest. Ale prawda jest taka, że nie było priorytetem dla żadnego rządu od 1994 roku, od kiedy istnieje "Niebieska Linia". Choć bardzo wielu premierów rządów mówiło, że to dla nich podstawowa sprawa.

Sylwia Spurek: Jeśli jesteś ofiarą raz, nie zasługujesz na ochronę?

zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich

To dobrze, że w rządzie pojawiła się autorefleksja i zostanie dokonana ponowna analiza projektu. Jednak oczekiwałabym od organów państwa większego profesjonalizmu. Są rekomendacje Rzecznika Praw Obywatelskich, raporty NIK, które pokazują, gdzie i jak uszczelnić system. Nie można było się wcześniej nad nimi pochylić?

A system przeciwdziałania przemocy w rodzinie wymaga uszczelnienia. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Wielokrotnie apelował o to RPO, dr Adam Bodnar, pokazując konkretne rozwiązania.

Ta nowelizacja nie poprawiłaby ochrony osób doświadczających przemocy. Wręcz przeciwnie. Projekt nie uwzględnia specyficznej sytuacji osoby doświadczającej przemocy. Wprowadzał założenie, że przemoc musi być co najmniej dwukrotna — to prowadzi do absurdalnego wniosku, że jeśli jesteś ofiarą raz, nie zasługujesz na ochronę.

Wymuszał badanie, czy zgłoszona sytuacja nie jest „konfliktem domowym”, reprodukował szkodliwe stereotypy, że "przemoc to sprawa wewnętrzna, którą małżonkowie powinni załatwić sami między sobą bez interwencji państwa”.

Jerzy Kwaśniewski — prawnik Ordo Iuris — napisał na Twitterze:

„Wszyscy oburzeni nowelizacją ustawy o #przemocDomowa mówią o »pobiciu«. Nie mają o systemie przeciwdziałania przemocy pojęcia. Ustawa rozszerza od dawna definicję przemocy na każde naruszenie dóbr osobistych domownika. Pobicie jest zawsze czynem zabronionym z kodeksu karnego”.

Sylwia Spurek komentuje: „To chybiony argument. Dlaczego ustawa eliminuje jednorazowość przemocy, skoro na podstawie kodeksu karnego sprawca może być za jednorazową przemoc ukarany? System powinien być spójny. Ustawa nie zawiera definicji przemocy ekonomicznej ani mechanizmów natychmiastowej izolacji sprawcy od ofiary. Wsparciem powinny być też objęte osoby doświadczające przemocy ze strony byłych małżonków i partnerów. Takie rozwiązania powinniśmy tworzyć, by realizować postanowienia konwencji stambulskiej, a w projekcie ich zabrakło”.

Przeczytaj także:

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze