0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jan Rusek / Agencja GazetaJan Rusek / Agencja ...

"Przeciwdziałanie przemocy domowej jest priorytetem rządu Prawa i Sprawiedliwości, a polskie prawo musi być klarowne i bez cienia wątpliwości w pełni chronić ofiary. Podjąłem decyzję, że projekt ustawy wróci do wnioskodawców w celu wyeliminowania wszystkich wątpliwych zapisów", napisał na twitterze Mateusz Morawiecki, po fali krytyki, która spadła na rząd po publikacji na stronie Rządowego Centrum Legislacji projektu nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy (ze strony zniknął, można go jednak przeczytać na stronie TVN – tutaj).

Nowela zakładała m.in., że za przemoc państwo uznaje tylko czyny "powtarzające się". Czyli jednokrotnego pobicia żony nie nazwiemy przemocą (czytaj - analizę).

Nowelizacja zmieniała m.in.:

  • nazwę ustawy – z „ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie” na „ustawa o przeciwdziałaniu przemocy domowej” (chodziło zapewne o podkreślenie "godności" ulubionego w prawicowej ideologii pojęcia "rodziny";
  • definicję przemocy – z definicji mówiącej, że przemoc to „jednorazowe albo powtarzające się umyślne działanie lub zaniechanie naruszające prawa lub dobra osobiste” wykreślone zostało słowo „jednorazowe”;
  • procedurę zakładania Niebieskiej Karty – wprowadza konieczność uzyskania zgody ofiary na „wszczęcie procedury monitorowania przemocowej rodziny przez policję i pracowników socjalnych”.

Już w swoim exposé 12 grudnia 2017 roku (tu w wersji wideo) premier zapowiedział "zero tolerancji dla przemocy i równość szans dla kobiet", ale od tamtej pory nic w tym kierunku nie zrobił. Teraz znowu deklaruje:

Przeciwdziałanie przemocy domowej jest priorytetem rządu Prawa i Sprawiedliwości
Rząd PiS sabotuje Konwencję Antyprzemocową, sam nie robi nic, za to blokuje działania antyprzemocowe organizacji, niebezpiecznie idealizuje "rodzinę"
Twitter,02 stycznia 2019

OKO.press od 2,5 roku śledzi - starannie i rzetelnie - działania rządu PiS w kwestii przemocy w rodzinie. Ten rząd może mieć wiele różnych priorytetów, ale żadnym z nich z pewnością nie jest przeciwdziałanie przemocy. Za czasów Morawieckiego to się nie zmieniło.

Wręcz przeciwnie, PiS systematycznie ignoruje, a momentami wstrzymuje działania w obronie praw kobiet, zarówno europejskie, jak krajowe, pod hasłem zwalczania inicjatyw obcych ideowo.

W PiS obowiązuje bowiem ideologiczny dogmat "rodziny" jako wcielenia najwyższych wartości. To dlatego Morawiecki w styczniu 2018 głosił, że przemocy jest więcej w związkach nieformalnych niż w rodzinie.

Mieli zaostrzyć kary, ale zamrozili

Podczas pierwszego posiedzenia rządu Mateusza Morawieckiego 19 grudnia 2017 roku jednym z dwóch tematów była właśnie przemoc, w tym przemoc seksualna. Rada Ministrów debatowała nad pomysłem Zbigniewa Ziobro zaostrzenia kar dla sprawców przemocy (szczególnie na osobach poniżej 15 roku życia i gwałcicieli).

Projekt trafił nawet do Sejmu, ale od lutego 2018 roku leży w komisji. Mimo że poparły go wszystkie kluby w Sejmie.

Polityka "zero tolerancji", o której Morawiecki wspomniał w swoim exposé, to pasmo zaniedbań, a także aktywne burzenie dotychczasowego systemu pomocy. Najlepszym komentarzem do wypowiedzi premiera Morawieckiego były głosy z ław sejmowych:

"Konwencja! Konwencja!"

PiS nie stosuje Konwencji Antyprzemocowej

Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej została uchwalona w 2011 roku na posiedzeniu Rady Europy w Stambule. To kompleksowy dokument, który wprowadza standardy przeciwdziałania przemocy, rozwiązania na gruncie prawa i budowania systemu wsparcia. Polska ratyfikowała ją w kwietniu 2015 roku (jeszcze za czasów koalicji PO-PSL). Do polskiego porządku prawnego dokument wszedł w życie 1 sierpnia 2016 i za jego wdrażanie odpowiada już Prawo i Sprawiedliwość.

Polska podpisała tzw. Konwencję Antyprzemocową – jako jedna z 37 sygnatariuszy – w 2012 roku. Jej ratyfikacja odbyła się w drodze ustawowej - znacząco wydłużonej ze względu na debatę publiczną, która do Konwencji przypięła łatkę „dokumentu ideologicznego”. Najwięcej zastrzeżeń zgłaszali posłowie i posłanki PiS oraz Jarosław Gowin. Krytyka skupiła się na zapisach dotyczących płci społeczno-kulturowej (ang. „gender”).

Padały argumenty, że Konwencja godzi w tradycję i religię chrześcijańską, jest sprzeczna z polską Konstytucją, a także niszczy rodzinę i zaprzecza kobiecości.

Dopiero kampania wyborcza 2015 roku popchnęła rząd PO-PSL Ewy Kopacz do uchwalenia ustawy ratyfikującej (w lutym 2015), którą w kwietniu podpisał prezydent Bronisław Komorowski.

Rząd Beaty Szydło, zamiast stosować Konwencję, ignorował ją. W grudniu 2016 roku OKO.press jako pierwsze informowało o trwających w Ministerstwie Sprawiedliwości pracach nad jej wypowiedzeniem. PiS co prawda z pomysłu się wycofał, ale prezydent Andrzej Duda w marcu 2017 roku publicznie zachęcał do "jej niestosowania", de facto mobilizując państwo i instytucje do łamania prawa, w tym Konstytucji. Ratyfikowana umowa międzynarodowa jest bowiem częścią wewnętrznego porządku prawnego.

Przeczytaj także:

Czego PiS nie zrobił, a zgodnie z Konwencją powinien?

  • nie stworzył instytucji, która koordynowałaby rządowe działania na rzecz przeciwdziałania przemocy;
  • nie wprowadził pojęcia przemocy ekonomicznej do polskiego prawa;
  • nie dostosował definicji gwałtu w krajowym ustawodawstwie do tej zawartej w konwencji;
  • nie opracował kompleksowego systemu oceny ryzyka przemocy i procedur mających na celu ochronę kobiet;
  • nie współpracuje w zakresie przeciwdziałania i zwalczania przemocy z organizacjami pozarządowymi;
  • nie dostosował procedury Niebieskiej Karty do wymogów konwencji;
  • nie przebudował systemu pomocy dla ofiar przemocy, tak by opierał się na pomocy specjalistycznej;
  • nie stworzył specjalistycznych placówek pomocy ofiarom przemocy. Jest nadal udzielana w Miejskich Ośrodkach Pomocy Społecznej i Ośrodkach Interwencji Kryzysowej.

Wciąż brakuje miejsc, w których ofiary przemocy mogą szukać wsparcia. A wśród tych, które istnieją, tylko część jest finansowana ze środków publicznych. Nie działa system 24-godzinnej bezpłatnej infolinii. Brakuje szkoleń dla specjalistów.

Rząd nie zadbał też o profilaktykę. Brakuje krajowego programu przeciwdziałania przemocy, który uwzględniałby perspektywę płci, a edukację zaczynał od walki ze stereotypami.

Również orzecznictwo w sprawach o przemoc wobec kobiet wskazuje, że państwo nie szkoli organów i instytucji, z którymi mają do czynienia kobiety doświadczające przemocy. Nadużywana jest np. mediacja sądowa - metoda rozwiązywania sporu, która w sprawach o przemoc nie jest zalecana ze względu na brak równowagi stron (kobiety są często zastraszane).

Od kwietnia 2017 szykowali tę kompromitującą nowelizację

W kwietniu 2017 roku po ujawnieniu drastycznych nagrań żony radnego PiS Rafała Piaseckiego, który przez lata psychicznie i fizycznie znęcał się nad nią, minister Elżbieta Rafalska zapowiedziała nowelizację krajowej ustawy o przeciwdziałaniu przemocy.

Nieoficjalnie miała to być polska odpowiedź na obcą ideologicznie europejską Konwencję.

Ustawa miała powstać do końca 2017 roku. OKO.press informowało, że w lipcu 2017 powołano nowy skład zespołu monitorującego ds. przemocy w rodzinie. Reprezentacją strony społecznej (organizacji pozarządowych) stali się m.in. członek Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej "Ordo Iuris" czy pracowniczka fundacji Elbanowskich. Na liście zabrakło organizacji od lat wspierających kobiety.

4 listopada 2017 roku odbyło się pierwsze - w nowym składzie - spotkanie zespołu monitorującego ds. przemocy w rodzinie (organ ekspercki Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej). Wtedy Minister Rodziny poinformowała, że ustawa "jest prawie gotowa".

Po ponad roku, czyli 2 stycznia 2019 roku rząd pośpiesznie zdjął ze strony projekt nowelizacji, który miał być prawie gotowy w 2017 roku. Ministerstwo tłumaczyło, że projekt został przedwcześnie umieszczony na stronie - przedwcześnie, bo przed konsultacjami społecznymi.

Rolą zespołu jest:

  • inicjowanie i wspieranie przeciwdziałania przemocy w rodzinie;
  • monitorowanie działań w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie;
  • wyrażanie opinii o stosowaniu ustawy oraz inicjowanie zmian przepisów;
  • wyrażanie opinii w przypadku sporów między organami administracji publicznej a organizacjami pozarządowymi;
  • opracowanie standardów pomocy ofiarom przemocy w rodzinie, a zarazem pracy z osobami stosującymi przemoc;
  • upowszechnianie wyników monitoringu działań w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie.

Swój alternatywny wobec konwencji projekt stworzył także Instytut Ordo Iuris. O tej Konwencji Praw Rodziny pisaliśmy szerzej w sierpniu 2018 roku Ministerstwo Spraw Zagranicznych przyjęło projekt "z zainteresowaniem". Inicjatorem konwencji jest były poseł Marek Jurek, który ma nadzieję, ma nadzieję, że "dokument stanie się oficjalnym stanowiskiem Rzeczpospolitej, bo Polska musi mieć klarowny przekaz na forum międzynarodowym, wyrażający wartości, których bronimy".

Szkodzą tym, którzy chcą pomagać

W ciągu trzech lat rządów PiS wykazał się za to zaangażowaniem w zwalczaniu organizacji pozarządowych zajmujących się działaniami prewencyjnymi i wsparciem kobiet oraz rodzin doświadczających przemocy. OKO.press przypomina kilka decyzji ministrów:

  • resort Zbigniewa Ziobro dwukrotnie odmówił dotacji różnym oddziałom Centrum Praw Kobiet, bo organizacja "zawęża pomoc do kobiet";
  • Ministerstwo Sprawiedliwości nie przyznało dotacji na poradnictwo telefoniczne i mailowe dla osób pokrzywdzonych przestępstwem prowadzone przez Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie;
  • Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zerwało umowę z krakowską fundacją Autonomia na realizację projektu przeciwdziałania przemocy (po wzburzeniu na prawicy wiążącej fundację ze środowiskiem LGBTQ);
  • Ministerstwo Sprawiedliwości w konkursie na "przeciwdziałanie przestępczości" przyznało w listopadzie 2017 środki (7 mln zł) głównie organizacjom pielęgnującym "wartości chrześcijańskie". Regulamin "dyskretnie ogłoszonego" konkursu przewidywał jedynie, że statut organizacji "nie może wykluczać możliwości realizacji zadania". Wykluczone zostały organizacje kobiece.

Drastycznym przejawem "zastraszania" organizacji kobiecych był nalot policyjny na siedziby organizacji 4 października 2017 roku. Jak ustaliło, OKO.press policja weszła do biur NGO'sów w całej Polsce w dzień po rocznicy czarnego protestu, mimo że decyzja o przeszukaniu została wydana już w lipcu 2017 roku. Podczas przeszukania związanego (oficjalnie) ze śledztwem, w którym podejrzanymi byli pracownicy Ministerstwa Sprawiedliwości, którzy za rządów PO-PSL przyznawali dotację w ramach funduszu pomocy pokrzywdzonym, policja zabrała organizacjom dokumentację i sprzęt, paraliżując ich pracę na kilka tygodni.

;

Udostępnij:

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze