Minister środowiska Jan Szyszko chce, by naukowcy przeciwni jego polityce w Puszczy Białowieskiej podpisali deklarację, w której zobowiążą się do poniesienia odpowiedzialności finansowej za swoje poglądy. "To groźba" - mówią biolodzy z Polskiej Akademii Nauk. Niestety, Szyszko wysłał deklarację także europejskim ministrom środowiska i ambasadorom UNESCO
"Puszcza Białowieska stała się tym obszarem, gdzie zaczęto obrażać Polaków, polską myśl ochrony przyrody" - powiedział minister środowiska Jan Szyszko. Emocjonalna reakcja była odpowiedzią na informację o tym, że Komisja Europejska (KE) kieruje sprawę Puszczy Białowieskiej do Trybunału Sprawiedliwości UE. Komisarze nie uznali za przekonujące wyjaśnień, że trwająca w Puszczy wycinka (tzw. cięcia sanitarne) jest konieczna, by prowadzić walkę z masowym pojawieniem się kornika drukarza.
Ale - jak napisał resort w swoim komunikacie - dość "obrażaniu Polski i Polaków". "Postaram się udowodnić, że Polacy to naród, który wie, jak gospodarować zasobami przyrodniczymi" - powiedział minister Szyszko. I przypomniał, że w części gospodarczej Puszczy 2/3 obszaru poddano "procesom naprawczym", a na 1/3 zrezygnowano z jakichkolwiek działań ochronnych. "Po to, żeby przekonać cały świat, że Polacy są mistrzami w zakresie kreowania układów przyrodniczych" - przekonywał minister.
Jednak, zdaniem ministra, ci, którzy są przeciwnikami cięć sanitarnych powinni ponieść finansową odpowiedzialność za ewentualne straty wynikłe z zarzucenia aktywnej ochrony.
Dlatego Ministerstwo Środowiska rozesłało deklaracje. "W przypadku zaniku [...] siedlisk lub gatunków ważnych z punktu widzenia Natury 2000, co będzie możliwe do udokumentowania poprzez porównanie wyników z tej części Puszczy gdzie wykonano działania ochronne, deklaruję chęć pokrycia kosztów odbudowy siedlisk i powrotu gatunków na powierzchni bez wycinki drzew" - czytamy we wzorze deklaracji.
Resort poinformował, że skoro "spór o Puszczę Białowieską nabrał charakteru międzynarodowego",
deklaracja została wysłana do ambasadorów akredytowanych przy UNESCO, komisarzy UE, europejskich ministrów środowiska. Oraz do polskich parlamentarzystów i organizacji pozarządowych. A także - o czym już ministerstwo nie poinformowało - do naukowców. Nie tylko polskich, ale też zagranicznych.
Sam wzór deklaracji był już znany wcześniej. Stanowi ona załącznik do komunikatu Ministerstwa Środowiska, w którym ustosunkowało się do zakazu cięć w Puszczy wydanego przez UNESCO.
Wynikało z niego, że decyzja UNESCO i działania Komisji Europejskiej to wynik antypolskiej propagandy obecnej w światowej lewicowo-liberalnej prasie.
Zawiera też liczne błędy w nazewnictwie zwierząt i roślin, o czym naukowcy pisali tu.
Jak dowiedziało się OKO.press, deklaracje były wysyłane w dwóch formach. Albo imiennie, do konkretnego naukowca, z listem przewodnim podpisanym przez Marlenę Mosionek z Gabinetu Politycznego Ministra. Albo bez jakiegokolwiek podpisu przedstawiciela resortu, tylko w kopercie z pieczątką resortu i wskazaniem, do jakiego badacza jest kierowana korespondencja. Listy do organizacji ekologicznych - przynajmniej te, o których wie OKO.press - zawierały tylko na kopercie stempel resortu i nazwę organizacji. Dokumenty w środku - komunikat resortu, list i deklaracja - nie były podpisane przez żadnego przedstawiciela ministerstwa.
OKO.press dowiedziało się, że deklarację otrzymał również jeden z naukowców z Czech. Przyszła do niego w języku polskim.
"Niestety, jak dotąd nie wpłynęła do nas żadna podpisana deklaracja" - powiedział minister Szyszko. "Potwierdza to nasze obawy, że wiele postulatów „obrońców Puszczy” istnieje tylko w przestrzeni publicznej i nie ma pokrycia w faktycznych działaniach. Nie zależy im na dobru Puszczy Białowieskiej, tylko na wszczynaniu politycznej awantury" - dodał.
O tych działaniach ministerstwa - zanim jeszcze zostały one upublicznione - OKO.press informowali naukowcy. Zapytaliśmy ich o to, co sądzą o tej inicjatywie.
"Ten list odebrałem jako sygnał z Ministerstwa Środowiska: obserwujemy was i wiemy, kim jesteście" - mówi biolog ewolucyjny dr Piotr Bentkowski, działacz ruchu Obywatele Nauki. Obecnie przebywa na stażu naukowym we Francji. Sam deklaracji nie dostał, ale otrzymali ją jego koledzy i koleżanki.
"Moi znajomi naukowcy odebrali list z Ministerstwa Środowiska jako sygnał: patrzymy na was i wiemy co robicie"
- mówi dr hab. Przemysław Chylarecki z Muzeum i Instytut Zoologii PAN (on też nie otrzymał deklaracji, choć jest jednym z najbardziej zaangażowanych w obronę Puszczy badaczy). "Jak dotąd resort nigdy nie wysyłał żadnych listów do badaczy, którzy w jakimś względzie nie zgadzają się z jego polityką" - dodaje.
W tej sprawie wypowiedział się również Komitet Biologii Środowiskowej i Ewolucyjnej PAN. Badacze piszą wprost, że przesłanym dokumencie "zawiera się [...] groźba pociągnięcia osoby, która się nie zgadza z polityką Ministerstwa Środowiska, do odpowiedzialności finansowej".
Jednak nie wszyscy naukowcy reagują zaniepokojeniem. "Nie czuję się tą korespondencją zastraszana, tylko irytuje mnie nękanie taką głupotą" - mówi prof. Małgorzata Latałowa z Uniwersytetu Gdańskiego, do której przyszedł list z resortu.
"List nas nie wystraszył, tylko rozbawił" - mówi dr Robert Mysłajek, wiceprezes Stowarzyszenia dla Natury WILK. Deklarację wysłano do jego organizacji, ale nie skierowano jej do konkretnych osób.
Zdaniem dr. Mysłajka, przesłane pismo - to świadectwo braku profesjonalizmu ze strony Ministerstwa Środowiska. "Przygotowano je bowiem bez troski o zachowanie zgodności z Kodeksem Postępowania Administracyjnego. List nie tylko nie jest podpisany, ale też jest w nim mnóstwo emocjonalnych sformułowań" - mówi badacz.
Choć niektórzy badacze bagatelizują sprawę, to jednak wielu z nich akcję ministerstwa odczytało jako próbę pozamerytorycznego wpływu na środowisko naukowców, którzy nie akceptują działań Ministerstwa Środowiska w Puszczy Białowieskiej.
"Działanie resortu środowiska to tania propaganda" - twierdzi dr Bentkowski. "Bo jak naukowcy nie wyślą do resortu środowiska deklaracji - co zresztą jest najsensowniejszym rozwiązaniem - to
Ministerstwo będzie mogło rozgłaszać, że badacze przeciwni cięciom sanitarnym w Puszczy Białowieskiej - jeśli tylko się ich spyta osobiście - nie są gotowi dać złamanego grosza za swoje poglądy" - mówi.
Z kolei Alicja Pawelec, doktorantka na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warszawskiego od lat zaangażowana w obronę przyrody (również otrzymała list) wprost nazywa deklarację "kuriozalną". Wskazuje też na to, że naukowcy nie mieli nawet czasu się do niej ustosunkować. Przynajmniej część z nich dostała ją bowiem 17 i 18 lipca 2017 r., a już 19 lipca resort wystosował komunikat, że nie wpłynęła żadna podpisana deklaracja.
Pawelec, komentując przesłany z deklaracją cytowany wcześniej resortowy komunikat, mówi, że
w dyskusji o Puszczy Białowieskiej Ministerstwo sięga często do nienaukowej argumentacji i nie poszukuje debaty z naukowcami z licznych ośrodków naukowych w kraju i zagranicą.
Jak się okazuje, deklaracja została przesłana nie tylko do naukowców broniących Puszczy Białowieskiej.
"Otrzymali ją również naukowcy, którzy wyrazili na inne tematy związane z ochroną przyrody odmienne zdanie niż Ministerstwo Środowiska, np. na temat nowelizacji ustawy Prawo Łowieckie" - mówi Pawelec.
"A także osoby, które uczestniczyły ponad rok temu w konferencji organizowanej przez MŚ "Puszcza Białowieska - Mity i Fakty". I nie zgodziły się z wnioskami pokonferencyjnymi, wyrażając swoje votum separatum" - dodaje.
W zgodnej opinii naukowców przesłanie deklaracji do ambasadorów akredytowanych przy UNESCO, komisarzy UE i europejskich ministrów środowiska jest fatalnym błędem. "Polska w ten sposób strzela sobie stopę i kompromituje się na arenie międzynarodowej" - komentuje dr hab. Chylarecki.
Zdaniem prof. Latałowej to działanie "po raz kolejny naraża na śmieszność polski rząd". "Są to też dodatkowe koszty w postaci godzin pracy urzędników zajmujących się bzdurami. A także godziny pracy odbiorców tego dzieła, którzy marnują czas ustosunkowując się do tych bzdur oraz koszty szeroko rozsyłanej korespondencji" - dodaje.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze