„Tablice mają cały czas aktualne przesłanie. Wydaje się, że postulaty są anachroniczne. Ale one mówią o godności życia. Czwarty dotyczy niezawisłości sądów. Same tablice są przejawem wolności mediów: złamały medialny monopol władzy. Teraz, żyjemy w czasach, w których mówi się o repolonizacji i dekoncentracji” - mówił Maciej Grzywaczewski w ECS.
W 40. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku, zostało zorganizowane wyjazdowe posiedzenie senackiej komisji kultury i środków przekazu, której przewodniczyła senator KO Barbara Zdrojewska.
Tematem obrad był los dwóch tablic, na których Maciej Grzywaczewski i Arkadiusz „Aram” Rybicki z Ruchu Młodej Polski zapisali w sierpniu 1980 roku 21. postulatów wybranych spośród kilkuset nadesłanych do Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego z zakładów na terenie całej Polski.
To główny element wystawy narracyjnej w ECS.
Zabrać eksponat - co zagraża integralności ekspozycji - chcą minister kultury Piotr Gliński i dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego dr Robert Domżał. Przewodniczący „Solidarności” Piotr Duda straszył, że jeśli do tego nie dojdzie, zabierze je z Centrum siłą, a jego dyrektora oskarży o kradzież.
Broni Tablic i ECS miasto Gdańsk, które jest współorganizatorem Centrum wspólnie z ministerstwem kultury. Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz skomentowała sytuację w rozmowie z OKO.press: "Na tyle, na ile to możliwe, musimy robić swoje, w duchu porozumienia i solidarności. Nie mogę jednak powiedzieć, że jestem spokojna o przyszłość ECS".
(Cała rozmowa poniżej).
Więcej o szczegółach i podłożu konfliktu pisaliśmy tutaj:
W posiedzeniu senackiej komisji kultury wzięli udział m.in. marszałek Senatu Tomasz Grodzki, marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk, prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, dyrektor ECS Basil Kerski, wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz (współorganizator strajku w stoczni w sierpniu 1980 r.), minister kultury w latach 2014-2015 prof. Małgorzata Omilanowska i wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska. Był też m.in. Władysław Frasyniuk, jeden z legendarnych przywódców I Solidarności i podziemnej Solidarności w stanie wojennym.
Byli także twórcy tablic i ich spadkobiercy: Maciej Grzywaczewski, Małgorzata Rybicka i Sławomir Rybicki.
Obecna była prof. Ewa Nowińska z Katedry Prawa Własności Intelektualnej Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, która była współautorką zamówionej przez ECS ekspertyzy, dotyczącej sytuacji prawnej tablic.
Jasno z niej wynika, że prawa własności i autorskie przysługują Maciejowi Grzywaczewskiemu i rodzinie Arkadiusza „Arama” Rybickiego, jako jego spadkobiercy.
Nie przyszli zapraszani na obrady minister kultury Piotr Gliński (który znajdował się w tym samym czasie w znajdującej się kilkaset metrów dalej Sali BHP) i jego zastępca Jarosław Sellin oraz dyrektor Robert Domżał. Nie oddelegowali żadnego ze swoich przedstawicieli. Nie wziął w nich udziału również przewodniczący „Solidarności” Piotr Duda.
Maciej Grzywaczewski i Małgorzata Rybicka (wdowa po Arkadiuszu „Aramie” Rybickim, który zginął w katastrofie smoleńskiej) poinformowali, że ich wolą jest, aby tablice pozostały w ECS.
„Mają cały czas aktualne przesłanie. Wydaje się, że postulaty są anachroniczne. Ale one mówią o godności życia. Czwarty postulat dotyczy niezawisłości sądów. Same tablice są przejawem wolności mediów: w latach 70. walczyliśmy z komunizmem, łamiąc jego medialny monopol. Teraz, żyjemy w czasach, w których mówi się o repolonizacji i dekoncentracji.
Może ktoś chce zabrać te tablice, bo są przejawem tego, co jest niezgodne z jego wolą. Nie można pozwolić ich stąd zabrać.
Mam pełną świadomość, że posiadam prawa własności, tablice są chronione nim oraz prawami autorskimi. Aktem notarialnym przekazaliśmy tablice w posiadanie ECS” - powiedział Maciej Grzywaczewski.
Małgorzata Rybicka dodała: „Chciałam bardzo podziękować senackiej komisji za przygotowanie stanowiska w obronie tablic i ECS. Jesteśmy właścicielami praw do tych tablic, utożsamiamy się z dziedzictwem, które symbolizują.
Całe życie walczyliśmy o demokratyczną Polskę i absolutnie nie zgadzamy się by ta ikona została zawłaszczona w imię budowania nowej polityki historycznej.
Naszą wolą jako właścicieli praw autorskich jest to, żeby tablice pozostały w ECS i były dostępne dla wszystkich obywateli niezależnie od opcji politycznej. To miejsce, które uwzględnia wszystkie obywatelskie nurty, jesteśmy gotowi dalej działać w obronie tablic i ECS”.
„Chciałbym zadać przedstawicielom rządu pytanie, dlaczego polityka historyczna obecnej władzy, sprowadza się do prób pisania historii kraju na nowo, przejmowania instytucji kultury lub tworzenia wobec nich alternatywnych tworów?” - pytał Sławomir Rybicki, brat "Arama".
„Dziedzictwo sierpnia jest wspólnym dobrem i nie powinno być wykorzystywane do bieżących interesów politycznych” - mówił, przypominając, że jego brat popierał ideę ECS, także wyrażając wolę, by tablice zostały na swoim miejscu.
„Przekazanie aktem notarialnym tablic z 21 Postulatami MKS do ECS uważam, że kuriozalne i niezrozumiałe. Przewiduję, że w bardzo krótkim czasie ta sprawa trafi do sądu” - powiedział w RMF FM dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego Robert Domżał.
Przypomnijmy, że dyrektor ECS Basil Kerski nie otrzymał od dyrekcji NMM odpowiedzi na pytanie o dokumenty, na podstawie których włączyło tablice do swojego inwentarza.
Na spowite „ostrym cieniem mgły” okoliczności powstania wpisu, zwrócił również uwagę poseł KO Piotr Adamowicz. Tymczasem wpis w inwentarzu jest głównym argumentem min. Piotra Glińskiego, który popiera żądania przekazania tablic NMM, a następnie – obecnej NSZZ „Solidarność”.
Co więcej, 9 stycznia 2020 do ministerstwa kultury wpłynęło pismo pełnomocnika autora tablic – Macieja Grzywaczewskiego i spadkobierców współautora – Arkadiusza Rybickiego, z wnioskiem o wykreślenie tablic z inwentarza NMM.
Poseł Adamowicz próbował też wyjaśnić sprawę składając interpelacje, ale jak informuje portal gdansk.pl, nie uzyskał wiążącej odpowiedzi.
Dlatego Piotr Adamowicz 6 sierpnia 2020 złożył do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie „o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na tym, że Wiceprezes Rady Ministrów, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotr Gliński, pomimo posiadania wiedzy o istniejących nieprawidłowościach, nie dopełnił swoich obowiązków polegających na sprawowaniu nadzoru nad Narodowym Muzeum Morskim w Gdańsku, przy czym niedopełnienie obowiązków polegało na zaniechaniu podjęcia działań nadzorczych w celu skorygowania błędnej dokumentacji dotyczącej praw własności do Tablic z 21 Postulatami Gdańskimi Sierpnia 80.”.
„Ministerstwo kultury nie ma żadnych argumentów, aby te tablice odebrać, bo przecież Narodowe Muzeum Morskie jest tylko narzędziem, a decyzja jest polityczna i ma związek z tym, że władza nie tylko zdecydowała się przejmować siłą sądy, a za chwilę media, ale także artefakty związane z najnowszą historią” - komentował Bogdan Borusewicz nieobecność Glińskiego i Sellina na obradach senackiej komisji kultury.
„Spór o to, kto jest właścicielem tablic, jest sporem o to, kto jest spadkobiercą sierpnia 1980 roku, w spór zostali uwikłani twórcy i właściciele tych tablic. Do tego Sierpnia mają prawa wszyscy Polacy, a nie jedna formacja”.
Małgorzata Kidawa-Błońska zwróciła uwagę na to, że zaproszeni politycy PiS nie pojawili się celowo, by w ten sposób wyrazić brak szacunku dla uczestników obrad. Podobnego zdania była zresztą Barbara Zdrojewska: „Dzisiejsza nieobecność przedstawicieli ministerstwa, świadczy o pewnej postawie wobec tych, którzy się tu dzisiaj znajdują, instytucji kultury i pewnej części kultury w ogóle”.
Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz zwracała uwagę na szkodliwość działań resortu: „Jesteśmy we troje [miasto, ministerstwo, „Solidarność” - od red.] rodzicami tej instytucji. Dwoje przycina jej skrzydła, nie daje możliwości do rozwoju i współpracy, rzucając różne kalumnie. Nie chcę wracać do tego, co było rok temu. Z przykrością muszę stwierdzić, że od spotkania w styczniu zeszłego roku [w ministerstwie - od red.] dialog zanikł, pisma zostają bez odpowiedzi”.
Posiedzenie zakończyło się przyjęciem przez aklamację stanowiska, które podpisane przez marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego zostanie wysłane ministrowi Piotrowi Glińskiemu i - zgodnie z sugestią Władysława Frasyniuka - prezydentowi Andrzejowi Dudzie.
„Może zwrócić się do prezydenta, zawstydzić go, przypominając mu, że jest prezydentem wszystkich Polaków i „Solidarność” jest wszystkich?” - zaproponował.
Senatorowie przypomnieli w nim o woli twórców (i ich spadkobierców) tablic o pozostawieniu eksponatu w ECS. Zaapelowali również o przywrócenie dla placówki dotacji podmiotowej w wysokości z 2018 roku.
Senacka komisja wyraziła wsparcie dla Centrum. Przypomniała również o znaczeniu eksponatu dla opowiadanej zwiedzającym historii: „Oryginalne Tablice 21 Postulatów są najważniejszym eksponatem, który definiuje przestrzeń całej wystawy. To szczególny artefakt nadający sens znaczeniowy zarówno ekspozycji, budynkowi ECS, jak również wielu działaniom tej instytucji”.
Konkludowali: „Osłabiając Europejskie Centrum Solidarności, niszczymy mit «Solidarności», wspierając ECS, łączymy Polaków i wzmacniamy światowy autorytet naszego solidarnościowego dziedzictwa”.
To kolejna odsłona sporu o kontrolę nad Europejskim Centrum Solidarności, współprowadzonego przez miasto Gdańsk i ministerstwo kultury.
Wcześniej minister Piotr Gliński nie chciał podpisać nominacji Basila Kerskiego na stanowisko dyrektora, w 2019 roku zmniejszył dotację dla placówki o 3 mln zł (pytany o powody przez Roberta Mazurka w radiu RMF FM, wyszedł ze studia), a za przywrócenie pełnego wymiaru dotacji chciał powołania dodatkowego działu i własnego wicedyrektora (kiedy Rada placówki odmówiła, bo zagrażało to jej niezależności, internauci w dwa dni uzbierali znacznie więcej, niż miała wynieść dotacja).
To również nie pierwsza bitwa o pamięć wydana przez rząd miastu Gdańsk: w 2017 roku ministrowie Piotr Gliński i Jarosław Sellin przejęli Muzeum II Wojny Światowej i zainstalowali w nim na stanowisku dyrektora własnego człowieka - dr. Karola Nawrockiego.
Ten bez konsultacji z twórcami Muzeum i jego wystawy stalej - prof. Pawłem Machcewiczem, dr. Januszem Marszalcem, dr. hab. Piotrem Majewskim i prof. Rafałem Wnukiem - zaczął wprowadzać zmiany w wystawie, odpowiadające oczekiwaniom polityków PiS i prawicowych publicystów. Przed gdańskim Sądem Okręgowym toczy się proces: na gruncie prawa autorskiego wymienieni historycy walczą o przywrócenie ekspozycji oryginalnego kształtu.
Ponadto 19 lipca 2019 roku Sejm uchwalił specustawę wywłaszczającą miasto Gdańsk z gruntów na Westerplatte, której realizacja oznacza pozbawienie gdańskiego samorządu praw gospodarza obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej.
MON podjął decyzję, że prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz nie będzie mogła podczas organizowanych na Westerplatte 1 września uroczystości zabrać głosu.
Estera Flieger: Już w 2008 roku Jarosław Kaczyński określił powstające wówczas Muzeum II Wojny Światowej jako „narzędzie dezintegracji narodu polskiego”. Trzy lata temu nazwał je „darem Donalda Tuska dla Angeli Merkel”. Dlaczego PiS uwziął się na Gdańsk?
Aleksandra Dulkiewicz: - W lipcu byłam na Opolszczyźnie, gdzie w domach społeczności Śląska Opolskiego mającej niemieckie korzenie - również kulturowe, rozmowa w kilku językach jest czymś zupełnie naturalnym. Co więcej, na budynku starostwa w Krapkowicach, po jednej stronie wiszą tablice w języku polskim, a po drugiej w niemieckim i nikt nie robi z tego tytułu żadnego problemu.
Dzisiaj, granie kartą niemiecką w taki sposób - atakując, nie mnie, a ludzi mieszkających w Gdańsku, którzy przybyli tu w większości po 1945 roku, pokochali to miejsce i razem tworzą społeczność ludzi otwartych - jest wskazywaniem wroga i to jest bardzo smutne.
Oczekiwałabym od polityków, którzy stale podkreślają, że to suweren powierzył im władze, że będą raczej wskazywać wspólne cele.
„Westerplatte służyło i będzie służyć wszystkim Polakom” - mówił prezydent Paweł Adamowicz. Jak będzie 1 września? Próbowała Pani podjąć dialog?
- Listownie i osobiście, bo rozmawiałam również o tym z ministrem obrony Mariuszem Błaszczakiem w Warszawie podczas rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Martwi mnie to, że w zaproszeniu na 1 września, wysłanym przez MON, mowa jest tylko i wyłącznie o upamiętnieniu bohaterskich obrońców Westerplatte.
Oczywiście, to jest bardzo ważne, zawsze spotykaliśmy się o 4:45 rano, żeby oddać hołd, żołnierzom, którzy pierwsi stanęli w obronie Polski, ale istotne też jest pokazanie uniwersalnego cierpienia wywołanego II wojną światową. Obawiam się, że tego szerszego kontekstu może również zabraknąć w Muzeum Westerplatte.
Polska mogłaby jedynie zyskać, opowiadając historię II wojny światowej, która tutaj przecież się zaczęła, w szerszym kontekście.
Muzeum II Wojny Światowej i Westerplatte to nie jedyne pola konfliktu o pamięć, wywołanego w Gdańsku przez rząd. Obawia się Pani o przyszłość Europejskiego Centrum Solidarności?
- Nie wiemy jaka ona będzie. Dziś bardzo szybko można przyjąć ustawę, na mocy której rząd będzie w stanie zrobić wszystko. Tak jak to było w przypadku specustawy wywłaszczającej Gdańsk z gruntów na Westerplatte.
Na razie konstrukcja formalno-prawna instytucji kultury jaką jest ECS powoduje to, że głos decydujący - również jeśli chodzi o powołanie dyrektora - ma prezydent miasta. Ale nie jestem zwolenniczką rozwiązań siłowych.
Mam wrażenie, że bardzo świadoma decyzja podjęta przez współorganizatora tej placówki, a więc ministra kultury, o zmniejszeniu dotacji niemal o połowę, jest próbą wzięcia jej głodem.
Dzisiaj to grupa bardzo dobrych pracowników - przygotowanych merytorycznie, zaangażowanych, a także grupa obywateli, którzy korzystają z różnych wydarzeń i organizacji pozarządowych, które mają przestrzeń w budynku.
Na tyle, na ile to możliwe, musimy robić swoje, w duchu porozumienia i solidarności. Nie mogę jednak powiedzieć, że jestem spokojna o przyszłość ECS.
Historia
Piotr Gliński
Jarosław Sellin
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Aleksandra Dulkiewicz
Europejskie Centrum Solidarności
NSZZ „Solidarność”
Dziennikarka, przez blisko cztery lata związana z „Gazetą Wyborczą”, obecnie redaktorka naczelna publicystyki w portalu organizacji pozarządowych ngo.pl, publikowała w „The Guardian”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, „Newsweeku Historii” i serwisie Notes From Poland.
Dziennikarka, przez blisko cztery lata związana z „Gazetą Wyborczą”, obecnie redaktorka naczelna publicystyki w portalu organizacji pozarządowych ngo.pl, publikowała w „The Guardian”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, „Newsweeku Historii” i serwisie Notes From Poland.
Komentarze